Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.10.2017, 16:18   #17
peka41


Zarejestrowany: Oct 2017
Posty: 2
Motocykl: RD03
peka41 jest na dystyngowanej drodze
Online: 21 min 55 s
Domyślnie Senegal wizy- Rosso granica

Do Senegalu od 2 lat wjeżdża się bez wizy.
W 2015 roku wracając samochodem terenowym z podróży dookoła Afryki Zachodniej z Mali do Senegalu wjechałem bez wizy choć pogranicznik upierał się, że wiza jest potrzebna.
Nie miał racji { chciał łapówkę i kazał wracać do Bamako w Mali}, bo od 2015 raku Polska była już na liście krajów, w przypadku których wiza wjazdowa potrzebna nie jest a jedynie należy się zarejestrować na policji po przekroczeniu granicy.
Zrobiliśmy z żoną awanturę, trochę pokrzyczeliśmy i za 5000 franków chłopak na skuterze zwiózł nas na posterunek policji, gdzie otrzymaliśmy stempel.

Natomiast potem na granicy senegalsko mauretańskiej w Rosso, po przepłynięciu promem rzeki zaczął się hardkor z wyłudzaniem pieniędzy. Nie chcieli nam pozwolić zjechać z promu żądając wcześniej abym oddał żołnierzowi paszport i dokumenty auta. Oczywiście nie chciałem tego zrobić { potem człowiek by zniknął z dokumentami i zaczęłoby się wyłudzanie pieniędzy abym odzyskał paszport} i po opuszczeniu klapy z ludźmi na masce auta przez wodę pognałem prosto pod budynek policji granicznej..Po wyjściu z auta odgrażając się pięściami i machając kluczem od kół wpadliśmy razem na posterunek z tłumem bandziorów za sobą..Tam jest graniczna mafia i nie wolno paszportów i dokumentów auta spuścić z wzroku. Pod pozorem załatwiania formalności celnych wyłudzano od nas pieniądze w kolejnych pokojach a kiedy zorientowałem się, że po prostu nas okradają odmówiłem płacenia dalej...I dopiero po awanturze wypuścili nas pod strażą z obszaru portu i doprowadzili nas na właściwy posterunek celny gdzie mieliśmy załatwić odpowiednie papiery celne na wjazd i przejazd przez Mauretanię. Ponieważ już było po pracy urzędników daliśmy im trochę więcej pieniędzy niż powinniśmy- wszystkie które mieliśmy w walucie { nie chcieliśmy zostawiać auta na noc na zamkniętym posterunku celnym a sami nocować w tym bandyckim porcie rzecznym w hotelu obawiając się zasadnie o życie i zdrowie} i dostaliśmy właściwe dokumenty celne od właściwego urzędnika. Taki maja system - w porcie wyłudzają pieniądze ile się da za pozorne czynności i zezwolenia a potem po ograbieniu i tak jeszcze trzeba zapłacić tam gdzie w rzeczywistości należy to zrobić.
Jechaliśmy do Nawakszut całą noc nie zatrzymując się{ Mauretanię zachodnią i centralną zwiedziliśmy wcześniej w czasie drogi do Mali}. Nie mieliśmy już ano grosza w Euro, USD i Ogiya. Mieliśmy tylko ukryte dobrze kilka tysięcy marokańskich dirhamów, które były możliwe do użycia przy granicy z Saharą Zachodnią i marokańskiej granicy...
Byliśmy bardzo happy, ze udało nam się przeżyć..
Po drodze bowiem - już na samym początku niemal podróży okrdziono nasze auto w Rabacie z wszystkich bagaży. Zostały nam tylko paszporty w kieszeniach, pieniądze, aparat fotograficzny, karty płatnicze, telefon satelitarny i GPS Garmin z mapami Afryki Zachodniej. Ubrania, mapy, komputer, sprzęt turystyczny, lekarstwa, przewodniki itd - wszystko ukradli.
Potem całą Afrykę - poza Burkina Faso gdzie kupiliśmy mapę- przejechaliśmy bez map. Mapy przysyłała nam w kawałkach na telefon z wyświetlaczem córka z Polski. A cele podróży dostawaliśmy od córki w postaci współrzędnych geograficznych przysyłanych SMS-ami.

Poza tym ciężkie zatrucie w Togo w miejscowości będącej w obszarze epidemii Ebola { myśleliśmy że to ebola właśnie i już żegnaliśmy się z życiem} oraz wojna domowa w Mali i ewakuacja w konwoju ONZ.

I najgorsze,że kiedy po przejechaniu ponad 16 000 km po Afryce niemal całowaliśmy ziemię w Algeciras w Hiszpanii tam zarekwirowano z auta nóż i maczetę, z którą przejechałem wcześniej pół świata..Wpadłem w szał{ bo już mi puściły nerwy po 2 miesiącach stresu i zacząłem wrzeszczeć na pograniczników używając słów niecenzuralnych.. Wśród nich był emigrant ze Słowacji rozumiejący moje obelgi i omal nie trafiłem do wiezienia.
W końcu nas wypuścili Hiszpanie po zarekwirowaniu tej broni ale zostałem wpisany na listę osób niebezpiecznych dla porządku prawnego Hiszpanii.

Najśmieszniejsze było to, że jadąc przez Hiszpanię na jednej ze stacji gdzie kupowałem paliwo było eleganckie stoisko z jeszcze większymi nożami niż mój i większymi maczetami niż moja. Odkupiłem te większe egzemplarze za kilkaset złotych a na zapytanie jak to jest, że na granicy w porcie pogranicznicy mnie okradają z tego sprzętu bo nie wolno ich mieć w aucie a na stacji benzynowej gdzie tankują kierowcy aut można kupić te narzędzia potencjalnej zbrodni usłyszałem: Senior, tutaj to kupuje Pan SOUVENIR i na ta okoliczność otrzymuje Pan specjalny paragon, ze to souvenir...

Genialne..
Poza tym przejechaliśmy dwa razy Burkina zaliczając 400 kilometrów drogi przez busz przez absolutne bezdroża wzdłuż granicy z Ghaną, Togo i Beninem oraz przejechaliśmy Benin i Togo.

Na dwa lata odechciało nam się Afryki ale już zaczyna nam jej brakować więc może w przyszłym roku ? Pajero II Classic Long czeka i przebiera już oponami...
P.K.
peka41 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem