Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29.09.2017, 14:08   #4031
Gawrys
 
Gawrys's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Obecnie wszędzie, gdzie sie da
Posty: 415
Motocykl: już nie AT ;)
Galeria: Zdjęcia
Gawrys jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 18 godz 11 min 46 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał wolly Zobacz post
nie przesadzaj nie jest takie ostatnie napisz kilka linijek jak tam się jeździło po Bukareszcie , z Varny jechałeś wzdłuż morza do Burgas czy bokami (bo tam jest zakaz dla rowerów i ruch jak ...j) jakie oponki miałeś no nie daj się prosić (fotki zajefajne )prom przez Dunaj dla rowerów za FREE
ps. bierzemy patyki i grzebiemy w gównie - bezcenne
Napisać kilka linijek... Strasznie ciężko złożyć dwa miesiące do kupy w parę linijek. Wszystko to co Cię spotkało, te litry potu wykapane w ziemię, to błoto na każdym centymetrze twojej gęby i ciała, ludzi którzy Cię przygarniali pod dach czy zapraszali na obiad. Spojrzenia mówiące, w prost że masz coś nie równo pod sufitem, 40C stopni w cieniu itd...
Bukareszt to dzicz dla rowerzysty. Dżungla. Najlepszym sposobem na klaksony i dreszczyk, to założenie słuchawek na uszy z ulubioną muzyką i cicha modlitwa, żeby Cię nikt nie pierd...ą samochodem czy czymś tam innym wynalazkiem. Tak... taki jest najlepszy sposób na miasta i sfrustrowanych puszkowców. Najbardziej wyprowadzające z równowagi są klaksony każdego w każdym państwie który akurat zechce cie pozdrowić, jak by nie było świateł czy gestu ręką kurna chata. Przez Bułgarię jechałem wzdłuż morza czarnego. Było trochę zakazów rowerowania, ale za bardzo się tym nie przejmowałem. Nóż zawsze był w widocznym miejscu, a jak władza coś się krzywo patrzyła krótkie stwierdzenie "aj dont spik london..." wystarczało
Opony Schwallbe Marathon Evolution drogie, ale niezniszczalne. Złapałem tylko jedna gumę i to tylko dla tego że wpadłem w dziurę i tak dobiłem oponę że wyszedł klasyczny snake. Opona na błoto i piasek morski dramat. Ale cała reszta szacun. Skubana nawet wytrzymywała skaliste zjazdy w Karpatach Rumuńskich po zjazdach niczym downhill.... Tak więc odszczekałem każda bluzgę jaką na nie posłałem. Po takiej trasie i kilometrach zużycie na granicy 40-50%...!!!! tak więc jeszcze jedna trasę wytrzymają.
Dunaj... przeprawy to zależy. Na granicy Rumuńsko- Bułgarskiej Pani puściła mnie za free, a w innych miejscach różnie to bywało.
Istambuł na rowerze... Nawet nie wiem co napisać to po prostu trzeba przeżyć i to nawet w znaczeniu dosłownym Nie udało mi się sforsować Bosforu mostem, bo policja tak czytała moje intencje, że czekali tam na mnie o 5 rano z uśmiechem i beka ze mnie pukając palcem w głowę.
Turcja a w szczególności jej wschodnia część to taka cicha wojna bez ciężkiego sprzętu. Kurdowie mówili żebym się trzymał tylko ich dzielnic to wszystko będzie dobrze, tureckie miałem omijać, bo tam ponoć chłopaki lubią się "rozerwać". Dziwnie się śpi w namiocie, czy hamaku i w oddali w górach słychać co jakiś czas strzały z broni autoamtycznej.
Do Armenii od strony tureckiej mnie nie wpuścili za to przegrzebali wszystko kasując po drodze parę zdjęć. Zrobiło się dosyć nerwowo i skorzystałem z uwagi że mam spierd...ć. Ewakuowałem się pod granicę z Gruzja i popedaliłem dalej na Achalciche. Do Uszguli i Mestii podjeżdżałem od strony Zestaponi, Ambrolauri,Tsageri, Lentheki, Tsana. Widoki piękne, ale orka niesamowita. Kawałek podrzuciła mnie para z Ukrainy swoim Mitsubishi. Zatrzymali się i stwierdzili że próbuje popełnić samobójstwo, a oni się na to nie zgadzają. Kiedy przejechaliśmy 50km w 5h zrozumiałem o co im chodziło i po dziękowałem
To takie wielkie streszczenie i to nie w tym miejscu i wątku. Nie pisałem o ty, bo to forum motocyklowe, a nie chce śmiecić...
pozdr
Gawrys jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem