Panowie,
ja kocham motocykle ale za mało, aby mój wybór był inny.
Problem w tym, że bardziej kocham uśmiech mojego syna jak moją osobówką zjeżdżam z asfaltu na jakąś szutrówkę i wjeżdżamy w kałużę, a mój syn się tym bardziej cieszy im bardziej woda zachlapuje szybę.
Praktykowałem wcześniejsze wstawanie, aby pojeździć...moja robota to czasem tydzień poza domem w delegacjach...
Kiedyś wrócę do motocykli ale na dzisiaj je zostawiam, mając w głowie przekonanie o dobrej decyzji choć nie jest łatwa. Nie jest też trudna aż tak bardzo bo podróżując z synem, który lubi prawie wszystko to co ja (przyrodę, podróże, błoto, namiot, wędkarstwo - oprócz motocykli) ja nie staję się męczennikiem. Może kiedyś dokupię jakiegoś liścia ale na teraz zaczynam nowy etap.
W sumie bardzo Wam dziękuję, że chce Wam się pisać i za to, że dzielicie się ze mną swoimi refleksjami i doświadczeniami! Dzięki!
|