Prawie 3tys.km w 4 dni? Skromne mam doświadczenie z jazdy za wschodnią granicą, ale jak dobrze pamiętam to 300km po UA było prawie całodniową męką. Do tego dochodzą przestoje na granicy i (tfu tfu) ewentualne awarie, czy (tfu tfu) negocjacje z milicjantami, czy choćby zła pogoda, która kastruje dzienny przebieg bardzo znacząco. Nie rozważaliście tranzytu lawetowego? Ze zmianą za kierownicą jedzie się praktycznie 24h niezależnie od warunków. Tylko Henry coś pisał w swojej fotorelacji, że nie przejedzie się tak przez wszystkie granice.
|