Trochę czasu minęło, a relacja nieskończona...
Pogoda dopisywała, nastroje też, no może Mati był trochę skwaszony, ale nam z Andrzejem do końca dnia banan z twarzy nie schodził
Jeszcze chwilę udało nam się jechać szutrami, ale Andrzej naciskał... Chłopaki wiecie... grill, piwko nie ma na co czekać. Założyliśmy, żeby spać w okolicach Kazimierza nad Wisłą. Trochę kilometrów zostało więc trzeba było wskoczyć na asfalt niestety... ;(
Cieżko było nam złapać harmonię między offem a kiełbasa i piwskiem, no może my z Matim zdecydowanie chcieliśmy jak najwięcej dzidować w terenie... Ryby i dzieci głosu nie mają :P