Radku, nie krytykuję wcale użycia klaksonu przed, po czy w trakcie takiej sytuacji. Podobnie rzecz się ma z intensywnością hamowania. Uważam, że zachowałeś się słusznie i trzeźwo.
Sam akt trąbienia ma różnorakie podłoża, ale zawsze wspólnym mianownikiem jest krótki czas jego użycia, chwila, impuls, moment. Czasem coś daje, czasem nic.
W beemce, gdy chcę użyć klaksonu w jakiejś nadzwyczajnej sytuacji, przeważnie groźnie migam lewym kierunkowskazem...
W Kacie wszystko się tak strasznie trzęsie, że nawet nie miałbym szansy trafić w guzik klaksonu, więc nawet nie łudzę się, że potrafię go użyć
.