Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31.10.2014, 11:16   #90
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,162
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 1 godz 30 min 54 s
Domyślnie

Po śniadaniu żegnamy się z naszymi rodakami . Przy motocyklach chętnie z nami robią sobie zdjęcia rozchichotani Koreańczycy . Co chwila słychać ciche hihi , haha . Trzeba przyznać , że są pocieszni .

Przy wjeździe na główną ulicę jest "stacja benzynowa " . Właścicielka wraz z swoim synem przy zachowaniu wszelkich zasad p-poż z wiadra przez wielki blaszany lejek sprawnie tankuje motocykle . Wyjeżdżamy z miasta i drogą M41 kierujemy się dalej na północ . Choć nie widać już wysokich ośnieżonych szczytów gór widoki nadal są przepiękne .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg




Jest gorąco i by nie odwodnić organizmu trzeba często zatrzymywać się na krótkie pauzy , gasząc pragnienie wodą . Zastanawiam się " jeśli tu jest tak ciepło , to jak będzie w Uzbekistanie ".

W jednym z przydrożnych sklepów robimy zakupy . Nieopodal jest jednostka wojskowa z wieżą obserwacyjną na której stoi żołnierz . W zasadzie nic dziwnego . Przecież droga biegnie wzdłuż granicy , a po jej drugiej stronie jest już Afganistan , czyli największy na świecie kartel produkujący podobno ponad 90% światowej heroiny , która trafia na cały glob.

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Przerwa na małe co nieco .

Od Stany jpg


Wybuchowe drzewo .

Od Stany jpg


Od Stany jpg




Część gospodarstw po stronie afgańskiej wygląda naprawdę bardzo przyzwoicie ( jak na tutejsze warunki ma się rozumieć ) .

Od Stany jpg


Obóz rozbijamy za miejscowością Yezgan . Ciężko poszukać jakiegoś w miarę równego kawałka . Przy rozstawianiu namiotu trzeba bardzo uważać , ponieważ na ziemi jest sporo gałązek z długimi suchymi kolcami . Dopiero co w hostelu zakleiłem dziurę w macie i chcę się trochę nacieszyć wygodnym spaniem . Z wejścia do namiotów rozpościera się całkiem przyjemny widoczek .

Od Stany jpg


Od Stany jpg




Bardzo osobliwa góra . Wygląda jakby geolog wielkim młotem rozłupał szczyt odkrywając jej strukturę .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg




Im bliżej stolicy Tadżykistanu , ty robi się cieplej . Adam z Robertem są tak zziajani , że w przydrożnym wodopoju odmawiają modły dziękczynne chłodząc zgrzane głowy .

Od Stany jpg


Od Stany jpg





Kilkanaście kilometrów za Dushanbe odbijamy na północ do Hissar . Na nawigacji widać przepływającą przez to miasteczko rzekę . Do granicy z Uzbekistanem pozostało ok. 50km. a wizy rozpoczynają się dopiero jutro . Na bazarze robimy zakupy . Jak w wielu innych miejscach już po chwili otacza nas grupka tubylców z milionem pytań . Pakujemy się tak szybko jak tylko się da i ruszamy byle dalej od tego miejsca . Na uboczu miasta szukamy miejsca z dobrym dostępem do rzeki . Nie jest łatwo . Przy budynkach mieszkalnych nie ma sensu się rozkładać , bo pewnie po chwili pojawią się nieproszeni goście , natomiast w miejscu oddalonym od domostw , gdzie jest spokój brzeg jest wysoki i stromy , przez co są problemy z wejściem do wody . W końcu niedaleko mostu przy wyjeździe z miasta znajdujemy boczne wypłycenie rzeki Kafirnigan i tu spędzamy prawie połowię dnia . Leżenie bykiem na trawie - kawa , leżenie bykiem w wodzie - piwo , drzemka na trawie - obiad . Nabieramy sił przed jutrzejszym zderzeniem z pogranicznikami z Uzbekistanu . Pamiętam Czecha spotkanego w Kirgistanie . Odprawa zajęła jemu 6 godzin , jednak z tego co powiedział nie był rekordzistą tej "smutnej rywalizacji" . Innym przekroczenie granicy zajęło dobę !! Dokładnie liczymy kasę - a trochę waluty różnych krajów się uzbierało - i zapisujemy na kartkach . Zastanawiamy się też , czy podać w deklaracji sprzęt elektroniczny .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Pierdu , pierdu , a słońce jest już coraz bliżej horyzontu . Trzeba rozejrzeć się za miejscówką do spania .

- Panowie mam propozycję . Prześpijmy się dzisiaj w gastanicy . Jest po drugiej stronie rzeki . Przejeżdżaliśmy obok budynku . - proponuje Adam

Pakujemy rzeczy i przez most wracamy na drugi brzeg rzeki . Faktycznie przy drodze stoi budynek . Jest to jednak knajpa-bar , co nie znaczy , że będziemy rozpaczać . Korzystamy z zasobów jego lodówki pakując kilka chłodnych piwek do kolacji . Zbieramy się do drogi , gdy podjeżdża stara Łada . Wszyscy panowie łącznie z kierowcą wyglądają jakby już coś przyjęli na wątrobę . Zbiera się przy nas mała grupa , czyli pasażerowie samochodu i klienci knajpy . Rozmawiamy z nimi chwilę , gdy jeden z osobników rzuca propozycję .

- Możecie u mnie spać . Nie daleko stąd mam dom . Jest też wielkie łóżko w ogrodzie .

-Tak ? A co zapraszasz nas, czy mamy zapłacić za nocleg ?

-50 - odpowiada .

- Co 50 - pytamy .

-50 baksow

Rozbawił nas .

- Co 50 baksów . Za hostel płaciliśmy dużo mniej .

- To ile chcecie dać

- 5 . 5 baksów od osoby . Pasuje ?

- Pasuje odpowiada . Jedźcie tam - mówi wskazując kierunek paluchem . Zatrzymajcie się przy czerwonej metalowej bramie .


Chcemy podwieźć naszego dobroczyńcę , jednak każdy ma na kanapie bagaże i nie da się upchnąć już nic ponad to . Jedziemy przodem , a gospodarz człapie powoli z nogi na nogę owe 200 m. Czekamy przed krasną bramą jak nam nakazano , gdy wreszcie skrzypiące wrota otwierają się i możemy wjechać do środka .

Stwierdzenie " mam tam dom " zostało z całą pewnością użyte zbyt mocno na wyrost . Dom to dopiero tutaj będzie . Jak na razie to tylko kilka ścian bez okien i dachu które wystają jedną kondygnację nad ziemię . Obok stoi budynek , który można nazwać gospodarczym , a w nim między innymi ubikacja i pseudo prysznic . Jest za to zadaszony i można zamknąć drzwi . Atrakcją posesji mógł by być basen gdyby była w nim woda . Wokół posesji jest wysoki na ok. 2,5 m mur . Ogólnie wygląda to jak nie kończąca się historia ( budowlana ) która pewnie jeszcze sporo czasu potrwa zanim zostanie ukończona . Parkujemy motocykle , i otwieramy zimne piwko częstując również gospodarza .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg



- Wiecie co ? Byłem kiedyś w waszym regionie . Teraz są tam Państwa Bałtyckie - Opowiada .

- Tak a , co tam robiłeś ? - pytam zaciekawiony .

- Samochodami woziliśmy " ług " .

- Hmm . Co to takiego "ług" ? - Pytamy .

Tłumaczy nam , jednak ni cholery nie możemy domyśleć się o co chodzi . Znika na chwilę , a my nadal dumamy co znaczy owe słowo .

- Ług to taki środek chemiczny . Coś związanego z chemią - mówi Adam .

Odpowiedź jest bardziej banalna . Mija krótka chwila gdy zjawia się gospodarz dzierżąc w dłoni dorodną cebulę . To jest "ług" !

- Co ? Woziłeś z Tadżykistanu tyle kilometrów cebulę ? - pytam z niedowierzaniem .

- Da . Pada krótka , rozbrajająca odpowiedź .

Rozprawiamy jeszcze dłuższą chwilę , a rozmowy płynie gorycz i rozczarowanie obecnymi czasami . Z tęsknotą rozpamiętuje czasy ZSRR , ale wie , że to już ( jak to mówią Czesi ) se ne wrati . Wraz z końcem piwa znika nasz gospodarz , obiecując , że zgodnie z ustaleniami będzie o szóstej rano .

Z noclegu - jak i z chęci wzięcia prysznica - w budynku gospodarczym rezygnujemy . Rozkładamy się na wielkim metalowym łóżku . Jest ciemno , więc szybko zasypiamy .

Pyk .... i robi się jasno . Coś nie tak , bo czuję się jakby minęło ledwie kilkadziesiąt minut od zaśnięcia . Podnosimy głowy i rozglądamy się . Jest jasno , ale nie za sprawą słońca lecz halogenu , który oświetla naszą posesję . Dalej za murem , na sąsiednich działkach jest ciemno jak w .... Afroamerykanina . Wygląda to jakby ktoś nas obserwował . Po 20-tu minutach oswajamy się z "sztucznym słońcem" i staramy zasnąć ponownie . Mija kolejne 40 min . gdy z letargu wyrywa nas skrzypienie wpierw otwieranej furtki , a następnie otwieranej bramy . Na posesję wjeżdża samochód . Zatrzymuje się , a jego światła gasną . Ponownie skrzypi zamykana brama , a po bramie trzaska furtka . Podnosimy się i siedzimy nieźle skołowani . Co się dzieje ? Mija chwila , jednak nikt to nas z nie podchodzi . Gramolimy się z Adamem ze śpiworów , bierzemy latarki i idziemy obadać temat . Ani w samochodzie , ani wokół niego nie ma żywej duszy .

- Może schowali się za drzewami ? - pytam Adama .

- Nie . Nikogo nie widzę. - Odpowiada Adam oświetlając boczną porośniętą drzewami część posesji .


Krzątamy się jeszcze chwilę chowając przy okazji noże , które leżą w kilku miejscach przy budynkach ( pewnie służyły w czasie imprezek , które tu organizował właściciel -pustych flaszek też trochę było - , a jeden z noży ma klingę ze 20 cm . ) i wskakujemy ponownie do śpiworów . Roberta żywcem nie wezmą . Chowa swój nóż pod poduszkę , tak na wszelki wypadek . Adam proponuje byśmy trzymali warty . Zmiana co 0,5 h . Nie podejmujemy tego pomysłu . Leżę nasłuchując , bo ochota na spanie już mi przeszła . Cisza trwa kolejne kilkadziesiąt minut . Zaskrzypiała furtka , zaskrzypiała brama , samochód odpala , włącza światła i wycofuje z posesji . Zaskrzypiała brama, zaskrzypiała i trzasnęła furtka . Kurrrwa co jest !!!! Miało być bezpiecznie !!! Jak nas zarżną , to przez najbliższe 100 lat nikt nas nie znajdzie , no chyba , że wcześniej przy wódce któryś oprych się wygada . Nawet spieprzyć stąd nie można , bo brama zamknięta , a mur wysoki . Biorę latarkę i idę zobaczyć co się dzieje . Ponownie pustka . Ani samochodu , ani żadnej żywej duszy .
Ta noc strasznie się dłuży . Zasypiam nad ranem . Już robi się szaro .Od kliku godzin jest spokój ,a ja jestem zmęczony i jest mi obojętne co się stanie .




Dzisiaj wspominam tą sytuację z lekkim uśmiechem . Możecie mi jednak wierzyć , lub nie owej nocy kompletnie do śmiechu nam nie było .


CDN...
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś

Ostatnio edytowane przez sebol : 31.10.2014 o 13:05
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem