Ja to robię "na blondynkę", tzn. w bezpośredniej konfrontacji z przedstawicielem władzy robię zbolałą minę i ...jadę z tematem:"No wie pan, czego pan ode mnie wymaga, ja to blondynka jak widać jestem - nie wiem co połowa znaków drogowych znaczy, a fotografować się lubię, to się szczerzyłam jak fotosy pstrykały i jakoś sam się gaz wcisnął." Po czym dodaję, że władza oczywiście ma zawsze i niezmiennie (od lat!) rację i dziękuję,że pan mi zwrócił uwagę na to wykroczenie bo na przyszłość będę ostrożniejsza...i dziękuję za zrozumienie!Działa. No ale u Was raczej nie przejdzie, pozostaje więc na spotkanie zabrać ...zaprzyjaźnioną blondynkę.
|