Noclegi.
Każda wyprawa ma to do siebie, że nie wiesz gdzie dziś będziesz nocować. Nie wiesz gdzie Cię koła zaniosą. Czy rozbijesz namiot na fajnej łączce, czy w chaszczach, czy też uciekając przed deszczem będziesz wypatrywał camab, zimer frei etc
SAM_5610.JPG
Wrześniowe podróże mają to do siebie, że szybko atakuje Cię wieczór. Szybciej zapada zmrok, i zimność. Ale dla damy rade
Masz pogodę, to znajdujesz bajerackie miejscówki:
SAM_5670.JPG
Nie masz pogody, to też znajdujesz:
SAM_6055.JPG
Swoją drogą, spanie na deszczu obok wartkeigeo strumienia to nie był dobry posmysł. Z boku na bok się przewracam. A co jeśli strumień wzbierze? Jeśli porwie namiot? Jeśli popłyniemy? W środku nocy wstaję oddać mocz. Niby idę oddać mocz. Ale nie idę oddać moczu. Z latarką patrzę na pozoim wody w strumieniu. Bo szumi i szumi woda. Ile? Eeee! Tyle co było wieczorem! Można spać spokojnie! A mocz! A mocz można oddać!
Rumuńskie noclegi w pensjonatach i motelach to inna bajka. Ceny znośne. Dwie osoby od 50 do 100 zł. Rusek chciał nas ugościć za 120. Ale Gosia go skwitowała uśmiechem i pojechaliśmy szukać innego noclegu. A tam było tak ciepło!!!
SAM_6208.JPG
Za 50zł Kranoludy pilnują moturów. Nic ich nie zjadło. Nikt. A standard? Czasem trafi CI się alkohol na powitanie, czasem wrzątek, a czasem wrzątku nie ma. Ale jest telewizor!!!
SAM_6190.JPG
I to nie byle jaki!
SAM_6599.JPG
Co nocleg to inny!
SAM_6704.JPG
Najmilej i tak człowiek wspomina te ciepłe bezdeszczowe wieczory, gdy można rozbić namiot, gdzie cisza i spokój przypomina CI że jeseś w Rumunii
SAM_6444.JPG
Takie tam jeszcze ze stardardów PRL:
SAM_6581.JPG
SAM_6351.JPG