A nie nie, to moto mojego kumpla.
Sprzęgło poszło w drobny mak. Jakiś amator przykręcił kosz sprzęgłowy zbyt długimi śrubami, co spowodowało, że aluminiowy korpus w który wkręca się śruby, zwyczajnie się skantował i puścił na jednej śrubie. Kawałki aluminium zaczęły fruwać po silniku, dostały się w okolice cięgna biegów i łożyska. Efekty widać na zdjęciu.
Co ciekawe, moto chodziło, sprzęgło jak ta lala, wszystkie tarcze jak nówki.
Ale to jest nic...gdybyście zobaczyli głowice.
Wałki dostały temperatury i zeżarły łoża, opiłków jak w tokarni..krzywki jak byś dłutem po nich napier..mostki, tragedia.A moto chodziło cały czas!!
JEDYNY powód dla którego silnik poszedł na stół to niepokojące stuki podczas pracy. A tu takie niespodziewajki..
Ale do brzegu...w takim układzie luz na tym wałku jest przewidziany