Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03.12.2012, 22:03   #73
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,393
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 1 dzień 23 godz 46 min 30 s
Domyślnie

Jadąc z Madonny w kierunku Bolzano podziwialiśmy górskie szczyty.Mimo,że zakręty kręciły w dół to temperatura za nic nie chciała wzrastać.

W pewnym momencie dojechaliśmy do pustej knajpki na ciemnym odludziu.
Długo się nie zastanawiając wpadłem do środka.Na ten moment potrzebowaliśmy tylko kawałka podłogi aby rozwalić bambetle i nie kręcić się w górach po nocy.

W środku było tylko małżeństwo w średnim wieku prowadzące owy przybytek.


Krótka rozmowa z właścicielem i wiemy ,że tutaj się nie prześpimy, ale zaraz zadzwoni do znajomego i pogada.
Koleś okazał się bardzo w porządku.Trochę umierał ze śmiechu podczas negocjacji cenowych przez telefon z właścicielem pensjonatu.

Zaproponowano nam tani nocleg za 28 eurasów ze śniadaniem od osoby.
Tutaj dość mocno rozmijały się nasze pojęcia taniości.Właściciel agroturystyki, który miał nas przenocować zrozumiał,że podróżnicy nie potrzebują śniadania i mają tylko 50 eurasów, ale za wszystkich i na dodatek mogą spać w garażu.

Po chwili naszemu koledze przypomniało się również, że ma Honde CB 500 także również jest motocyklistą.Szale przyjaźni przypieczętowała jednak znajomość lokalu o swojsko brzmiącej nazwie La Scandola w której on był barmanem a ja miałem okazje bywać w przeszłości.(Tutaj proszę nie wyciągać pochopnych wniosków).



Koniec końców ugościł nas szybką kawą i przekazał w ręce właściciela agroturystyki.

Podjechał po nas sobowtór Danniego Devito. Przemieszczał się swoim szalonym kombi na tzw. podwójnym gazie co nie przeszkadzało mu brać zakrętów z piskiem opon i gubić nas w oddali.


Po 20 minutach szczęśliwie dotarliśmy do miejscowości Cagno. Włoch Francesco ugościł nas na swoich nowych pokojach a my od razu zapłaciliśmy z góry umówioną kwotę aby rozliczenia mieć za sobą.Ciepły prysznic a nawet jabłuszka z sadu poprawiają nasze nastroje.Tutaj nastąpił przełom-położyliśmy się spać bez jakiegokolwiek spożycia.

Piątek 14 IX
Poranna kawa pita o mroźnym poranku przynosi różne pomysły.Ja i Rafał postanawiamy wracać od razu do Wrocławia a Tomek ze Sławkiem jeszcze jeden dzień zabawić w Austrii.Zerkając z ogrodu na jezioro Santa Giustina zjadamy pożywnego weka mojej produkcji i czule żegnamy się z gospodarzem pokazującym zalety swojego agro.


__________________
Agent 0,7
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem