nic się nie zmieniło, wszystko mogę łatwo wytłumaczyć. W pierwszej sytuacji budowlaniec był oczywiście napity i się "bojał" chuchnąć. Ogranicał zatem konwersację do minimum.
Co do sytuacji drugiej, przypominającej jako żywo początek filmu porno, facet zwyczajnie nie wierzył we własne szczęście lub obawiał się ekipy z kamerą, wyskakującej w najlepszym momencie z okrzykiem "mamy cię".
Tak oto nic nowego pod słońcem.
|