Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22.12.2011, 02:13   #67
bajrasz
świeżym warto być:)
 
bajrasz's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
bajrasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 50 min 40 s
Domyślnie

Jak teraz patrzę na Google Maps, uświadamiam sobie, że dowcip z zakupem globusa Rosji, nie jest pozbawiony sensu. To jest kraj powalający wielkością i różnorodnością, tak ludzi jak i różnorodnością natury. W temacie nawigacji i map, jestem słabym zawodnikiem. Kompas, który kupiła mi Azja kiedyś tam, działa…ale dopiero kilka metrów od osła. Magnesy neodymowe w „tankubagu”, skutecznie doprowadzają go do niezłej paranoi.. Przed wjazdem na Ukrainę, kupiłem mapę. Mapa obejmuje Ukrainę, oraz zachodnią Rosję. Jako zarys dodany jest „globus Rosji”…wygląda to tak:




A tak wygląda kawałek Uralu


Na przełęczy targowisko próżności. Sama chińszczyzna i świetne szaszłyki.


Ural jest miejscem, które trzeba wziąć pod uwagę planując kolejne wypady



To specjalnie dla Pastora, może w końcu czegoś się nauczy


A jak sobie nie poradzi, to niech przynajmniej robi weki:


I mając taki „globus Rosji” i „świetny kompas”, docieram do Uralu. Niestety posiadany „globus” nie ma ciągu dalszego. Stawiam kropkę na schemacie mapy i już wiem, że jak nie kupię gdzieś ciągu dalszego, to będę błądził jak po ciemnej stronie księżyca. Jeden CepeeN, drugi, trzeci, „globusów” brak. Podjeżdża gość z żoną-był świadkiem mojego dopytywania o mapy. Jedz za mną, będziesz Pan zadowolony. No i jestem. Kupuję „globus Rosji”. Ma stron chyba trylion. Trzeba często przerzucać kartkę za kartką żeby mieć pojecie co dalej, ale przynajmniej wiem gdzie jestem. Drogę przez Ural zapamiętałem jako przepiękną krainę o zapachu klocków hamulcowych. Wspinające i zjeżdżające ciężarówy. Smród spalin i palących się hamulców. Nie wszystkim udaje się przebrnąć przez to pasmo górskie. Co rusz widać ślady prowadzące prosto w las. Często są to świeże rany z cierniem w postaci ciężarówki. Często już zabliźnione, przypominające o nieszczęściu jeżdżących tedy kierowców. Azja wita mnie płaczem. Leje i jest paskudnie zimno. Liczyłem na lanserską fotę przy postumencie „Azja”. Niestety nic z tego nie wyszło, więc uwieczniłem inny postument…tez fajny.









Przez pięć dni ścigam się z deszczem i chmurami. Mijam wielkie rzeki-jak wszystko w tym kraju. Olbrzymie miasta z obłednie długimy obwodnicami. Próbuję nielegalnie wjechać do Kazachstanu., bo wydawało mi się, że to będzie świetny skrót, a umysł to potwierdzał krzycząc: Skrótem Asterixie, skrótem! Obżeram się szaszłykami ze świeżą cebulą i ustososem, barszczem i szprotami w maśle. Jest wspaniale. Dzień za dniem zbliżam się do Irkucka, choć często znaki mówią zupełnie coś innego . Z oznaczeniami kilometrów jest trochę jak z prognozą dla stanu wód. Przybyło 10, ubyło 5. Irkuck 660, po stu metrach – Irkuck 580, by za moment było 720, a po 30-stu kilometrach…ubyło 0. Jest wspaniale.



tu trafiają źli ludzie, a pan z karabinem, dał mi bardzo jasno do zrozumienia, że czas w drogę


druga z królewskich rzek jakie przekraczam - Ob


i jeszcze jedna koronowana głowa - Jenisej


no i jeszcze śniadanie MISZCZUf


dobranoc

.
__________________
pozdrawiam
Pan Bajrasz






Ostatnio edytowane przez bajrasz : 22.12.2011 o 02:56
bajrasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem