Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11.12.2011, 03:12   #34
Boski-Kolasek
 
Boski-Kolasek's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,630
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
Boski-Kolasek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 6 min 11 s
Domyślnie Portfel pelen Dolcow!!!!

Przepraszam,ze sie wbijam w watek ale po przeczytaniu tego:


"Gnamy za Toyotą co osioł wyskoczy. Mojemu odpada gmol. Ten stan wiąże się pewną słabą sutuacją. Spotykamy kamperowców z Polski. Wymieniamy uprzejmości-cel Krym, plaża, spotkanie z przyjaciółmi i jadą dalej. Tyle co odjechali, zabieram się za demontaż gmola gdy podchodzi do nas lokales i zaczyna normalną rozmowę. A skąd, a dokąd i takie tam. Zaraz potem, zatrzymuje się obok nas auto i inny lokales pyta tego pierwszego o drogę, po czym odjeżdża. Obok mnie leży na ziemi portfel. Ten pierwszy go podnosi. W środku kupa siana, euro i dolary. Po chwili wraca ten „zagubiony” w podróży i pyta o portfel, czy mu przypadkiem tu nie wypadł. Pierwszy widząc gościa, chowa portfel w spodnie i udaje wariata z uśmiechem na twarzy. Zagubiony się mota i chce zobaczyć naszą kasę, jego ponoć była oznaczona. Wszystko to się dzieje bardzo szybko. Nie wykazuję się czujnością ważki , odbierając to jako dobry żart., pokazuję saszetę ,że nie mam.że tylko karta. Cały czas myśląc, że za chwilę ten pierwszy wyciągnie portfel i powie: Dobra masz, żartowałem. Tak się jednak nie dzieje. Tak jak nagle się pojawili, tak nagle zniknęli. Scenariuszy mamy kilka i wszystkie z niekorzystnym dla nas zakończeniem. Tak na wszelki wypadek, włączamy turbo i znikamy czym prędzej. Ta sytuacja trochę ostudziła mój entuzjazm i wzmogła czujność. Ważę ludzi swoją miarą, co często naraża mnie na przykre doświadczenia. Hmm, np. taki jeden germaniec..."

Przypomnialem sobie, ze w mniej wiecej w tym samym okresie.

HA!!!!!! w tej samej okolicy mielismy spotkanie prawdopodobnie z tymi samymi mistrzami!!
Pozwolisz Bajraszu, ze opisze zajscie.

U nas bylo tak:
Okolo 01:00 hrs jadac z Oddesy ( promu z Batumi) zatrzymalismy sie na kolejne tankowanie i pozegnanie z naszym znajomym Rosjaninem, ktory mial jechac na Kijow my natomiast(Dianka i ja)mielismy odbijac na Lwow. Ciemna noc stacja i mily lokalers z gatka a gdzie i dokad, ze w Jaroslawiu sluzyl w armi i ile pali motor i skad jada etc.
W nastepnym momencie nadbiega jakis taki inny wyzszy, mlodszy cwaniakowaty pasujacy do bemy i w biegu sie pyta gdzie moze weza do paliwa kupic!!!
No ja to nie wiem gdzie, wiec sie nie odezwalem,
Lokalers wskazal droge(wejscie do baru) i tamten pobiegl.
Po nastepnej chwili lokalers wskazuje moje tylne kolo gdzie widze lezy portfel, podnosi nabity do oporu banknotami otwiera a tam dolary, mowi ze tamten pewnie zgubil, i ze sie podzielimy.
Milcze i nie moge uwierzyc( w spolki nie wchodze nigdy) zwietrzylem przekret.
Odpalilem motocykl czekam i spogladam na lokalersa szybko liczacego kase.
Portfel wygladal znajomo wiec wrzeszcze do Andrieja:
-Andrieja eta twij? wskazuje lokalersa z portfelem,
Lokalerasa ktory juz nie ma portfela w reku i stroji miny.
Andrzeje nie doslyszal placi za paliwo(karta)
W tym momencie nadbiega koles od weza paliwowego i wszeszczy:
- Zgubilem portfel i musi gdzies byc tu i na pewno ktos z was go znalazl!!!

No ja sie usmiecham do lokalersa i milcze wymownie, wskazujac go palcem!!!
Lokalers oglada czubki butow, cos mamrocze, ze on nie wie ale widzial... ale.... no tak w koncu wyciaga portfel i mowi, ze tu byl pod moim kolem.
Wezowaty odbiera portfel i mowi:

-ja tu mialem 4 tysiace 750 dolarow i teraz widze,ze jest mniej. On znalazl obok twojego motocykla wiec ty jestes podejrzany!!!
Krzyczy zrozpaczonym glosem:
-Prosze bardzo pokazcie mi wasz porftfel bo ja mam poznaczone dolary ja swoje rozpoznam( hehe) i wystarczy, ze mi oddacie tyle ile brakuje, nie bede wzywal milicji.
Wszystko dzieje sie szybko i przyspiesza, na tym to bazuje.

Wow mysle chlopak musi byc spokrewniony z ta laska z Ukrainy co ma rentgena w oczach, bo jakos blyskawicznie liczy, bankier moze jednak?, mysle dalej.
(Ja swojego portfela nie daje dotykac obcym od momentu jak w wieku lat 17 pozwolilem zajrzec tam cygance spod Centralnego, ot juz wiem, ze kazdy Polak ma znajomego Andrzeja i ze ze jak sie da kaske to nie kradziez ani nawet wyludzenie, heheh)


Wezowaty zaczyna zmieniac ton glosu z milego w niemily, Diana z tylu sie zaczyna denerwowac i krzyczec mi do ucha zebym mu pokazal porftel bo on policje wezwie. Jasne kochanie.
Ja cedze przez zeby do wezowatego:
- spie.... kolego bo jade,
Wezowaty stoi przed moto.
Diana doszla , do temperatury wrzenia i sama wyciaga telefon i wrzeszczy:
- ty sku...teraz ja dzwonie na ta wasza pierd.... milicje!!!
Jakos przyjela dynamike tego zdarzenia.
Zamieszanie jak szlag, ciemno, deszcze jakies , psy wilcy jacys wyja, stacja w polowie drogi do Lwowa, do tego widze, iz reszta bandy obserwuje nas z kawiarenki czy baru na stacji, zajebiscie!!!!!!
Ja mam dosc i wrzeszcze do Andrieja,
-Adriuszka pajechali!!!!
ze ruszamy, ze spadamy.
Jade na wezowatego ucieka mi nie trafilem, odjechalem czekam.
Tamci juz dopadli Rosjanina i juz widze.....,ze ten na spokojnie pokazuje portfel gdzie............. chu.... ma!!!!
Wezowaty zbity z tropu cos jeszcze macha i krzyczy a ja juz robie 3 kolko dookola nich, Diana panikuje, ze nas zabija, porwa,zjedza i zgwalca !!!

A ja mam wrazenie,ze tez wreszcie osaczam Ja Ha!!!

Andriejko jak sie okazalo jak chlopak ze wschodu papiery i kase ma w seszetce, takiej jak damska torebeczka, ktora tam chlopaki na ramieniu i pod paszka sobie nosza ot taki stajl, a w tank -bagu mial karty, kopie papierow umieszczona w portfelu i prawko jakies takie na strefe "szengen" i troche chrywien na lapowki. Nie mial nic do stracenia i tez sie chcial zabawic.
Odjechalismy i chwile pozniej przeczekalismy gdzies za jakims zakretem na wszelki wypadek.
Okolo 02:00 hrs sie pozegnalismy i posmialismy z akcji.
Po chwili, dotarlo do mnie,ze jestem pierwszy raz na Ukrainie, spotkalismy jakichs debili, jade juz 12h pada deszcz, mam za soba zestresowana dziewczyne, jestesmy w drodze od miesiaca i czas znalesc nocleg.
Dalismy rade!!!!!


Jak czytalem sprawozdanie kolegi Bajrasza to sobie wlasnie to przypomnialem hehehe,
__________________
Plany i marzenia to pozwala twardo stapac w rzeczywistosci.... chyba!!!!!!

Ostatnio edytowane przez Boski-Kolasek : 11.12.2011 o 03:43
Boski-Kolasek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem