Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26.11.2011, 23:38   #66
Neno
 
Neno's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

Po południu szybki obiad i ruszamy w góry Riff. Mamy „deczko” opóźnienia spowodowanego czkawką Golfa więc odpuszczamy "kawałeczek". Widoki może i fajne ale kto by tam na nie patrzył. Kierowcy patrzyli co by dobrze w zakręty wcelować a pasażerki modliły się ( z książeczek, bo na pamięć nic nie znają ) co by kierowcom wyszło co zamierzali. Udało się. Tuż przed Fezem Panie schowały śpiewniki w kieszonki a kierowcy wymienili się poglądami i refleksjami przechwalając się co to który przytarł lub domknął. A, żeby nie było , że my ściemniali to my filmy mamy w dowodzie jak to z naszych kominów dym leci, tak my pałowali Oczywiście jak już przyjdzie dowody zamieścić w sieci to się okaże, że dysk z filmami padł …
Dysk może i padnie ale fotka jedna się zachowała

Co prawda nie z pałowania ale też ładna




A tak zupełnie na serio to do Fezu zostało raptem 50 km gdy z nieba Najwyższy zesłał coś mokrego. Stworzyło to kolejne podbramkowe sytuacje. Kobiety znów musiały wyjąć śpiewniki ( mówiłem, że na serio teraz będzie ? ) i chcąc czy nie wystawić je na działanie zjawiska atmosferycznego zwanego „mżawką” . Minęło raptem 6 km, czyli z lekka licząc minuta kiedy przestało padać a myśmy nadal poruszali się się w tempie 3km/h z tumanach orzeźwiających spalin wydobywających się z pędzącej pod niespełna 30stopniowe wzniesienie ciężarówki. Tak... życie jest piękne pomyślałem łapiąc kolejny chełst ołowiu To po to człowiek dyma 3 doby do Afryki. Tak.. życie jest piękne szeptała mi do ucha donośnymi decybelami Urszula z tylnego siodła. Renata szeptała Wiesiowi jeszcze głośniej, żeby jej włączył obieg zamknięty w kasku bo się dusi. Tak, Renata nie lubiła smogu
Mówię Wam, było wspaniale
Żar lejący się z nieba, tym razem przybrał charakter 12 stopniowego szałera. Ale co tam, byliśmy zahartowani, w końcu ten poranny miał góra połowę tego, czyli zacne 6stopni. Afryka.... pełną gębą
Dojeżdżamy do Fez. Parking... nie zdążyłem wrzucić na luz już jest... majfrend. Czekam minutę na pozostałych, w końcu w relacjach pisali , że są ich setki. Nie dojechali, cóż, w końcu jest po sezonie. Majfrend proponuje to i owo a ja mu mówię, że potrzebujemy tylko noclegu z parkingiem. Nie rozumie ale i tak nie daje za wygraną. W czasie gdy spokojnie sobie rozmawiamy między sobą on wymienia po angielsku wszystkie rodzaje usług jakie może nam zagwarantować. Nie znam angielskiego ale było tego sporo, tak najmniej na 3 minuty wyliczania. Dziwne tylko, że nie padło najczęściej słyszane tego dnia słowo - czyli chasz chasz
Deszcz pada, ekipa zmarznięta, śpiewniki mokre... jak tu dalej podróżować, co tu dalej począć ? I wtedy wkraczam do akcji ja, czyli mistrz nad mistrze, uzbrojony w potężną liczbę gadżetów. Na pierwszy ogień poszedł nóż sprężynowy z aledrogo.pl, nie jakiś specjalny, raczej nieznajomego pochodzenia ale pokrowiec miał modny, w moro . Nawet się otworzył – majfrend odjechał … Oby nie po posiłki
Kolej na kolejny pomocnik rasowego podróżnika : odpalamy Garmina bo akumulatorki 3600mAh z aledrogo.pl się qrna wyczerpały 3 minuty temu a ładowarka, a jak, z aledrogo.pl też przestała działać … tylko weź go i odpal. Okazało się, że to gniazdo zapalniczki z … no wiadomo, skąd... jakieś takie niczego sobie było i nie wyrabiało. Tuning. A czym – wiadomo - Powertejpem z … no przecież nie będę siłą tu reklamy No co, ja ze wsi i u nas w sklepach nie mają takich fajnych rzeczy, muszę przez interneta zamawiać. Nawet trzyma. Garmin działa. Ale uprzedzam, to nie był byle jaki Garmin, posiadał pomarańczową obwódkę co znaczyło, że do lansu nie było + 10 jak wcześniej myślałem a całe + 15! Wyobraźcie to sobie !! + 15pkt! Szał jakiś normalnie!
Skupiamy swój zmęczony po dzisiejszych zakrętach pełnych piasku i dziur wzrok na ekraniku o szalonej przekątnej 2 i ileś tam cala <żenada> ale ale...widocznym w pełnym słońcu ! I Co widzimy ? A no widzimy MENU....
Cóż było począć... otwieram swoje kufry co to do lansu dają +20. Trza w nich poszukać instrukcji. Bo ja mistrz jestem i instrukcję zabrałem ze sobą, a jak! W końcu zakup był dokonany był... miesiąc czy dwa przed wyjazdem więc siem żem nie zaznajomił z obsługą tego zacnego urządzenia. Bo i kiedy jak koleżanka odwiedzała co chwilę a jak jej nie było to odwiedzał kolega jeden i drugi, i każdy chciał tego samego – wódki Jeno Wiesław nic ode mnie nigdy nie chciał a jak wpadał to dawał coś od siebie A ja nie z tych co odmawiają więc brałem, ale ja nie o tym …. więc w lewym nie ma, za to w kufer przybyło na oko z 0.5L wody. Szukam w prawym, to samo. No rzesz... Odnalazłem ją w tankbagu ale była mokra bo sprzedający z .. no wiadomo do torby nie załączył pokrowca przeciwdeszczowego. A może dołączył tylko go zgubiłem? A może go dołączył tylko go nie spakowałem ? A może go dołączył tylko go nie założyłem ? A może go założyłem a przeciekał ?
Czy to ważne ? Jasne , że nie, każdy wie, że torba na zbiornik sprzedawana na …. z opisem do rasowych motocykli „enduro” daje +10 pkt do lansu i żaden deszcz jej niestraszny. Moja też się deszczu nie bała. Bo cóż on mógł jej uczynić, no cóż ? Że zmoczy ? A bo to pierwszy i ostatni raz ? Zmoczy to wyschnie. Nie dziś to za tydzień na pustyni ...

Więc miętolimy instrukcję od Garmina, co z tego, że była by sucha - przecież padało, i tak by zmokła Parasoli przecież nikt nie zabrał, przynajmniej nie widziałem
Nie wiem jak Wiesiek, ale ja , za to , że ją zabrałem ( nie parasolke, o instrukcjo obsługi cały czas mowa) dodaję sobie +1pkt do lansu. Mało ale cieszy Więc próbujemy oddzielić te zmoknięte kartki, odczytać coś na nich. Wiesław wyciąga swoją czołówkę , nie chciał powiedzieć gdzie kupił i ile zapłacił ale świeciła tak, że przejeżdżające samochody błyskały by zmienić na mijania... Udaje się, coś widać. Nie wszystko jest jasne i czytelne, zwłaszcza , że w międzyczasie się ściemniło a suma opadów potroiła się, ale jakoś udaje nam się wymusić na tymże przewspaniałym urządzeniu by ruszył swój szacowny procesor o taktowaniu... przemilczę, i zabrał nas do centrum mediny. Doprowadził, a jakże Mam nadzieję, że doprowadzi jeszcze w 1299 innych miejsc, wtedy uznam to za racjonalny wydatek Gadżet jest gadżet, więc zostaje tam gdzie go zostawiłem , czyli w uchwycie za kolejne XYZzł a my ruszamy wybierać spośród dziesiątek hoteli. Odwiedzamy kilka, w międzyczasie pada dalej My biegamy, wybrzydzamy a Ula marznie i moknie pilnując motocykli a majfrendzi zamiast przynieść jej parasol to tylko room jej proponują. Ula odmawia bo to room a nie rum, tego by nie odmówiła w tak chłodny deszczowy wieczór.
Sami nic nie znajdujemy więc bierzemy do pomocy jednego z chłopaków, pyta czego i do jakiej kwoty potrzebujemy, chwilę myśli i oprowadza nas po naszych odpowiednikach kwater. Wybieramy jedną z nich w cenie 100Dh za dobę od głowy.
Lokal bez szyldu, za to z numerem. Bez obsługi, za to ze współmieszkańcami w postaci jakiejś rodzinki na dole. Cena uzgodniona, majfrend wynagrodzony. Motocykle lądują na „parkingu strzeżonym, czynnym całą dobę” czyli w przedsiębiorstwie mechaniczno-lakierniczo-zmywająco-parkingowym na rogu mediny. Pilnuje ich dwóch ochroniarzy i pies. W sumie to ochroniarzy było czterech ale oznajmiają nam, że na noc zostaje jedynie dwóch, ot tak, cobyśmy rano pretensji nie mieli
„Hotel” : łoże z niebieskim baldachimem, marmury, czysto, ładnie i przyjemnie. To tak na pierwszy rzut oka. Płacimy. Ulga. Jak na Fez - cena do przyjęcia. Prysznic.... qrwa, woda leci jak chce. Umywalka... kolejne joby, woda nie ścieka. Eh, trzeba się napić !
No i się napiliśmy a efektem tego napicia jest ten oto kawałek relacji.
Mam nadzieję, ze nie przesadziłem
Pozdrawiam.
Neno, dla celników bakery manager
Przejechane: 280km.

Fez:




Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem