Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.12.2010, 10:52   #8
AdaM72
 
AdaM72's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: gdzie?
Posty: 131
Motocykl: ?? tak, to niewykluczone ale dokładnie to nie pamiętam
Przebieg: tak
Galeria: Zdjęcia
AdaM72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 5 godz 52 min 56 s
Domyślnie

Ja protestuję dementuję i w te pędy wyłuszczam poczemu. Po pierwsze primo wcale nie byliśmy w proszku, tylko mieliśmy jeszcze parę fantów do spakowania. A, że te co rusz zawieruszały się w pozostałościach przeprowadzki, to już nie nasza wina. Takoż i nie nasza wina, że na sam koniec zawieruszyły się gdzieś spakowane kufry. Po wtóre primo czyli jeszcze sekundę, fantów mieliśmy dużo, bo ja dużo czytam na forum Afrika Korps, tfu, Afrika Twin (twin znaczy bliźniak, zna się trochę te języki, co nie?) i stoi tu jak wół napisane, że BMW to w ogóle są bardzo złe i nie nadają się do jeżdżenia dokądkolwiek, bo się psują. No to ja sobie pomyślałem, że będę chytrzejszy niż niemieckie inżyniery i zrobię ich nomen omen w wała biorąc niezbędne części zamienne. Wśród drobiazgów musiałem zatem pomieścić cztery wały napędowe (aby uniknąć kirgiskiej katastrofy niejakiego Frrrranca) dyfer, skrzynię biegów, wahacz i te, no…. żarówki. Do tego doszły manele z listy im. św. Podosa (tylko migomat nie dawał się upchnąć z uwagi na gabaryty butli i odpuściliśmy). I dlatego, mając już kufrotekę zapakowaną żelastwem, spakowaliśmy również zawzmiankowaną torbę, wypchaną, notabene, łakociami i ciepłymi skarpetami. Ale naonczas wzrost motocykla zrobił się na tyle duży, że trzeba było rozważyć alternatywny przejazd z uwagi na niskie wiadukty i tunele w związku z czem torba została zamieniona na dwa śpiwory a łakocie spożyliśmy na miejscu, najadając i napijając się na zapas. Skarpety wdzialiśmy na własne stopy celem zapewnienia komfortu termicznego i te zabiegi spowodowały zmniejszenie wysokości motocykla o około 3,20m.
Po wtóre, po dotarciu do tego Bigova (Bigovej?), byliśmy głodni i dlatego udaliśmy się, mimo protestów pozostałej części ekspedycji do lokalu, gdzie oddaliśmy się uciechom spożycia.

I ta radość trwała aż do chwili pożałowania godnego zajścia pod GSem. I tutaj również dodaję swe dementi – otóż motocykla w kolorze żółtym nikt nie zahaczył, lecz został ofiarą przemocy. Przemek zaparkował go na środku Bigovskiego (jedynego zresztą) skrzyżowania biorąc kształty wyznaczone namalowanymi tam liniami za miejsca parkingowe. To spowodowało potężny zator z udziałem ok. 30% miejscowych pojazdów (wg naszych skromnych szacunków były to trzy samochody i skuter na dokładkę). Taki paraliż komunikacyjny, prócz antyspołecznych i niecenzuralnych postaw kierowców, spowodował przebudzenie obywatelskiej postawy u jednego z gości drzemiącego w gospodzie opodal skrzyżowania, który z gromkim okrzykiem „spakojna, wsio budziet charaszo! U mienia jest oczień krasiwaja jubka, na potęgę posępnego czerepu, aj hew pałer!” (albo jakoś podobnie) rzucił się rozładowywać sytuację. Przecenił jednak swoje możliwości i przy próbie zepchnięcia załadowanego GSa z centralnej podstawki, pomylił strony świata miast spychać w kierunku wschodnim i pchnął motocykl na południe. Zauważywszy pomyłkę, zmienił rozkład sił i przyjął swój błąd na klatę oraz czachę i kończyny dolne. Resztę, wśród żywiołowych braw lokalnie zgromadzonych pijących, sam tymi oto rękami, które pracowicie kreślą te oto litery uratowałem sytuację i zostałem miejscowym bohaterem, czczonym zwłaszcza sklepie spożywczym, gdzie to Małżonka moja wskutek tego zajścia była uprawniona do nabycia wędliny (konkretnie to Budimskiej) w promocyjnej cenie. Ja zaś, w owym czasie, taktownie odmówiwszy bratania się z obywatelem właśnie wydobytym spod motocykla, transportując go przy pomocy kołnierza jego koszuli na uprzednio zajmowane miejsce, (w sumie od drugiej wojny było dość czasu na dość dokumentne zbratanie się z tym narodem, i już chwatit’) udałem się na piedestał, gdzie wzniosłem toast za miejscową zacną ludność oraz trunki.
A co do wyjazdu z parkingu to nie wiem czy był hardkorowy, bo miałem ze strachu zamknięte oczy. Ja wrażliwy jestem i nie mogę ta takie rzeczy patrzeć. Otwierałem dopiero gdy błędnik podpowiadał, że szybkość wznoszenia malała do zera. Ale wówczas nie patrzyłem w dół. A samego zjazdu na parking na szczęście nie pamiętam, gdyż było całkiem ciemno a ja wcześniej piłem alkohol w gospodzie.
__________________
#8 W podpisach nie warto pisać byle czego. Tylko same mądrości.
#5 A jak się komu nudzi to niech sobie coś w Świątyni poczyta.

Ostatnio edytowane przez AdaM72 : 28.12.2010 o 10:56
AdaM72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem