Na szczęście deszcz szybko mija i na sam szczyt wyjeżdżamy już bez opadów, dojazd spoko ale końcówka to już prawi jazda na jedynce i nawroty po 180 stopni, kilka fotek i zjeżdżamy na dół i tu powstaje sprzeczka, są dwa obozy, jeden za powrotem tą samą drogą drugi żeby jechać dalej, idziemy na kompromis i poniżej szczytu koło spalonego schroniska odbijamy w bok.
DSCF0018.JPG
DSCF0019.JPG
DSCF0020.JPG
DSCF0021.JPG
DSCF0022.JPG
DSCF0023.JPG
DSCF0024.JPG
DSCF0025.JPG
DSCF0026.JPG
Wybór okazał się trafnym po kilku kilometrach kończy się asfalt i robi się szutróweczka przez las cały czas w dół oczywiście serpentynami, nagle pojawia się znak SZWAJCARIA spoko tu nas jeszcze nie było jedziemy dalejno i tak jadąc pięknymi dróżkami przejeżdżamy kawałek szwajcari i obieramy własciwy kierunek do GPK. Pogoda się znowu psuje ubieramy przeciwdeszczówki robi się ciemno, na autostradzie chce zdążyć przed ulewą schować się na tankszteli, odkręcam gaz i słysze płacz i wrzask, wjeżdżam na stacje okazuje się że Ewa się rozpłkała bo myślała że zginiemy, nigdy nie jechał 150 w deszczu. Chyba miała racje lepiej było zmoknąć i nie gnać na złamanie karku, stoimy stoimy stoimy stoimy brak poprawy ubieramy reklamówki na nogi i jedziemy szkoda czasu, docieramy w nocy, zatrzymujemy się w centrum i przestaje padać, cudownie