Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Polska (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=75)
-   -   Urodzinowy wypad do Świnoujścia (09-10-2021) (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=41206)

ramires 16.10.2021 21:34

Urodzinowy wypad do Świnoujścia (09-10-2021)
 
14 Załącznik(ów)
1674 km - Otwock - Niepruszewo - Świnoujście (i okolice) - Otwock.
Nieśmiała i spontaniczna wyprawa jako prezent sam dla siebie z okazji kolejnych urodzin.

Załącznik 110593

Powód wyjazdu - stare marzenie, które miałem od lat, aby pojechać do Świnoujścia na moto, przeprawa promem do centrum wypicie kawy i powrót.
Najpierw trasa Otwock-Niepruszewo do Dawida a potem rano do Drawska i dalej do Świnoujścia.

Plan zakładał, że wyruszę dużo wcześniej, ale jak to bywa plany planami a życie i tak po swojemu. Kawa przed wyjazdem, tankowanie i ruszam. Trafiłem oczywiście z racji wyjazdu tak późno na spore korki i ciasnotę w Warszawie, że miałem problem nawet motocyklem się przeciskać. Po blisko 2 godzinach walki z miastem byłem na drugiej stronie Warszawy już na autostradzie w kierunku Poznania. Gdybym wyjechał wcześniej zapewne jechałbym w okolice Łodzi zupełnie poza trasami szybkiego ruchu jednak chwytałem już każdą oszczędność czasu, która była dostępna. Gdy dojechałem w okolice Łodzi zaczęło się robić już chłodno. Słońce miało się ku zachodowi pięknie wszystko malując na złoty, ciepły kolor. Szybka kawa i tankowanie i ruszam dalej. Trasa w okolice Poznania po zmroku już mi dała obraz tego, jak będzie się jechać, gdy zajdzie słońce i temperatura spadnie drastycznie do 2-3 C. Po dotarciu do Dawida, pogaduchy, dobry kebab, planowanie jutra i w końcu sen. Ambitnie sądziłem, że gdy pobódkę zrobimy po 6 rano i szybko się ogarniemy to będzie ok. Tak chciałem, ale... -2 w nocy i oszronione drogi sprawiły, że jednak daliśmy sobie nieco czasu.

Na stacji szybki montaż interkomu na moim kasku, szukanie taśmy dwustronnej, ale udało się dzięki uprzejmości pani ze stacji, która dysponując magiczną skrzynką była zapewne przygotowana również na odbiór porodu nosorożca czy konia. Dobrze jeszcze nie wyjechaliśmy, a Bigos (DR Big) miał swoje humory więc niepewnie ruszyliśmy w kierunku Drawska Pomorskiego. Temperatura dobrze jeszcze nie przekroczyła 5 stopni celsjusza a robiliśmy przystanki, aby Dawid mógł się nieco ogrzać w promieniach porannego słońca. Niby wydaje się to banalne, ale za 2 dni sam robiłem tak samo podczas powrotu. Na kolejnej stacji po blisko 100 kilometrach słońce już ładnie wzbiło się nad horyzont powodując wzrost temperatury, do tego bezchmurne niebo powodowało, że cały czas tuliło nas swoimi promieniami. Trasa z Niepruszewa do Drawska świetna, malownicza.

Załącznik 110584

W Drawsku rozdzieliśmy się, Dawid w swoją stronę do Wałcza a ja już kierunek Świnoujście.
Oczywiście pierwotny plan zakładał, że dojadę w góra 5 godzin do przeprawy promowej w Świnoujściu gdzieś w okolicy 12-13 godziny... cóż... lekko mówiąc się spóźniłem chociaż nikt na mnie nie czekał. Kilometry leciały, trasa przez małe miejscowości miała swój urok, malownicze pola, czasem farmy wiatrowe, czasem kombajny na drodze, które z racji swoich gabarytów mało przejmowały się tym, czy zajmują 3/4 całej drogi czy też całą powodując, że prędkość poruszania się całej kolumny spadał do prędkości, którą ów kombajnista sobie w danej chwili wymyślił. Bliżej Świnoujścia mignęły obok mnie dwa turystyki jak mój, tyle, że o blisko dwie dekady młodsze. Przyspieszyłem doganiając ich i utrzymywałem ich tempo prawie do przeprawy. Widziałem, że pojechali na przeprawę lokalną dla mieszkańców. Zwolniłem tuż przed rozjazdem na Karsibór i szarpany wątpliwościami oraz spodziewanym czasem oczekiwania na przeprawę (około godziny) wybrałem jednak przeprawę dla "lokalsów" a nie na Karsibór, gdyż stwierdziłem, że może się uda i mnie nie odeślą.
Po drodze testowałem pożyczony interkom (dziękuję Dawid) więc jeszcze niezdarnie starałem się go wyciszyć aby usłyszeć co pan z obsługi promu do mnie mówi. Myślałem, że sprawdzi mnie skąd jestem i pewnie odeśle na przeprawę ogólną dla "obcomiastowych".
Pan z obsługi od razu mnie skierował na pas dla "rowerów" i stwierdził, że ja nie muszę czekać z samochodami, tylko mam od razu wjechać na prom bocznym torem. Miłe zaskoczenie, do tej pory nigdy nie przekraczałem w tym miejscu motocyklem trasy.
Na promie spotkałem wcześniej wspomnianych motocyklistów, gadka szmatka i po chwili jeden z nich wymienił się ze mną numerem telefonu i powiedział, że gdybym nie znalazł noclegu to mam dzwonić to przenocuję u niego. To jest właśnie to, czego mi brakowało, zwykła ludzka życzliwość. Kolejne miłe zaskoczenie.

Pożegnaliśmy się, każdy pojechał w swoją stronę. Zjechałem z promu podjechałem na parking ogarnąć gdzie co i jak. Fotka, kawa i dalej w kierunku młyna przy wyjściu z portu.
Załącznik 110593

W Świnoujściu nie byłem naprawdę długo, obstawiam, że w 2010 rok to był mój ostatni pobyt w tym mieście. Poza starym zabudowaniem, typowym miejskim miasto przeszło naprawdę niesamowitą metamorfozę. Gdyby nie fakt, że znam to miasto w miarę dobrze to próba jechania "na określone punkty" okazała się tym razem ryzykowna bowiem tak wiele się pozmieniało. Okolice promenady, luksusowe hotele, zmiany organizacji ruchu... i masa ludzi, tak, była masa ludzi.

Załącznik 110597

Zaparkowałem na parkingu pod młynem, szybki spacer na plażę i gęba sama zaczęła się cieszyć. Ta plaża naprawdę ma swój urok. Na brzegu oczywiście pełno meduz, skruszonych muszli i... praktycznie zero wiatru. Rozstawiłem sprzęt foto, zrobiłem kilka zdjęć ot tak, chociaż wiedziałem, że byłem za późno aby zrobić coś, co lubię...
Podczas powrotu dostaję wiadomość od Chomika, który napisał, że mam nie szukać noclegu tylko od razu wbijać do niego do Mrzeżyna do jego ośrodka. Bajka!

Załącznik 110594

Załącznik 110595

Szybkie ogarnięcie trasy i w drogę. Około 20:30 byłem już w ośrodku Mercury u Chomika. Pogawędki, ognisko, jakiś browar. Na koniec dnia, gdy już wszystko było ogarniane w ośrodku zawitał młody lis szukając jedzenia zwabiony zapewne zapachem kiełbasy 😉
Taki fajny rudzielec, wyglądał na młodzika, nie miał więcej niż 2 lat.
Pożegnanie i spanie. Niby zmęczenia nie czułem, ale temperatura jednak zrobiła swoje i resztki energii zostały wyczerpane. O tym jak zmęczony byłem tym dniem podróży świadczył fakt, że po prysznicu chciałem jeszcze coś pogrzebać w telefonie i... rano się obudziłem z telefonem w ręku... heh.

Poranek, śniadanie, pogaduchy z Chomikiem i jego ładniejszą połową i w drogę. Najpierw port w Mrzeżynie. Już widzę potencjał foto tego miejsca, ale... to co chciałem pstryknąć niestety było w trakcie przebudowy. Sprzęt budowlany na miejscu skutecznie zabrał mi kadry, które chciałem zrobić. Trochę spacerku, rekonesans miejsc, co warto zobaczyć, co warto uwiecznić na zdjęciach, nawet jakieś próbne zdjęcia zrobiłem, ale szybko zrozumiałem, że poranek i niskie słońce "w plecy" to dla tego, co chciałem mieć na zdjęciach to nie było to, co tygryski lubią najbardziej.

Ustawiłem nawigację na Trzęsacz, pamiętając ostatnią wizytę, gdzie tam nie było praktycznie nic poza ostatnią kościoła i wielkim starym martwym drzewem i wybrzeżem praktycznie bez plaży... (tu ostatni raz byłem chyba w 2007 roku) po dotarciu na miejsce nie umiałem rozpoznać tej miejscowości. Wielki taras widokowi kilkadziesiąt metrów nad poziomem morza i wysunięty nad plażą! Chwila, jaka plaża... jak ostatni raz tutaj byłem to nie było plaży a teraz jest tam naprawdę plaża. Wszystko się zmienia...

Załącznik 110590
Załącznik 110598
Załącznik 110599


Zdjęcia telefonem zrobiłem, jakieś panoramy itp. i dalej w drogę do Pobierowa. Tu już na pamięć bo tyle razy pokonałem tę trasę i samochodem i na pieszo, że równie dobrze mógłbym na oślep iść i tak bym znalazł miejsce docelowe. Po drodze mijam Pustkowo, które oczywiście też teraz zmieniło się i w końcu znak Pobierowo. Zjazd na centrum i... gdzie ja k...a jestem, niby ulice wszystko pamiętam a tu zupełnie inne miasto. Rozbudowane, poznikały stragany w miejsce "budynków usługowo-mieszkalnych", kilka starych punktów widzę i morda się cieszy. Jest kawiarnia SMOK oraz Bar Rekin. Niestety SMOK zakończył sezon tydzień wcześniej więc wbijam do Rekina na pyszną rybkę. Pogaduchy z właścicielką, śmiechy, wypytywanie mnie co jeszcze pamiętam ze starego Pobierowa... mieścinka zmieniła się kurort. Pojadłem, pożegnałem się z właścicielką Rekina (dziękuję za tak miłą gościnę) i dalej w drogę.

Załącznik 110596

Dziwnów i Dziwnówek a potem Kamień Pomorski. Kamień Pomorski w sumie zmienił się najmniej, ale rozwój wszędzie widać. Tankowanie, kawa, wc... przejazd po okolicy kilka razy, znowu się trochę zeszło i... niechciany powrót. Nawigacja wskazywała blisko 8 godzin jazdy... cóż... kawałek drogi jednak jest a wybrałem trasę bez żadnych autostrad itp tylko zwykłymi drogami.

Dopóki słońce było jazda była czystą przyjemnością. Przydrożne termometry wskazywały od 11-13 C. Tuż po zachodzie temperatura spadała bardzo szybko osiągając miejscami tylko 2 C. Najgorszy był odcinek przez Tucholę, pojawiły się mgły i straszna wilgoć, która potęgowała odczuwanie temperatury. Pomimo tego, że kredesik (motocykl) ma naprawdę dobrą osłonę przed wiatrem i szybę wielkości łopaty do śniegu to wir powietrzny zawsze trafiał od tyłu w kark i plecy. Grzane manetki to naprawdę niezastąpiony bajer w motocyklu o czym wiedziałem od dawna, jednak tym razem jeszcze bardziej doceniłem posiadanie tego. Kilometry lecą dalej, średnio co 45 minut robię przerwę, aby trochę od prędkości połączonej z ziąbem odpocząć i wypić jakąś gorącą herbatę. Stwierdziłem, że lepiej częściej się zatrzymać i rozgrzać niż doprowadzić do tego, aby przemarznąć do kości... To było dobre posunięcie.

Żałowałem tylko, że przed wyjazdem nie kupiłem kombinezonu przeciwdeszczowego, który teraz byłby idealny do tego, aby chronić przed wychłodzeniem. Ciuchy motocyklowe mają swoje lata i zdecydowanie nie były projektowane do tego, aby jeździć przy 1-3 C przy wilgotności powietrza na poziomie 90-100%.

Tak czy owak, po 23 byłem w domu. Zmarznięty ale szczęśliwy! 🙂
Marzenie spełnione - w końcu po to są!

matjas 16.10.2021 22:52

He! Cegła!

ramires 16.10.2021 22:54

Cytat:

Napisał matjas (Post 752125)
He! Cegła!

92 rok, wciąż daje radę :)
nie tak dawno zwiedziła Nordcap

El Kowit 17.10.2021 11:04

Dobrze jest realizować marzenia. Na miarę swoich możliwości chociaż. Czasami ten mały krok, jest początkiem czegoś wielkiego.
Nawet bardzo dobrze.

calgon 17.10.2021 12:29

Autor robiący foty ,że kopara opada zwala na słońce focił kalkulatorem:-)?

ramires 17.10.2021 19:04

Cytat:

Napisał calgon (Post 752157)
Autor robiący foty ,że kopara opada zwala na słońce focił kalkulatorem:-)?

Niby chciałem coś porobić lustrzanką ale... telefon był szybciej dostępny


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:28.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.