Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Krótki wyjazd w PAMIR sierpień 2017 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30482)

Pawel_z_Jasla 06.11.2017 21:00

Generalnie mandaty są dla frajerów, dokumentów do łapy nie daje się nikomu /najlepiej zostawiać je w domu - prawdziwi twardziele świat na menu z chińskiej budki z wklejonym zdjęciem teściowej zamiast paszportu, potrafią objechać/, przepisy należy mieć w dupie i łamać je z pełna premedytacją a autochtonów i ich administrację traktować jak bandę baranów, której makaron na uszy można nawijać. Nie ma też sensu korzystać z kibla, można srać po krzakach i lać pod wiatr. Ja też tak czasem robię ale tylko gdy mam pewność, że kogoś przy okazji tymi swoimi odchodami nie "okidam". Pan Gustaw, Torba Borba i Wujek Dobra Rada ... razem wzięci.
O wyjeździe sie czyta więc bardzo proszę o kolejne rozdziały pamirskiej przygody.

Sylwek_76 07.11.2017 14:11

Mazeno;
bardzo trafnie poruszyłeś temat bucowatych, aroganckich "podróżników".
W tym konkretnym przypadku, płacących nieracjonalnie ciężkie pieniądze mundurowym za pierdoły lub dosłownie za nic, a jednocześnie nie oddającym przysłowiowych butelek człowiekowi, który sprzedając benzynę, w istotny sposób poprawia swój codzienny budżet; bo to poniżej ich poziomu .
Niemniej, dajmy im szansę, może przemyślą pewne sprawy i następnym razem nie wystarczy im, że będą najlepsi na dzielni i w internetach. Każdy popełnia błędy, niewiniątka również. Szkoda, że tak dużo goryczy przemawia przez Ciebie.

Ps.
Nie strzelaj, proszę focha i zostań tu. Zapewne niedługo pojawi się na FTA i FAT moja opowieść, o tegorocznym wypadzie do Kirgistanu. Będziesz do woli wytykał mi fakt, powtarzających się do znudzenia, zdjęć i krytykował, że byłem tak blisko i czegoś/kogoś nie odwiedziłem :D Zapraszam już teraz i proponuję wyjść z tematu zasadniczego. Może wątkotwórcy już zrozumieli, że żeby być dużym cwaniakiem, czasem trzeba dostać solidnie w dupę. I mieć honor.

macias1989 07.11.2017 20:24

Co do faceta od butelek to uśmiechał się od ucha do ucha jak dostawał za nie pieniądze, nie wyglądało to jakby go to miało zaboleć. Tym bardziej widzieliśmy co ma na zapleczu. Butelki zostały u chłopaków z hotelu, którzy powiedzieli że też im się przydadzą. Bądź, co bądź dziękuję za słowa krytyki. W przyszłości postaram się to pamiętać. Co do zdjęć to przykro mi, że nudne, ale sam step też był nudny. Może w kolejnych postach będzie lepiej, zapraszam do śledzenia :)

macias1989 07.11.2017 20:24

Dzień 12 16.08.2017
Rano znaleźliśmy informacje, że przejście graniczne w Bekebod, które było w naszych planach było zamknięte dla obcokrajowców. Zmusiło nas to do zmiany planowanej trasy i ostatecznie do Tadżykistanu mieliśmy wjechać w Oibek, 45km na północ od Bekebod. Prawie całość trasy prowadziła drogą dwupasmową. Przed wjazdem na przejście nie było przed nami nikogo. Tylko dwa samochodu już w środku przy kontroli celnej. Przed bramą musieliśmy odczekać kilka minut, zanim ktokolwiek podszedł i wpuścił nas na teren przejścia. Od samego początku zaczęła się zabawa z celnikami. Dostaliśmy polecenie odwrócenia motocykli tyłem do kierunku jazdy, bo musieli zarejestrować kamerą numery tablic, a kamera była jedna. Najpierw 3 motocykle w rzędzie, później pojedynczo. Po kilkunastu próbach przepychania motocykli w upale okazało się że to problem z kamerą i puścili nas dalej. Odprawa paszportowa, wypełnienie znanych nam już kwitów poszło sprawnie. Ustawiliśmy się następnie w kolejce do odprawy celnej. Przed nami kilku celników maglowało starą Wołgę i biednego starego człowieka. Kazali mu wypakować wszystko z samochodu, kartony z ubrankami dla dzieci, słodyczami, jakimiś środkami czystości. Następnie kazali przenieść mu wszystkie kartony i torby do środka budynku do prześwietlenia. Gdy pomagaliśmy mu z noszeniem rzeczy do środka, celnicy zainteresowali się jego kołem zapasowym. Oglądali dokładnie, polewali je jakimś płynem. Nagle do jednego z budynków podbiegło kilku uzbrojonych celników, zaczęli chować się za parapetami i mierzyć do środka budynku z rentgenem. Staliśmy, patrzyliśmy i nie wiedzieliśmy o co chodzi. Z budynku wybiegli wszyscy ludzie, a oni dalej w kogoś celowali. Po chwili wszyscy celnicy zaczęli się śmiać i okazało się, że to ćwiczenia. Wszyscy wrócili do podejrzanego koła zapasowego. Przyprowadzili psy i oba psy usiadły przy kole. Nagle obezwładnili dziadka, zaczęli go wyprowadzać na drugi koniec do jakiegoś budynku. Ewakuowali też wszystkie budynki i wszystkim, nam też, kazali szybko biec do najdalej położonego budynku na terenie przejścia. Zamknęli nas w środku i poszli. Czekaliśmy kilka minut zdezorientowani. Wypuścili nas znowu śmiejąc się. W końcu przyszła nasza kolej i czekało nas to samo. Demontaż sakw, tankbagów, rollbagów i przeniesienie rzeczy do prześwietlenia. Po 3h dotarliśmy już do ostatniej bramy. Chłopaki wyjechali, a ja zostałem zawrócony. Okazało się, że postawili mi pieczątkę na wizie z poprzedniego roku, ale zarówno wjazdową jak i wyjazdową. Wróciłem do kontroli paszportowej. Facet zamknął okno. Zabrał paszport i poszedł schodami na pierwsze piętro. Po chwili wrócił bez dokumentu i powiedział, że trzeba czekać. Po jakimś czasie zszedł celnik, mówiący trochę po angielsku. Anulował mi pieczątki na starej wizie i postawił nowe na aktualnej i udało mi się wyjechać z Uzbekistanu.
Jak dojechałem na przejście Tadżyckie to chłopaków już nie było. Spotkałem ich na ostatnim kroku, na którym rejestrowali wwóz motocykli. O razu powiedzieli mi, że facet któremu pomogliśmy z noszeniem rzeczy, polecił im zostawić celnikom $10, żeby wszystko poszło sprawnie i bezproblemowo. Poniekąd zostałem postawiony przed faktem dokonanym, ale samo przejście bardzo sympatyczne, jasne, bez biurokracji i szybkie. Dostaliśmy dokumenty dotyczące importu motocykli i byliśmy w upragnionym Tadżykistanie!

Od razu za granicą uzupełniliśmy baki prosto ze stacji paliwa, co za komfort :)
Dalej jechaliśmy w stronę jeziora Iskander Kul. Droga początkowo była w dobrym stanie, a za miejscowością Chodżent zrobiła się naprawdę dobra. Jechałem jako ostatni, gdy mijaliśmy policjanta na poboczu. Dwa pierwsze motocykle przejechały, a ja zostałem zatrzymany. Wziął dokumenty i zaczął zadawać pytania, gdzie, skąd, jak długo, ile pali motocykl, itd. Po chwili tematy się wyczerpały (nie mówię po rosyjsku, więc i możliwości były ograniczone) i zapytałem, czy mogę jechać, Powiedział, że tak i oddał dokumenty. Później mieliśmy znowu taką sytuację, tym razem w trójkę. Padły standardowe pytania, a potem cisza. Policjant patrzy na nas i nie wiadomo czy już możemy jechać, czy nie. Sam nic nie mówił.

https://lh3.googleusercontent.com/ro...=w1679-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/0C...=w1679-h944-no

Gdy zaczęły się górzyste tereny pojawił się problem z BMW, które zaczęło się grzać na podjazdach. Sprawdziliśmy motocykl, ale wszystko wydawało się być w porządku. Trochę się zestresowaliśmy, ale zwolniliśmy i po chwili wjechaliśmy w wyższe góry, temperatura spadła i problem z temperaturą w GSie już nigdy się nie pojawił. Może przyczyną była jakość paliwa…

Droga zrobiła się naprawdę niesamowita. Jechaliśmy cały czas w górach, wzdłuż rwącej rzeki! Widoki onieśmielały i wiedzieliśmy, że to dopiero początek.

https://lh3.googleusercontent.com/Dd...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/8g...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/h8...=w1259-h944-no

Żeby dotrzeć do Iskander Kul przejeżdżaliśmy przez kilka małych wiosek. Mijaliśmy grupki dzieci, które strasznie krzyczały, machały rękami, chciały przybijać piątki. Kilka ostatnich kilometrów to droga szutrowa, momentami całkiem dziurawa. Nagle w dolinie pojawiła się niebieska woda jeziora.

https://lh3.googleusercontent.com/aL...=w1679-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/GH...=w1259-h944-no

Teren dookoła jeziora jest chroniony i za wjazd musieliśmy zapłacić po $3. Zaraz za wjazdem przywitała nas grupa rozśpiewanych i roztańczonych Tadżyków. :)
https://lh3.googleusercontent.com/cU...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/vz...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/4L...=w1259-h944-no
Dystans 539km
https://lh3.googleusercontent.com/9-...=w1429-h879-no

macias1989 09.11.2017 12:09

Dzień 13 17.08.2017
Dzień rozpoczęliśmy od spaceru wzdłuż jeziora i krótkiej pieszej wycieczki do wodospadu w dole rzeki, która z jeziora wypływała.

https://lh3.googleusercontent.com/4K...=w1400-h933-no
https://lh3.googleusercontent.com/kq...=w1400-h933-no
https://lh3.googleusercontent.com/jM...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/b0...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/nC...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/CV...=w1259-h944-no

Aż do samego wyjazdu rozważaliśmy opcję na trasę tego dnia. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z przejazdem znanym tunelem i wybraliśmy trasę przez przełęcz Anzob (3372m.n.p.m). Początkowo droga była asfaltowa, ale szybko zamieniła się w szuter. Momentami dziurawy i przysypany całkiem sporymi i ostrymi kamieniami. Cieszyłem się, że zdecydowałem się na aluminiową osłonę silnika na wyjazd :) Ostatnie kilometry wjazdu na przełęcz to jazda na jedynce, slalomem wokół kamieni, dziur i ciągle pod górę. Zdobycie przełęczy zajęło nam 3h, razem z licznymi postojami na oglądanie widoków i robienie zdjęć. Droga dosyć ciężka, ale było warto :) Jazda wzdłuż górskiej rzeki, momentami na wysokich klifach, była ekscytująca. Zadowolony byłem też z tego jak moje gaźniki radziły sobie z wysokością.

https://lh3.googleusercontent.com/l-...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/a9...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/nZ...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/WQ...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/Tf...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/bb...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/ZY...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/K4...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/HP...=w1400-h933-no

https://lh3.googleusercontent.com/O5...=w1259-h944-no

https://lh3.googleusercontent.com/DT...=w1259-h944-no

Po przełęczy Anzob zjechaliśmy do Dushanbe, gdzie wymieniliśmy pieniądze. Tym razem w banku, zatankowaliśmy i wjechaliśmy na drogę M41 w stronę Pamiru. Jechaliśmy do wieczora i przed zachodem słońca zatrzymaliśmy się w przydrożnym hotelu. Z niecierpliwością czekaliśmy na kolejny dzień i jazdę Pamirskim Traktem.

Ślad 223km
https://lh3.googleusercontent.com/yY...=w1306-h860-no

Emek 09.11.2017 12:15

Tunel Anzob już dawno jest naprawiony. Co prawda jest ciemno jak w doopie i spaliny duszą ale nawierzchnia w porządku.

qbaRD07 09.11.2017 18:59

Macias pisz chłopie, ja Cię czytam i oglądam. Bardzo tez zazdroszczę.
Pisz szczerze, nawet jeśli myślisz ze to wstydliwe czy głupie.

gdziala 09.11.2017 21:59

Fajnie sie czyta i zdjecia fajne - dzieki ,ze Ci sie chce :Thumbs_Up:

P.s. Do Pana co to wszedzie byl i wszystko wie najlepiej
"malolat, ile np. przeczytales ksiazek o azji srodkowej przed wyjazdem, he?"

https://www.youtube.com/watch?v=627aRaRiG8A

Mam nadzieje ,ze rozumiesz co chcialem Ci przekazac? Szanuj ludzi ,pozwöl im byc soba a nie kim Ty chcialbys aby byli ;)

Czekam na dalsze odcinki i zdjecia z podrözy

Wojteak 10.11.2017 02:51

Miłego dnia wszystkim w oczekiwaniu na ciąg dalszy relacji...

I tak na marginesie, pozdrowienia z Tadżykistanu...
Pogoda coraz słabsza, ale wciąż bez deszczu ��

siwy 10.11.2017 17:04

A ja chętnie tu zaglądam dla relacji z wyjazdu, podoba mi się.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:10.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.