Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Mały Afrykanin i duży GSowiec [przez BiH i MNE do Albanii - 2013] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=18460)

mikelos 26.06.2013 14:03

Mały Afrykanin i duży GSowiec [przez BiH i MNE do Albanii - 2013]
 
Dzień 0 - 7 czerwca, piątek
Randka w ciemno


W tym roku miałem ochotę na Albanię, ale mój partner z poprzednich wyjazdów (Luki.gd) po ubiegłorocznym wypadku motocyklowym niestety nadal nie jest w pełni sprawy. Szukałem więc na FAT chętnego na wspólny wyjazd. Zgłosił się jeden "śmiałek" (forumowy barwin.gd), uzgodniliśmy gdzie, kiedy i jak jedziemy nigdy wcześniej się nie widząc. Umówionego dnia, punktualnie jak szwajcarski pociąg zjawił się w umówionym miejscu. No nie była to typowa randka w ciemno. Zjawił się kawał wielkiego wytatuowanego chłopa na wielkim GSie - Krzysio mu na imię. Coś we mnie jęknęło: no jak nic, przykuje mnie do kaloryfera i zgwałci - moja dupa jest stracona pomyślałem.

Popilotowałem Krzysia do domu, napoiłem piwem i nafaszerowałem czymś ciepłym w wykonaniu mojej żony. Trochę pakowania, trochę gadania i przed północą poszliśmy spać. Krzysio przesympatyczny, zadeklarowany heteryk - no nic - może jednak obejdzie się bez przykuwania do kaloryfera.

Dzień 1 - 8 czerwca, sobota
Polska > Czechy > Słowacja


Po śniadaniu ruszamy ok 9.20 w kierunku Zabrza, przed nami jakieś 3 godziny jazdy.

https://lh3.googleusercontent.com/-h...0/P1020986.JPG

Po wyremontowanej gierkówce mkniemy do przodu - nudno i sennie. W Zabrzu jesteśmy ok 12.30, spotykamy się z ekipą z firmy w której pracuje Krzysiek. Mimo soboty, wpadli na motocyklach pożegnać się z nami - mega sympatyczne towarzystwo.

https://lh3.googleusercontent.com/-R...0/P1020989.JPG


Żegnamy się i zdając się na nawigację, dajemy się wymanewrować na starą drogę do Cieszyna. Granicę mijam na oparach paliwa, tankuje dopiero w Czecha. Około 15 zatrzymujemy się na obiad w mojej ulubionej knajpce w Hotelu na Skałce (tuż przed Żliną). Przy parkingu drewniana rzeźba, jakoś niebezpiecznie podobna do wielkiego penisa przypomina mi o "kaloryferze".

https://lh4.googleusercontent.com/-K...0/P1030002.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-b...0/P1030003.JPG


Około 18 rozglądamy się za jakimś campem, dziś już nie dociągniemy nad Balaton, zostaje nocowanie na Słowacji. Mam wbity w nawigację kemping w Sladkovicanach (N48.20663, E17.67180). Nic specjalnego, ale są baseny z wodą podgrzewaną termalnie, jest i ogródek z zimnym piwem - nic więcej do szczęścia nam nie potrzeba. Prysznic, coś na ząb i piwo - pierwszy dzień za nami. Przelot 635 km.

https://lh4.googleusercontent.com/-J...0/P1030005.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-r...0/P1030012.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-H...0/P1030015.JPG

cdn.

sebol 26.06.2013 14:15

Cytat:

Napisał mikelos (Post 325156)
Nic specjalnego, ale są baseny z wodą podgrzewaną termalnie, jest i ogródek z zimnym piwem ...

Nic specjalnego ?? To jest WYPAS !!

Czekamy na cdn .

Mech&Ścioła 26.06.2013 14:46

Znów się fajnie zapowiada!

Fajnie, bo:
1. skuszony forumowymi relacjami też tam byłem w tym roku:)
2. Ciekawi mnie jak było między Wami:) Dwa razy wspomniałeś o "kaloryferze":) A tak bardziej serio - nie szczędź opisów różnic zdań między Wami. Choć podejrzewam, że było OK
3. Ciekawie piszesz! :Thumbs_Up:

Więcej nie przeszkadzam!

barwin.GD 26.06.2013 15:47

Powiem tylko iż to ja byłem w strachu bo: A) jechałem do słynnego Pruszkowa B) do Ciebie do domu, a tam już mógł czekać rzeczony kaloryfer i stado spoconych mężczyzn (fuuuu), napalonych na mnie jak arab na kurs pilotażu Boeinga 747:haha2: .
Przecież tyle się teraz słyszy w tej telewizji i od kolegów :)

jacoo 26.06.2013 18:45

Bedzie kolejny wątek do obserwowania!!!


Majkel pisz nie drażnij lwów.

mikelos 26.06.2013 19:19

Dzień 2, niedziela
Słowacja > Węgry > Chorwacja

Jedną z "zalet" namiotu jest to, że rozstawiony w pełnym słońcu już o 7 rano zamienia się w łaźnię. Wypełzamy szybciutko jak lekko grillowane karaluchy. Po lekkim śniadaniu odpalamy w stronę mostu na Dunaju. W lokalnym Tesco (miasteczko Velky Meder) uzupełniamy nieco prowiant, drugie śniadanie jemy jak lumpy - na chodniku przy wejściu do sklepu ale za to w cieniu.

Jakiś dobry człowiek tłumaczy nam, że most w Medvedowie na Dunaju jest zamknięty przez powódź, chcąc nie chcąc odbijamy 35 km na wschód do mostu w Komarno. Dunaj faktycznie wysoki, na moście pełno policji, nie ma szans by zatrzymać się i cyknąć fotkę. Bocznymi drogami lecimy w stronę Veszprem i Balatonu. Przy okazji pokazuję Krzyśkowi symboliczny nagrobek motocyklisty - działa mocno na wyobraźnię...

https://lh5.googleusercontent.com/-m...0/P1030018.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-g...0/P1030021.JPG

Wleczemy się bocznymi drogami nad Balaton, żar leje się z nieba. Na wysokości półwyspu Tichany odbijamy w bok i walimy się do wody. Zimna cholera strasznie, jesteśmy jednymi z niewielu w wodzie - reszta siedzi na brzegu i obserwuje nasze miny - mają cholera używanie. Po pływaniu, jedziemy jeszcze kawałek ale głód narasta. W Keszthely dajemy za wygraną i idziemy wszamać coś do knajpy.

https://lh5.googleusercontent.com/-F...0/P1030023.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-R...0/P1030031.JPG

Do końca dnia wleczemy się bocznymi drogami przez senne węgierskie miasteczka (Marcali, Nagyatad, Barcs). Może są i kolorowe, może są i zadbane ale usypiają strasznie. Jedyną rozrywką było strzelnie fotki w swojsko brzmiącej nazwie...:)

https://lh5.googleusercontent.com/-d...0/P1030037.JPG

Granicę z Chorwacją mijamy w 60 sekund i tniemy w stronę Viroviticy i dalej w stronę granicy z Bośnią i Hercegowiną. Dobre drogi, mały ruch - tempo nieco rośnie. W kolejnych mijanych wsiach widać nadal ślady wojny. To nie to samo co turystyczne wybrzeże, tutaj nie ma turystów - wokół tylko same pola uprawne. Burza krąży nam nad głową, decydujemy się na zakup zimnego piwa w jakimś miasteczku i szukamy miejscówki pod namiot. Znajdujemy jakąś rzeczkę za miasteczkiem Pakrac (raczej strumień - bez szans na kąpiel) i jadąc trochę polną drogą a trochę wałem docieramy w fajne krzaki. Z dala od ludzi, cicho, tylko my i burza i jakieś dwa tryliardy komarów na metr sześcienny. Chemia idzie w ruch, psikamy się jakimś śmierdzidłem, do środka wlewamy zimne piwo i odpalamy maszynkę - czas na nocne żerowanie. Przelot dnia: 485 km

https://lh6.googleusercontent.com/-2...0/P1030045.JPG

cdn.

Tomas_XRV 26.06.2013 19:42

Dobre dobre czekam na następne odcinki

Orzep 26.06.2013 22:05

Dawaj, dawaj Chłopie!!!
GSiarz zapakowany, jakby gnał dookoła świata, ale te BeMWumiarze już tak mają! ;)
Każde podniesienie motocykla jest przygodą i godne odrębnej relacji! :D

Pozdro Orzeppe
p.s. Miło było was Chłopaki spotkać i szkoda, że nie "wieczór" wcześniej...

barwin.GD 26.06.2013 23:10

Cytat:

Napisał Orzep (Post 325278)
Dawaj, dawaj Chłopie!!!
GSiarz zapakowany, jakby gnał dookoła świata, ale te BeMWumiarze już tak mają! ;)
Każde podniesienie motocykla jest przygodą i godne odrębnej relacji! :D

Pozdro Orzeppe
p.s. Miło było was Chłopaki spotkać i szkoda, że nie "wieczór" wcześniej...

Kto ma masę ten ma lżej :P
Myślę że jak byśmy się spotkali wieczór wcześniej to ja raczej bym został wieczór dłużej w tym samym miejscu :P

Pozdro
barwin

Orzep 26.06.2013 23:23

Barwin zapewne wszyscy byśmy leczyli "zespółNapięćPoalkoholowych" mocno galopujący ;)
...jeżeli jednak po owej eskapadzie i silnym lobbingu Mikelosa, twierdzisz, że GS jest bee?
Daj znać, bo jedna z "ikon" FAT szuka takiej sztuki dla siebie :D

Pozdro Orzep


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:42.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.