Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Historia pewnego wyjazdu (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=8383)

7Greg 14.01.2011 13:22

Historia pewnego wyjazdu
 
Był mroźny zimowy wieczór. Najprawdopodobniej był to piątek. Tak, to był piątek w mroźny zimowy wieczór. Rychu jak co piątek przygotowywał się do trudów wieczoru. Miało być kameralniej, ale Rychu znał życie nie od dziś. Będzie trudno, pomyślał. Żona Rycha, Matylda, krzątała się po kuchni zaglądając do piekarnika czy skrzydełka pieką się we właściwej temperaturze.
Tak to był mroźny zimowy wieczór i w zasadzie nie zapowiadał niczego innego niż tego co zwykle działo się w piątki u Rycha.

Dzwonek zadzwonił do drzwi. Tak to już pora. Rychu niespiesznie otworzył drzwi gdzie w progu stał Przemo. W ręce dzierżył siatkę. Z szelmowskim uśmiechem wręczył ja Rychowi. Rychu starał się ocenić zawartość. Potrząsnął, obejrzał. Siatka ważyła około kilograma. Niby nic, ale w niektórych sytuacjach kilogram robi różnicę. Rychu znał życie nie od dziś i tym razem także się nie pomylił. W środku był litr szlachetnej wódki.

Powitanie było skromne, ot zwykle uściski dłoni, uśmiech większy niż zwykle. Dawno Przemo i Rychu się nie widzieli.

Matylda również z radością przywitała Przema. Znają się długo i Matylda od dawna cieszyła się na ten piątkowy wieczór.

Tak, to był mroźny, lutowy, piątkowy wieczór.

Rozmowy przebiegały w radosnej atmosferze, panowie opowiadali sobie co działo się od ich ostatniego spotkania. Wspominali nawet czasy bardziej odległe. Wszak w ich życiu wiele się wydarzyło.

Rychu wspomniał o swoim zeszłorocznym wyjeździe, którego celem było zdobycie szczytu. Rychu wiele gór już zdobył w swoim życiu i niejednokrotnie szczytował. Ale nie tym razem. Wyprawa mimo świetnie przygotowanej ekipy, najlepszego sprzętu, idealnej kondycji szczytu nie zdobyła. Rychu wielokrotnie zastanawiał się co poszło nie tak. Gdzie tkwił błąd. Jaka była przyczyna tej porażki. Rychu nie lubi porażek. Wiedział już rok temu, że wróci w to samo miejsce i spróbuje jeszcze raz. Nie wiedział kiedy, ale wiedział, że wróci.

Przemo poprosił Matyldę o kawę. Pierwsza butelka wody rozmownej już od jakiegoś czasu leżała w koszu. Skrzydełka zaspokoiły pierwszy głód. Atmosfera była idealna. Rychu na swoim telewizorze zapodał zdjęcia z zeszłorocznej wyprawy. Barwnie opowiadał o wydarzeniach, które przedstawiały obrazy wyświetlane na ekranie. Opowiadał jak to marzy o powrocie w to miejsce. Jak chce zmazać gorycz porażki, która przez cały czas prześladowała jego umysł.

Z każdym zdjęciem, łykiem szlachetnej wódki oczy Przema robiły się coraz większe. Rychu, aby lepiej wizualizować co pokazują nieruchome obrazy, kilkukrotnie upadł na podłogę. Pokrzykiwał i robił wrrrumm. Nawet Matylda się śmiała. To był bardzo udany wieczór.

W pewnym momencie zdjęcia się skończyły. Nastała chwila ciszy. Rychu znów się zadumał nad swoją porażką. Rozmyślał o powrocie w tamto miejsce. Wiedział, że wróci, ale nie wiedział kiedy.
Przemo rozlał kolejny kieliszek i wziął głęboki oddech.
- Może pojedziemy tam razem, Ty i ja.
Słowa Przema dotarły do głowy Rycha. Dotarły, ale Rychu ich nie słyszał.
- Co? Zapytał i wychylił kieliszek wódki.
- No pojedziemy tam razem. Tylko we dwójkę. Przemo również opróżnił swój kieliszek.
- Kiedy?
- W tym roku, odpowiedział Przemo.

Rychu nie lubi porażek i już wtedy wiedział, że za kilka miesięcy w doborowym towarzystwie zmierzy się jeszcze raz z górą.

wojtekm72 14.01.2011 13:34

Zbieżność imion i faktów przypadkowa .

7Greg 14.01.2011 14:22

Dni mijały niespiesznie. Wszak zima zawsze ciągnie się w nieskończoność. Nawet kiedy w mieście już dawno asfalt jest czarny jak czarna dziura to na wsi u Rycha śniegu i lodu jest pod dostatkiem.
Minęło kilka tygodni i nadszedł kolejny piątek. Tym razem do Rycha zawitał Andrzej.

Rychu i Andrzej wielokrotnie się spotykali w piątki. Można zaryzykować twierdzenie, że to już tradycja.

Do Rycha dochodziły nawet informacje, że Andrzej się zmienił przez niego. Nie jest już tym facetem, którym był kiedyś. Rychu zastanawiał się wielokrotnie co się zmieniło w Andrzeju. Nie wiedział. Nie wie tego do dziś.

Nie zmienia to faktu, że w ten piętek do Rycha zawitał Andrzej. W ręku miał siatkę. Rychu spojrzał głęboko w oczy Andrzeja i już wiedział. Nie musiał nawet sprawdzać. Tak, to był doskonały rum. Andrzej z Rychem zazwyczaj popijali rum. Nie wlewali go do herbaty jak to robią inni. Andrzej i Rychu po prostu lubili rum.

Gdy pewna część rumu się skończyła, Rychu opowiedział Andrzejowi o piątkowym wieczorze, który spędził z Przemem. Jeszcze raz wspomnienia wróciły. Andrzej mimo tego, że znał już opowieść wysłuchał ją jeszcze raz. Smiał się ponownie. Rychu bardzo lubi Andrzeja i miał nadzieję, że nie zanudza go opowiadając mu po raz kolejny tę samą historię.

Rychu wspomina do dziś jak poznał Andrzeja. Andrzej to wszak podróżnik i mentor. Rychu nie wiedział jak zorganizować swoje pierwsze spotkanie z Andrzejem.
Okazją była Gruzja. Rychu chciał tam pojechać, a Andrzej już tam był. Po kilku telefonach Rychu spotkał się z Andrzejem i poznał człowieka, z którym widuje się w piątki. Wiedza jaką Andrzej przekazał Rychowi była ogromna. Rychu w wyobraźni widział całą Gruzję. Andrzej tak to opowiadał, że Rychu mógłby właściwie tam już nie jechać.
Od tej pory Andrzej i Rychu piją w piątki rum.

Gdy kolejna szklanka rumu rozeszła się po trzewiach Rychu zapytał:
- Andrzej, może pojedziesz z nami na ten szczyt?
- Ja? Zapytał Andrzej oczami wyobraźni widząc rysy na szlachetnej muskulaturze swej ukochanej.
- No Ty. Powtórzył Rychu.

Andrzej wiedział, że nie będzie łatwo. Wiedział, że będą straty. Być może wiedział, że będą złamania. Ale Andrzej zaufał Rychowi, choć czasem już tego żałował.
Rychu zawsze opowiada, że będzie fajnie. Że będzie czadowo i przyjemnie. Niejednego już Rychu wkręcił. Andrzej o tym wiedział, a mimo to po raz kolejny zaryzykował. Podjął wyzwanie zdobyć górę za kilka miesięcy wraz z Przemem i Rychem.

- Dobra. A co mi tam. Raz się żyje. Odpowiedział Andrzej.

Rychowi zakręciła się łza w oku. To będzie idealny wyjazd, wręcz symboliczny. Będzie to wyjazd o jakim Rychu marzył od dawna.

Tak, Rychu sam uwierzył w swoje myśli. Tego wieczoru Andrzej i Rychu śmiali się do późna. Kolejne szklanki rumu były wlewane do ich ciał.

To był udany wieczór.

7Greg 14.01.2011 16:49

Wiosna. Podobno najpiękniejsza pora roku. Nie wiedzieć czemu Rychu się z tym nie zgadzał. Rychu nie lubi niczego co jest niewyraźne. Wiosna i jesień są niewyraźne i dlatego Rychu nie lubi wiosny i jesieni.

Zwykle na wiosnę w leśniczówce Andrzeja, położonej w środku parku narodowego, należy zrobić wiosenne porządki połączone z odkręceniem wody. Owa leśniczówka pamięta wiele wydarzeń. To tu tradycyjnie zjeżdżają się ci, którzy lubią Andrzeja i ci, którym odkręcanie wody nie jest obce.


Dojazd do tego urokliwego miejsca wiedzie szutrową drogą. W zasadzie wszędzie dookoła są szutrowe drogi. Wszyscy, którzy przybywają na wiosnę do Andrzeja dojeżdżają tam szutrowymi drogami. Kilka miesięcy wcześniej na tych szutrach leżał śnieg i leśniczówka gościła w środku zimy uczestników kuligu.

Tak, znajomi Andrzeja kochają szutrowe drogi.

Rychu kilka lat wcześniej był pierwszy raz w leśniczówce. Przez wiele lat poznał tam wiele znanych osób. Do Andrzeja zwykle przyjeżdżały znane osoby.


To tu wielokrotnie ściółka leśna została zniszczona. To tu czasem ktoś spał pod gwiazdami. To tu zwierzyna leśna słyszała opowieści mrożące krew w żyłach.


Na wiosnę 2010 roku zapowiedziało się sporo osób. Jak zawsze. Ekipa zjechała z całego kraju. Niektórzy mieli naprawdę sporo kilometrów do przejechania. Nikt nigdy nie narzekał. Wszak była to leśniczówka Andrzeja.

Tym razem Rychu nie był w stanie ocenić co było w siatkach, kartonach, plecakach i kufrach. Wiedział on jednak, że niczego nie zabraknie. Nie mylił się. Wszystkiego było pod dostatkiem.
Wieczór zapowiadał się ciepły więc rozpalono ognisko. Kiełbasa zapodał wyroby wędliniarskie. Było ich jak zawsze pod dostatkiem. Kiedy alkohol rozszedł się po ciele, a wędlina fermentowała w żołądkach co bardziej brawurowi uczestnicy zaczęli dokazywać. Najodważniejsi, niczym Janosik, skakali przez ognisko. Pewno niejednemu do dziś włosy na dupie nie rosną. Byli i tacy, którzy za pomocą maszyn czynili bruzdy w Andrzejowej ściółce. Dokazywaniu nie było końca.
Nawet Andrzej ku zdumieniu wszystkich w kapciach z Zakopanego dosiadł swej ukochanej.


Rychu był zbyt leniwy aby skakać przez ognisko, a i perspektywa porannego zasypywania dziur zniechęcała go do orania matki ziemi. Rychu lubi gadać o życiu. Palił więc cienkie mentole i gadał o życiu.

Wiele osób z którymi rozmawiał usłyszało opowieść o górze. Usłyszało również nowy plan jej zdobycia. Rozmowy trwały do samego rana. Wiele z osób było zainteresowanych wspólnym wyjazdem. Wielu kiwało głowami w zadumie.

Po powrocie do domu Rychu zaczął otrzymywać telefony i maile z pytaniami o wyjazd. Część chętnych pytała o szczegóły, część o termin, a część o jedzenie. Pytań było wiele, niektóre się powtarzały, na inne Rychu sam nie znał odpowiedzi.

Odbyło się jeszcze wiele spotkań, na których Rychu widział się z przyszłymi kompanami w podróży. Niektórzy przychodzili, niektórzy rezygnowali. Jeszcze inni deklarowali ostateczny termin potwierdzający uczestnictwo.
Kolejne telefony i kolejne maile powodowały, że Rychu zarywał noce. Matylda robiła się nerwowa.

Rychu musiał jakoś rozwiązać ten problem. Drżącymi rękami na klawiaturze swojego komputera wpisał adres www.africatwin.com.pl i założył ‘gang’. Wszyscy zainteresowani dołączyli do niego i od tej pory pytania padały tylko raz, a odpowiedzi udzielali wszyscy. Życie Rycha stało się prostsze.

Miesiąc trwały rozmowy nad planowaniem. Kto, gdzie, jak i z kim. Nie obyło się nawet bez sondy. Były rzeczy, które pasowały wszystkim, były też takie, które chcieli tylko niektórzy.

Wtedy właśnie Rychu zrozumiał, że łatwo nie będzie.
Rychu to nie facet, który się poddaje. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale wiedział również, że ekipa go nie zawiedzie. Nie wiadomo gdzie i kiedy pojawiły się słowa „bez napinki”. Od tej pory wszystkie problemy były rozwiązywane szybko i na bieżąco.

Zaczęło się lato. Rychu się uśmiechnął. Wszak lato jest wyraźne. Jest ciepło i ładnie. Rychu lubi lato.
Wszystko zostało dopięte.


Termin - 06-15.08.2010

Ekipa:
Przemo
Andrzej
Calgon znany jako Travis
Bajrasz
Lepi
Zbyszek
Kiełbasa
Wieczny znany jako inżynier
Deptul
Długi znany jako duzy79
Rychu

Pozostało tylko czekać......

Cynciu 14.01.2011 18:57

7Greg, pisz proszę, nie ustawaj w działaniu, idź za ciosem.
Nie męcz nas przerwami:bow:

wojtekm72 14.01.2011 21:09

No ile można czekać ?

nicek27 14.01.2011 21:36

Fajnie się czyta, tylko nie mam głowy o jaki wyjazd chodzi..:Sarcastic:

matjas 14.01.2011 21:36

subscribed :drif:

Andrzej_Gdynia 14.01.2011 21:49

Pięknie, ku-wa, pięknie...

JarekAT 14.01.2011 21:54

ja Was nie znam :D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:44.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.