Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Iran 2015 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=25772)

ofca234 01.02.2016 11:23

Iran 2015
 
Najpierw zapowiedź:

(ze zdjęciami tutaj: http://moto.elban.net/2015/07/14/iran-2015-zapowiedz/)

Nie planowałem wyjazdu do Iranu. Miałem zaklepany urlop w innym terminie i pomysł na północną Rosję. Gdy jednak, z różnych powodów, ten plan upadł postanowiłem znaleźć kogoś kto wozi motocykle w ciekawe miejsce. Stanęło na Stajnie Motocyklową i Szparaga oraz odbiór motocykla w Gruzji, błyskawiczny przejazd do Iranu przez Armenię, a następnie, powrót do domu na kołach przez Turcję.

Przed wyjazdem dosyć sprawnie załatwiłem wizę, szybko dogadałem się z przewoźnikiem, kupiłem bilet na pociąg do Katowic i lot ze stolicy Sląska do Kutaisi. Do tego turecka wiza, która załatwiłem za pomocą trzech kliknięć i przelewu. Miałem wszystko poza Carnet de Passage, którego nie chciałem wykupować z powodów ekonomicznych. Chciałem też ominąć pośrednika, który pomaga przekroczyć granicę bez wspomnianego papierka, co jest możliwe (opisane, na przykład, tutaj: http://www.byledalej.com/iran-bez-karnetu/), ale ponoć trudne.

Zmieniłem też dosyć sposób pakowania się. Całkowicie zrezygnowałem z tankbaga, stawiając na sprytną kieszeń, którą mieści w sobie aparat i jakieś szpargały typu scyzoryk, latarka, notes i długopis. Kieszeń ta może być noszona jak nerka, przytraczana do plecaka z systemem taśm molle a na motocyklu idealnie mieści się na mój stelaż nad zegarami. Do kompletu kupiłem sobie camelbag, który, jak się poźniej okazało uratował mi życie, do tego rogal (na narzędzia i zapas ciuchów) i torba, w której trzymałem zestaw kempingowy oraz kilka podręcznych szpargałów.

Już w Kutaisi, tak po prostu, popsuł mi się aparat. Moje Fuji X10 przestało działać bez żadnej przyczyny. W Gruzji planowałem spędzić ledwo kilka godzin, ale zmęczenie po nocnym locie, upał, ponowne przepakowywanie się oraz awaria aparatu skutecznie zatrzymały mnie ponad dobę. No dobra, basen w hostelu również mnie rozleniwił.

Zjadłem chinkali, wypiłem wino, które dostałem, jak każdy gość lotniska w Kutaisi, od celnika, wyspałem się, kupiłem nowy aparat i uznałem, że następny dzień powinienem przywitać w Armenii. Po drodze było i 40 stopni w cieniu, i burza z gradem i dwie pierwsze awarie: wkręcone w zębatkę kąpielówki oraz zgubienie wszystkich śrub od szyby. Od tego czasu co jakiś czas poprawiałem trytki albo i drut.

Mimo, iż w Gruzji czuje się bardzo dobrze, w głowie jakoś sobie ubzdurałem, że wyjazd w tym roku zaczyna się na granicy Armenii i tam też zacznie się tam opowieść (i przygody) na dobre.

igi 01.02.2016 15:47

:drif: :Thumbs_Up:
czekam narazie cierpliwie ;)

sebol 01.02.2016 21:43

Na dworze wieje i leje, więc czekam na trochę irańskiego słońca:Thumbs_Up:

ofca234 01.02.2016 23:52

Nieprzyjazna twarz Armenii

Kolejny odcinek będzie miał tytuł "Przyjazna twarz Armenii".

ze zdjęciami tutaj: http://moto.elban.net/2015/08/17/nie...twarz-armenii/

Był środek nocy. Udało mi się w egipskich ciemnościach dojechać do granicy irańskiej. Ostatnie 30 kilometrów zrobiłem po rozwalonej drodze przez pasmo górskie, ze średnią 30 kilometrów na godzinę. Tak elegancki wynik udało się osiągnąć tylko dlatego, że złapałem świetnego zająca – perski autobus, za którym jechałem w ciemno. On hamuje, ja hamuje. On zakręca, ja zakręcam. Przy okazji doświetlał mi drogę, tak więc slalom przez dziury miałem zrobiony. Oprócz tej fury minąłem może trzy inne, tak więc byłem wdzięczny temu kierowcy, że się pojawił i tak pięknie mi pomógł.

Jestem już po kontroli „wriemiennego wwozu”, paszport i bagaż też sprawdzony. W różnych miejscach mam poukrywane w sumie 680 dolarów, do tego mam świadomość, że jeżeli nie wykażę się wielkim sprytem i nie uda mi się ominąć pośrednika to wjazd do Iranu może okazać się niemożliwy. Przed wyjazdem ustaliłem sobie limit cenowy na tę operacje: 200 dolarów. Cena pośrednika wynosiła 500. W teorii wjazd bez Carnet de Passage jest niemożliwy. W teorii, jedyna droga ominięcia posiadania tego karnetu to pośrednik. Z drugiej strony, wiem, że są ludzie, którym udało się wjechać za 80 dolarów. Innym za 150-200$. Musi się udać.

– Teraz idź do agencji celnej opłacić wriemienny wwóz

– Przecież jest opłacony! Zapłaciłem przy wjeździe

– U nas płaci się też przy wyjeździe

Cena to 21$. Próbuje ściemniać:

– Nie wiem czy mam tyle…

– No to ja nie wiem jak zamierzasz opłacić agencje celną, która Ci wystawi papiery…

Małymi nominałami pozbywam się 21 dolarów i zostaje wysłany do kolejnego okienka. W głowie mam tylko jedno: niech mi się uda wjazd do Iranu bo drugi raz nie zamierzam się użerać z ormiańskimi opłatami i od razu przygotowuje się do podwyższenia swojego limitu cenowego. Nie wiem czy agent celny zobaczył coś w moich oczach, czy też nie usłyszałem, że mam coś płacić. Papiery dostałem gratis.

Aby doprowadzić się do takiego stanu wystarczyły mi 24 godziny. Mój stan wiedzy na temat biurokracji w Armenii był taki, że o ile samochody płacą jakieś masakryczne pieniądze, to motocykliści wjeżdżają za darmo, no, może ktoś musi wykupić ichniejsze OC (zielona karta nie działa) za jakieś 8 dolarów. Po sprawnym opuszczeniu Gruzji nastąpiło szybkie zderzenie się z rzeczywistością: przemili celnicy wysłali mnie do jakieś kanciapy, aby agent celny przygotował mi dokumentu wwozu. Cała ta granica to kilka rozpadających się bud, i, a jakże, dwa szlabany. Wjazd na granicę i wyjazd z granicy. Aby dokonać wjazdu należy załatwić papier celny. Wyjazd – z kompletem pieczątek.

Pracowników agencji było dwóch: starszy wypuścił młodego, aby orżnął akurat mnie. Udawałem kompletnego niemotę, a tak naprawdę kątem oka obserwowałem starszego, który obsługiwał jakiegoś Gruzina. A ten, dał mu 10 lari. Nie do końca rozumiejąc po co mi ta agencja, usłyszałem, że mam zostawić 30 euro agentowi. A potem dowiedziałem się, że mam iść na górę i zapłacić jeszcze raz „w banku”. Dałem mu 10 lari, które mi zostały w portfelu i powiedziałem, że zamierzam zapłacić w banku kartą.

– Ale tam karta nie działa

– Coś się wymyśli

Młody wyszedł za mną, więc swoje kroki skierowałem do najstarszego stopniem gościa na granicy. Młody zachował dystans i rozpoczął obserwacje.

– Jaka u Was jest procedura?

Kiedy dowiedziałem się wszystkiego, już wiedziałem, że agenci celni mogą mi skoczyć. Celnik co prawda, nie zaprzeczył wysokości ceny za ich usługę, ale zrobił takie wielkie oczy, że wszystko było jasne. Młody niby za mną łaził, ale skoro nic do mnie nie mówił, no to go ignorowałem. Pewnie dostał za to burę w kanciapie, ale to już nie był mój problem. Za wjazd skasowano mnie 15 dolarów. Na koniec pomachałem wszystkim przyjaźnie, sforsowałem drugi szlaban i okazało się, że jest już ciemno. Bez przekonania udałem się to budek gości handlujących ubezpieczeniem.

– Brat, dawaj do mnie!

Chłopak był naprawdę miły.

– Może tortu, koniecznie weź arbuza, kawę chcesz?

Tylko za OC chciał 40 dolarów. I nic nie chciał opuścić. Moja pozycja negocjacyjna słabła, ponieważ buda zapełniała się jego sąsiadami. Po kilkunastu minutach padło pytanie:

– Brat,a gdzie Ty będziesz spał?

– No nie wiem, na hotel to mnie nie stać. Gdzie to mogę namiot rozbić?

– Wilki Cię tutaj zjedzą! Śpij w jednej z naszych bud. Za 35$ dolarów będzie OC i spanie!

To jest ten moment. Kiedy zaczynają opuszczać sami cenę to wiadomo, że cała reszta to ściema. Niemniej, urwałem jeszcze 5$ dolarów, i tak jakby negocjacje zatrzymały się.

– Dobra chłopaki, a jakbym tak wyciągnął bardzo smaczną polską wódkę? Takiej na pewno nigdy nie piliście.

– Pokaż

Na stół wjechała wiśniowa Soplica, którą kupiłem w bezcłowym za jakieś grosze. Po pierwszym łyku cena spadła do 15$ dolarów a my zostaliśmy kolegami. Kawka, ciasteczko, arbuzik i wiśniówka stanowiły bardzo smaczną kompozycje – w ten oto miły sposób spędziłem wieczór a następnie poszedłem spać na wyznaczoną kwaterę.

Następnego dnia trafiła mnie kontrola drogowa. Na wideoradarze, naprawdę przemili panowie policjanci pokazali mi prędkość, którą osiągnęła moja tenera. 102 kilometry na godzinę. Wpadłem w lekką panikę, bo nawet nie wiedziałem czy to był teren zabudowany czy też nie. Gość, który ze mną gadał był tak miły, że prawie dałem się nabrać, że nie da się nic zrobić. Dopóki nie wyciągnął taryfikatora i nie pokazał mi, że przekroczenie prędkości o 12 kilometrów na godzinę kosztuje jakieś tryliardy miejscowej waluty, czyli z 40 dolarów. Ten "taryfikator" to było wymięte ksero jakieś tabelki, więc tu dał mi znak, że to są żarty. Trwało to z pół godziny, były wszystkie ściemy świata, łącznie z tą, że nigdy, nigdzie nie zapłaciłem mandatu. Nawet chciałem się złamać i dać mu 5 dolarów, ale nagle wpadłem na genialny pomysł.

- Dam Ci super złotą monetę

- Pokaż

No to pokazałem mu monetę, którą dostałem swego czasu na Orlenie za zatankowanie 20 litrów paliwa. Na rewersie jakiś Junak czy inna Osa. Sęp jeden poszedł na konsultacje do radiowozu i wrócił z informacją, że jak dam dwie, to jednak nie będzie bumagi i da się to jakoś skasować z videoradaru. I dalej był bardzo miły. Dałem mu drugą i naprawdę byłem zły. Nie o to, że chcieli kasę, nie o to, że zabrali te monety. Oto, że próbowali mnie orznąć z takim miłym uśmiechem na ustach.

Lewy997 02.02.2016 08:00

Dobrze się czyta przy porannej kawusi ;) dawaj dalej!

Złom 02.02.2016 09:20

W każdym kraju turystyka to łatwe pieniądze. Ale w krajach biednych z małą turystyką to wychodzę z założenia, że taka opłata jak 5$ to czasem duża micha jedzenia dla dzieciaków przez tydzień. Ja nie zbiednieje a władza zadowolona!

ofca234 02.02.2016 10:24

a ja mam taka zasadę, że w łapę policji i milicji czy tam na granicy nie daje. I trzymam się tego mocno, szczególnie, jak cisną mi kity o mandatach po 100 euro czy tam dolarów.

igi 02.02.2016 10:26

zapowiada się wesoło i jak to są nieprzyjemności to czekam na przyjemności ;)

Robin 02.02.2016 10:58

No ofca, świetnie się zapowiada, trzymaj tempo.

ofca234 02.02.2016 12:01

dzięki. motywujące.

utrzymanie tempa pewnie będzie niemożliwe, zazwyczaj relacje pisze przynajmniej pół roku. bo, "prawdziwa wena, raz jest a raz jej nie ma" 2013 kończyłem w 2015, a tej z 2014 nawet nie zacząłem.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:37.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.