Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   (2018) поездка b Памир - czyli opowieść o tym, jak Gienia, Efcia i Słoń Dominik Pamir zdobywali (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=37727)

trolik1 11.07.2020 20:16

(2018) поездка b Памир - czyli opowieść o tym, jak Gienia, Efcia i Słoń Dominik Pamir zdobywali
 
Czy po szybkim tranzycie przez Kirgistan mogę powiedzieć: "Byłem w Kirgistanie" ??

Im więcej podróżuję, tym lepiej rozumiem cel mojego podróżowania - są nim doznania wynikające z poznawania innych ludzi, ich kultury, sposobu życia. Możliwość podziwiania miejsc dotychczas mi nieznanych.

Zeszłoroczne "bycie" w Kirgistanie pozbawiło mnie tego wszystkiego. Przemykając asfaltem wielokrotnie zastanawiałem się, co kryje się za tymi pięknymi, czerwonymi górami. Jak żyją tam ludzie? Podobnie zresztą było z Tadżykistanem, gdyż moja głowa zajęta była zamartwianiem się o stan mojego młodszego syna, który wylądował w szpitalu kiedy ja wjeżdżałem do Korytarza Wahańskiego.

Dlatego też w tym roku postanowiłem naprawić to niedopatrzenie wspólnie z dwoma innymi wariatami ze Szczecina. Założenia były proste: śpimy w namiotach, myjemy się jak najrzadziej (średnia: 1x na tydzień :-)) i cieszymy z każdej przeżywanej przygody. A przygód nam nie brakowało...

Uczestnicy wycieczki (od lewej): Gienia, Słoń Dominik i Efcia.
https://lh3.googleusercontent.com/3q...=w1230-h689-no
A teraz przedstawię złośliwe nowotwory, które przez kilkanaście godzin dziennie uczepione były do tych pięknych maszyn:

1. Trolik. To ten najprzystojniejszy (i oczywiście najskromniejszy!!) z całej piątki na zdjęciu. Wolałby pewnie być najmłodszy z nich... Wkurzał Gienię, a ona zrzuciła go kilka razy za karę.
https://lh3.googleusercontent.com/xU...I=w919-h689-no
2. Radzio. Słoń Dominik zwątpił w jego umiejętności, dlatego część pojezdki spędził na osiołku.
https://lh3.googleusercontent.com/mL...=w1225-h689-no
3. Wojtek. Jako najlepszy kumpel na świecie postanowił porzucić Efcię i towarzyszyć Radziowi.
https://lh3.googleusercontent.com/cR...=w1225-h689-no
Koncepcja była taka, żeby maksymalnie wykorzystać 30 dni rosyjskiej wizy pamiętając o tym, żeby zachować sobie 2-dniowy bufor bezpieczeństwa na powrocie. Innymi słowy od momentu wjazdu do Rosji mieliśmy 28 dni na to, żeby z niej wyjechać mając jednocześnie w zapasie dwa dni na nieprzewidziane zdarzenia.

Wiza rosyjska zaczynała nam się w poniedziałek 6 sierpnia, więc wyruszyliśmy ze Szczecina w piątek o 18tej z zamiarem nocowania gdzieś za Poznaniem. Wojtek jako poganiacz niewolników (w nowomowie: menedżer) zajechał na miejsce prawie w ostatniej chwili, gdyż do końca musiał zaganiać biednych kulisów do roboty i to w taki sposób, aby świst pejcza dźwięczał im uszach jeszcze przez cały miesiąc... :-).

Koniec końców jesteśmy na miejscu spotkania
https://lh3.googleusercontent.com/cW...=w1225-h689-no
Byłem przerażony ilością gratów zabranych przez chłopaków. Była to dla nich pierwsza tak długa wyprawa, więc wszystkiego zabrali 2 razy więcej niż było trzeba. A konserwy tyrolskie skończyły się Radziowi 2 dni przed końcem wyprawy :-). Miało to oczywiście swoje plusy-niczego nam nie brakowało w trakcie podróży, a szczególnie gazu, którego zabraliśmy chyba 5 litrów :-).

Jazda wieczorową porą przez Polskę była czystą przyjemnością. Nie śpieszyliśmy się nigdzie, a wieczorny chłodek fajnie motywował do jazdy. Na nocleg rozbiliśmy się w lesie pod Neklą
https://lh3.googleusercontent.com/dh...B=w919-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/5s...=w1225-h689-no
Jeśli chodzi o zwyczaje biwakowe, to moje są raczej proste-ma być fajnie, jeśli jest to możliwe. Radzio z kolei opracował cały zestaw norm regulujących proces poszukiwania i zatwierdzania miejsca na nocleg-czasami znalezienie miejsca zasługującego na położenie czterech liter zajmowało nam około godziny...Tak było już i tym razem :-). Trzeba jednak przyznać, że po kilku dniach udało nam się wspólnie opracować metodologię poszukiwań wraz z procesem zatwierdzania i nocowaliśmy najczęściej w fajnych miejscach.

Rano szybko się zebraliśmy i byliśmy gotowi do dalszej jazdy
https://lh3.googleusercontent.com/pB...=w1225-h689-no

wojtekk 11.07.2020 20:33

Faktycznie objuczeni zacnie! Czyta się!

Emek 11.07.2020 20:55

Dobrej miejscówki na nocleg czasem się trzeba naszukać. Wybraliście zacnie więc było warto :Thumbs_Up:.
Czyta się Panie.

trolik1 11.07.2020 21:12

Cytat:

Napisał Emek (Post 689010)
Dobrej miejscówki na nocleg czasem się trzeba naszukać. Wybraliście zacnie więc było warto :Thumbs_Up:.
Czyta się Panie.

Zacnych miejscówek dzięki tej metodzie było mnóstwo:-)
pozdrawiam trolik

Neo 11.07.2020 21:49

I o fotelikach pod tyłek pamiętaliście - zaiste gruntownie przygotowana wyprawa! :)

trolik1 12.07.2020 09:05

Cytat:

Napisał Neo (Post 689025)
I o fotelikach pod tyłek pamiętaliście - zaiste gruntownie przygotowana wyprawa! :)

Krzesełka to była podstawa na tej wyprawie!:-) Dzięki krzesełku moja szczęka uderzała delikatnie o brzuszek podczas cieszenia się widokami, a nie jak zwykle waliła się na glebę z hałasemP:-)
pozdrawiam trolik

trolik1 13.07.2020 20:04

Następnego dnia przemieszczaliśmy się w kierunku Dorohuska, a zanocować chcieliśmy gdzieś między Kowelem a Sarnami. Upał dawał się dotkliwie we znaki, a im dalej na wschód tym bardziej widać było efekty suszy. Tuż przed samą granicą cud - zaczął padać deszcz! Oczywiście stało się to w najmniej oczekiwanym momencie, czyli w kolejce do kontroli. Jakimś cudem udało nam się przecisnąć do przodu, choć sakwy Radzia odstawały na boki bardziej niż niejedne kufry:-).

Zrządzeniem losu po przekroczeniu granicy niebo się rozjaśniło i w dalszą podróż ruszyliśmy w przyjemnym chłodnym powietrzu.
https://lh3.googleusercontent.com/sE...=w1225-h689-no
Po wjeździe na Ukrainę zaskoczyła mnie zmiana kolorów natury - po wysuszonej słońcem Polsce ukraińskie pola aż raziły mnie soczystą zielenią i innymi letnimi kolorami. Wyglądało na to, że granica suszy pokrywała się z granicą państwa.

Nocleg znaleźliśmy w małym zagajniku kilkaset metrów od drogi. Zapomniane w Polsce komary dały nam nieźle do wiwatu, więc nie było wieczornego "socjalizowania" przed namiotami. Dodatkowo kolejna burza wygoniła nas wcześnie na zasłużony odpoczynek.
https://lh3.googleusercontent.com/6T...=w1230-h689-no
Celem kolejnego dnia był szybki tranzyt przez Ukrainę w taki sposób, aby zanocować w odległości 20-30 km od granicy. Droga była naprawdę dobrej jakości, ruch niewielki i szybko przemieszczaliśmy się w kierunku Sum. Za Kijowem wybraliśmy trasę przez Pyriatyń - jest ona może troszkę dłuższa, ale panuje tam zdecydowanie mniejszy ruch niż na trasie północnej. Chłopaki byli zaskoczeni tym, że rzeczywisty obraz Ukrainy nie bardzo zgadzał im się z wizerunkiem tego kraju prezentowanym w mediach. Spodziewali się się chyba rozwalających się drewnianych chałup i ludzi żebrających przy drodze, a zastali w miarę nowoczesny kraj, który boryka się co prawda ze swoimi problemami, ale chyba jest na dobrej drodze aby je rozwiązać. Jak to powiedział Radzio: skromnie, ale porządnie :-). Mnie podobne zdziwienie dopadło w zeszłym roku :-).

Tego dnia chłopaki trochę lepiej zapoznali się z moim stylem jazdy- nie jeżdżę szybko (średnia 100km/h), ale staram się tą prędkość utrzymywać wszędzie gdzie to tylko możliwe. Dzięki temu łatwiej mi planować kolejne dni. Średnia za dzień wychodzi mi prawie zawsze 87 km/h i to jest punkt wyjściowy do mojego planowania. Chłopaki z kolei czasami frustrowali się moją wolną jazdą po autostradach po to, aby następnie z przerażeniem w oczach gonić mnie po ukraińskich winklach... :-)

Zauważyłem też, że znacznie poprawiła się jakość drogi z Pyriatynia do Sum-wyremontowano 20-30 km kiepskiego asfaltu i teraz jazda tą trasą stała się przyjemnością. Nocleg tego dnia znaleźliśmy za Sumami w odległości ok. 20 km od granicy. Kosztował 7$ od głowy.
https://lh3.googleusercontent.com/7W...=w1231-h689-no

qbaRD07 17.07.2020 15:45

Pięknie, czekam z zaciekawieniem na ciąg dalszy.


P.S. bułeczki i strucle z piekarni na Krzekowie zabrali?

trolik1 18.07.2020 23:04

Cytat:

Napisał qbaRD07 (Post 689610)
bułeczki i strucle z piekarni na Krzekowie zabrali?

Buleczki z piekarni sa codziennie:-)
Pozdrawiam trolik

trolik1 22.07.2020 10:52

Rano następnego dnia zebraliśmy się szybko i już o 07.30 byliśmy jako pierwsi na granicy. Po stronie ukraińskiej błyskawicznie poszła nam odprawa, ale jadąc przez ziemię niczyja daliśmy się wyprzedzić 2 Ukraińcom w aucie. Ta nieuwaga kosztowała nas dodatkową godzinę po rosyjskieej stronie...

Okazało się, że u Rosjan pracował tylko jeden tamożnik.... to był koszmar. Ukraińcy przed nami odprawiali się co najmniej godzinę, potem mieliśmy okazję obserwować rosyjską biurokrację w pełnej krasie. Tamożnik naprawdę szybko pracował - wypełniał za nas kwity, jedną ręką klepał w komputer, drugą pisał coś na jakichś bardzo ważnych formularzach. W krótkich chwilach bez pisania jedna z wolnych rąk przybijała setki pieczątek na setkach bardzo ważnych dokumentów. Patrzyliśmy na to zjawisko jak zaczarowani...

Po czterech godzinach byliśmy gotowi do jazdy, ale psychicznie zmęczeni, do tego w moich uszach wciąż brzmiał huk pieczątek uderzających w kolejne kwity...Rosja to stan umysłu...

Droga jednak była dobra-ruszyliśmy szybko na wschód, od czasu do czasu spowalniani tylko przez remonty. Najfajniejszą cechą rosyjskich dróg jest to, że rzadko zdarzają się tam miejscowości położone bezpośrednio przy drodze - najczęściej jest tak, że miasto czy wieś położona jest 2-3 km od głównej drogi. Dzięki temu ruch jest płynny i tak naprawdę moim zdaniem Rosjanie nie potrzebują autostrad zamiast tego typu dróg. Nocleg tego dnia znaleźliśmy w jakimś zagajniku niedaleko drogi.
https://lh3.googleusercontent.com/sj...=w1280-h608-no
https://lh3.googleusercontent.com/n-...=w1230-h689-no
Plan na następny dzień zakładał dojazd w pobliże granicy z Kazachstanem.
Po szybkim złożeniu biwaku ruszyliśmy w dalszą drogę otoczeni kłębami spalin z Kamazów zwożących plony z niekończących się pól. W pewnym momencie zza czarnej chmury spalin wyłoniła się polska flaga zamocowana do roweru - trudno mi było uwierzyć, że ktoś był w stanie przeżyć w tym zanieczyszczonym powietrzu i jeszcze jechać na rowerze...
Kilka kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, a polski rowerzysta dojechał do nas pow chwili. Tym rowerzystą okazał się Paweł Pieczka podróżujący na Syberię:

https://rajzywnieznane.pl/syberia-2018/
https://lh3.googleusercontent.com/Xx...=w1225-h689-no
Na tej samej stacji Wojtkowi zdarzyło się fo pa - zapomniał, że jest w Rosji i postanowił usiąść na chwilę na krawężniku. Jakież było jego zdziwienie kiedy nie mógł oderwać się od tego diabelstwa :-). Okazało się, że Rosjanie "pomalowali" krawężnik smołą, która rozgrzała się w letnim słoneczku i pięknie przykleiła się do Wojtkowych spodni BMW, które kosztowały tyle ile moje całe wyposażenie...
https://lh3.googleusercontent.com/fX...=w1225-h689-no
Okazało się, że dupa Wojtka klei się do wszystkiego, a szczególnie do kanapy motocykla. Trza było coś z tym zrobić.
https://lh3.googleusercontent.com/9c...Y=w388-h689-no
Po miłym spotkaniu z Pawłem ruszyliśmy w dalszą drogę na wschód. Jadąc miałem w głowie traumę z zeszłego roku- mianowicie wracając z Kazachstanu okazało się, że droga do Saratowa to jedna wielka dziura poprzetykana luźno trzymającymi się skrawkami asfaltu. Jadąc w stronę Saratowa wciąż miałem nadzieję, że 300 km tej niefajnej drogi zostało naprawione...

Nie zostało. Poniższe zdjęcie nie oddaje tragizmy sytuacji w sposób obiektywny, ale jest ładne... :-)
https://lh3.googleusercontent.com/X4...=w1225-h689-no
Na nocleg rozlokowaliśmy się około kilometra od asfaltu w sąsiedztwie pola słoneczników do którego prowadziła polna droga.
https://lh3.googleusercontent.com/mq...=w1230-h689-no
https://lh3.googleusercontent.com/9a...=w1196-h689-no
Tuż przed zapadnięciem zmroku zaobserwowaliśmy dziwne zjawisko - nad słonecznikami szybko przemieszczały się dwie wielkie bele siana.... przymocowane do rozlatującej się łady. Łada śmigała po dziurawej polnej drodze z prędkością co najmniej 50 kmh mając jedną belę przyczepioną na dachu, a jedną na tylnym bagażniku. Okazało się, że rozbiliśmy się w pobliżu polnej drogi wiodącej do wioski. Przez całą noc do wioski tej zwożone były bele siana kradzione z pola po drugiej stronie asfaltowej drogi... Rosja to stan umysłu...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:59.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.