Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Mauretania 2019, czyli w oczach piach, w zębach piach, w stringach piach (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=35529)

Tomas_XRV 27.08.2019 21:38

Pieknie Huska tańczy w tym piachu. Filtry powietrza pewnie codziennie myte.

Rychu72 28.08.2019 06:59

Tak jak pisałem to przy tych temperaturach w amorach skrętu musiała być woda, bo mój też nie robił.

Wiem, że coś miał grzebane z airboxem, bo ponoć oryginalny to kicha, ale nie pamiętam, żeby choć raz wymieniał filtr. :)


Moja ulubiona fotka pt. Tsunami

Mały człowiek i Wielka Sahara. :)

https://lh3.googleusercontent.com/VB...=w3000-h989-no

Rychu72 28.08.2019 09:05

VII dzień

Dzisiaj Oko Sahary

Wstajemy i oglądam w lusterku "radosny" pyszczek szczęściarza. Nie wiele brakowało, a bym mógłby być dublerem Jacka Sparrowa z Piratów z Karaibów.

https://lh3.googleusercontent.com/Bj...w2330-h1446-no

Nauczka na przyszłość. Teraz wożę przezroczyste okulary, bo wymiana szybki na przezroczystą za bardzo skomplikowana w terenie, gdy nie ma czasu.

Po śniadaniu widzimy jakieś 100 m od nas jadącego pickaupa. Zatrzymuje się i z środka wychodzi trzech gości. Amerykanie jechali do Chinguetti, czyli do miasteczka, gdzie piliśmy kawę poprzedniego dnia. Rozmawiamy trochę. Standardowo skąd i dokąd. Pytają, czy nie gorąco w tych buciorach i ochraniaczach. Współczują, bo im w aucie z klimatyzacją jest za gorąco. Piątka i lecą dalej.

Ustalamy z Neno, że kawałek jedzie z nami, a potem my lecimy zrobić rundę wokół oka Sahary. Mamy spotkać się w południe przy suchym korycie rzeki na popas.

Rano dopiero widzimy, że długo jeszcze byśmy walczyli z tymi kępkami.

Po mało przyjemnych kępkach jedziemy pięknymi wydmami w kierunku Oudane. Do tego miejscami dużo kamieni, gdzie glebię próbując jechać między nimi, a nie w głębokich koleinach.

https://lh3.googleusercontent.com/VY...w2169-h1446-no

W pewnym momencie za szybko najeżdżam na jedną stromą wydmę i słyszę ostre jebnięcie z zawieszenia. Silnik zakasłał i zgasł. Próbuję parę razy odpalić i cisza.

https://lh3.googleusercontent.com/oL...w1928-h1446-no

No to sobie myślę, że jednak jestem kolejnym pechowcem/szczęśliwcem. Widzę siebie w marzeniach, jak siedzę sobie w wannie pełnej zimnego piwa i puszczam bąki dla większej piany na trzy palce. :drif:
Intensywnie myślę, co mogło polec i przypomniało mi się, że raz miałem taki przypadek, jeszcze w Polsce, po wjechaniu w sporą dziurę przy dużej prędkości. Rozbieram boczki, ściągam kanapę. Patrzę na moduł i BINGO!!! Widzę luźną wtyczkę. Mimo zatrzasku wyskoczyła. Mocniej dociskam, słyszę klik i próbuję odpalić. Odpala za pierwszym razem. Uffff …… i kur…a nie będzie zimnego piwka na plaży. :mur::mur::mur:

Słońce pali okrutnie, więc się sprężam, bo wszyscy się już pewnie zagotowali. Zakładam parę trytek, żeby nie było więcej takich sensacji, składam wszystko do kupy i jedziemy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/SC...w2169-h1446-no

Piasek w miarę twardy i jedzie się epicko. Żeglujemy na żółtym morzu raz w górę, raz w dół. To jest ta pustynia z moich snów. Właśnie spełniam swoje marzenia. Najchętniej odkręciłbym na maksa, ale jest duże ryzyko, że któraś z wydm może się nagle skończyć. Trzeba uważać, bo powierzchnie pomiędzy wydmami są pokryte dużymi kamieniami. Słońce tak napieprza, że nie widać konturów, tylko jedną żółtą plamę.

https://lh3.googleusercontent.com/5A...w2169-h1446-no


https://lh3.googleusercontent.com/hA...w3000-h1358-no

Wpadamy do miasteczka.
https://lh3.googleusercontent.com/kg...w2571-h1447-no

Oczywiście posterunek i zostawiamy fiszki.

Z Oudane lecimy dalej po tracku. Jest niemiłosiernie gorąco. Najpierw pokonujemy dróżkę po kamieniach wielkości pięści. Telepie, że plomby powypadały. Potem mamy kamienie i piach. Co rusz jakieś gleby. Tempo słabe, ale i dobrze, bo jest czas poczuć miejsce. Dużo przejazdów przez suche rzeki, gdzie zostaje wrzucić dwójkę i odkręcić na maksa. Odcinkami jest tylko wąska dróżka z sypkim piachem i koleinami, a poza nią pobocze z kamieni jak telewizory. Wyboru nie ma i trzeba się męczyć na drodze.

Oko Sahary najlepiej chyba oglądać z satelity, bo z poziomu ziemi to ciężko coś zobaczyć.

https://lh3.googleusercontent.com/v8...=w1134-h761-no

Taka sytuacja.
Przejeżdżamy przez suche koryto. Andrzej chce to zrobić rozpędem. Glebi, a moto przyciska mu nogę. Lecą niemiłosierne kurwy. Wojtek zeskakuje z husky i pędząc zaaferowany na pomoc do Andrzeja wskakuje na DRkę. Lecą jeszcze większe kurwy. Prawie położyłem się ze śmiechu. Tak to jest jak mózgi zlasowane przez upał. :D

https://lh3.googleusercontent.com/v5...w2571-h1447-no

https://lh3.googleusercontent.com/d5...w2571-h1447-no

Żar leje się z nieba. Znajdujemy dużą akację i pakujemy się do ażurowego cienia. Nauczeni wcześniej nie wjeżdżamy pod koronę, bo guma bankowa.

https://lh3.googleusercontent.com/_u...w2571-h1447-no

Lecimy dalej do miejsca przy suchym korycie rzeki, gdzie umówiliśmy się z Neno. Teren płaski i w miarę twardy. Można odkręcić, ale trzeba wypatrywać niewielkich suchych rowów, bo fikołek bankowy.

https://lh3.googleusercontent.com/Ys...w2571-h1447-no

Docieramy, ale nikogo nie ma. Trochę jeżdżę między wydmami w poszukiwaniu pickupa. Nie ma. Za to pojawiają się piękności z pobliskich namiotów. Szybko rozkładają kramik i próbują coś nam sprzedać. Mają ciekawe kamyczki, jakieś wielbłądy z starego klapka, rzemyczki itp. Kupujemy parę drobiazgów.

https://lh3.googleusercontent.com/t-...w1085-h1446-no

Jak już zakupiłem jakiś drobiazg i czekałem na kolegów podeszła jedna dziewczyna i dała mi płaski łupek z wzorem jakby po uderzeniu pioruna. Mówię, że nie chcę, a ona mi dalej go wciska do ręki. No to pytam za ile, ale ona nie chce nic. Po chwili pokazuje na twarz i mówi „face”. Do dzisiaj nie wiem o co jej chodziło, ale domyślam się, że mój face był mało wyjściowy, bo od ponad tygodnia nie goliłem się.

https://lh3.googleusercontent.com/_H...w2573-h1446-no

https://lh3.googleusercontent.com/Qh...w1085-h1446-no

Czekamy dalej na Neno. Ktoś wpada na pomysł sprawdzenia telefonu satelitarnego. Jest SMS, że porządnie wkleił się jakieś 10 km koryta rzeki i żebyśmy zorganizowali jakieś auto do wyciągnięcia. Są koordynaty. Sprawdzamy i widzimy, że lekko nie będzie.

Jedziemy suchym korytem rzeki jakieś 25 km do Oudane szukać pomocy. Przed samym miastem wyskakuję za zakola, a tam tama. Stoję i patrzę jak ciele. :) Pierwsza myśl to jak tam wrzucić motory (efekt upału).
Rozglądam się i widzę, że z boku tamy jest trochę śladów. Odkręcam i z prędkością 2 km/h, wiosłując nogami wdrapuję się na brzeg, objeżdżam tamę i pakuję się z powrotem do koryta. Chłopaki widząc co robię pakują się na brzeg z rozpędu. Docieram do pierwszych palm przy mieście i czekam na resztę w cieniu.

Jesteśmy w Oudane, kluczymy uliczkami i właściwie pomoc znajduje nas. Szybko udaje się dogadać z Lady in Red ( jak to śpiewał Chris de Burgh za czasów mojej świeżości) :D



w Nissanie na sterydach.

https://lh3.googleusercontent.com/wv...w1645-h1446-no

Jako jedna z nie wielu spotkanych tubylców mówi po angielsku, co jest zbawienne.
No to jedziemy i widzę, że podąża w odwrotnym kierunku niż powinna.

https://lh3.googleusercontent.com/G0...w2571-h1447-no

Mówię, żeby zawracała, ale jedziemy do jakiejś chatki i tam kupujemy paliwo. Lady macha do mnie. Wysiadam i …….. kurwaaaaaa….. nogi wpadają mi pod auto i lecę na pysk prosto w piach. Zapomniałem, że progi są na wysokości pasa. :D
Lady in Red prosi mnie, żebym wlał, bo nie dźwignie 20 litrowego baniaka. Wlew mam prawie na wysokości oczu. Leję i co chwilę rozbryzgi lądują na mojej facjacie…. ja pierdole. :mur::mur::mur:
Nissan wygląda na pamiątkę z dawnego Dakaru. Ma na kokpicie systemy pompowania i spuszczania powietrza i jakieś inne rzeczy z rajdówek. Nie widzę klatki bezpieczeństwa, ale mogli wyciąć, żeby nie wozić dodatkowych kilogramów …. albo sprzedać. :) Dodatkowo jest przystosowany dla niepełnosprawnych, bo ma gaz w manetce. Coś dla motocyklistów, którzy przesiedli się do auta.
Jedziemy jeszcze po pomagierów. Do auta pakuje się 3 gości, ale LiR wygania najmłodszego do pilnowania jej zajazdu. Za chwile lady, drąc się w niebogłosy, wygania pozostałych, żeby spuścić powietrze z opon, po łopaty i liny. Widać, że ona tutaj rządzi, bo faceci latają jak poparzeni i nie próbują nawet dyskutować.

Między czasie proponuje, żeby zanocować u niej, ale ma trochę chore ceny więc odpowiadam wymijająco, że zobaczymy po powrocie.

Zajmuję jedno z dwóch siedzeń, bo z tył tylko podłoga i jedziemy. Nie ma drogi, więc ustawiam gps na „prowadź bezpośrednio”.

https://lh3.googleusercontent.com/aH...w2571-h1447-no

Kluczymy między wydmami, zakopujemy się, więc lady idzie do tył, a za kierę wchodzi jeden z pomagierów. Wcześniej wypuszcza jeszcze trochę powietrza z opon. Oczywiście sterowanie z kabiny nie działa.

Aby złapać przyczepność podkładają pod opony suche trawy. Działa to perfekcyjnie.

Cały czas nawiguję pokazując w którym kierunku jechać. Kluczymy i objeżdżamy duże wydmy, bo nawet ten potwór wymięka na grząskim piachu. Teren zmusza nas do wielokrotnego podążania w przeciwnym kierunku. Po ponad godzinie widzimy z daleka białego pickupa, ale aby dojechać do niego musimy zrobić duży łuk.
Jesteśmy i miejscowi nie próbują nawet do niego podjechać. Biorą się za odkopywanie. Trochę jestem rozczarowany, bo myślałem, że szarpną i po robocie. Pozostaje zaufać ich doświadczeniu.

https://lh3.googleusercontent.com/6v...w2169-h1446-no

https://lh3.googleusercontent.com/SE...w2573-h1446-no

Co chwile, nie wiadomo skąd pojawiają się tubylcy. Dookoła tylko wydmy, a tu jacyś dwaj chłopcy ok. 10 lat, jakaś babcia lat 70 ….. a przynajmniej tak wyglądała. Wszyscy kopią łącznie z babcią mimo, że nie prosiliśmy.

https://lh3.googleusercontent.com/HQ...w2573-h1446-no

Po pół godzinie próba wyjechania, jedna, druga i trzecia z sukcesem. Neno prosi, żeby miejscowy wsiadł do pickupa i jechał do Oudane za Patrolem.
Gość chyba nie umiał obsługiwać manualnej skrzyni biegów, bo startował z piątki. Po szybkim instruktażu wszyscy do aut i jedziemy.

Żeby nie było za słodko, to w Nissanie zabrakło paliwa. Lady in Red nie przewidziała, że jej potwór spali 1 litr na km. Jeden z pomagierów postanowił poprosić o paliwo allaha. :)

https://lh3.googleusercontent.com/YK...w2573-h1446-no

Na szczęście Neno ma dużo ropy na pace i daje jej 20 litrów. Zalewamy, ale Nissan nie chce zapalić, bo zapowietrzony. Pomagierzy coś tam pompują i widać, że to mają już opanowane.
Mam już kryzys i nie wyobrażam sobie brania go na pych. Walczą z 15 minut i w końcu odpala. Ufffff.

Ujeżdżamy może ze 150 m i nie widzimy w lusterkach pickupa. Gość wkleił. Na nowo robota. Po półgodzinie tym razem Neno prowadzi, ale znowu gdzieś grzęźnie. Noc już zapadła, a my w dupie. Odkopujemy i kombinujemy jak się wydostać. Udało się.

https://lh3.googleusercontent.com/BL...w2573-h1446-no

Wracamy do Oudane. Cały czas patrzę w lusterko, czy widać jeszcze światła Neno. Żeby nie zaliczyć kolejnej wklejki kierowca Nissana ostro ciśnie. Tym razem siedzę z tył na podłodze. W pewnym momencie czuję, że lecimy przez grzbiet wydmy. Walę w dach, a bańki z wodą latają po kabinie. Czuję, że siedzę w kałuży. :vis: Najważniejsze, że dalej jedziemy.

Widać, że wszyscy mają dosyć tego dnia. Po ponad godzinie docieramy do celu.

Po drodze myślę, gdzie poszła ta babcia i dwóch małolatów. Ciemno, a dookoła tylko wydmy. :dizzy:

Chłopaki międzyczasie zorganizowali nocleg w zajeździe, ale nie w tym od Lady in Red. Na posterunku zostawili wiadomość i w miasteczku wszyscy już widzieli, gdzie nas kierować, więc docieramy bez problemu. Rozliczamy się z LiR trochę się przepychając, bo ustalona cena wzrosła.

Jem to co chłopaki wcześniej zamówili, czyli coś w rodzaju leczo, ale z wkładką z wielbłąda. Nie podchodzi mi i jem same warzywa. Wyjebany jestem okrutnie, ale trzeba zrobić pranie, bo następna okazja będzie za tydzień. Biorę od Wojtka rolkę i mam fajną miskę. Piorę i szukam dziury w materacu, bo już czuję gnaty po każdej nocy na glebie. Co chwilę krzyczę do obsługi, żeby włączyli hydrofor, bo woda ledwo kapie i ani się wykąpać, ani zrobić prania. :mad:

Pokój to jakieś pomieszczenie gospodarcze bez okien z tylko dwoma łóżkami. Mam to w dupie, bo jak na razie to były tylko namioty.

https://lh3.googleusercontent.com/1G...w2169-h1446-no

Rotoś i w kimę.


walther_white 28.08.2019 15:29

Z odcinka na odcinek coraz większa szkoła przetrwania, czekamy co będzie dalej...

Molek 28.08.2019 23:21

Dobry odcinek !

Rychu72 29.08.2019 07:03

A to nawet nie połowa ;)

Vlad Palinka 29.08.2019 23:01

super, akcja się rozwija;)

Luti 30.08.2019 00:00

Szacunek. Za foto-dokumentacje.

tyran 30.08.2019 20:36

Dobrze się czyta i ogląda!

Rychu72 02.09.2019 07:36

1 Załącznik(ów)
VIII dzień

Dzisiaj Fort Saganne

Jemy w zajeździe śniadanie i zbieramy z sznurków pranie. Obsługa musiała się zdziwić rano, bo trochę tego wisiało. Powietrze tak suche, że pewnie o północy można było już ściągać.

Na niebie dużo chmur i temperatura znośniejsza.

Dzisiaj trochę odpoczynku od piachu, bo jedziemy cały dzień tarką. Droga upierdliwa do granic możliwości. Jak zwykle kombinuję z różnymi prędkościami, żeby nie odczuwać telepania. Boję się, że DRynda w końcu się rozleci. :mur:

Niektórzy po piachu nie napompowali kół i robimy gumy.

Niby tylko 150 km, ale usuwanie gum i innych dupereli zajmuje nam prawie cały dzień.
U Andrzeja coś zaczęło dzwonić na wybojach. Jeździmy, słuchamy i nie możemy nic namierzyć. Coś jakby podskakiwała duża podkładka. W Polsce okaże się, że poległo jedno z łożysk w kiwaczce.

https://lh3.googleusercontent.com/i-...w2571-h1447-no

Mi znowu puściło mocowanie tłumika. Kolejna prowizorka.

https://lh3.googleusercontent.com/du...w2573-h1446-no

To samo u Łukasza. Dodatkowo ma pęknięty przedni błotnik. W sumie to nie wiadomo, czy tarka, czy któraś z gleb była przyczyną.

https://lh3.googleusercontent.com/Sb...w2573-h1446-no

https://lh3.googleusercontent.com/7P...w2573-h1446-no

Pogięte felgi już nie robią wrażenia.

Załącznik 90301

Jak na początku był dumny z produktu Bayerische Motoren Werke, to teraz trochę mniej. :D

Jest takie zapylenie, że ja pierwszy i Andrzej drugi gubimy pozostałych chłopaków. Skapneliśmy się dopiero po 10 km, że nikt za nami nie jedzie. Nawrotka i po 10 km widzimy, że gumę robią. :)

Po południu docieramy do pięknego kanionu i zjeżdżamy serpentyną o nawierzchni piaskowej, gdzie będziemy nocować w pięknie położonych ruinach fortu. Na początku strach, bo zwykle na piachu trzeba szybko. Tutaj trzeba bardzo ostrożnie i powoli.

https://lh3.googleusercontent.com/wf...w2169-h1446-no


https://lh3.googleusercontent.com/FY...w2169-h1446-no

Trochę autopromocji :D

https://lh3.googleusercontent.com/1y...w2169-h1446-no

Jest trochę czasu więc bierzemy się na naprawy, wymianę filtra powietrza i inne drobiazgi.

https://lh3.googleusercontent.com/-E...w2573-h1446-no


https://lh3.googleusercontent.com/Dm...=w813-h1446-no

Neno ma na pace cudowną skrzynkę, lepiej zaopatrzoną od Castoramy. Co potrzeba to się znajduje. :)

https://lh3.googleusercontent.com/0o...w2169-h1446-no

https://lh3.googleusercontent.com/_9...w2573-h1446-no

Andrzej dalej szuka dzwońca :)

https://lh3.googleusercontent.com/Ot...w2169-h1446-no

Dobrze, że zrobiłem materac poprzedniej nocy, bo dzisiaj na tych kamieniach bym nie pospał. :)
Mamy duży konar palmy, który dobrze się pali, więc będzie grillowany kurczak.

https://lh3.googleusercontent.com/tk...w2169-h1446-no

Każdy zakończony dzień w pełnym składzie należy świętować, więc nie wahamy się użyć rotosia w większych ilościach. :)

https://lh3.googleusercontent.com/Sv...w2169-h1446-no


https://lh3.googleusercontent.com/7i...w2169-h1446-no

W nocy słyszymy, że leci helikopter. Chyba nas zauważył, bo przeleciał jeszcze kilka razy dość nisko nad nami. Żadnego ostrzału nie było, więc pakujemy się do namiotów i w kimę. :spac::spac::spac:

Żeby było jeszcze ciekawiej to w nocy chwilę pada. :dizzy:



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:34.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.