Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   KOMI Respublika przedsmak WORKUTY (2017 r.) (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30702)

henry 25.11.2017 17:01

KOMI Respublika przedsmak WORKUTY (2017 r.)
 
Jest 13 dzień sierpnia 2015 roku, piątek.
Sylwek, Banan i ja, czwarty dzień jedziemy przez Kazachstam w drodze do Kirgistanu i Pamiru.
W tym dniu, na nocny odpoczynek nasze namioty rozbiliśmy głęboko w stepie szerokim, wśród traw i ziół pachnących obłędnie.
Kiedy po kolacji z puszki raczyliśmy się deserem w postaci soczystego arbuza stojąc w trójkę na tle zachodzącego słońca, Banan zadał mi niewinne pytanie.
- A gdzie byś chciał pojechać na kolejną wyprawę ?
Hmm. Analizuję w pamięci mapę, oczywiście na wschód od Polski.
W Pamir właśnie jedziemy, w Gruzji i na Krymie byłem, Magadan i Bajkał na razie mnie nie interesuje. Może bardziej na północ by pojechać ?
Murmańsk za blisko i wszyscy tam jeżdżą, ale dalej na wschód jest fajny punkt, Workuta się nazywa i kojarzy mi się tylko i wyłącznie z sowieckimi łagrami.
- Może do Workuty by pojechać ? - odpowiadam.
- A gdzie to jest ?
- Północny Ural.
- Ale tam nic nie ma.
- I dobrze, nikt tam nie jeżdzi.
W 2016 trzeba mi było jeszcze raz w Pamir, żeby przejechać Bartang, a po powrocie …
Jest póżna jesień, chyba październik. Zakościele 164, dom Dafika.
Ogień wesoło buzuje w kominku, siedzimy pijąc kawę z ciasteczkami, a ja opowiadam o Bartangu.
W pewnym momencie Dafik pyta:
- To gdzie zabierzesz mnie w przyszłym roku ?
I w ten oto sposób, w sobotę 15 lipca 2017 roku jesteśmy w drodze do Augustowa.
Wizy załatwione przez WizaCenter, ubezpieczenia w PZU, SPoT od Neno, dolary i euro kupione.
Motory ( XL600 i XL700 ) po przeglądzie, min. świeży olej, nowe klocki, nowe opony.
Decydujemy, że spać będziemy razem, dlatego kupujemy namiot trzy osobowy ze sporym przedsionkiem na manele. Dodatkowo nowe materace, torby bagażowe, kufer Givi dla Dafika.
W międzyczasie, na Forum Afrykańskim, całkiem przypadkiem powstaje małe zamieszanie wokół mojego wyjazdu w rezultacie czego otrzymuję prezent od motomax-a w postaci kompletu opon do Trampka. Wielkie dzięki Max.
Ruska wiza rozpoczyna się 18 lipca, a my startujemy 15, więc mamy trzy dni, żeby spokojnie dojechać do granicy.

Kali89 25.11.2017 17:08

Długo czekałem na tą relację...

Jedziesz Henry, nie daj się ciągnąć za język.

marcinos11 25.11.2017 18:20

Odrazu widać że relacja będzie interesująca jak zawsze :)

przemo77390 25.11.2017 19:43

Fajnie - ciekawiło mnie strasznie jaka będzie relacja

chemik 25.11.2017 20:50

Nareszcie.

kylo 25.11.2017 22:00

Na pohybel malkontentom:lukacz:

chankrymski 26.11.2017 18:57

No wreszcie! Henry jeśli ta xl700 dojechała i wróciła... to przestaje myśleć o "miodzie w dupie"! Czekam z niecierpliwością.....

henry 26.11.2017 19:39

Cytat:

Napisał chankrymski (Post 558871)
No wreszcie! Henry jeśli ta xl700 dojechała i wróciła... to przestaje myśleć o "miodzie w dupie"! Czekam z niecierpliwością.....

Dojechała i wróciła bez problemów ... no, przynajmniej przez nas nie zawinionych :D Ale ... czy to w ogóle były problemy ?

pantufl 27.11.2017 11:18

A my mamy trzy dni czekać spokojnie na ciąg dalszy? No zlituj się Henry i pisz dalej :)

henry 27.11.2017 22:01

Cytat:

Napisał pantufl (Post 558942)
A my mamy trzy dni czekać spokojnie na ciąg dalszy? No zlituj się Henry i pisz dalej :)

Jakie trzy dni ... tydzień, tylko w soboty mam wolne :)

Robin 28.11.2017 01:48

Nareszcie Henry, od kilkunastu tygodni wchodzę w ten dział tylko po to żeby sprawdzić czy przypadkiem nie zacząłeś pisać już relacji z tej wyprawy. No i się doczekałem, nie daj się prosić i pisz. Jako pionier tamtego kierunku, nie masz wyjścia, musisz nam tu dać jak najwięcej szczegółów.

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

henry 28.11.2017 15:50

Cytat:

Napisał Robin (Post 559031)
Nareszcie Henry, od kilkunastu tygodni wchodzę w ten dział tylko po to żeby sprawdzić czy przypadkiem nie zacząłeś pisać już relacji z tej wyprawy. No i się doczekałem, nie daj się prosić i pisz. Jako pionier tamtego kierunku, nie masz wyjścia, musisz nam tu dać jak najwięcej szczegółów.

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

Oczywiście będę się starał zamieszczać jak najwięcej szczegółów z tego co mam zapisane i co udało mi się zapamiętać. Jeżeli dodatkowo, ktoś będzie miał jakoweś pytania, bardzo proszę, odpowiem jeżeli oczywiście będę w stanie.
A prosić mnie o nic nie musicie, będę pisał, ale w swoim rytmie :)

kudlacz 28.11.2017 16:45

To są jakieś jaja- będziemy czekać? Trzeba było nie jechać :)

zaczekaj 28.11.2017 23:51

Zaczekam. Oby tylko nie wieki 😉

trzykawki 29.11.2017 10:08

To napisz proszę o której w sobotę, najbliższą, możemy się spodziewać relacji? Bardzo netem jej ciekaw bo to kierunek gdzie chcę jechać

henry 29.11.2017 17:42

Dzień 1
15 Lipca 2017 Sobota

Osiołek w stanie najwyższej gotowości, wszystko spięte, na kołach nowe oponki od motomaxa.

https://lh3.googleusercontent.com/4D...w=w868-h651-no

Rano, ale niezbyt wcześnie rano, bo o 9.00 zjeżdżają dzieciaki z wnykami, żeby znowu żegnać dziadka jadącego w świat szeroki. Żona ociera łezkę, ale cóż może począć, kiedy „ To męska rzecz, być daleko, a kobiecie, wiernie czekać … „ Przychodzi taki czas, że trzeba jechać, coś gna człowieka w świat daleki na spotkanie z nieznanym.
Za chwilę podjeżdza Dafik i jesteśmy gotowi, żeby rozpocząć naszą, mamy nadzieję, wielką przygodę.

https://lh3.googleusercontent.com/1g...A=w868-h651-no

Spieszyć się nie musimy, mamy czas. Gdzieś przed 10.00 startujemy z Inowłodza w kierunku północno-wschodnim. Warszawę omijamy szerokim łukiem od południa i kierujemy się na Ostrów mazowiecki, Zambrów. Korzystając z okazji, Dafik znający dość dobrze te strony, prowadzi nad Biebrzę, żeby pokazać mi rozlewiska i łąki Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Rzeczywiście, wygląda to bardzo malowniczo.

https://lh3.googleusercontent.com/pi...Q=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/VZ...Q=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/aF...Q=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/ia...w=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/8U...A=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/9P...A=w868-h651-no

Po drodze obiadek i lecimy dalej do Augustowa.

https://lh3.googleusercontent.com/p-...Q=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/5y...g=w868-h651-no

Gdzieś za kanałem, odbijamy w prawo, poszukać miejsca na biwak. Jedziemy kawałek, aż w końcu trafiamy na piękną łączkę nad brzegiem Czarnej Hańczy.
Rozbijamy nasz namiocik … oj będzie komfort … trójeczka, duży przedsionek, wszystko nam się zmieści.

https://lh3.googleusercontent.com/VK...g=w868-h651-no

Jest fajnie, a nawet zarąbiście fajnie.
Wypijamy po kilka głębszych – oczywiście, dla zdrowotności.
Pogoda piękna, humory dopisują, w duszy coś gra, chce się żyć, latać się chce ...

… no to jeszcze po jednym …

... i ...

https://lh3.googleusercontent.com/zt...=w1158-h651-no

Dystans – 430 km Temperatura – 23 oC

Gilu 29.11.2017 18:45

Ten kanisterek po lewej stronie,nie miałeś z nim przygody?

Novy 29.11.2017 19:12

To samo chciałem zapytać. Wyjątkowo 'niekorzystne' miejsce.

trzykawki 29.11.2017 19:13

Patrzę widzę: Dzień 1. No to rolmopsa na talerz, jednego głębszego aby się miło zaczęło drugiego na drugiego rolmopsa... A tu co? Smuga Cienia? Biegnącą Po Falach????
Co dalej?

Zet Johny 29.11.2017 19:25

Yeeeeaeaaaa. Jedziemy z tym koksem Henry:Thumbs_Up:

chemik 29.11.2017 19:34

Podsumowując fakty:
1. Henry będzie pisał tylko w soboty.
2. Każdy odcinek to jeden dzień w podróży.
Czyli końcówki doczekamy się gdzieś w okolicach czerwca 2018. ;)

henry 29.11.2017 19:34

Cytat:

Napisał Novy (Post 559286)
To samo chciałem zapytać. Wyjątkowo 'niekorzystne' miejsce.

To tylko tak wygląda, a miejsce jest wyjątkowo korzystne. Po zalaniu kanistrów motor jest równomiernie dociążony.
Przygodę miałem w ubiegłym roku w Kirgistanie. Ślizg 10 m po asfalcie i wszystko w porządku dlatego, że pod kanistrem jest półka i to ona przyjęła uderzenie i tarcie (szlifowanie) po asfalcie.

marcinos11 29.11.2017 21:40

Zdziwiłem się widząc te 'marne' opony w 700 :D ale jak wróciliście to musiały dac rade :)
aha! 700 sie nie grzała przez te gumowe osłony goleni ?????

A tak pozatym to do przodu i waćpanie nie daj pan czekać za długo :D

gdziala 29.11.2017 22:13

Heniu, a nie zabrales swojej baranicy pod dupsko?:oldman:

sebol 30.11.2017 09:55

Czytamy, czytamy.

henry 30.11.2017 10:48

Cytat:

Napisał chemik (Post 559299)
Podsumowując fakty:
1. Henry będzie pisał tylko w soboty.
2. Każdy odcinek to jeden dzień w podróży.
Czyli końcówki doczekamy się gdzieś w okolicach czerwca 2018. ;)

1. Czasem również w środy
2. Zgadza się
Czyli skończę gdzieś w kwietniu, bo w maju wyjeżdżam :haha2:

henry 30.11.2017 10:58

[QUOTE=marcinos11;559329]Zdziwiłem się widząc te 'marne' opony w 700 :D ale jak wróciliście to musiały dac rade :)
aha! 700 sie nie grzała przez te gumowe osłony goleni ?????

A tak pozatym to do przodu i waćpanie nie daj pan czekać za długo :D[/QUOTE
90 % to był asfalt, reszta to szuter i zimnik, każde dały by radę.
Nie grzała się.

henry 30.11.2017 11:01

Cytat:

Napisał gdziala (Post 559334)
Heniu, a nie zabrales swojej baranicy pod dupsko?:oldman:

Spodziewałem się, że na północnym wschodzie będzie chłodno i deszczowo, dlatego baranica była by nieprzydatna, a poza tym, dupsko mam twarde :D

myku 30.11.2017 11:15

Czytam i wyobraznia pracuje :Thumbs_Up:

henry 02.12.2017 15:59

Dzień 2
16 Sierpnia 2017 Niedziela

Rano skoro świt, pobudkę robią nam dzikie kaczki pluskające się w kałuży obok namiotu.
Jest ich kilka i robią spora hałasu, a najdziwniejsze, że nasza obecność prawie im nie przeszkadza. Popatrzyły na nas przez chwilę i zajęły się swoją toaletą, czyli kąpielą i czyszczeniem piórek.
Jest bardzo wcześnie, bo słońce dopiero wstało, a w sierpniu robi to naprawdę wcześnie.
Nie ma sensu jednak wsuwać się znowu w śpiwory, bo mogło by się zdarzyć, że wybudzimy się gdzieś koło południa. Za przykładem kaczek, zabieramy się za własną toaletę, potem śniadanie i pierwsze składanie wysuszonego przez słońce namiotu.
W końcu, opuszczamy urokliwą łączkę i pędzimy w kierunku Litwy.

https://lh3.googleusercontent.com/yZ...A=w868-h651-no

I tutaj stery znowu przejmuje Dafik, który bywał w miejscach które będziemy odwiedzać.
Przed nami Troki, a dokładniej, zamek w Trokach. Piękny, urokliwy, prawie bajkowy zamek z XIV wieku wybudowany na wyspie na jeziorze Galwe. Większość z Was zapewne już tam była, więc nie będę się rozwodził, a kto jeszcze nie był, polecam. Kilka zdjęć zamku i wnętrz.

https://lh3.googleusercontent.com/-z...Q=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/VB...w=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/jG...g=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/_2...g=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/kj...w=w489-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/kY...Q=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/rg...Q=w489-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/rh...Q=w868-h651-no

Teraz Dafik prowadzi nas do Wilna, a w tam, grzechem było by nie podjechać pod Ostrą Bramę i nie pomodlić się o pomyślność naszej wyprawy.

https://lh3.googleusercontent.com/db...Q=w868-h651-no

Kiedy zastanawiamy się jak najlepiej wyjechać z Wilna w kierunku wschodnim, podchodzi do nas pani i pyta po polsku, czy potrzebujemy pomocy. Mówimy w czym problem i pani Danuta pokazuje na mapie jak najlepiej wyjechać z Wilna. Przy okazji dowiadujemy się, że pani Danuta Rynkiewicz jest polką, jest prawnikiem, a jej praprzodek, Józef Przeżwiecki walczył pod Grunwaldem, czego dowodem jest pierścień który pani Danuta nosi na palcu. Nie wiem, nie znam się na tym, dlatego wierzę, że to jest rzeczywiście pierścień spod Grunwaldu.

https://lh3.googleusercontent.com/jU...A=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ii...w=w868-h651-no

Żegnamy panią Danutę, opuszczamy sprawnie Wilno i drogą A14 lecimy w kierunku Uteny.
Po drodze jakiś obiad i dalej pędzimy drogą A6 na Zarasai.
Dzień powoli zbliża się do końca, więc zaczynamy rozglądać się za jakimś dobrym miejscem pod namiot. Nie ma, nic nie ma, o jest jakiś taki znaczek sugerujący, że będzie jakaś wiata, albo przynajmniej miejsce pod namiot. Za znakiem skręcamy w prawo na szutrową dróżkę i gdzieś po pół kilometra wjeżdżamy do kogoś na podwórko. Ojjj chyba nie o to nam chodziło. Już mieliśmy zawrócić, ale z domu wychodzi chłopak. Pytam o jakieś miejsce gdzie można by postawić namiot lu przenocować. Nie ma problemu, dobrze trafiliśmy bo możemy albo postawić namiot, albo przenocować w domku. Andrej organizuje strzelania, czyli paintball, a dla gości ma mały domek w którym na dole jest kibelek, kuchenka, jadalnia i … BANIA, a na poddaszu sypialnia.
BANIA … zajebiście … zostajemy !!!
- Ile za nocleg w domku ? - pytam.
- 10 euro.
- Za dwie osoby.
- Tak.
Rewelacja, jest bania i nawet gdyby było 10 euro od osoby, na pewno byśmy zostali.
To jest dom gospodarzy, Andrej ma dwoje dzieci i żonę z polskimi korzeniami.

https://lh3.googleusercontent.com/T_...g=w868-h651-no

A to domek dla gości. Za stawem widać teren do zabawy w Paintball.

https://lh3.googleusercontent.com/LX...g=w868-h651-no

Na słupie obok domu jest gniazdo, a na nim cztery młode gandrasy. Dla starych gandrasów brakowało miejsca w gnieżdzie, dlatego stały, czasem na jednej nodze na dachu budynku mieszkalnego.

https://lh3.googleusercontent.com/pN...w=w868-h651-no

Widoczek z naszego okna.

https://lh3.googleusercontent.com/_W...Q=w868-h651-no

Kiedy my rozpakowujemy nasze skromne bagaże, w domku pojawia się czarny katinas i kiedy tylko Dafik usiadł na fotelu, ten natychmiast usadowił się na jego kolanach i wcale nie miał ochoty zejść.

https://lh3.googleusercontent.com/xg...A=w868-h651-no

W międzyczasie Andrej przyniósł nam drzewa do napalenia w bani.

https://lh3.googleusercontent.com/0b...g=w868-h651-no

Ja od razu rozpalam ogień, żeby bania nam się nagrzała, a potem Andrej ładuje nam karabinki i idziemy sobie trochę postrzelać. Nie walczymy jednak ze sobą, a strzelamy tylko do celu.
Całkiem fajna zabawa z tym strzelaniem i coś mi się wydaje, że trzeba będzie się tym zająć, takim albo ostrym, tym bardziej, że jakiś czas temu całkiem nieżle strzelałem sportowo.

https://lh3.googleusercontent.com/0j...Q=w868-h651-no

Andrej z katinasem na rękach.

https://lh3.googleusercontent.com/pY...A=w868-h651-no

Kiedy ogień w palenisku dobrze się rozpalił i zrobiło się ciepło, katinas poczłapał na stryszek i ułożył się na legowisku obok ciepłego komina.
My tymczasem, zajęliśmy się przyrządzeniem skromnej kolacji z puszki do której, oczywiście dla zdrowotności, wypiliśmy chyba połowę „Bolsa”. Jest fajnie, jest przyjemnie, jest wesolutko.

https://lh3.googleusercontent.com/HY...g=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/WJ...w=w868-h651-no

Zadaniem Dafika na tej wyprawie było dbanie o nasze zdrowie i muszę przyznać, że sprawdził się w tym znakomicie, zawsze miał flaszeczkę pod ręką i dzięki temu, żadne wirusy nas nie dopadły.
Wieczorem, bania już mocno rozgrzana, rozbieramy się więc do naguska i rozkładamy wygodnie na ławeczkach. Już po chwili, pot strumykami leje się po całym ciele, ma się wrażenie, że pocą się nawet włosy i paznokcie. Wydaje mi się, że „Bols” miał też w tym swój udział.

https://lh3.googleusercontent.com/A-...A=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/tq...Q=w868-h651-no

Zrelaksowani, wracamy do stołu, wypijamy jeszcze co nieco i gadamy, gadamy, długo gadamy bo dopiero o 23.30 zbieramy się na stryszek.
Cisza … cisza … głucha cisza dookoła aż w uszach dzwoni, nie docierają żadne odgłosy.
Śpimy.

https://lh3.googleusercontent.com/Cx...=w1148-h635-no


Dystans 300 km Temperatura 17 – 22 oC

maryś 05.12.2017 21:10

Czekamy :)

szarik 05.12.2017 21:33

Byle do soboty :)

Boski-Kolasek 06.12.2017 07:24

Spokój jakiś z tego emanuje.

piono 06.12.2017 10:12

Cytat:

Napisał szarik (Post 560285)
Byle do soboty :)


lub środy ;)

puszek 06.12.2017 11:02

:Thumbs_Up:czyta sie

henry 06.12.2017 16:27

Dzień 3
17 Lipca 2017 Poniedziałek

Porządnie wyspani i wypoczęci wstajemy o 6.00. Katinas również przeciąga się leniwie i razem schodzimy na dół. Rozkręcamy się powolutku, nigdzie nam się nie spieszy, mamy czas.
Najpierw toaleta, potem jakieś śniadanie, katinas też dostaje swoją porcję.
Snujemy się niespiesznie po najbliższej okolicy, znowu trochę strzelamy, powoli pakujemy nasze bagaże przygotowując się do wyjazdu.
Naszych gospodarzy już nie ma, jest poniedziałek, wyjechali do pracy, dzieci do szkoły, ale umówiliśmy się z Andrejem, że zostajemy dokąd chcemy, a wyjeżdżając klucz zostawimy w umówionym miejscu i tak właśnie robimy.
Z czystym sumieniem mogę polecić to miejsce wszystkim podróżnikom. Fajne, ciche, spokojne miejsce niedaleko od trasy, no i ta BANIA !!!
Namiary: N 55*32.784 E 025*44.810
Od Andreja wyjeżdżamy o 9.00 i drogą A6 lecimy w kierunku na Zarasai.
Tuż za Zarasai, na granicy Litwa – Łotwa spotykamy czterech Niemców w starszym wieku na różnych motorach jadących na wycieczkę do Moskwy, może tym razem uda im się TAM dotrzeć. Potem, jeszcze kilka razy żeśmy się mijali po drodze.

https://lh3.googleusercontent.com/74...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/3i...A=w866-h649-no

Lecimy drogą A13 w kierunku na Daugavpils i dalej.
Drogi na Łotwie w dużo gorszym stanie niż te na Litwie, a często trafialiśmy na bardzo długie odcinki będące w budowie.
Kilometr przed Spogi, po lewej samotny motel „Voyage” się nazywa.
Zajeżdżamy na coś do jedzenia. Zamawiamy: dwie solianki, kawę, herbatę, dwa duże ciasta za co płacimy 7euro.

https://lh3.googleusercontent.com/ht...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/2m...M=w866-h649-no

W Spogi odbijamy w prawo i lecimy do Dagda. Tam na stacji uzupełniamy paliwo, a w markecie uzupełniamy zapasy min. piwo, kwas, banany, ciastka, pieczywo, jakieś konserwy.
Tuż za Dagda z drogi P55 odbijamy w prawo na wschód w kierunku na Punduri. Te boczne drogi, to już szutrówki, ale w stanie wręcz idealnym. Jedzie się równo jak po stole, a prędkość ograniczają tylko zakręty, szutróweczki mają super.
Od samej granicy widoczna jest znaczna różnica poziomu życia i zasobności portfela między Litwą a Łotwą. Widać to w miastach, ale jeszcze bardziej widać to na wioskach. Stare, drewniane domy, często mocno zaniedbane, dużo domów opuszczonych, zniszczonych. Przykro na to patrzeć.

https://lh3.googleusercontent.com/qR...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Nb...4=w866-h649-no

Tak sobie lecimy, równo spokojnie, nie spiesząc się zbytnio. Do granicy ruskiej pozostało ok. 40 km, dzień powoli zbliża się do końca, można zacząć szukać noclegu. W tym rejonie hotel raczej nam nie grozi, pozostaje szukać miejsca pod namiot. Lecimy, rozglądam się na prawo i lewo, w pewnym miejscu … stop, wracamy. W pewnym oddaleniu od drogi po lewej, osłonięty drzewami i zaroślami i wysoką trawą, stoi samotny, dosyć duży dom.

https://lh3.googleusercontent.com/dP...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/I0...U=w866-h649-no

Wjeżdżamy na podwórko, rozejrzeć się po okolicy. Może znajdziemy dogodne miejsce pod namiot, albo … Dom z zewnątrz wygląda nieżle, ale okolica mocno zarośnięta, widać, że gospodarze opuścili zagrodę nie mniej niż 10 lat temu.

Dalej za domem, stoją trzy budynki gospodarskie, których prawie nie widać spoza chwastów i zarośli. 3.5 metrowy barszcz Sosnowskiego jest wszędzie, trudno się przez niego przebić, żeby obejrzeć okolicę.

https://lh3.googleusercontent.com/tR...Y=w866-h649-no

Koncentrujemy się na budynku mieszkalnym. Od frontu jest ganek, ale drzwi są zamknięte.
Sprawdzam tył, gdzie jest coś w rodzaju sieni i okazuje się, że drzwi są otwarte.
Wewnątrz zapas drewna, piła, siekiera, wojłokowe buty, nosidła do wiader i inne akcesoria.
Wszystko wygląda tak, jakby gospodarz za chwilę miał wrócić.

https://lh3.googleusercontent.com/0G...g=w866-h649-no

Drzwi do wnętrza domu, również nie są zamknięte, a za nimi znajduje się kuchnia.
Po prawej kredens, dalej okno a pod nim stół z ławą, za stołem łóżko. Po lewej olbrzymia kuchnia-piec z dużym zapieckiem, w głębi szafa.

https://lh3.googleusercontent.com/NH...4=w866-h649-no

W domu są jeszcze trzy duże pokoje i trzy pomieszczenia gospodarcze.

https://lh3.googleusercontent.com/kw...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/bw...M=w866-h649-no

Po obejrzeniu wszystkich pomieszczeń, dochodzimy do wniosku, że stan ich jet na tyle dobry, że spokojnie możemy tu zamieszkać. Wprawdzie nie jest to jakiś pięcio gwiazdkowy Hilton, ale inny Mariot, czemu nie ! Na głowę nie pada, jest stół, są łóżka, drzwi można zamknąć od środka (znalazłem nawet solidną kłódkę z kompletem kluczy, która służyła mi w dalszej podróży do zamykania motoru ).
Zostajemy !

https://lh3.googleusercontent.com/0m...4=w866-h649-no

Zaczynam dokładniej penetrować wnętrze domu w poszukiwaniu śladów historii, śladów życia mieszkających tu ludzi i znajduję kilka ciekawych dokumentów.
Pierwszym jest dokument ze zdjęciem z dnia 16 апреля 1976 года, w którym stwierdza się, że:
- Рязанцев Анатоли Николаевич
- Место раждения - д. Балыклей Красивекий р – н
- Год раждения - 2 октября 1957
- Националъностъ - руский
- Домашний адрес - Краславекий р - н с - з „Воеход” д. Рутки
ukończył średni profesjonalny techniczny kurs, przeszedł pomyślnie badania lekarzy:
- Хирург
- Терапевт
- Невропатолог
- Ухо-гарло
- Окулист czyli, może pracować jako водител.
Uwaga dla uważnych – ja nie popełniłem żadnego błędu, tak właśnie jest napisane w tym dokumencie, który zresztą posiadam.
Kolejny dokument jest o wiele ciekawszy, bo jest to „Domowa księga meldunkowa”.
Nie mam pojęcia czy coś takiego było powszechnie stosowane w tym „najlepszym i najbardziej szczęśliwym systemie na świecie”, może w określonych sytuacjach, miejscach czy republikach, ale właśnie coś takiego znalazłem i to na terenie Respubliki Łotewskiej.
Księga, a raczej zeszyt ma format A4 i składa się z 15 ponumerowanych kartek, ale prawdopodobnie była jeszcze strona pierwsza, czyli okładka
Na stronie drugiej mamy trzy rubryki:
1 data
2 stanowisko osoby przeprowadzającej kontrolę
3 notatka o rezultacie kontroli
Pierwsza kontrola miała miejsce w roku 1959, a ostatnia w 1975.

https://lh3.googleusercontent.com/1i...4=w866-h649-no

Na stronie trzeciej i każdej kolejnej znajduje się 12 rubryk, a tam min.
1 - liczba porządkowa
2 - nazwisko, imię, imię ojca, poprzedni adres
3 - data urodzenia
4 - kiedy i skąd przybył
5 - cel przybycia
6 - narodowość
7 - nr. paszportu i na jaki okres wydany
8 - stosunek do służby wojskowej
9 - zawód i miejsce pracy
10 - nr. lokalu
11 - notatka organu milicji
12 - kiedy i dokąd wyjechał

Według mnie, dziwnym jest brak pozycji mówiącej o dacie zameldowania.
Na dwóch pierwszych pozycjach mamy małżeństwo:
- Пишкевич Виталий Игнатович ur. 28.04.1902 r. i
- Пишкевич Анастасия Смековна ur. 1.11.1910 r.
Na kolejnych siedmiu pozycjach, wpisane są ich dzieci:
- Антохина ur. 17.09.1933 r.
- Рихард ur. 23.11.1936 r.
- Корн ur. 1.11.1938 r.
- Анна ur. 23.07.1939 r.
- Станислав ur. 1943 r.
- Речина ur. 1944 r.
- Петр ur. 1947 r.

https://lh3.googleusercontent.com/gO...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/A5...E=w866-h649-no

Na stronie 5, mamy również akcent polski, gdzie wpisana jest pani
Оленгович Валентина Михайлевна – Polka ur. 15.12.1928 r. żona Łotysza który był leśnikiem, niestety nie mogłem odczytać jego imienia. Małżeństwo opuściło dom 29.01.1957 r.

https://lh3.googleusercontent.com/ND...c=w866-h649-no

W sumie, zameldowane były tam 43 osoby, większość oczywiście Łotyszy, ale mieszkało tam również oprócz polki, troje Rosjan i dziewięcioro Białorusinów.
Każdy wpis potwierdzony jest pieczęcią i znaczkiem skarbowym za 3 ruble, a od 1967 roku – 30 kopiejek. Od roku 1993 nie ma już znaczków skarbowych i wpisy są w języku łotewskim, a ostatni wpis ma datę 10 sierpnia 1986 roku. Czy to znaczy, że dom został opuszczony w 1986 roku ?

https://lh3.googleusercontent.com/bX...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/zm...8=w866-h649-no

Czy był to dom prywatny, czy należał do jakiegoś zakładu, leśnictwa czy kołchozu ?
Czy taka reguła obowiązywała na terenie całego CCCP ? Czy był to sposób kontroli mieszkańców ?
Czy przemieszczanie się obywateli w tamtych czasach, odbywało się oddolnie, czy było rezultatem nakazu ? Wiemy, że nie były to łatwe czasy, ludzie żyli na krawędzi, a ich los nie koniecznie zależał od nich, ale to raczej nie czas i miejsce żeby zagłębiać się w ten temat.
Myślę, że o stanie tego całego systemu o ludziach o stanie ich ducha, świadczyć może to jedno, małe, skromne zdjęcie. Widać tu wszystko jak na dłoni, smutek, beznadzieję, rezygnację, rozpacz i chyba ... strach.

https://lh3.googleusercontent.com/P7...o=w866-h649-no

No i oczywiście „Krolodyl”, klasyka satyryczno - politycznej propagandy CCCP, czy ktoś to jeszcze pamięta ? Według tego co tam pisali w 1968 roku, to ten zgniły zachodni kapitalizm już dawno nie powinien istnieć, a najlepszy, jedynie słuszny system, komunizm, powinien dominować na całym świecie. Co poszło nie tak ? Chyba … wszystko.

https://lh3.googleusercontent.com/DB...E=w866-h649-no

Świeża woda, prosto ze żródła

https://lh3.googleusercontent.com/5w...s=w866-h649-no

Huśtawka jeszcze całkiem w dobrym stanie

https://lh3.googleusercontent.com/YQ...4=w866-h649-no

W końcu, czas na klasyczną kolację. Chleb, herbata, konserwa mięsna no i oczywiście, kieliszek dla zdrowotności.

https://lh3.googleusercontent.com/6o...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ei...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/zL...I=w866-h649-no

A po zapadnięciu zmroku …

https://lh3.googleusercontent.com/xI...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/5E...=w1047-h538-no

Dystans - 170 km Temperatura - 18 oC

Mhv 06.12.2017 19:27

Dajesz dalej..:)

henry 09.12.2017 15:52

Dzień 4
18 sierpnia 2017 Wtorek

Wypoczęci wstajemy o 4.00. Śniadanko, pakowanie i startujemy o godzinie 5.30.
Na zewnątrz jest wilgotno i dosyć chłodno, bo temperatura wynosi 12 oC.

https://lh3.googleusercontent.com/vy...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Og...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/CP...M=w866-h649-no

Bocznymi, szutrowymi dróżkami tuż przy granicy Białoruskiej, a potem Rosyjskiej lecimy na przejście w Zilupe, Terehova na którym jesteśmy o godz. 7.00.
Przejście jest puste, ale my nie korzystamy z okazji, ponieważ musimy poszukać kantoru.
Wiemy, że za granicą wymianę możemy zrobić tylko w banku, lub wyjąć ruble z bankomatu, jednak na M-9 nieprędko będzie to możliwe, dlatego lepiej będzie to zrobić teraz.
Pół kilometra przed przejściem, znajduje się duży parking dla TiR-ów, a obok bar w którym znajduje się kantor. Za 300 $ dostaję 17250 rubli. 1 $ = 57.5 rubla.
Na przejście wracamy o 8.00, ale tym razem stoi tam już kilka samochodów.
Pięć czy siedem samochodów, to nie problem chyba, pogoda piękna, cieplutko, spokojnie poczekamy. No i czekamy … czekamy … godzina … dwie …

https://lh3.googleusercontent.com/Kn...Y=w866-h649-no

Powolutku do przodu … przejście łotewskie, ale za nim znowu wszystko stoi.
W końcu, o godz. 13.00 „już” jesteśmy przed budkami.
Pobieram dokumenty na „wremiennyj wwoz” i przy pomocy uprzejmej Rosjanki i Rosjanina wszystko wypełniamy. W końcu jesteśmy pod okienkiem celników, a raczej celniczek. Pani celnik bierze moje papiery, karze coś tam skreślić, przepisać i jest ok. Potem papiery Dafika, poprawia wszystko sama i wreszcie jesteśmy wolni. Trwało to sześć i pół godziny, ale generalnie nie ma problemu. Na „tych” przejściach trzeba uzbroić się w cierpliwość i najlepiej, psychicznie nastawić się na dłłługie, bardzo długie stanie, a jak pójdzie szybciej, to wtedy jest radocha.
Tak więc, lecimy M-9 w kierunku Moskwy.
Po drodze tankowanie E95 – 39.80
i stałe zakupy, czyli chleb – 28 rubli, tuszonka – 218 rubli

https://lh3.googleusercontent.com/5N...c=w866-h649-no

A to taki miejscowy zwyczaj.

https://lh3.googleusercontent.com/0I...k=w866-h649-no

Lecimy, droga prosta, ruch niewielki, można gonić. Gdzieś pod wieczór zaczynamy szukać miejsca pod namiot i okazuje się, że wcale nie jest to takie łatwe. Gdziekolwiek zjechaliśmy z drogi, czy to prawa czy lewa strona, wszędzie to samo, dżungla, krzaczory, chwasty.
Szukamy jakiś czas ustronnego miejsca, aż w końcu, nie mając już wyboru i czasu, lokujemy się na podwórku jakiegoś opuszczonego gospodarstwa.
Buriany po szyję, ale ważne, że na uboczu, bezpiecznie i z dala od szosy.

https://lh3.googleusercontent.com/AE...Q=w866-h649-no

To co wyrażnie rzuca się w oczy, a dokładniej mówiąc w twarz, na ręce, na kark i na wszystkie odsłonięte części ciała, to KOMARY. Nie wiem o co tu chodzi, bo w Polsce, na Litwie i na Łotwie spokojnie, praktycznie brak owadów, a tutaj dosłownie ul. Może to świadczyć o tym, że ekologicznie jest tu czyściutko i owady po prostu dobrze się czują.
W każdym razie, bez siatki trudno sobie poradzić.

https://lh3.googleusercontent.com/uK...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/9Q...s=w866-h649-no

Kolacja i do psiwora.

https://lh3.googleusercontent.com/gg...=w1003-h520-no

Dystans 330 km Temperatura 18 – 20 oC

henry 13.12.2017 16:01

Dzień 5
19 lipca 2017 Środa

Wstajemy wcześnie, wyspani a jakże, leżymy jednak dalej, leżakujemy sobie czekając na słońce które osuszy nasz namiot, ale z drugiej strony, nie chcemy czekać na zewnątrz wśród chmary agresywnych komarów. Kiedy już jednak dogrzało nas na tyle, że w namiocie zrobiło się gorąco, pakujemy się błyskawicznie i jak najszybciej opuszczamy nasz biwak.
Wyjeżdżamy na M-9 i lecimy dalej w kierunku na Wielkie Łuki.

https://lh3.googleusercontent.com/OX...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/nb...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Kj...k=w866-h649-no

W mieście Rżew odbijamy na północny wschód.
Nad stacją benzynową na której tankujemy, unosi się wszechobecny duch Stalyna

https://lh3.googleusercontent.com/0r...4=w866-h649-no

a w barze, gdzie zajadamy pyszne słodkie bułeczki popijając kawą, na wszystko ma oko rosyjska wierchuszka z panem Putinem na czele.

https://lh3.googleusercontent.com/4c...Y=w866-h649-no

Na wylocie z miasta, miejsce pamięci, żeby nikt nie miał wątpliwości i nie zapomniał kto wygrał wojnę.

https://lh3.googleusercontent.com/PA...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/fF...g=w866-h649-no

Lecimy dalej drogą na Twer. Nuda, nic się nie dzieje. Za oknem typowy ruski krajobraz, czyli na ogół ładne, kolorowe, drewniane domki, ale w większości przypadków, pamiętające czasy cara Mikołaja. Na zdjęciach, oczywiście te ładniejsze, ale większość jest w stanie o wiele gorszym.

https://lh3.googleusercontent.com/nQ...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/6a...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/bv...s=w866-h649-no

Obowiązkowy obiad, a po nim również obowiązkowy odpoczynek.

https://lh3.googleusercontent.com/uq...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ns...k=w866-h649-no

Widać, że łosie również nie mają tu łatwego życia.

https://lh3.googleusercontent.com/BT...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/NZ...w=w866-h649-no

Z Tweru, kierujemy się na Rybińsk i lecimy drogą P104 wzdłuż Wołgi.
Gdzieś tam pod wieczór, jak zwykle rozglądamy się za miejscem pod biwak i jak zwykle nie jest to łatwe. Przyczyną takiego stany rzeczy, oprócz warunków geograficznych, jest brak czasu.
Szukanie miejsca, na ogół odbywa się na przestrzeni jednej godziny przed zachodem słońca i w tym właśnie czasie, niekoniecznie znajdujemy się w najlepszym do tego miejscu.
Czasem teren jest mocno zamieszkany, czasem są pola uprawne, innym razem mocno zarośnięty, lub podmokły.
Tym razem po lewej mamy wielką Wołgę, więc dobrze by było tą noc spędzić nad jej brzegiem.
Trudno się jednak do niej dobić, wszędzie zabudowania, ogrodzenia. Sprawdzamy kilka bocznych dróżek, ale wszędzie zonk, drogę do rzeki zagradzają albo płoty, albo chaszcze.
W końcu trafiamy na sosnowy lasek, a jak sosna to musi być sucho. Jedziemy coraz dalej, byle dobić do wody. Dróżka biegnie jednak wzdłuż zarośniętego brzegu, sto metrów od wody.
W pewnym momencie trafiamy na jakieś zabudowania, zatrzymujemy się i idę na zwiad.
Okazało się, że trafiliśmy na opuszczony ośrodek szkoleniowo - wypoczynkowy dla komsomolskiej młodzieży. Ośrodek jest olbrzymi, masa różnego rodzaju obiektów, nie było czasu żeby wszystko obejrzeć.

https://lh3.googleusercontent.com/kv...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/y9...Q=w866-h649-no

Wybieramy jeden, najmniej zdewastowany pawilon. Jest podłoga, biurka, szafka, są okna, to nam wystarczy. Lokujemy się w budynku, a potem idziemy nad Wołgę. Dafik bierze ze sobą wędkę którą wiezie z Polski, mamy nadzieję, że uda się coś złowić na kolację. Dotrzeć nad wodę nie jest łatwo, cały teren jest mocno zarośnięty krzakami, a na dodatek podmokły, grząski. W końcu docieramy na brzeg i przyznaję, że potęga tej rzeki naprawdę robi wrażenie, a szerokość i masa wody przytłacza. Brzeg jednak jest tak mocno zarośnięty, że nie ma możliwości zarzucić wędkę, tak więc, tym razem musimy obejść się bez ryby wędzonej nad ogniskiem.
Wracamy na naszą bazę i kolację jemy tradycyjną, czyli puszka z chlebem i herbatą.
Szperając w biurkach, znajduję kilka poradników instruktażowych dla komsomolców, oraz książkę dla młodzieży o przygodach młodych jastrzębi. Przeczytałem spory fragment w którym to chłopaki jadą oczywiście na gapę pociągiem towarowym z którego w końcu muszą uciekać w śnieżną tajgę. W czasie ucieczki zostają rozdzieleni, jeden z nich przedziera się przez zaspy, osłabiony i wyczerpany pada w śnieg, a tam znajduje i ratuje go kto ? Oczywiście, sam towarzysz Ilicz Lenin !

https://lh3.googleusercontent.com/bL...s=w866-h649-no

Po takiej lekturze gasimy światełko, tzn. słońce zachodzi i spokojnie zasypiamy.

https://lh3.googleusercontent.com/68...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/N3...=w1185-h561-no

Dystans 530 km Temperatura 18 – 24 oC idealna

jagna 13.12.2017 19:29

Macie talent do wyszukiwania opuszczonych miejsc!

Czekam na dalsze!

henry 16.12.2017 15:22

Dzień 6
20 lipca 2017 Czwartek

Wstajemy o 4.30 ale to o niczym nie świadczy, no może poza tym, że za bardzo nam się nie spieszy.

https://lh3.googleusercontent.com/uV...Y=w866-h649-no

Dafik zabiera swój sprzęt wędkarski i idzie nad Wołgę złowić wreszcie dużą rybę.
Ja tymczasem, idę „pozwiedzać” resztę ośrodka, a potem, powolutku przygotowuje się do wyjazdu.
Kiedy Dafik wraca, raczej nie ma wesołej miny, bo pomimo wysiłków nie udało mu się nic złowić, czyżby w Wołdze nie było ryb ?
Zbieramy się powoli i o 7.30 wydostajemy na drogę P104 i lecimy w kierunku Rybińska.
Obiekty sakralne poza miastami, najczęściej są w stanie rozpadu.

https://lh3.googleusercontent.com/PO...E=w866-h649-no

Gdzieś po drodze w sklepiku robimy zaopatrzenie nie omieszkując uzupełnić zapasów w naszej apteczce.

https://lh3.googleusercontent.com/4V...w=w866-h649-no

Pod sklep podjeżdża Wołga GAZ-24 i dwóch panów otwiera budkę i wystawia do sprzedaży owoce i warzywa. Rozmawiamy z nimi przez czas jakiś o sprawach różnych, nie wyłączając polityki, a na odchodne częstują nas największym arbuzem jaki mają. Jesteśmy bardzo wdzięczni, ale ze względu na jego gabaryty, takiego podarunku przyjąć nie możemy. Z każdej sytuacji jest jakieś rozsądne wyjście, dlatego panowie zamieniają arbuza na o wiele mniejszego melona, a taki podarek, swobodnie mieści się w naszym kuferku. Żegnamy sympatycznych panów i lecimy dalej na północ.

https://lh3.googleusercontent.com/p9...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Qc...M=w866-h649-no

W miejscowości Mikuszino odbijamy w lewo i zjeżdżamy nad brzeg Zbiornika Rybińskiego.
Ten zbiornik, to takie małe morze, gdzie oczywiście drugiego brzegu nie widać i fale pluskają jak na Bałtyku. Zresztą, tu wszystko jest inne, większe, dużo większe a nawet olbrzymie.

https://lh3.googleusercontent.com/cg...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/D0...k=w866-h649-no

Na przykład, taka mała rzeczka Uchra jest wielkości naszej Odry.

https://lh3.googleusercontent.com/CN...A=w866-h649-no

Z Wołogdy, dalej lecimy drogą M-8 i w Czekszino odbijamy na dróżkę P7 na Kotlas.
Tankowanie

https://lh3.googleusercontent.com/hN...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/vz...g=w866-h649-no

Chwila przerwy dla rozprostowania kości. Przy okazji powiem, że z siedzeniem, tym razem nie miałem żadnych problemów. Tyłek nie musiał się dopasowywać, chyba jest już odpowiednio zaprawiony.

https://lh3.googleusercontent.com/Fi...0=w866-h649-no

Rosyjskie klimaty

https://lh3.googleusercontent.com/fU...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/k3...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/3y...Q=w866-h649-no

Gdzieś tam za Czekszino, niestety nie zanotowałem co to za wioseczka była, napotykamy prawdziwą perełkę, jak na rosyjskie warunki. Spaski Sobór, wybudowany w latach 1908 – 1912. Niestety, po rewolucji kiedy wymordowano wszystkich popów i zakonników, sobór przekształcono najpierw na „Klub Kultury” (to jakiś paradoks jest, klub kultury … TAM), a kiedy kultura się już skończyła, na magazyn po prostu. Piękna budowla, ale mogliśmy obejrzeć ją tylko z zewnątrz, ponieważ wewnątrz trwały prace konserwatorskie.

https://lh3.googleusercontent.com/Jz...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/W6...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Wt...g=w866-h649-no

Po obiadku lecimy dalej w kierunku Totmy (fajne nazwy mają), kiedy jednak zaczyna się chmurzyć, a potem padać, zatrzymujemy się na przystanku, żeby przywdziać deszczówki.
Tam zaś, na asfalcie przystanku, widzimy takie oto graffiti.

https://lh3.googleusercontent.com/Z5...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/m5...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/XL...U=w866-h649-no

Lecimy. Trochę deszczu, trochę słońca. Praktycznie, to jest pierwszy deszczyk w naszej podróży, tak więc, na pogodę nie możemy narzekać. Zresztą, na nic nie możemy narzekać, wszystko idzie zgodnie z planem, nie spiesząc się zbytnio cały czas posuwamy się do przodu, nie mamy problemów technicznych, jesteśmy zdrowi, humory dopisują, jest super i byle tak dalej.
Asfalt jest mokry i lekko śliski, Dafik zwalnia i zostaje gdzieś z tyłu. Zresztą, Dafik zawsze jedzie ze sporym dystansem. Kontem oka widzę na przystanku stojący motor, ale jadę dalej. Po kilkuset metrach, zatrzymuję się jednak na poboczu, żeby poczekać na Dafika. Po chwili, podjeżdża chłopak na Yamaszce, a za nim Dafik. Spotkanie motocyklisty w tym rejonie, to jakby znależć oazę na pustyni, ten był pierwszym na terenie Rosji. Chłopak ma na imię Andrej, mieszka w Kotlas i właśnie jedzie do Wołogdy do kumpli, motocyklistów. Dzisiaj jest czwartek, a w sobotę i niedzielę w mieście Wielki Ustiug są dni miasta, jest święto, będzie festyn i wszyscy motocykliści z okolicy się tam zjeżdżają. Jutro będą razem wracać na festyn.
Z Kotlas do Wołogdy jest 513 km, a z Wołogdy do Wielki Ustiug 446 km.
Oczywiście, Andrej zaprasza nas żebyśmy zostali te kilka dni. Wielki Ustiug mamy po drodze, przyjedzie sporo motocyklistów i będzie dużo dobrej zabawy.
Dziękujemy za zaproszenie, możliwe że skorzystamy, ale temat musimy przemyśleć, bo mamy swoje plany.

https://lh3.googleusercontent.com/nA...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/4K...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/J1...w=w866-h649-no

Andrej jedzie na zachód, my jedziemy na wschód. Deszcz pada przelotnie, dlatego tempo nam znacznie spadło i nie mamy szans, żeby dzisiaj przejechać 300 km do Wielki Ustiug, ale problemu nie ma, bo święto dopiero w sobotę, czyli za dwa dni.

https://lh3.googleusercontent.com/UY...I=w866-h649-no

Po drodze, już przed wieczorem dojeżdżamy do Totma. Samo miasto leży kilometr od trasy, ale przy samej drodze P7 jest spory kompleks z parkingami, zaprawką i zajazdem „Alaska”.
Na dole jest bar, a na pięterku ładne pokoiki za 1500 rubli.
Dzisiaj szósty dzień w drodze. Może dlatego mamy jakieś przesilenie, obaj czujemy się słabo, jesteśmy zmęczeni. Może przydał by się dzień odpoczynku i powinniśmy skorzystać z zaproszenia Andreja ?
Dafik jest za tym, żeby zostać w Wielki Ustiug i zobaczyć jak się bawią ruscy motocykliści.
Ja mam jednak pewne obawy. Dzisiaj jest czwartek, a impreza zaczyna się dopiero w sobotę. Wiedząc jak wyglądają tego typu „zabawy”, jest szansa, że opuścimy Ustiug dopiero w niedzielę, a może i w poniedziałek, czy możemy pozwolić sobie na trzy – cztery dni poślizgu ? Teraz wiem, że mogliśmy, ale wtedy tego nie wiedziałem, dlatego przeprowadzamy głosowanie w wyniku którego, „większościąâ€ głosów decydujemy, że niestety, nie będziemy bawić się na święcie miasta Wielki Ustiug.

https://lh3.googleusercontent.com/lQ...Y=w866-h649-no

Dla poprawienia nastrojów, a w szczególności zdrowia, Dafik aplikuje nam kolejną flaszeczkę ze swoich zapasów i tym razem, było to trochę więcej niż tylko „dla zdrowotności”.

https://lh3.googleusercontent.com/zB...=w1085-h627-no

Dystans 480 km Temperatura 14 – 22 oC

Rychu72 18.12.2017 09:10

Proszę dalszy ciąg

Dafik uśmiechnij się w końcu ;)

szarik 18.12.2017 16:11

Pierwsza fota z ciuchami w szafie :) , nie wiem ale bardzo zabawnie to wygląda :Thumbs_Up:

henry 20.12.2017 13:21

Dzień 7
21 lipca 2017 Piątek

Rano, widzę że Dafik chyba nawet pozycji nie zmienił, jak wieczorem padł, tak przespał do rana. Musiał być naprawdę zmęczony, ale rano czujemy się już znacznie lepiej.

https://lh3.googleusercontent.com/-y...F=w866-h649-no

Jemy śniadanie w barze na dole i lecimy dalej w kierunku na Kotlas.

https://lh3.googleusercontent.com/fm...p=w866-h649-no

Pogoda w kratkę. Z jednej strony słońca, a z drugiej ciemne, deszczowe chmury.
W pewnym momencie zaczęło padać, a że w środku lasu trafiliśmy na przystanek, więc zjeżdżamy żeby przeczekać największy deszcz.

https://lh3.googleusercontent.com/tb...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/he...K=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/ur...6=w866-h649-no

Po pewnym czasie, na przystanek podjeżdża Łada z której wysiadają dwie panie z pieskiem Miszą.

https://lh3.googleusercontent.com/II...R=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/6k...W=w866-h649-no

Panie przywiozły jakieś jagody i borówki, które zamierzają sprzedać podróżnym, a z tego co zapamiętałem, to starsza z pań, przybyła w te strony z Magadanu.
Deszcz nie trwa długo. Chmury szybko przesuwają się w poprzek drogi i po chwili słoneczko nagrzewa czarny asfalt, nad którym zaczynają unosić się tumany pary.
Jest ciepło. Droga dobra, lecimy na Kotlas.

https://lh3.googleusercontent.com/uV...O=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/f3...a=w866-h649-no

Rosyjskie klimaty.

https://lh3.googleusercontent.com/Rl...9=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Og...G=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/c8...5=w866-h649-no

Jednym z problemów w znalezieniu miejsca na biwak jest to co ciągle widzimy wzdłuż drogi, wszechobecna woda. Jak wjechać w taki las ?

https://lh3.googleusercontent.com/m7...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/55...Q=w866-h649-no

W Ustiug tankujemy i przy okazji, wszyscy informują nas, że jutro jest wielkie święto miasta i zapraszają, żeby zostać. Decyzja już jednak zapadła i nie będziemy powtórnie zastanawiać się co by było gdybyśmy zostali, dlatego dziękujemy za zaproszenia, ale jedziemy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/gc...f=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/GU...v=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/jZ...Y=w866-h649-no

Dojeżdżamy do Kotlas, a co można powiedzieć o samym mieście ? Po drodze przejeżdżaliśmy przez wiele miast i miasteczek które jednak nie wywarły na nas większego wrażenia, dopiero po przejechaniu Kotlas, Dafik stwierdził „o ku..a jakie dziadostwo”. Nie wiem, może jechaliśmy przez wyjątkowo nędzne dzielnice, może w innych rejonach miasta jest inaczej, to co tutaj widzieliśmy rzeczywiście wyglądało nędznie i robiło przygnębiające wrażenie.

https://lh3.googleusercontent.com/H8...l=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/s4...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Gk...s=w866-h649-no

Przejeżdżając przez miasto, docieramy do rzeki Wyczegda, gdzie widzimy taki oto, ciekawy pojazd. Zdaje się, że jest to mniejsza wersja „Szamana”, rosyjskiego samochodu terenowego.

https://lh3.googleusercontent.com/f8...z=w866-h649-no

Zjeżdżamy na brzeg rzeki, na przyczółek mostu pontonowego na rzece Wyczegda.
Nad brzegiem i na samym moście widzimy sporo wędkarzy łowiących ryby.
Dafik trochę z zazdrością zagląda do siatki jednego z nich. Wiele rybek tam nie ma, ale pan mówi, że na kolację wystarczy. I chyba o to chodzi, żeby było świeżo i na bieżąco.

https://lh3.googleusercontent.com/sS...J=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/NC...3=w866-h649-no

Ruch na moście jest niewielki, ale odbywa się kierunkowo, więc trzeba poczekać na swoją kolej.
Kiedy zapala się zielone, wjeżdżamy na most i spokojnie przejeżdżamy na drugi brzeg.

https://lh3.googleusercontent.com/WM...h=w866-h649-no

Przed nami około 250 - cio kilometrowy skrót pomiędzy Kotlas a Jareńskiem, oznaczony jako P27.
Skrót oczywiście dla nas, bo mogliśmy pojechać dołem przez Kirow, Syktywkar do Uchty, ale my chcieliśmy posmakować Rosji lokalnej, tej przy drogach białych, bocznych i taką właśnie drogą jest ten skrót, który wije się północnym brzegiem rzeki Wyczegda.

https://lh3.googleusercontent.com/IX...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Cn...5=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/i1...l=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Cr...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/_K...0=w866-h649-no

Asfalt skończył się po tamtej stronie rzeki, teraz przed nami 250 km szutru. Nie jest to jednak szuter, jaki mieliśmy np. na Łotwie. Ten jest bardziej miękki, mniej stabilny, składa się ze żwiru
i drobnego piasku. Ruch na drodze jest duży i do pewnego momentu, mijaliśmy głównie ciężarówki załadowane drzewem wracające do Kotlas.
Pogodę mieliśmy dobrą, bo bez deszczu, bez wiatru i temperatura 24 stopnie, ale w tych warunkach, dla nas była to zła pogoda.
Brak wiatru powodował, że nad drogą, nawet długo po przejechaniu samochodu, stały chmury piaskowego pyłu. Praktycznie, cały czas jedziemy w takiej chmurze, mimo to, tempo utrzymujemy na poziomie 60 – 70 km/h. Modlimy się jednak o drobny deszczyk, który zrosił by odrobinę nawierzchnię i wtedy jazda była by komfortowa. Deszczu jednak nie ma, a my posuwamy się cały czas naprzód. Pomimo, że jest to przecież droga boczna, mniej ważna, prawie wszystkie wioski i miejscowości mają swoje obwodnice, a dokładniej, to droga je po prostu omija, a na odjazdach są tablice, np. Litwino 0.5 km, Soyga 0.7 km.
Jak co dzień przed wieczorem, rozpoczynamy poszukiwania odpowiedniego miejsca na rozłożenie namiotu i jak poprzednio, nie jest to łatwe.

https://lh3.googleusercontent.com/Si...i=w866-h649-no

Ale gdzieś w końcu musimy się rozbić, bo na tym odcinku hotelu raczej nie znajdziemy.
Za którymś razem, decydujemy się zostać. Miejsce nie jest najlepsze, ale jest przynajmniej kawałek podwyższonego terenu, na którym można rozbić namiot.

https://lh3.googleusercontent.com/pT...z=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Uo...S=w866-h649-no

Dosłownie po chwili, wszystkie komary w okolicy już wiedzą, że przyjechaliśmy i przyleciały na spotkanie z nami.

https://lh3.googleusercontent.com/Pi...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/us...X=w866-h649-no

Kolacja składa się z tuszonki, chleba, cebuli i herbatki.

https://lh3.googleusercontent.com/sK...t=w866-h649-no

A po kolacji, oczywiście „lekarstwo” trzeba zażyć, chociaż nasi „goście” nam tego nie ułatwiają.

https://lh3.googleusercontent.com/4v...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/yJ...b=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/uT...j=w866-h649-no

Smarujemy się olejkiem gożdzikowym i mogę powiedzieć, że działa, ale przez jakieś 15 – 20 min.
Czynności techniczne takie jak rozbijanie namiotu, posiłek to jest mały problem, gorzej kiedy musisz iść „w krzaki”. I tutaj znowu, pierwsza operacja to mały problem, ale kiedy masz większą potrzebę … uuuuuu to już jest większy problem. Co i jak byś nie kombinował, musisz „to” robić szybko, im szybciej tym lepiej dla twojego tyłka. Ja nie miałem potrzeby korzystać, ale Dafik musiał i poradził sobie bardzo szybko.
Namiot rozbijamy w ten sposób, żeby sypialnia cały czas była zamknięta. Kiedy przygotowywaliśmy się do snu, najpierw wypędzaliśmy gałęziami komary z przedsionka, potem delikatnie robiliśmy jak najmniejszą szczelinę, żeby powkładać do sypialni śpiwór, materac i inne akcesoria, a na końcu sami się tam wsuwaliśmy. Następnie trzeba było wybić komary, które mimo wszystko i tak do sypialni się dostały. Kiedy wydawało się, że nie ma już żadnego i kładliśmy się spać, po pewnym czasie nad głową i tak coś bzyczało, dlatego dla bezpieczeństwa lepiej było założyć na głowę moskitierę.

https://lh3.googleusercontent.com/hX...G=w968-h558-no

Dystans 410 km Temperatura 18 – 26 oC

killjoy 20.12.2017 23:19

Ekstra!

qbaRD07 21.12.2017 00:53

:Thumbs_Up::D

raf 21.12.2017 08:35

Czyta się:Thumbs_Up:

renant 21.12.2017 10:27

Piękna opowieść, czuje się klimat wyprawy. Brawo!

henry 26.12.2017 20:54

Dzień 8
22 lipca 2017 Sobota

W nocy słyszę, że jednak nasze prośby zostały wysłuchane … pada.
Duży deszcz, może być problemem, ale troszkę deszczu to mniej kurzu na drodze.
Kolejna korzyść z padającego deszczu, to brak komarów, bo przecież w deszczu nie będą latać, a przynajmniej tak nam się wydawało. Nic bardziej mylnego. Może nasze komary w deszczu nie latają, ale nie ruskie, przekonaliśmy się o tym rano. I tak mi się wydaje, że w deszczu były jeszcze bardziej zawzięte i zajadłe. A w namiocie, oczywiście nie w sypialni, mieliśmy tali ul.

https://lh3.googleusercontent.com/-L...q=w866-h649-no

Szybka, niezbędna toaleta i uciekamy.

https://lh3.googleusercontent.com/MJ...a=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/O3...F=w866-h649-no

Trzeba uważać, bo jesteśmy na podporządkowanej.

https://lh3.googleusercontent.com/Xm...q=w866-h649-no

Wyjeżdżamy z lasu na P47, jest pięknie, równo, nie będzie się kurzyć

https://lh3.googleusercontent.com/it...A=w866-h649-no

… no, przynajmniej tak było na początku. Deszcz padał z małymi przerwami, a szutrowa nawierzchnia zamieniła się w breję, w śliską maż która powodowała ciągłe uślizgi. Prędkość z wczorajszych 60-70, spadła do 20-30 km/h.
Jazda po tej brei wymagała wzmożonej uwagi i napiętej koncentracji, a to z kolei powodowało pojawienie się stróżek potu na plecach. Ale, moż ta nie tylko utrudniała nam jazdę, brudziła i oklejała motocykl aż po siedzenie, zaklejała chłodnice. Miała jeszcze inny, niszczący wpływ, ale o tym mieliśmy dowiedzieć się dopiero za kilka dni.
Wczoraj było dobrze, ale my chcieliśmy lepiej i modliliśmy się o deszcz … to teraz mamy za1 swoje. Jedziemy. W pewnym momencie … hurra, jest asfalt i … nie kużwa, to nie jest asfalt, to tylko taka fotomorgana. Wszystkie mostki po drodze pokryte były asfaltem, a bywało również, że przed i za mostem było sto lub dwieście metrów asfaltu.

https://lh3.googleusercontent.com/_i...y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/cb...n=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/sZ...F=w866-h649-no

Gdzieś w połowie tej drogi, gdzie nie było nic, była stacja z paliwem. Stacja mała, malutka, bez kawałka daszku pod którym można by odpocząć i skryć się przed padającym deszczem.

https://lh3.googleusercontent.com/sx...C=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/4P...8=w866-h649-no

Nie mamy wyboru, albo, wybór mamy jeden, jazda do przodu, bo kiedyś przecież i ten deszcz i ta droga się skończy. Z tą nadzieją, lecimy, a raczej pojeżdżamy dalej.
Teraz, wspominając np. ten odcinek drogi, myślimy i mówimy „ no trochę ciężko było, deszcz i błoto, było trochę walki”, ale tam, wtedy myślałeś tylko o jednym „ kiedy kużwa to wreszcie się skończy”.
Gdzieś po pięćdziesięciu kilometrach, deszcz w końcu przestaje padać i jest trochę lżej, łatwiej.
I tylko my, zastanawiamy się po jaką cholerę „oni”, tutaj ustawiają te znaki.

https://lh3.googleusercontent.com/BW...u=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/yj...M=w866-h649-no

W okolicy wioseczki Samylowskaja, zjeżdżamy na brzeg rzeki Wyczegda, obejrzeć ruiny kolejnego kościoła i popatrzeć na przeprawę promową z miejscowością Urdoma, po drugiej stronie rzeki.

https://lh3.googleusercontent.com/bR...S=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/vZ...p=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/k9...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Z9...w=w866-h649-no

Nie wiem czemu i nic nie sugeruję, ale „pilot” tego promu, trzy razy „podchodził do lądowania” zanim udało mu się prawidłowo ustawić do brzegu.
To co robi na nas największe i niesamowite wrażenie w czasie tej podróży, to przestrzeń.
Te niewyobrażalne odległości, puste niezabudowane przestrzenie gdzie nie ma nic. Nie ma wiosek, nie ma domów, płotów, nie ma słupów i żadnych drutów, jest tylko czysta, żywa natura.
Jak okiem sięgnąć, aż po horyzont, przez dziesiątki kilometrów tylko my i natura.
Świadomość tego, może przytłaczać.

Gdzieś po dwudziestu kilometrach, dojeżdżamy do wioseczki Tolsza, a tam trafiamy do „Kafe Teremok”, jedynego baru na całej trasie.

https://lh3.googleusercontent.com/-G...K=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Uu...z=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/kF...Y=w866-h649-no

Pogoda zrobiła się troszkę łaskawsza, przestało padać, przez chmury przebija się błękitne niebo, wreszcie możemy ściągnąć z siebie deszczówki.
Pod czujnym okiem towarzysza Putina, odpoczywamy i zajadamy się, ja blinami z serem i śmietanką, a Dafik kotletem z makaronem.

https://lh3.googleusercontent.com/3Y...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/bJ...e=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/IY...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/4I...j=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/RS...U=w866-h649-no

Siedzimy i odpoczywamy jakiś czas, bo przecież nigdzie nam się nie spieszy.
Pytam właścicielkę, czy i gdzie mógłbym przykleić naklejkę, na co pani mówi, że mogę kleić gdzie mi się podoba. Skoro tak, to instaluję nasze naklejki na drzwiach wejściowych.
Ciekawe, czy w przyszłym roku będą jeszcze wisiać.

https://lh3.googleusercontent.com/jv...3=w866-h649-no

Czas się zbierać.

https://lh3.googleusercontent.com/Vh...D=w866-h649-no

Do Jareńska pozostało nam niewiele, bo tylko 60 km, ale chcemy dojechać tam jak najwcześniej, żeby znaleźć jakiś przyzwoity nocleg.
Wreszcie … jest asfalt, jesteśmy w Jareńsku.

https://lh3.googleusercontent.com/0o...B=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/bB...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/GG...A=w866-h649-no

Tankujemy na stacji i przy okazji pytam panią z obsługi o nocleg. Pani dzwoni do swojej znajomej, która może nas przenocować (było by ciekawie), ale niestety, ta nie odbiera telefonu, dlatego kieruje nas do jedynego w miasteczku hotelu.

https://lh3.googleusercontent.com/m3...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/xi...Y=w866-h649-no

Hotel znajduje się gdzieś na obrzeżach miasteczka i nazywa się „Okolica”, nie ma zamkniętego parkingu (co dla wielu jest problemem) i motory będą stały przed wejściem.
Szybko lokujemy się w pokoju (1500 Rub/os), a potem idziemy na miasto w poszukiwaniu sklepu.
Nie musimy daleko wędrować, bo sklep znajdujemy za rogiem, czyli w najbliższej okolicy.

https://lh3.googleusercontent.com/7Q...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/cm...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/qj...s=w866-h649-no

W sklepie jest prawie wszystko, dlatego z zaopatrzeniem nie ma problemu, ale naszą uwagę przykuwają artykuły podlegające embargu, czyli jabłka (możliwe, że z Polski).
Cena to prawie 2$, nieżle.

https://lh3.googleusercontent.com/Xy...0=w866-h649-no

Kupujemy co nam trzeba i wracamy do hotelu

https://lh3.googleusercontent.com/QQ...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/-_...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Gj...w=w866-h649-no

a tam urządzamy sobie prawdziwą ucztę, bo przecież nie co dzień zajadamy się kawiorem, kapustą morską, rybami wędzonymi, sałatkami rybnymi i innymi, tym razem morskimi, egzotycznymi smakołykami. Wszystko to przepijamy, a jakże by inaczej, horiłką.
Uważamy, że po dzisiejszym dniu, to nam się po prostu należało.

https://lh3.googleusercontent.com/V4...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/0V...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/cG...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Fn...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/3r...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/9Y...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/eJ...=w1120-h649-no
Dystans 150 km Temperatura 16 - 24 oC

Poncki 26.12.2017 22:47

Studiuję Waszą trasę i nawet trafiłem na ten sam obiekt sakralny ;)

https://www.google.pl/maps/@57.89755...!7i2592!8i1936


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:20.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.