Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   5 dni na Ukrainie - kilaka fotek (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=1131)

MrHW 15.07.2008 17:31

5 dni na Ukrainie - kilaka fotek
 
http://picasaweb.google.pl/MrHWpch/U...ey=h-PtMETgzKg

ramires 15.07.2008 17:38

Piotrek, więcej :)

opisz to co mi wczoraj opowiadałeś :)

myku 15.07.2008 21:43

fajne foty tylko szkoda ze tak skromnie.napisz wiecej,tymbardziej ze na pieciodniowa wycieczke zawsze znajdzie sie czas .

ramires 15.07.2008 21:45

a jest o czym pisac, ja to wczoraj slyszalem ;)

Piotrek - napisz relacje - szczególnie o drogach i o naprawie motocykla przez pół wioski :D

podos 16.07.2008 00:14

na Krym w 5 dni? tam i z powrotem? jezu, Tos ty tylko chyba jechal?

ramires 16.07.2008 00:37

sam jechał :)
ale niech Piotrek sam opowie

ATomek 16.07.2008 13:18

Bardzo ładne zdjęcia! Jedynie popraw Kamień na Kamieniec Podolski.

MrHW 19.07.2008 13:34

Dzień 1. Prawdziwe enduro.
Wystartowałem z Leska w poniedziałek. Po przekroczeniu granicy w Krościenku droga się zmienia radykalnie. Zaraz za granicą są 4 stacje gdzie tankują Polacy i tam droga jest jeszcze jaka taka. Natomiast 2 kilometry a granicą asfalt się w zasadzie kończy, zaczyna sie normalna 3 rzędna droga ukraińska, coś pomiędzy szutrem i asfaltem (kiedyś to był asfalt). Podsumowując - bardzo dziurawa twarda nawierzchnia z luźnym rozjeżdżonym asfaltem na wierzchu.

Trasa Krościenko, Sambor, Drochobycz, Truskawiec i na południe w góry. Zatrzymuję się w Truskawcu, starym uzdrowisku, słynnym z wody Nafrtusi. Oczywiście próbuję, smak wody z szamba, czegoś takiego jeszcze nie piłem a lubię wody siarczane (jajczane), tak, że tego typu smaki nie są mi obce. Sam Truskawiec nie robi na mnie wrażenia, może z powodu deszczu.

Na czymś w rodzaju obwodnicy Truskawca postanawiam zakosztować wreszcie szutrów i lasu, zjeżdżam w pierwszą boczną, która wydaję się, zaprowadzi mnie na E50 Stryj – Użgorod. Po kilku nawrotach, kilku miejscowościach, paru kilometrach deszczowego lasu wjeżdżam na E50 (jedna z dwóch dobrych dróg na mojej trasie), kieruję się na południe. Parę kilometrów dalej skręcam znowu w szuterek przed miejscowością Skole i kieruję się na wieś Truhaniv.

Tutaj zaczyna się gwóźdź programu dnia dzisiejszego. Chcę dojechać do Kozakivki, a potem na południe szuterkiem, aby pod koniec dnia znaleźć w jakimś miasteczku hotel. Pytam tubylców o drogę, kilku podaje sprzeczne kierunki, po konsultacji z mapą i GPSem wybieram jedną i na końcu wsi znowu mam rozjazd, pytam więc. Drogi są dwie jedna dłuższa, druga krótsza przez górę ale „ maszyną nie prajdiosz, no na takom w 5 minut budiesz. Faktycznie wygląda nieźle, bardzo gruby żwir, jadę. W pewnym momencie drogę przecina wąwóz 2m głęboki i z 15 szeroki, prawdopodobnie wyżłobiony przez deszcz, zasypany z grubsza żwirem. Za wąwozem droga pod górę wygląda nieźle. Wąwóz niestety jest nieprzejezdny, ale w pewnym momencie znajduję ścieżkę biegnącą trawersem w poprzek brzegu wąwozu, jadę (zsuwam się bokiem), nie mam już odwrotu.
I właśnie zrobiłem największy błąd dzisiejszego dnia. Dobra droga kończy się za zakrętem. Potem zaczynają się błota, koleiny głębokie na 1m, korzenie itd. Te kilka kilometrów przeprawiałem się przez 3 godziny. Koleiny były tak głębokie, że kilka razy musiałem zdejmować kufry, niestety pomiędzy koleinami praktycznie nie można było jechać. 2 razy wyglebiłem, 2 razy się utopiłem po kufry, raz jakoś sam się wydostałem drugim razem pomógł mi tubylec. Byłem tak zmęczony, że z drugiej strony góry, gdy dojechałem do większego spadku terenu poszedłem po pomoc. Bałem się, że w przypadku gleby nie będę w stanie nawet wyjść spod motoru. Cały piękny szuterek po drugiej stronie przejechałem na jedynce hamując silnikiem, nie byłem w stanie ruszyć palcem.
http://lh4.ggpht.com/MrHWpch/SHy84Tm...0/DSC_1305.JPG

Jadę na „asfalt”, Dolyna, Ivano-Frankowsk i dalej na Czerniowce. Przed Czerniowcami w Sniatyniu nocuję. Syn właściciela „hotelu” pomaga mi opłukać motocykl z błota.

misiak 19.07.2008 20:03

:dizzy::eek: samemu się w takie atrakcje pchać to trzeba mieć nieźle pojechane.

wiem coś o tych ukraińskich skrótach (jak to mówią :Jojna masz w ryj ,) z tamtego roka .
Piotrek pisz dalej może być ciekawie

MrHW 19.07.2008 23:42

Cytat:

Napisał misiak (Post 16029)
:dizzy::eek: samemu się w takie atrakcje pchać to trzeba mieć nieźle pojechane.

Nie planowałem tego, miał być lekki szuterek, dalej będzie tylko "asfalt".


Dzień drugi. Spokojnie, to tylko awaria.


Startuję rano. Planuję zwiedzić Chocim i Kamieniec Podolski. Zwiedzam. Chocim to dziura. Ruiny - fajne, nad rzeką, jak to ruiny. Kamieniec to miasteczko super położone nad wąwozem z fantastycznymi skalnymi brzegami. Wjazd do miasta sygnalizuje nieziemski smród. Główna ulica prezentuje się łanie szeroka czteropasmówka z szerokim pasem zieleni pośrodku. Niestety na tej drodze odbywa się coś w rodzaju targu. Udaje mi się przecisnąć pomiędzy zaparkowanymi byle jak samochodami i dojechać do zamku. Zamek fajny. Gdy tylko stawiam motocykl wyrasta spod ziemi chłopak i łamanym angielskim pyta skąd przyjechałem, potem przechodzi na łamany polski. Ormianin, na oko ma 15-16 lat, proponuje mi oprowadzenie po zamku, opowiada o sobie i zamku.


Opuszczam Kamieniec, jadę na południe w kierunku Odessy. Kilkadziesiąt kilometrów przed Mohylowem Podolskim niezawodna AT zdycha, brak prądu. Szybki telefon do mechanika, analiza objawów, próbujemy regulator. Po zdjęciu bocznego plastiku okazuje się, że w miejscu regulatora jest buła błota, znowu błogosławię Ukraińca, który kazał mi jechać przez górę. Wymieniam regulator, niestety motocykl nie kręci rozrusznikiem, może aku się rozładowało. Próbuję na pych :), potrzebna jednak pomoc, sam nie dam rady. Najbliższą miejscowość mijałem 20km wcześniej, słyszę jednak odgłosy w krzakach nieopodal. Dwóch Ukraińców w bocznej dróżce na skuterze popija piwo. Pomagają pchać, odpalamy bez problemu.

Jadę 30km i na przedmieściu Mohylowa powtórka z rozrywki. Trzeciego reglera nie mam, natomiast mam wizję czekania na pocztę z Polski. Zaczynam rozbierać motor, pojawia się grupka tubylców z baru naprzeciwko. Jeden stwierdza, że się zna, drugi, że mają elektryka, który zrobi mi obejście, i objadę spokojnie cała trasę. Zaczynam sprawdzać styki. Ten, co się zna przepina mi wtyczki, jedną z jednego reglera, drugą z drugiego i na odwrót. Potem stwierdza, że na samym aku spokojnie dojadę (sie zna widać ;) ). Odpalam bez regulatora, sprawdzam napięcia z alternatora, są OK. Jakoś do tego elektryka dojadę. „No ja tobie zdiełał.” Tubylcy się kłócą, dojedzie do domu, nie dojedzie, dojedzie bo iskra nie ciągnie z aku tylko z alternatora, itp. Żeby im udowodnić, że bez aku nie dojadę otwieram puszkę akumulatora aby zdjąć klemę.. O kur..a luźna klema, dokręcam działa. (nie jest to ostatnia śruba odkręcająca się na Ukraińskich drogach). „No ja tobie zdjełał”, gada ten co się zna. Chce pieniądze, albo jakiś prezent. Na odczepnego daję mu nóż Opinela. Pakuję się, zauważają saszetki z liofilizatami. Szto eta? Daj paprobujem. Rozdaję wszystkie jakie mam. Stawiam wszystkim piwo w barze i pakuję się. Zauważam brak podartych, ale fajnych letnich rękawic, trudno mam na szczęcie jeszcze jedne. Zaczyna się robić nerwowo, ten co się zna znowu chce pieniędzy. Jeden z wyrywniejszych gada coś, że nie wyjadę z Ukrainy, inny, spokojny prowadzi mnie do hotelu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:44.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.