Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Maramuresz - Africa Twin Resque Miszyn (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=24468)

Evvil 28.07.2015 20:36

Maramuresz - Africa Twin Resque Miszyn
 
Najlepsze podróże to te nieplanowane. Nie tylko nagłe, niespodziewane wyjazdy, ale wyjazdy bez większego planu. Tak było i tym razem.

Tytułem małego preludium - rok temu zaj...li mi Afrykę w Rumunii.

30 czerwca na korpospotkaniu w biurze wyrwał mnie z zadumy (czyt. "co ja tu k...a robię") dźwięk komórki. Tej prywatnej. Zaglądam pospiesznie i widzę wiadomość treści następującej:

"Hello, surprice!!!
They found your bike, tomorrow I go to take some pictures.
Kris V.."

- O KURWA! jęknąłem - Szefowa spojrzała się na mnie dziwnie spod oka.
- ups... sorki.


Godzinę później - kolejny dźwięk telefonu. Tym razem odezwał się fejsbuk. Wiadomość. Patrzę od kogo - Mihai. Nie znam żadnego Mihai'a. Czytam na stronce NomadGeara:

"if you know evviltwin from advrider please contact me +40745.....3 i find HIS BIKE WITh THE POLICE IN BORSA the africa twin stolen bike last year in romania ....please contact me"

Jeszcze tego samego dnia telefony poszły w ruch. Mihai wprawnym angielskim streścił mi cały przebieg tej radosnej sytuacji (o czym nieco niżej). Ja z kolei wyznałem mu miłość przynajmniej z 10 razy (co chłopina uczynił później).

Krótka piłka - robimy RoadTrip na Maramuresz!

Udział wzięli:
- Tupek (wirtuoz sytuacji, niepoprawny amator dobrego humoru)
- Łukasz (niezrzeszony zacięty amator ofrołdu w stylu 4x4)
- Ja
- Krzyś (wszystkich wkurwiający mądrala, nieporadny życiowo ale na swój sposób udało się go polubić)
- Fiat Ducato 2.3 Diesel (zwany dalej Fiatem Stukato)
- Mihai i Bocze (bliźniaki syjamskie z różnych matek, rumuński trampkarze zdobywcy)
- Krzysztof (Mazowiecki Afrykaner którego spotykam tylko za granicą, nigdy w PL).
- Afryka (ratujcie mnie z rąk rumuńskiego oprawcy!)
- Mario (boss międzynarodowej korporacji najlepszych offrołd kempingów)

Pomysł był taki aby urwać piątkowy wieczór i skoczyć ciężarówką do Borsy. Na raz. 850 km w dostawczaku. Zmieniając się co jakiś czas za kółkiem.
No i się zaczęło.

O 19 na osiedle wbił się Łukasz. W sensie Żona go podrzuciła. Petek, gadka szmatka i ładujemy szpej na pakę. O 20:00 zjawiamy się u Tupa na osiedlu. Piękna pogoda, szeroka droga przed nami. Kierunek - południe.

Kto miał kiedyś przyjemność spędzić więcej czasu w trzyosobowej (kpina) kabinie dostawczaka ten wie zapewne, że trzy miejsca są umowne. Umówmy się że ważymy po 60 kg. Umówmy się że będzie nam wygodnie. Nie było. No ale jakoś jedziemy. Klimatyzacja rozkręcona (chociaż kapie do kabiny z filtra) na maksa, od czasu do czasu palenie, energetyki i takie tam.

W Rzeszowie pojawiliśmy się około 2 w nocy. Głodni. Kierunek - McDonalds. Zeżarte, napite, pośmiane.

Wsiadamy do Ducata, ruszamy i.... STUK.


stuk...


stuk....


stukstukstukstukstukstukstukstukstukstukstukstukst ukstukstukstukstukstukstukstukstukstukstukstukstuk stukstukstukstukstukstukstukstukstukstukstuk

Lekka konsternacja. Dźwięk z prawej z przodu, ewidentnie od koła. Szybka diagnoza metodą na "ucho" - chyba przegub. Ja w zaparte że nie, odganiając tą myśl od siebie. Postój, ogląd sytuacji - zerwana manżeta, więc pewnie jednak to.

Ale stuka tylko przy hamowaniu. Silnikiem.

Ostrożnie jedziemy a kalkuluję w głowie tak - prawdopodobieństwo bycia w czarnej dupie wzrasta z każdą minutą i jest podnosze do potęgi kilometrów od domu.

300 km i jebnie teraz - czarna dupa

400 km i jebnie nad Słowacji - CZARNA dupa

600 km i jebnie nad ranem na Rumuni - CZARNA DUPA

No ale co - mamy zawracać? Dobra. Może nie jebnie. A jak jebnie to się będziemy martwić.

To be kontinjud.

wilq.bb 28.07.2015 20:41

Pięknie się zaczyna, jest właściwe nastawienie, czyli będzie dobrze.:rules::rules:

Rojek 28.07.2015 21:00

:lukacz:

madafakinges 28.07.2015 21:05

Jedziesz dalej z tym przegubem!

pałeł 28.07.2015 21:15

Niechce byc prorokiem ale co by nie bylo najbardziej naładowany pozytywnie trip w tym roku

graphia 28.07.2015 21:18

Masz w ryj że przerwałeś. Na co czekasz? Przemyśl Stary Sącz i Pisz!

Evvil 28.07.2015 21:20

Przegub napierdzielał coraz bardziej. Postanowiliśmy go zagłuszyć. Ale czym!. Wszak nie mamy muzyki. Żadnej. W sensie - mamy pudełko płyt CD, ale odtwarzacz nie chce z nami współpracować.

Zatem Quest - do pięciu razy sztuka. Zatrzymujemy się na max pięciu kolejnych stacjach benzynowych i pytamy o FM Transmitter.

I co?

I dupa. Nie ma.

Ale były - dwa pączki po złotówce. Trzy tajgery. Dwa razy siku i raz cofanie z asystą z parkingu. Też fajnie.



Naszą muzyką stał się stukot przegubu.

Gdzieś na Słowacji stało się to mniej więcej nieznośne i dość niepokojące. Ale twardo z minami hazardzistów mkniemy dalej Fiatem Ducato.... przepraszam.... Fiatem Stukato.

Nocna podróż we trzech chłopa w szoferce do miłych nie należy. Szczególnie dla tych co nie śpią. Bo nie mogą. Bo nie umią.

Poranek nadszedł dość niespodziewanie, bo od wschodu. Bez zapowiedzi nagle na Słowacji zrobiła się piękna szaruga. Krzysiu pierdoli swoje o ostrych zakrętach na Słowacji w tempie karabinu maszynowego. I nie chce ani usnąć ani się zamknąć. No cholery już dostajemy.

Zmiany co kilka godzin za kółkiem nie ratowały sytuacji. Byliśmy w nieco ponad połowie drogi, kończyły się zapasy energetyków a gardła były już przejarane fajkami.

Tak tak, wiem. Loża szyderców jeżdżących busikami na dystansach kilku tysięcy kilometrów już ostrzy kły krytyki, że taka trasa to nie trasa.

A jednak trasa.

Krótko mówiąc - zaczęło być nieco ciężko. Poranek jeszcze znośny, ale potem wjechaliśmy na Rumunię.

Co można zaobserwować na Rumunii:

- na Węgrzech JEST kontrola graniczna. Nie wiem dlaczego. Sprawdzają dowody, sprawdzają bagażniki.
- Paliwo minimalnie tańsze
- Fajki w tej samej cenie
- Żarcie dużo tańsze
- Drogi... lepsze niż na Węgrzech. O jakieś trzy klasy.
Generalnie Rumunia chyba skupia się na asfaltowaniu wszystkiego co się da i nieżle im to wychodzi. Szczególnie trasa z Satu Mare do Sighetu Marmatei - w ubiegłym roku była w stanei takim sobie, teraz piękna wijąca się przez gęsty las serpentyna zapiera dech.
- Przeguby przestają stukać.

Zdązyliśmy wjechać do Rumunii i autentycznie. W tej sekundzie w której wyjechaliśmy z przejścia granicznego nagle Stukat przestał być Stukatem. Po prostu mu przeszło. Uff.... Czyli Fiat ma jednak opcję "samoregeneracji". Kosztem czego? Kosztem hamulcy.

Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiisk.

No piszczeć zaczęły niemiłosiernie.

Gdybym jechał motocyklem albo osobówką byłbym w siódmym niebie na tych rumuńskich drogach. W każdym razie niektórych ich odcinkach (wyasfaltowane pięknie serpentyny). Ale w Stukato była to po prostu tragedia. Nie dość że to w zasadzie nie skręca tylko się odwija. Nie dość że wysokie to chybocze. Nie dość że ciężkie to jeszcze pod góre nie jedzie bez redukcji do dwójki. Eh... Stukacie.

Styrani, po 30 godzinach bez snu, w tym 17 godzinach jazdy non stop docieramy do Borsy...

pałeł 28.07.2015 21:23

To teraz przerywnik w postaci fotek ;)

mygosia 28.07.2015 21:35

Ech! Czytam z zapartym tchem. Jak nie chcesz mnie mieć na sumieniu, to pisz szybciej. Długo na bezdechu nie pociągnę...

zaczekaj 28.07.2015 21:46

:Thumbs_Up:
Jedziesz dalej! :lukacz:


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:48.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.