Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Radosny azjatycki trójkącik [Wietnam 2016] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=26290)

mikelos 06.04.2016 17:52

Radosny azjatycki trójkącik [Wietnam 2016]
 
Prolog

Grudzień 2015, za oknem szaro, byle jak i deszczowo. Nawet zima ma depresję, nie chce ruszyć dupy i sypnąć śniegiem. W życiu zawodowym mam kilkumiesięczny planowy przestój - siedzę w domu. Czytam, biegam, ćwiczę - ale ile godzin kurna dziennie można ? Wszystko co była do naprawienia - naprawiłem. Szwendam się po domu jak wczorajszy bąk, przeszkadzam i marudzę, domownicy zaczynają mieć mnie dosyć. W tej sytuacji jest tylko jedne lekarstwo - trzeba ruszyć w podróż :)

Gdzie by tu pojechać, byle nie czekać lata, byle było ciepło i niezbyt drogo ? Europa - za zimno, odpada. Maroko ? Eee, byłem rok temu. Na prawdziwą podróż po Afryce czy Ameryce Południową nie mam kasy. Jakbym nie kombinował - wychodzi Azja. Żona - ta mądrzejsza połowa mnie - stawia jeden betonowy warunek: musisz znaleźć kompana.

Rzucam wątek na nasz kochany FAT, choć bez większego przekonania. Jeśli nie znajdzie się chętny, stworzę jakiegoś "wirtualnego Romana" i będę ściemniał przed żoną, że jedzie ze mną.

Wow ! Po kilku dniach mam dwóch śmiałków. W ten sposób montuję radosny trójkącik, który wyruszy na "podbój Wietnamu" :)


Wojtek (Voytas), lat 50+, ocean spokoju i zdrowego rozsądku. Gdańszczanin - to dobrze wróży...

https://lh3.googleusercontent.com/bR...Q=w970-h644-no


Przemek (genx), lat 30+, niestrudzony poszukiwacz wariantów offowych w naszej podróży :)

https://lh3.googleusercontent.com/VD...Q=w970-h644-no

No i ja, łysy Miś 40+, sprawca i oprawca, pieniacz i perfekcjonista :)

https://lh3.googleusercontent.com/mx...A=w970-h644-no

Założenia podróży mamy trywialne:
- jedziemy na 3 tygodnie w marcu
- kupujemy na miejscu jakieś moto
- ciśniemy z południa (zaczynamy w Saigonie) na północ a potem się zobaczy
- śpimy w lokalnych hotelach, jemy na ulicy czyli żadnych luksusów, rezerwacji, itd.

Wyszukuje w miarę tanie bilety (2200), lecimy z dwoma przesiadkami przez Rzym, wylot 1 marca. Przemas ma do nas dolecieć kilka dni później. Styczeń i luty zostaje na szczepienia, wizy i ogarnięcie trasy. Kilku kolegów podrzuca cenne rady (ukłony dla 7Greg o Przem77390). Jaram się jak stara stodoła - nigdy nie byłem w Azji. Moje jedyne doświadczenia to wietnamskie zupki i hale Maximusa obok Nadarzyna.

cdn.

Rojek 06.04.2016 17:57

:lukacz:

voytas 06.04.2016 18:01

"miły jesteś"

calgon 06.04.2016 19:34

I,że co kurw... Tylko tyle?

mikelos 06.04.2016 19:40

Cytat:

Napisał calgon (Post 477954)
I,że co kurw... Tylko tyle?

Przeca napisałem cdn. :)

7Greg 06.04.2016 19:48

Fajnie że wyjazd się udał.

Tymczasem :beer::lukacz::lukacz:

igi 07.04.2016 08:40

Calgon ja cie proszę ty sie uspokój chłopie i grzecznie czekaj ;)

Zet Johny 07.04.2016 09:15

Radosny azjatycki trójkącik to jest nazwa męskiej trójki czy przygód przeżytych? :D
Wasze żony na pewno nie czytają tego wątku tak że śmiało piszcie całą prawdę. ;)

jagna 07.04.2016 12:33

Pisz Mikelos, pisz ktoś musi ;)

A Voytas was nie zagadał na amen? ;)

zombi 07.04.2016 20:14

Cytat:

Napisał jagna (Post 478078)
A Voytas was nie zagadał na amen? ;)

Kuki jako pierwszy odgadł naturę Voytasa i nie na darmo nazywa go "dr jekyll i mr hyde". Ewidentnie trafili na Pana doktora :haha2:

mikelos 07.04.2016 22:06

W objęciach Saigonu

Jest 1 marca, z nieba leci deszcz udający śnieg, piździ z każdej strony a temperatura udaje że jest na plusie - wyjeżdżam bez żalu. Umawiam się z Voytasem na spotkanie bezpośrednio na lotnisku. Mamy dwie przesiadki, pierwsza w Rzymie, najbliższe 24 godziny spędzimy w drodze. Główny bagaż ma być do odbioru na docelowym lotnisku - no, będzie albo nie będzie. Elektronikę, kasę i dokumenty pakuję do podręcznego plecaka. Reszta niech ginie - trudno.

W Rzymie mamy 6 h czekania na lot do AbuDabi. Nudzimy się jak mopsy, zwiedzamy terminal, gadamy, trochę czytam. W końcu pakują nas do jakiegoś wielgaśnego Boeinga, 8 siedzeń w rzędzie robi wrażenie ale jeszcze większe robią stewardesy :) Dały nam papu, kocyk, jasieczek pod głowę ale jak tu spać jak co chwilą dostajesz estetycznego szoku. Nasyciwszy oczy - a trochę nam to zajęło, Voytas rusza z eksploracją pokładowego VOD, ja zatapiam się w Kindlu.

O świcie lądujemy w AbuDabi. Kupa piachu i kamieni - ale wszystko polukrowane petrodolarami - widać rozmach, to im trzeba przyznać. Mamy 1,5 h na przesiadkę, udaje się nam łyknąć w biegu jakąś kanapkę z kawę i sru biegiem do kolejnego gejtu. Po drodze mijamy kosmiczną kolejkę palaczy. Ze sto osób czekających na okazję do zajarania w szklanej palarni wielkości dwój toi-toi. Voytas dzielnie znosi walkę z nałogiem i nawet nie jęknie by stanąć na końcu ogonka.

Kolejny Boeing, kolejna fajna załoga - jeszcze bardziej egzotyczna ;) Wśród pasażerów większość azjatów. Kolejne 7 h lotu, trochę kimamy, trochę gadamy - lekko już jesteśmy zmaltretowani. W Ho Chi Minh czyli po naszemu Saigonie jesteśmy wieczorem ichniego czasu. Voytas odbiera wizę na lotnisku, ja mam swoją wklejoną jeszcze w Warszawie. Bagaże są - pierwszy mały sukces za nami. W holu wyjściowym kupuję lokalne kart SIM na telefon i nielimitowany internet ważne na cały miesiąc (220 tys VND, ok 40 zeta). Załatwiam voucher na taksówkę do Dystryktu 1 (200 tys VND), wyłażę na zewnątrz i rozglądam się za Voytasem. Jest, jara przeszczęśliwy - nareszcie można :)

Pakujemy się do taksówki (Toyota Innova czyli Hilux pod spodem a z góry 7 osobowy Van) i z lekkim wytrzeszczem oczu patrzymy na ruch na ulicach. Pierwsza myśl: zginiemy. Nie mamy szans, rozjadą nas jak żabę na wiosnę i nic z nas nie zostanie. Do hotelu jest 10 km, ale jedziemy chyba z 40 minut. Wszędzie wokoło roi się od skuterów i małych motocykli. Trąbią, zygzakują, zajeżdżają sobie drogę, na wielu po 2-3 osoby, często jeszcze jakieś bagaże.

Na wspomnienie ruch w Istambule jedyne co przychodzi mi na myśl to bezpieczny żłobek. Tutaj by przetrwać, będziemy musieli skończyć uniwersytet walk ulicznych. Wiem że jeśli przetrwam, będę najbardziej zajebistym skuterowym wojownikiem w warszawskich korkach. Trzymam się tej egocentrycznej wizji, bo przecież nie przyznam się Voytasowi, że jestem obsrany od pasa do kolan.

Hotel - jeden z kilku setek w Dystrykcie 1 - mamy na końcu ulicy Bui Vien, czyli skrzyżowania Monciaka z ulicą czerwonych latarń. Można tu spać, jeść, pobzykać, kupić gifty, wynająć albo kupić skuter - all in one. Instalujemy się w hotelu zamówionym na kilka pierwszych nocy przez booking.com Po raz kolejny podziwiam zdolność fotografów do robienia zdjęć z ogniskową chyba 10 mm i retuszujących foty pokoi lepiej niż nie jeden face modelki. Wypadamy na nocne żarcie, kilka piw i padamy spać. No, ze spaniem to idzie mi słabo, jet lag trzyma mnie w bezsenności do 4 rano.

Rano z braku snu mam skośne oczy, prysznic niewiele pomaga. Dopiero wyjście z klimatyzowanego pokoju w lepki upał budzi mnie skutecznie. Nędzne hotelowe śniadanie jemy w piwniczko-jadalni, z radością wypełzamy na powierzchnię.


Na dziś plan jest prosty, trochę zwiedzamy, trochę łazimy bez celu - taka mała aklimatyzacja.

Podziwiamy pierwsze oznaki geniuszu transportowego Wietnamczyków.

https://lh3.googleusercontent.com/Ym...g=w970-h644-no

Niestety za dnia ruch na ulicach nie chce wyglądać na mniejszy:
https://lh3.googleusercontent.com/fH...A=w970-h644-no


Z bezpiecznej pozycji krawężnika obserwujemy technikę skręcania znaną z tasowania kart - na zakładkę. Wcześniej czytaliśmy tylko manual jazdy po Wietnamie (na końcu opowieści podam link) :haha2:

https://lh3.googleusercontent.com/p7...w=w970-h644-no

Zadanie z matematyki - ile flaszek wody wiezie woziwoda ?
https://lh3.googleusercontent.com/U9...A=w518-h644-no

Dobra, poprzednie było proste :) A ten ile flaszek wiezie ?
https://lh3.googleusercontent.com/ut...w=w970-h644-no


Szklarz też człowiek, jeździć musi. Nie wiem tylko po co wiezie jeszcze kompresor :)
https://lh3.googleusercontent.com/Z4...w=w970-h644-no

Można też zabrać ze sobą węża - nie wiem czy na spacer czy na zupę :(
https://lh3.googleusercontent.com/8f...g=w970-h644-no

W upale docieramy do Muzeum Wojny, na dziedzińcu trochę poamerykańskiego żelastwa:
https://lh3.googleusercontent.com/VK...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/_q...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vq...g=w970-h644-no

W środku w kilku salach eksponowane są głównie zdjęcia, na szczęście z opisami po angielsku. Skala tej bezsensownej wojny poraża, liczba cywilnych ofiar po obu stronach frontu to 3-4 mln. To nie jest nowoczesne muzeum, bardziej przypomina takie nasze socjalistyczno-siermiężne placówki ale mimo tego warto tam zajrzeć.

https://lh3.googleusercontent.com/si...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Eb...g=w970-h644-no

cdn

zaczekaj 10.04.2016 09:13

Fajnie piszesz, czekam na więcej.

wytapatalkowano

Mech&Ścioła 10.04.2016 12:46

Ja też lubię Twój barwny język i kolorowe zdjęcia!
Dobrze, że dzielisz się przeżyciami, dzięki!

qbaRD07 10.04.2016 19:15

czekam cierpliwie.

Ale wiesz, do cierpliwych to ja raczej nie należę.

borys609 11.04.2016 09:03

Dobreee! Chcę więcej! :-)


Wysłane z ajfona..

przemo77390 11.04.2016 12:42

Super - ale zazdraszam. Pojechałbym tam jeszcze raz. Czekam na relacje i Pozdrawiam.

mikelos 11.04.2016 21:40

Drugą część dnia spędzamy na pełzaniu po centrum Saigonu, staramy się wybierać cień bo słoneczko nie ma litości a krem z filtrem 20 ledwo robi robotę. Przez centrum biegnie szeroki pas zieleni - taki wietnamski Central Park - tyle że zadbany i pachnący jak flakon perfum emerytki na dancingu w Ciechocinku.


https://lh3.googleusercontent.com/_R...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Re...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/sP...g=w970-h644-no

To chyba też jedyne miejsce, gdzie można swobodnie pobiegać i poćwiczyć bez ryzyka bycia rozjechanym.

https://lh3.googleusercontent.com/rW...w=w970-h644-no


https://lh3.googleusercontent.com/Yn...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Iz...w=w970-h644-no

Rzadki widok - taka fura w takim stanie i w takim miejscu :)
https://lh3.googleusercontent.com/Oq...A=w970-h644-no

Na końcu pasa zieleni stoi zabytkowa katedra - spadek po kolonistach - pasuje to jak pięść do nosa.

https://lh3.googleusercontent.com/d9...w=w970-h644-no

Za to tuż obok jest budynek starej poczty, w którym wysyłam pierwszą od nastu lat kartę pocztową. Smak kleju ze znaczka na języku - mniam ;) O dziwo, kartka po 5 dniach jest u rodziców, do żony idzie prawie dwa tygodnie !!! Mój lokalno-wsiowy Urząd Pocztowy używa chyba sparaliżowanych gołębi pocztowych :mur:

https://lh3.googleusercontent.com/lr...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/it...g=w970-h644-no


Jak dzieciom wytłumaczyć co to jest ? Takie czatroomy :) Motyw z zegarami z różnych stref czasowych będziemy podziwiać potem w dosłownie każdym hotelu, nawet tym najpodlejszym. Taki mają ficzer i nic na to nie poradzisz.

https://lh3.googleusercontent.com/RU...Q=w970-h644-no

Zderzenie komunistycznej propagandy z kapitalistycznym światem to dziwny mix - trochę komiczny, trochę przerażający. Czerwone sztandary z gwiazdą będą nam stale towarzyszyć przy każdej drodze.

https://lh3.googleusercontent.com/Gf...g=w428-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/QD...g=w970-h644-no

Budynek opery zagubiony między nowoczesnymi biurowcami - kolejny urbanistyczny chaos.

https://lh3.googleusercontent.com/r4...Q=w970-h644-no


Wracamy wzdłuż rzeki Saigon do naszej dzielnicy, kicamy między plamami cienia, krem dawno temu odparował, teraz smażę się we własnym pocie, jest ponad 35 stopni.

https://lh3.googleusercontent.com/WI...w=w970-h644-no

Tylko dobór kadru decyduje, czy chcecie zapamiętać Wietnam jako ostoję komunizmu...
https://lh3.googleusercontent.com/UM...g=w970-h644-no

...czy też jako świątynie Bachusa :)

https://lh3.googleusercontent.com/A5...Q=w970-h644-no

Nie wiem co było pierwsze, drzewo czy mur. Wiem tylko, że lokalesi patrzyli na mnie jak na debila gdy robiłem do zdjęcie. Już rozumiem Japończyków robiących zdjęcia krowom.

https://lh3.googleusercontent.com/v3...Q=w970-h644-no

A to moja ulubiona fota: najwyższy budynek z lądowiskiem dla śmigłowców versus kabelki na słupie. Jak oni to naprawiają ?

https://lh3.googleusercontent.com/Bu...g=w970-h644-no

Przed wyjazdem słyszałem, że mechanik jest dosłownie na każdym rogu - jak widać - to prawda :)

https://lh3.googleusercontent.com/3N...g=w970-h645-no

Ciekawe, czy to specjalny gatunek na hot-dogi :haha2:

https://lh3.googleusercontent.com/7c...Q=w970-h644-no

Docieramy do naszej dzielnicy, tłum skuterów napiera. Nawet przejście przez pasy wymaga zwinności kozicy - my z kozy mamy co najwyżej rogi, pląsamy jak dwa zdrętwiałe słonie.

https://lh3.googleusercontent.com/kO...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/je...Q=w970-h644-no

Wyczekując momentu na skok w czasoprzestrzeni by dostać się na drugą stronę ulicy podziwiam kolejnych dwukołowych wirtuozów.

https://lh3.googleusercontent.com/68...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/c4...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/IQ...A=w970-h644-no

Docieramy do naszej dzielnicy, okolice ulicy Bui Vien żyją o każdej porze dnia, każdy skrawek przestrzeni jest wykorzystany. Na parterze biznes, na piętrze hotel lub mieszkanie a na poddaszach suszą się ciuchy.

https://lh3.googleusercontent.com/CC...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/SE...Q=w970-h644-no

Macie ochotę na portret ? Potrzebujecie obraz swojego psa ? Proszę bardzo - wystarczy wysłać maila i kasę.

https://lh3.googleusercontent.com/CN...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/KA...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/3U...g=w970-h644-no

Ten lokal to dla mnie esencja wietnamskiej przedsiębiorczości. Rano jest tu serwis motocyklowy, w południe sprzedają i wynajmują motocykle, w porze obiadu serwują papu a wieczorem wystawiają stoliki i jest piwna imprezownia. Jeśli mamy konkurować z Azją, zacznijmy od skasowania sanepidu, inspekcji pracy i innych urzędasów.

https://lh3.googleusercontent.com/j8...g=w970-h644-no

Na ostatnich nogach docieramy do naszego "przytulnego" hoteliku by radować oko widokiem z okna, a ciało powiewem klimy.

https://lh3.googleusercontent.com/uv...Q=w970-h644-no

Do wieczora leżymy i stygniemy. Dopiero wizja kolacji i zimnego piwa zwleka nas z wyrek. Idziemy z Voytasem na podbój nocnego Saigonu. Jakimś dziwnym trafem wszystkie zdjęcia z tego wieczoru zostały skasowane :)

cdn.

mikelos 11.04.2016 21:45

Cytat:

Napisał Zet Johny (Post 478033)
Radosny azjatycki trójkącik to jest nazwa męskiej trójki czy przygód przeżytych? :D
Wasze żony na pewno nie czytają tego wątku tak że śmiało piszcie całą prawdę. ;)

Moja żona może i nie czyta, ale ma dwie wyspecjalizowane agentki (dwa klony zwane potocznie córkami) które sprawnie ogarniają internety i za dychę ekstra do kieszonkowego wydadzą ojca bez mrugnięcia :)

slafo 11.04.2016 21:54

wszystko pięknie, tylko czemu obwąchujesz emerytki w dancingu w Ciechocinku ? :haha2:

wojtekm72 13.04.2016 01:54

Zdjęcia I liga :Thumbs_Up:.
Opis taki jak lubię: krótko, rzeczowo :)
Super.

Gawron 13.04.2016 10:42

Ochy i Achy rowniez z mojej strony!
Czekam niecierpliwie na wiecej!

sluza 13.04.2016 12:27

cały dzień można spędzić na oglądaniu skuterów na ulicy i się nie znudzić :D

voxan69 13.04.2016 13:07

Wydawało mi się, że umiem umieścić bagaż na moto - jak oglądam te zdjęcia to nie mogę w pewne rzeczy uwierzyć.
Podwójne amory w skuterach robią lepszą robotę niż firmowy Ohlins ;)

mikelos 13.04.2016 18:39

Kupujemy motocykle !

Dziś wielki dzień, jedziemy z Voytasem kupić maszyny. Jaram się jak ksiądz na widok pełnej tacy - w końcu jak często kupujemy sobie nowe zabawki :) Po śniadaniu znajomy lokales z hotelu prowadzi nas po okolicznych "dealerach" w Dystrykcie 1. Sprzęty ewidentnie przygotowane pod turystów, wybór niewielki i wszyscy traktują cię jak zwierzynę łowną.

Jestem lekko zirytowany, każemy wieź się do Dystryktu 8, tam ponoć jest większy wybór. Kolesie niechętnie i za zbójecką stawkę 10 dolców wiozą nas skuterami do dzielnicy handlu. Tutaj jakby już mniej luksusowo, domy niższe ale za to można kupić niemal wszystko.

https://lh3.googleusercontent.com/Z1...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/pE...A=w970-h644-no

Chcesz kupić szafę, lustro albo inny mebel ? Proszę bardzo:

https://lh3.googleusercontent.com/YQ...A=w970-h644-no

A może jednak wolisz rower ? Singlespeedy są po 900 tys VND (ok 180 zeta) - nic tylko brać.

https://lh3.googleusercontent.com/od...A=w970-h644-no

Zaglądamy do kilku "dealerów" handlujących używkami, wszędzie mniej więcej to samo - nieskończona liczba mutacji Hondy Wave. Jest też spory wybór skuterów ale wolimy brać to co jest najpopularniejsze. Celujemy w egzemplarze za ok 300 dolców, bo poniżej tego są już zupełne strucle.

https://lh3.googleusercontent.com/8E...g=w970-h644-no

Voytas strategicznie siada w cieniu i selekcję egzemplarzy zostawia mi :mur: Oglądam, macam, jeżdżę - no, nie jest dobrze - każdemu sprzętowi coś dolega. Gorąco jak cholera, pot leje mi się po dupie ale w końcu drogą eliminacji kolejnych trupów, mocno gestykulując i machając kalkulatorem udaje się nam dobić targu.

Mój czerwony koreański klon Hondy ląduje w "serwisie" na montaż gniazdka USB, koszyka, bagażnika, zmianę łożysk i oleju. Płacę 300 dolców, choć mam świadomość, że bycie białasem podbija cenę o 20-30% ale na to nic nie poradzę.

https://lh3.googleusercontent.com/uE...g=w970-h644-no

Mechanik coś tam stara się poprawić przy zawieszeniu, ale z marnym skutkiem o czym przekonam się już za kilka dni :)

https://lh3.googleusercontent.com/rx...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/xu...Q=w970-h644-no

Na końcu "serwisu" siedzi żona mechanika, jedną ręką pykając w komórkę a drugą zabawiając dzieciaka. Potem ten schemat - mieszanie się życia rodzinnego z biznesem - przestanie mnie dziwić.

https://lh3.googleusercontent.com/3O...w=w970-h644-no


Dla Voytasa wyszukuję żółtą strzałę, nic to że lekko dymi i ma z przodu hamulec bębnowy o wątpliwej skuteczności - to jest prawdziwa Honda ! Weryfikujemy dla pewności numery silnika i ramy z dokumentami (tzw. blue card). Rutynowa wymiana łożysk, oleju i montaż koszyka + bagażnika.

https://lh3.googleusercontent.com/0I...w=w970-h644-no

Ruszamy w drogę powrotną do hotelu, dobrze że wbiłem waypointa w nawigację. Musimy przeskoczyć kilka mostów nad kanałami - niby nie jest daleko ale nie chcę zgubić Voytasa. Zaraz po starcie mój "nowy" sprzęt robi pierwszego psikusa, potem zrobi pierdyliard kolejnych: stacyjka nie wyłącza silnika - bardzo zabawne tylko mało praktyczne. Zawracamy - mechanik naprawia zjawisko w milisekudnę.

Po drodze podziwiamy jeszcze konstrukcje transportowe, czyli Hondy w wersji Heavy Duty ;)

https://lh3.googleusercontent.com/5M...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/cP...A=w970-h644-no

Szukamy stacji benzynowej, bo te wynalazki mają zbiorniki po ok 3,5 l. Jazda w ulicznym tłumie jest łatwiejsza niż się wydaje. Grunt to nie wykonywać gwałtownych ruchów i naśladować lokalesów. Pomaga też to, że wszyscy jeżdżą wolno, nie więcej niż 25-30 km/h.

https://lh3.googleusercontent.com/9x...w=w970-h644-no

Trochę zwiedzamy okolice chińskiej dzielnicy Cholon (Dystrykt 5) i dopiero wczesnym popołudniem docieramy do hotelu. Na dziś mam dość wrażeń - chcę papu i piwo. Jedyny cel na dziś, to nie zalać się w trupa zanim przyleci Przemas. Montujemy się na schodkach hotelu z piwem w garści jako komitet powitalny. Przemas dociera - przybijamy piątkę - trójkącik w komplecie :) Wieczorem siedzimy w ulicznym barze, wcinamy jakieś dziwne papu i podziwiamy damskie uroki Wietnamu ;)

cdn.

7Greg 13.04.2016 19:08

Nie posłuchałeś :) wziąłeś nie Hondę i na alusach. Voytas, pierwsza klasa :) choć z hamulcem bębnowym.

voytas 13.04.2016 19:48

na szczęście alusy nie sprawiły psikusa a mnie przydały się szprychy,
moja Hondzia była oryginalna ale i najdroższa , dzięki wprawionemu w negocjacjach Mikelosowi udało się zbić cenę( 330$),
bęben z przodu nie był problemem acz tarczowcy odstawali na zjazdach , mam uraz z gór z okolic Kassel(DE) i raczej się turlałem ale nie uprzedzam faktów

jacoo 13.04.2016 21:04

czyta sie i jak zawsze bardzo się podobywuje !!!!!!!

mikelos 14.04.2016 12:14

Ruszamy w trasę...


Przed południem ruszamy do naszego "zaprzyjaźnionego dilera" kupić jakiś pojazd dla Przemasa. Pierwszy raz będę wiózł pasażera czymś co ma moc kosiarki (ok 9 KM). O dziwo - jakoś to jedzie. Trasa zajmuje nam raptem kilka minut. Dla cierpliwych wersja reżyserska - bez cięć i montażu więc nudna jak film z wesela :)

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/Ft-A0SgHz4c" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

Przemas robi szybką selekcję i znajduje czerwoną strzałę. Coś tam jej dolega, czasem rozrusznik rzęzi ale jedzie, trąbi i hamuje a to najważniejsze. Jeszcze strzelamy pamiątkową fotę z dilerem i wracamy do Voytasa do hotelu.

https://lh3.googleusercontent.com/Ku...Q=w859-h644-no

Wyjazd z Saigonu tak by trafić w odpowiednią wylotówkę i się nie zgubić lekko podnosi nam ciśnienie. Po pierwszych minutach gubimy Voytasa :mur
Gdy się znajduje, ruszamy w ścisłym szyku i trafiamy na dobrą trasę. Nawigacja prowadzi nas na północny wschód, w stronę wybrzeża. Korki na wylotówce - straszne - sznur TIRów i aut, tylko motocykle suną bokiem specjalnym pasem bez problemu. Docieramy do przeprawy promowej. Facet który zbiera opłaty wrzuca banknoty do wielkiego plastikowego kosza. Szok ale praktyczny bo w obiegu praktycznie nie ma monet. Najmniejszy banknot to 1000 ale w praktyce wszystko kosztuje minimum 5000 (mała woda, czyli 1 zł) albo 10 000 (kawa, 2 zeta). Litr paliwa kosztuje ok 15000 (3 zeta).

https://lh3.googleusercontent.com/-J...A=w970-h644-no

Stopniowo ruch maleje, ale upał nie maleje, jedziemy bocznymi drogami wśród pól. Wzdłuż szos na słupach łopoczą czerwone sztandary - do wyboru: gwiazda albo sierpomłot. Odkrywamy istnienie baro-hamakowni - wspaniały wynalazek: cień, hamak i wodopój w jednym :)

https://lh3.googleusercontent.com/tt...w=w970-h644-no


https://lh3.googleusercontent.com/2n...g=w970-h644-no

Drinki raczej takie bez procentów, ale za to zawsze z lodem :)

https://lh3.googleusercontent.com/ut...Q=w970-h644-no

Mijamy mniejsze miasteczka, tereny rolnicze, płasko, raczej nie ma na czym zawiesić wzroku. Wczesnym popołudniem robimy pojedynek map: Google Maps vs Open Street Map na Garminie. Wymyślamy, że zjedziemy nad morze przy jakimś parku narodowym a potem się zobaczy.

https://lh3.googleusercontent.com/Sl...=w1145-h644-no

Ponieważ moja bluza jest za ciepła, a jazda w samej koszulce nie jest fajna (wiatr + słońce) nabywamy z Przemasem używane koszule po parę groszy. Trudno o nasz rozmiar, znajduję jakąś zieloną szmatę. Wyglądam w niej jak żaba w okresie godowym, zresztą rękaw pęka po paru minutach a zamiast spinek na mankietach używam kilku tyrtytek - jazda w stylu rajli :)


https://lh3.googleusercontent.com/g5...A=w859-h644-no

O zmierzchu docieramy nad morze - takie prawdziwe, mokre z falami. Miejscowość nazywa się Phuoc Thuan i jest kosmiczną dziurą, ale za to jest spory bazarek i pełno stoisk z robalami morza. Ślinka nam cieknie, ale wcześniej musimy rozkminić jakiś hotel. Pierwszych kilka zajętych, cofamy się nieco do wsi.

https://lh3.googleusercontent.com/90...w=w970-h644-no


https://lh3.googleusercontent.com/OO...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Pz...g=w970-h644-no


https://lh3.googleusercontent.com/3T...A=w970-h644-no

Znajdujemy hotel kilkaset metrów od plaży. Nie znając cen nawet się nie targuję (płacimy ok 660 tys). Pokój jest ogromy, klima działa i jest lodówka. Mamy do dyspozycji dwa łóżka - normalne, które i tak jest duże i drugie ogromne. Do końca wyjazdu będziemy z Przemasem kimać na jednym łóżku - przynajmniej dzieci z tego nie będzie a i baby nie będą zazdrosne :) Wracamy nad morze by zorganizować coś do jedzenia. Widoki morza może i romantyczne, ale ściemnia się błyskawicznie a statyw został w domu, merde...

https://lh3.googleusercontent.com/3k...g=w970-h644-no

Siadamy w jakiejś jadłodajni, zamawiamy gar czegoś z czymś bo menu jest tylko po ichniemu a Google Translate robi masakryczne tłumaczenie. Zamawiamy coś dzięki miłej pani znającej nieco angielski. Wokoło masa dzieciaków i młodzieży - przyglądają się nam - chyba nie jest to miejsce zbyt turystyczne - i bardzo dobrze.

https://lh3.googleusercontent.com/r9...A=w970-h644-no

Nawet takie coś pływa w garze. Chłopaki odmawiają, ja fedruje kończyny robala w poszukiwaniu papu.

https://lh3.googleusercontent.com/-p...A=w970-h644-no

Z trochę pełnymi brzuchami wracamy alejką w stronę hotelu. Jestem lekko niedojedzony po tych szuwarach z gara, więc ciągnę chłopaków do kolejnego baru, po drodze podziwiamy uliczny handel. Dopychamy się ma maksa w drugiej restauracji, w małym sklepiku kupujemy zimne piwo i skonani lądujemy w hotelu. Mój jet lag nadal nie minął, zasypiam dopiero nad ranem na parę godzin. Szit.

https://lh3.googleusercontent.com/Rc...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/cr...Q=w970-h644-no

Najechane: 128 km

https://lh3.googleusercontent.com/jI...Q=w837-h492-no

cdn.

7Greg 14.04.2016 13:26

Pięknie :)

gdziala 20.04.2016 00:58

:lukacz:
Czeka sie ;)

igi 21.04.2016 22:01

halo halo, Panie, tu się czeka!!!

mikelos 23.04.2016 19:27

Wybrzeżem na północ...

Witamy poranek w naszym "eleganckim" hotelu z widokiem na stację benzynową, nie ma to jak zapach wachy o poranku :mur: Słońce napieprza, ale jest przyjemnie chłodno, w radosnych nastrojach jedziemy do baru wciągnąć śniadanie.

https://lh3.googleusercontent.com/la...A=w970-h644-no

Po śniadaniu robimy dolewkę oliwy do naszych rumaków, tą poranną czynność będziemy traktować bardzo rytualnie. Nie mając pojęcia czy do pomiaru bagnet należy wkręcić czy nie, stosujemy pomiar albo "na bogato" (bez wkręcania) albo "na żebraka" (wkręcając). Voytasa maszyna trochę dymi na niebiesko, moja lekko wyrzyguje oliwę spod prawej pokrywy silnika, u Przemasa na razie jest OK :Thumbs_Up:

https://lh3.googleusercontent.com/Gw...w=w970-h644-no

Mkniemy wzdłuż wybrzeża na północ, asfalt równy ale widoków jakoś nie ma, lekka bryza chłodzi i daje wytchnienie od upału. W małym miasteczku zatrzymujemy się przy aptece. Jet lag trzyma mnie mocno, spałem tylko kilka godzin i jestem zdesperowany. Dogadują się na migi z farmaceutką - laska ma radochę - kupuję za całe 1 zł blister (12 sztuk) usypiacza o nic nie mówiącej nazwie Rotunda. Wieczorem zobaczymy co ta wietnamska chemia potrafi :)

https://lh3.googleusercontent.com/en...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/DX...A=w970-h644-no

Krótką przerwę wykorzystujemy do podziwiania "plantacji" solanek. Nie wygląda to jakoś ekstremalnie sterylnie, raczej jak plantacja fekaliów ;)

https://lh3.googleusercontent.com/Kv...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/U4...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/a6...g=w970-h644-no

Przy okazji robię sesję zdjęciową mojej maszyny - piękna i niedroga sztuka, warta tyle samo co mój Garmin 64S na kierownicy :) Tylny set pasażera przywiązałem sznurkiem, klekotał koszmarnie.

https://lh3.googleusercontent.com/yP...Q=w970-h644-no

Mój strój rajli kupiony dzień wcześniej pruje się przy każdym bardziej gwałtownym ruchu, za kilka dni skończy jako szmata do sprawdzania poziomu oleju.

https://lh3.googleusercontent.com/5q...g=w859-h644-no

Nareszcie pojawiają się jakieś widoczki, forsujemy z Przemasem głęboki przydrożny rów i mkniemy na plażę....

https://lh3.googleusercontent.com/BI...A=w970-h644-no

...zbudowaną z pierdyliarda muszelek oraz tony śmieci na każdym metrze kwadratowym.

https://lh3.googleusercontent.com/iu...g=w970-h644-no

W południe upał zwycięża, logujemy się w przydrożnej hamakowni. Kawa + drzemka obowiązkowa. Przemas przy okazji frezuje swój kask - europejskie łby jednak są ciut większe.

https://lh3.googleusercontent.com/gZ...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Fl...A=w970-h644-no

Mijamy kolejne miasteczko, mam jakąś słabość do rybackich kutrów - kolorowe niczym cygańskie wozy ale zawsze w tym samym zestawie kolorów - taka moda czy wymogi formalne - nie wiem.

https://lh3.googleusercontent.com/vb...g=w970-h644-no

Za miasteczkiem, po wjechaniu na górkę moja maszyna robi bziuuum i staje. Bingo ! Jest pierwsza awaria - chłopaki mają polewę a ja zgrzytam zębami. Przemas rusza rozejrzeć się za warsztatem, okazuje się że stoimy 100 metrów za nim. Blaszana buda, sufit na wysokości garbatego skrzata i tona starych opon obok. No, autoryzacji Hondy to on raczej nie ma.

https://lh3.googleusercontent.com/Hj...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/lI...g=w859-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/4r...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/u3...A=w970-h644-no

Tłumaczę na migi i Google Translate jakie były objawy, facet patrzy na mnie jak na kretyna. Systematycznie bada trupa. Nie ma iskry, padła cewka. Przy okazji podziwiam stan łańcucha napędu rozrusznika - wiotki niczym fiut stulatka. Wymiana świecy, cewki i łańcucha rozrusznika kosztuje 550 tys VND (ok 100 zeta). Myślę, że to była "speszial prajs my frijend" - no ale co robić, pierwsze wydatki zawsze bolą najbardziej.

https://lh3.googleusercontent.com/G_...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/YS...w=w970-h644-no

Mkniemy dalej wzdłuż wybrzeża, mijamy jakąś większą osadę do hodowli białasów - znaczy się turystów :) Piękne budynku, przystrzyżone trawniki, palmy, eleganckie knajpki, taksówki. Tak, jeśli polecisz z jakimś biurem podróży, to właśnie taki Wietnam ci pokażą - Patiomkinowska wioska i tyle.

https://lh3.googleusercontent.com/fe...Q=w970-h644-no

Nieco dalej, otwiera się widok na piękną zatokę - wielki parking dla rybackich kutrów i łódek.

https://lh3.googleusercontent.com/EC...A=w970-h644-no

Fundujemy sobie krótką sesję zdjęciową - tacy jesteśmy piękni w kaskach made in Vietnam po 5 dolców sztuka za używkę. Jakie to ma normy bezpieczeństwa ? Pewnie skorupa wytrzymuje zderzenie z szerszeniem - w racie kontaktu z asfaltem - wolę nie myśleć.

https://lh3.googleusercontent.com/X3...g=w970-h644-no

Po paru kilometrach Voytas staje - paliwo było ale się skończyło. Tankujemy w prowizorycznej stacji, podwożę flaszkę benzyny Voytasowi. Od tej pory każdy z nas wiezie pod kanapą pól litra flaszki wachy - taka rezerwa ostatnie szansy na 20 km max.

https://lh3.googleusercontent.com/bb...Q=w970-h644-no

Kobitka zapakowana w stylu - "kochanie, byłam na zakupach" ;)

https://lh3.googleusercontent.com/c1...w=w970-h644-no

Gdy tylko pojawia się możliwość zjazdu na plażę, Przemas daje dzidę na piasek. Mimo łysych opon i małego prześwitu - kawałek daje radę ujechać. Niska masa robi swoje, wystarczy zejść, wrzucić jedynkę i dodać gazu. Brak wajchy sprzęgła jednak pomaga. Fontanny piasku i jakoś się przepychamy - rachunek za te zabawy przyjdzie nam płacić później - no, ale nie uprzedzajmy faktów :haha2:

https://lh3.googleusercontent.com/lH...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/_M...g=w970-h644-no

Trasa oddala się od wybrzeża, zamiast morza mamy widoczki a'la Maroko. Na pobliskie wydmy można wjechać jakimś 4x4, mija nas sporo ekip wiozących turystów na takie "ekstrim adwenczer".

https://lh3.googleusercontent.com/c0...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/UB...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/KT...w=w970-h644-no

Docieramy do kolejnego miasteczka, powoli słońce idzie spać, więc i my musimy poszukać jakiegoś noclegu.

https://lh3.googleusercontent.com/HI...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/kx...A=w970-h644-no

Miasteczko (Hoa Da) jest zupełnie nie turystyczne, dużo łodzi, sklepów ale hotelu nie możemy znaleźć. Kręcimy się jak debile po uliczkach, Google maps podpowiada jakieś nieaktualne informacje, ale dobrzy ludzie podpowiadają właściwy kierunek. Hotel jest kilka km za miasteczkiem, bardzo ładny, czysty i kosztuje raptem 440 tys VND.

https://lh3.googleusercontent.com/zp...Q=w970-h644-no

Wracamy do miasteczka, trzeba nie tylko coś zjeść ale najważniejsze to znaleźć mechanika. Voytas nie ma elektryki - światła i kierunki nie robią. Ja ma definitywny koniec zawieszenie z przodu - uszczelniacze wypuściły ostatnią kroplę oleju i skonały. Przemas też ma jakieś drobiazgi do ogarnięcia. Znajdujemy mechanika, zostawiamy mój sprzęt - niech ma co robić od samego rana - a my ruszamy na nocne łowy kulinarne. Jest wieczór, wszystko pozamykane - ratujemy się hamburgerami i pizzą a'la Wietnam. Do hotelu docieramy po ciemku, reflektory mają wydajność zniczny nagrobkowych :( W hotelu wypijamy piwo, łykam tabletkę nasenną i po 10 minutach czuję, że mam zjazd - odłącza mi zasilanie we łbie i zapada ciemność.

https://lh3.googleusercontent.com/CQ...Q=w859-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/1C...Q=w859-h644-no


https://lh3.googleusercontent.com/nC...Q=w836-h497-no


Najechane: 199 km


cdn.

slafo 23.04.2016 20:05

gdzie foty ?????? :drif:

mikelos 23.04.2016 21:30

Hmm, u mnie foty widać...

dawid8210 23.04.2016 21:40

Ni ma zdjęć...

Komak 23.04.2016 21:44

Ni ma.Jakiś zakaz dziwny jest! Wietnamski.:D

Jan 23.04.2016 23:38

Ja też ni mam zdjęć ;-(

mikelos 24.04.2016 08:47

Sprawdźcie czy teraz widzicie ? Google zamyka Picase i wrzucam foty z Google Photo. Zamiast podpiąć pod katalog udostępniony polinkowałem do backupu - dlatego ja widziałem wszystko a Wy nie :(

Jan 24.04.2016 09:35

Cytat:

Napisał mikelos (Post 480645)
Sprawdźcie czy teraz widzicie ? Google zamyka Picase i wrzucam foty z Google Photo. Zamiast podpiąć pod katalog udostępniony polinkowałem do backupu - dlatego ja widziałem wszystko a Wy nie :(

Chodzi!

zbyszek 24.04.2016 09:59

Tak mi się skojarzyło :haha2::haha2::haha2:

mikelos 24.04.2016 21:31

Cytat:

Napisał zbyszek (Post 480654)
Tak mi się skojarzyło :haha2::haha2::haha2:

Ba, tych trzech radosnych idiotów było moją główną inspiracją by ruszyć do Wietnamu :)

szarik 24.04.2016 22:00

Ekhmm , nieśmiało acz stanowczo zauważam że od ponad 24 h nic nowego w wątku :oldman: a :lukacz: się chce.

mikelos 25.04.2016 13:50

Ciągle morze...

Poranek, otwieram oczy, czyli jednak nie umarłem po tej cudnej pastylce - uff. Byłby wstyd przed żoną, "denat spał w jednym łóżku z drugim facetem". Wyszło by, że jesteśmy zboki, zrylce i zwyrodnialce. Poranne modły przy motocyklach, kawa i lecimy na lekko, bez bagaży, do miasteczka, sprawdzić jak tam czuje się moje moto.

https://lh3.googleusercontent.com/BT...Q=w970-h644-no

Po drodze chłopaki zaglądają do banku wymienić trochę zielonych na lokalne talary. Mimo kolejki, urzędniczki wywołują ich i obsługują poza kolejnością. Nikt się nie krzywi, nie marudzi - czujemy się jak Yeti - wszyscy słyszeli, nikt nie widział.

https://lh3.googleusercontent.com/BP...w=w970-h644-no

Kurcze, u nich wiosna na całego, skwer w centrum miasteczka pachnie i bzyczy. Ze wstrętem myślę o pogodzie w kraju.

https://lh3.googleusercontent.com/TK...w=w970-h644-no

Wpadamy do naszego serwismena. Warsztat spełnia wymogi autoryzacji Hondy - ma kompresor i miski w których trzyma się wszelakie klucze. Betonowa podłoga, to już luksus. Lagi się jeszcze robią. Przy okazji podziwiam luz w przedniej piaście między łożyskiem a łożem. Blaszka wycięta z puszki po cocacolii rozwiązuje temat.

https://lh3.googleusercontent.com/xK...g=w970-h644-no

Nic tu po nas, idziemy coś zszamać na miasto i porobić foty. Niestety nasz wieczorny punkt gastronomiczny jeszcze nie działa, trzeba szukać dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/Bn...A=w970-h644-no

Nasza głodna męska intuicja podpowiada nam, że gdzieś w okolicach bazaru musi być rano jakieś papu. Targ, przynajmniej w małych miasteczkach, jest domeną kobiet. Facet to rzadki widok, a białas to już zupełnie. Przepycham się między straganami, ku uciesze przekupek robię im foty.

https://lh3.googleusercontent.com/mw...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dw...Q=w970-h644-no

Mimo pozornego chaosu i bałaganu, na targu panuje specjalizacja, osobno sektor z ciuchami, osobno mięso, dalej warzywa, itd.

https://lh3.googleusercontent.com/MX...A=w970-h644-no

A może coś do samodzielnego "demontażu " ?

https://lh3.googleusercontent.com/oZ...g=w970-h644-no

Niestety większość kobitek jest w moim wieku, nie ma na kim oka zawiesić, ale odnoszę wrażenie, że są autentycznie uradowane, że ktoś na nie zwraca uwagę, robi zdjęcia i grzecznie się do nich uśmiecha.

https://lh3.googleusercontent.com/jD...A=w970-h644-no


https://lh3.googleusercontent.com/6K...g=w970-h644-no

Ta pani ma dosłownie czarną robotę, łupanie węgla drzewnego na kawałki.

https://lh3.googleusercontent.com/i6...Q=w970-h644-no

Wypełzamy z drugiej strony bazaru, znajdujemy barek z taborecikami a'la przedszkole i zamawiamy na migi po misce czegoś z czymś. Pani jest bardzo miła, papu przepyszne i kosztuje po 25 tys VND na głowę (5 zeta). Napychamy się na maksa, pycha.

https://lh3.googleusercontent.com/Ws...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/jx...g=w970-h644-no

Po szamce rozdzielamy się, każdy rusza w samotny rejs po miasteczku. Łapię za apart i wąskimi uliczkami pieszo idę nad morze. Im bliżej plaży, tym biedniejsze chałupki. No, to nie jest strefa dla turystów...

https://lh3.googleusercontent.com/bo...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/5D...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/jg...g=w970-h644-no

Nareszcie z bliska mogę pooglądać konstrukcję tych ich balii - jak oni w tym płyną i łapią kierunek - pojęcia nie mam. Setki takich balii leżą na plaży.

https://lh3.googleusercontent.com/ss...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/ir...Q=w970-h644-no

Na uliczkach wre praca - jedni coś produkują, inni piorą, ktoś coś gotuje - po prostu życie.

https://lh3.googleusercontent.com/WH...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/YP...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/WN...g=w970-h644-no

Nieco szokuje mnie liczba przedszkoli i szkół jakie napotykamy - jest ich mnóstwo - dosłownie są w każdej wiosce. Może to dlatego je widzimy, że wszystkie są pomalowane w charakterystyczne kolory (niebieski, żółty, czerwony), zawsze zadbane i ogrodzone. Na ulicach dzieciaki są ubrane w mundurki - pewnie po kolorze można określić z której są szkoły.

https://lh3.googleusercontent.com/xD...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/kv...A=w970-h644-no

Wietnam ma bardzo wysoki przyrost naturalny, częściowo to efekt wojny, częściowo poprawy sytuacji gospodarczej. Dzieciaki są śliczne - gdyby nam rodziły się takie fajne, też byśmy bzykali się bez opamiętania.

https://lh3.googleusercontent.com/Zi...g=w970-h644-no

A może suszoną rybkę na słońcu - kratownice stoją dosłownie wszędzie na uliczce.

https://lh3.googleusercontent.com/4p...Q=w970-h644-no

Docieram do portu, włażę na teren bez pytania i strzelam kolejny tuzin zdjęć kutrów rybackich, mam jakąś kutrofilę :)

https://lh3.googleusercontent.com/0A...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/WK...w=w970-h644-no

Tajemnica krat z rybami rozwiązana - siedzą dziewczyny w kucki i nakładają malutkie płaszczki - muszę tego spróbować.

https://lh3.googleusercontent.com/Kk...w=w970-h644-no

Wracam do centrum miasteczka, z nadzieją że serwismen zrobił już moto. Podziwiam karawan - zamiast czarnych kolorem pogrzebu jest żółty. Może dlatego Voytasa Honda jako jedna z niewielu na ulicy jest żółta, przeważają czerwone :)

https://lh3.googleusercontent.com/iI...g=w970-h644-no

Uliczny warsztat zaplatania i centrowania kół. Czy można z tego wyżywić rodzinę ?

https://lh3.googleusercontent.com/dE...w=w428-h644-no

Przy serwisie odnajduję chłopaków, uradowani jak norki siedzą w cieniu i coś piją. Przemas twierdzi, że to zielona herbata - no dobra, niech mu będzie ;) Odbieram moto, płacimy i wracamy do hotelu.

https://lh3.googleusercontent.com/fg...Q=w970-h644-no

Jest już lekko po południu, gnamy szosą wzdłuż wybrzeża. Widoki słabe, więc przemy do przodu z kosmiczną prędkością 55-60 km/h. W poprzek jezdni, przed krzyżówkami namalowane są poprzeczne pasy, w grupach po kilka na raz. Dopiero teraz, gdy mam zrobiony przód, czuję jaki mam fatalny tył. Za każdym przelotem przez taką zebrę, znosi mu dupę na lewo - irytujące i mało bezpieczne.

Przemas zgubił gumę z podnóżka i trochę mu niewygodnie, wynajduje jakiś przydrożnym sklepo-warsztat. Warsztat jest dobrze wyposażony, półki pełne towaru. W efekcie robimy serwis wszystkim moto. Ja i Voytas fundujemy sobie po nowym zestawie amorków na tył - komplet z montażem w 5 minut - 300 tys VND (ok 60 zeta). Wymieniam także tylny set pasażerów - źródło koszmarnego dźwięku znika.

https://lh3.googleusercontent.com/Ng...g=w970-h644-no

Jeśli myślicie, że Formuła 1 ma szybki serwis, to nie widzieliście tych chłopaków w akcji - zawstydziliby MacLarena.

https://lh3.googleusercontent.com/_e...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/ed...Q=w970-h644-no

Żona właściciela sklepu czujnym okiem dogląda mechaników, w pół godziny mamy zrobione wszystkie upgrady. Voytas wymienia oprócz zawiechy cały tylny błotnik z oświetleniem, lusterka i parę innych detali. Jak się bawić to na całego :)

https://lh3.googleusercontent.com/Bt...g=w970-h644-no

A dzieciaki na zapleczu sklepu mają popołudniową drzemkę, upał męczy nie tylko nas.

https://lh3.googleusercontent.com/1n...w=w970-h644-no

Prujemy na przód, bo czasu mało, robimy foty nie schodząc z moto. I tu znowu wielka zaleta tych małych pierdzipędów. Łatwo wszędzie się zatrzymać, łatwo stać, przełazić nad nimi (niski przekrok) - po malutku zakochuję się w tej konstrukcji.

https://lh3.googleusercontent.com/3I...Q=w970-h644-no

Tu mały przykład różnic kulturowych: u nas swastyka ma obecnie tylko jedno, negatywne skojarzenie. Na dalekim wschodzie nadal jest symbolem szczęścia, no w każdym razie czegoś pozytywnego :)

https://lh3.googleusercontent.com/Yl...g=w970-h644-no

Przed zmierzchem docieramy do małej wioski (Vinh Hy), bez większej nadziei na jakiś hotel. O dziwo, znajdujemy duży resort turystyczny (Vinh Hy Resort) z fajnymi domkami, knajpką i basenem. Cena - 400 tys VND - jest dobrze, śpimy coraz taniej w coraz lepszych warunkach, byle nie odwrotnie ;)

https://lh3.googleusercontent.com/Zd...A=w970-h644-no

Między knajpką a zatoką jest basen - nas jednak bardziej interesuje karta dań. Wcinamy olbrzymią kolację, a gdy już całkiem zapadła noc ruszamy z Przemasem "na miasto".

https://lh3.googleusercontent.com/9_...g=w970-h644-no

Spacerujemy wąskimi uliczkami między chatami, kompletnie bez celu - ot tak - by poczuć klimat. Ostatecznie, zapraszają nas nieznajome dziewczyny na herbatę. Siadamy w kucki na ulicy, pijemy, w ruch idzie Googiel i język migowy. Jest ciepło, nic mnie nie gryzie, nikt mnie obrabował ani nie pobił. Wietnam jest naprawdę fajny.

https://lh3.googleusercontent.com/xl...Q=w569-h600-no

Najechane: 120 km

cdn.

voxan69 25.04.2016 14:09

Rewelacja, pokaz te nieznajome dziewczyny haha

Wysłane z mojego E2303 przy użyciu Tapatalka

mikelos 25.04.2016 18:05

Cytat:

Napisał voxan69 (Post 480855)
Rewelacja, pokaz te nieznajome dziewczyny haha

Wysłane z mojego E2303 przy użyciu Tapatalka

Oj, ciemno było a ja mam słaby aparat ;)

mikelos 27.04.2016 18:30

Żegnamy morze...

Drugi dzień jadę w nocy na dragach. Jest nieźle - śpię kamiennym snem, chrapanie, postękiwania, nocne pierdy - nic mnie nie rusza. Dla pewności doprawiam wieczorem dragi nasenne dwoma piwami - słabe jest okrutnie i zazwyczaj paskudnie ciepłe. Błee... Witamy poranek w naszym hiper-luks resorcie, wcinamy śniadanie w restauracji, rzut oka na zatokę i ruszamy w drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/u_...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Y8...g=w970-h644-no

Jeszcze tylko mały postój przy sklepiku, obowiązkowa flaszka wody ląduje w koszyku i dzida. Wyjazd na asfalt odwalam jakimś skrótem przez sad, po piachu i kamieniach - mikro off na dzień dobry.

https://lh3.googleusercontent.com/10...=w1145-h644-no

Nasza zatoczka a góry wygląda nieco bardziej imponująco.

https://lh3.googleusercontent.com/T8...Q=w970-h644-no

Przekraczamy kolejne wzniesienia, zakręty i zawijasy. Co chwila otwiera się nowa panorama - focimy ile wlezie, tempo jazdy siada. O ile w czasie jazdy temperatura jest przyjemna, o tyle dłuższe stanie męczy - upał pogania nas do przodu. Ruch na drodze niewielki, prawie nie widać aut tylko lokalesi śmigają na pierdzipędach tak jak my.

https://lh3.googleusercontent.com/5K...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/TG...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/QP...g=w970-h644-no

Nawet na głównej drodze toczy się życie, nikogo nie dziwi zwierzyniec albo ziarno suszone na drodze. Grzecznie omijamy wszystkie przeszkody - wizja bycia pizdniętym grabiami działa skutecznie.

https://lh3.googleusercontent.com/PW...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/_-...g=w970-h644-no

Docieramy do Nha Trang, kurortu reklamowanego w folderach. Spore betonowe miasto, wysokie hotele i 99% białasów na plaży. Jak ktoś lubi atmosferę all-inclusie to polecam. My robimy tranzyt i to nam wystarczy.

https://lh3.googleusercontent.com/lI...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/PC...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/cM...w=w970-h644-no

Lecimy na oparach paliwa, za miastem znajdujemy stację - tankowanie i obowiązkowa kawa z lodem w kafejce. Powiewy wiatru od morza dają trochę wytchnienia - ale i tak jest gorąco +30/35. Coś tam grzebię w nawigacji, wygląda na to że niebawem odbijemy od morza w stronę gór. Mamy pomysł by zrobić trasę w kształcie dużej ósemki.

https://lh3.googleusercontent.com/7L...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/r0...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Lv...A=w970-h644-no

Znajdujemy boczną drogę i wbijamy się w "interior", bryza od morza słabnie - teraz dopiero czujemy jak nabiał w majtach się gotuje. Im dalej od głównej szosy, tym gorszy asfalt - miejscami zapylamy po szutrach.

https://lh3.googleusercontent.com/gV...w=w970-h644-no

Po kilkunastu kilometrach takiej trzęsionki mój bagażnik dostaje nerwowego tiku. Pan mechanik ogląda mocowanie - jedna z czterech śrub lata luźno bo w ramie została ino dziura a nie gwint. Spawać nie ma jak, kleju nie mają - ostatecznie kończy się na wkręceniu nowych śrub z kołnierzem o innym skoku gwintu - o dziwo - trzyma to do końca. Przy okazji tankowania podziwiamy wytwory lokalnego przemysłu motoryzacyjnego: full time 4 WD i wyciągara - czego chcieć więcej.

https://lh3.googleusercontent.com/GS...A=w970-h644-no

Okolica rolnicza, małe poletka ryżu przeplatane pagórkami. Już rozumiem dlaczego Amerykanie dostali tutaj łomot - to jest idealny kraj dla partyzantki.

https://lh3.googleusercontent.com/Sc...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/0B...A=w970-h644-no

Asfalt skończył się już dawno, tempo spadło do 20-25 km/h - razem z Voytasem błogosławimy naszą "wielką mądrość" o wymianie zawieszenia. Opony dostają łomot od drobnych ostrych kamieni. Nawigacja zapowiadała jakiś odcinek płatny - w myślach widzę piękną, równo autostradę a dostaje to:

https://lh3.googleusercontent.com/_V...w=w970-h644-no

Prywatny mostek - chcesz jechać - płać dychacza. Nie chcesz - lecisz brodem po prawej. Jakoś wątpimy (niesłusznie) w dzielność terenową naszych kucyków i płacimy - w końcu dwa zeta to nie majątek :)

https://lh3.googleusercontent.com/rf...w=w970-h644-no

Słońce powoli wali się na bok, cienie coraz dłuższe a my ewidentnie pchamy się w jakąś głuszę, nareszcie zaczyna się jakaś przygoda - i o to chodzi :) Z Przemasem wpadamy na pomysł, że następnym razem meldujemy się w Wietnamie z matami + śpiworami i będziemy sępić spanie po ludziach - jak integracja to na całego.

https://lh3.googleusercontent.com/A-...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ar...w=w970-h644-no

Droga wygląda na zdjęciu całkiem przyjaźnie. Na 21"/18", dobrym zawieszeniu i gumach zapylałbym tu stówką bez bólu. Jednak mając 17"/17", 2,5 " szerokości gumy i bieżnik agresywny niczym ślimak - toczymy się dostojnie wsłuchując się w pojękiwania naszych kucy.

https://lh3.googleusercontent.com/mD...g=w970-h644-no

Zaganianie bydła do obejścia zawsze zwiastuje nadejście nocy - niezależnie czy to Wietnam, Gruzja czy Albania. Też byśmy znaleźli jakiś nocleg ale jesteśmy idealnie w środku niczego.

https://lh3.googleusercontent.com/kZ...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/LI...Q=w970-h644-no

Przemas dokonuje jeszcze wieczornych modłów, bycie na kolanach z multitoolem w łapie to znak rozpoznawczy naszej sekty. Spróbuj coś naprawić w GS1200 w minutę mając w ręku jeden klucz ;)

https://lh3.googleusercontent.com/Dr...Q=w970-h644-no

Okolica bardzo ładna, ale jedyne domostwa jakie mijamy nie wyglądają zamożnie. W porze deszczowej musi być tu sporo wody - inaczej nie budowali by chałup na takich palach.

https://lh3.googleusercontent.com/gV...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/UD...w=w970-h644-no

Docieramy do rzeki, tym razem most jest betonowy a za nim pojawia się skrzyżowanie dróg i mała miejscowość. Skupisko kilkunastu sklepów i warsztatów daje nadzieję, że gdzieś tu można kimać. Zapada zmierzch i albo jesteśmy uratowani albo jesteśmy w ciemnej dupie. Miła pani handlująca podrobionymi ajfonami pokazuje gdzie jest nocleg - uff

Tego dnia uczymy się nowego ważnego słowa: Nha Nghi czyli coś w rodzaju pensjonatu (tak tłumaczy głupawy googiel). W rzeczywistości nasz "hotel" wygląda jak hotel robotniczy ale jest wolny pokój, jest czysto i jest woda - tyle, że zimna i bez prysznica - jest ino szaflik.

https://lh3.googleusercontent.com/zz...g=w970-h644-no

Po ciemku jedziemy jeszcze to wioski coś zjeść, napychamy się zupkami Pho z wołowiną i toną warzyw. Po powrocie podejmuję męską decyzję - idę się myć. Jesteśmy cali w żółtym pyle - znowu trzeba będzie wszystko prać. Polewam się zimną wodą, drę ryja niczym pawian w okresie godowym ale jestem czysty.

https://lh3.googleusercontent.com/OS...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/3x...A=w428-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/A0...g=w902-h502-no


Najechane 216 km (8 godzin w trasie z postojami).

cdn.

7Greg 27.04.2016 20:32

Nareszcie. Proszę nie przestawać :)

borys609 27.04.2016 23:14

Powiem tak. Trzeba mieć jaja, żeby kupionymi okazyjnie u rybogłowego kitajca, zużytymi pierdzipędami polecieć w taką podróż. Szacun Panowie i czekam na więcej!


Wysłane z ajfona..

mikelos 04.05.2016 16:36

Pędzimy przez interior

Witamy poranek w naszym wyrobie hotelopodobnym. W sumie - poza brakiem klimy i kawałka szlauchu z prysznicem - jest OK. Najzabawniejsza jest cena - płacimy całe 150 tys VND (czyli jakieś 30 zeta za trzech) - żyć nie umierać.

https://lh3.googleusercontent.com/1N...A=w970-h644-no

Dzień zaczynamy tak jak zwykle - czyli od wizyty w serwisie :) Zresztą poprzedniego dnia też kończyliśmy w serwisie, ale nie mieliśmy sumienia męczyć mechaników po nocy.

https://lh3.googleusercontent.com/Ys...Q=w970-h644-no

Jak uszczęśliwić faceta ? Wystarczy nowa guma by odzyskać radość życia i to przed śniadaniem. Voytas też dokonuje zakupu gum, idą w "hajkułaility mister" i nabywają jakieś maxxisy - tylko ja sępie i jadę na starych :mur: Przy okazji chłopaki robią rytualna wymianę łożysk - jak się potem okaże - nie ostatnią :)

https://lh3.googleusercontent.com/eV...g=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/l2...Q=w970-h644-no

W czasie porannego serwisowania, idę na spacer do "centrum" - czyli 200 metrów dalej do skrzyżowania dwóch szutrówek, gdzie mieści się targ i parę baraków z papu.

https://lh3.googleusercontent.com/lA...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/37...g=w970-h644-no

Jakby ktoś pytał, jak wygląda wersja Honda Wave a'la GS z kuframi, to wystarczy rzut oka na ten wspaniały egzemplarz. Lekkie i przewiewne siaty - spokojnie wejdzie po 50 kg na stronę.

https://lh3.googleusercontent.com/aJ...A=w970-h644-no

A jako topcase można dorzucić klateczkę ze świeżą wieprzowinką, sorry Rambo - taki mają klimat kulinarny. Klateczkę wiąże się sznurem do bagażnika i gotowe.

https://lh3.googleusercontent.com/Yp...Q=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/pR...w=w970-h644-no

Plączę się wokół centrum bo moto chłopaków jeszcze nie gotowe - trafiam na lokalny cmentarz. Daszki jak rozumiem to wyposażenie opcjonalne - widocznie deszcze muszą być tu solidne.

https://lh3.googleusercontent.com/_E...Q=w970-h644-no

A tu wersja z kuframi, chyba w wersja dakar, bo zrobiona ze stalowych prętów - strach pomyśleć ile można w to napakować. A tak na serio - myślę że oni mają rację a to my jesteśmy idiotami. Daliśmy sobie wmówić, że bycie True Adventure wymaga wywalenia kupy hajsu na motocykl i potem jeszcze tony grosza na zajebiste i niezbędne dodatki. Zerknijcie na nieco szalonego Ed March z http://www.c90adventures.co.uk - polecam jego filmiki na YT :)

https://lh3.googleusercontent.com/9x...Q=w970-h644-no

Wracam pieszką do serwisu, Przemas zadowolony szczerzy kły - dostał nawet fakturę z rozpiską co ile kosztowało - szacun dla mechaników.

https://lh3.googleusercontent.com/uS...w=w428-h644-no

Idziemy nareszcie na zasłużoną poranną szamę czyli zupkę z wołowiną za całe trzy zeta. Zwijamy bambetle z hotelu i w drogę - przygoda czeka za rogiem.

https://lh3.googleusercontent.com/dy...=w1145-h644-no

Wbijamy się jeszcze głębiej w interior, jedziemy drogą graniczącą od północy z parkiem narodowym Chu Yang Sinh, chcemy dojechać do jeziora Ho Lak leżącego na południe od miasta BuonMaThuot. Po drodze mijamy setki przepięknych pół ryżowych, niskich pagórków i kilka małych miasteczek.

https://lh3.googleusercontent.com/W0...w=w970-h644-no

Nad brzegiem jeziora dominują domostwa postawione na palach, nie chcę myśleć jak tu wygląda pora deszczowa. Parasol raczej nie wystarczy jak zacznie lać - trzeba mieć łódkę.

https://lh3.googleusercontent.com/h5...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/2V...Q=w970-h644-no

Widok na jezioro raczej głowy nie urywa - jest parno, widoczność marna - wszystko faluje od upału i wilgoci. By cokolwiek zobaczyć, trzeba by wynająć łódkę i popłynąć na parę godzin do kilku zatoczek a na to nie mamy specjalnie ochoty. Wypijamy po szybkiej kawie w przydrożnym barku i ruszamy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/Ed...A=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/6O...w=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/z4...j=w970-h644-no


https://lh3.googleusercontent.com/1p...L=w970-h644-no

Przemas tęskni za szuterkami, więc wybieram tak trasę by było mało cywilizacji - na szybkości nam nie zależy więc włóczymy się jakimiś absolutnymi zadupiami wokół jeziora.

https://lh3.googleusercontent.com/dI...g=w970-h644-no

Jeśli w Wietnamie Garmin mówi, że są odcinki płatne - to znaczy że są i już :) Tyle że niekoniecznie w postaci autostrad :( Grunt to mieć gotówkę i nie liczyć na kartę Visa :)

https://lh3.googleusercontent.com/VP...l=w970-h644-no

Zwracam uwagę na system balastowania tratwy, jednostkę napędową oraz kapoki - wszystko jest jak należy tyle że mocno w stylu rajli.

https://lh3.googleusercontent.com/xj...7=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/18...Z=w859-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/uQ...O=w970-h644-no

Bocznymi drogami docieramy BuonMaThuot które okazuje się spory miastem bo to stolica prowincji Dak Lak. Nawigacja kolejny raz ratuje nam dupsko i wyprowadza nas szczęśliwie za miasto. Robimy tylko krótki postój na uzupełnienie garderoby - jak zwykle w szperaczu dla ubogich ;) Nabywam zajebistą bluzę z kapturem a Przemas wyrywa jakąś elegancką koszulę - jak lans to lans :)

https://lh3.googleusercontent.com/t3...o=w970-h644-no

Gnamy mocą naszych jednocylindrowców na północ drogą TL6, bardzo chcemy dotrzeć do głównej drogi (AH17) łączącej północ kraju z południem a znanej bardziej jako szlak Ho Chi Minha. Na skrzyżowaniu szlaków znajdujemy małą mieścinę (Pong DRang) i po małym poszukiwaniu znajdujemy hotel. Jak zwykle drę łacha, przewracam oczami i zbijam nieco cenę - wszyscy są zadowoleni.

https://lh3.googleusercontent.com/5L...y=w970-h644-no

Dostajemy wielgachny pokój od ulicy, widok z okna d... nie urywa, ale ruch ciężarówek o zmroku zamiera i robi się cicho. Nasze rumaki lądują w garażu z tyłu hotelu a my idziemy na wieczorne szamanie. Lądujemy w chińskiej knajpce obok - z karty dań nic nie czaimy, zamawiamy z trudem bo nawet Googel Translate poddał się w zderzeniu z tym dialektem. Ostatecznie jemy coś, nawet nie wiemy co, ale jest tego dużo i pysznie a na deser zimne piwko z lodem :)

https://lh3.googleusercontent.com/BT...o=w970-h644-no

https://lh3.googleusercontent.com/H8...H=w718-h557-no


Najechane: 169 km

cdn.

matjas 04.05.2016 17:11

Dzizas.... zryc mi sie chce jak to czytam!

:)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:01.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.