Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   ACT Rumunia (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=45728)

teddy-boy 18.03.2024 11:33

ACT Rumunia
 
6 Załącznik(ów)
DZIEŃ ZERO

Jesienią 2023 wyskrobujemy w pracy parę dni wolnego i zastanawiamy się gdzie jechać. No to może Rumunia? Nie ma bardziej oryginalnego kierunku przecież :D Mam zapisaną trasę ACT Romania. Rozpisana jest na 5 dni, dziennie około 300 km, zaczyna się i kończy w miasteczkach więc łatwo będzie o nocleg.

Danie, mój stary kolega na 701. Tomek, czyli nasz forumowy @Africa Tigg, z którym nie raz już jeździłem na kilkudniowe wypady, oczywiście na NAT, i ja na F800GS. Daniel ma przyczepę, więc tę nudą trasę dojazdową postanawiamy pokonać w komforcie który gwarantuje wyłącznie stary passat w gnoju :)
Spotykamy się późnym wieczorem w piątek w Warszawie, szybkie pakowanko na przyczepkę i ruszamy w drogę. Niektórych na pewno zainteresuje to, że buty już miałem na sobie! :D

W porze obiadu docieramy do pensjonatu w Vișeu de Sus i zarządzamy aklimatyzację górską (ważna sprawa, wiadomo, podchodzimy do tematu jak zawodowcy). A pierwszy miejscowy jaki się do nas dosiada to bardzo głodny kot który łapczywie zerka na kabanosy, wódki odmawiał.

Od rana czeka przygoda, ja tylko delikatnie zdradzę że z dnia na dzień było coraz fajniej i że nie potrafię zrobić żeby zdjęcia były w tekscie więc są dodane hurtem na dole.

teddy-boy 18.03.2024 11:34

Cholera, dlaczego te zdjęcia obraca.

Danny 18.03.2024 12:38

Czyta się :Thumbs_Up::kawa:

Poobracam Ci te zdjęcia, możesz się spokojnie skupić na pisaniu :)

teddy-boy 18.03.2024 13:42

10 Załącznik(ów)
DZIEŃ 1
Rano ustalamy w pensjonacie że zostawiamy auto u nich na parkingu i wracamy za 5 dni. Też weźmiemy nocleg przed powrotem więc nie ma żadnego problemu. Jeszcze obwite śniadanko, tankowanie i ruszamy.

Do Borsy po czarnym, a w Borsie skręt na północ i zaczyna się konkret.

Ścieżka przyjemnie wije się między pagórkami, aż natrafiamy na pierwszą przeszkodę. Tablica o zakazie dalszej jazdy pojazdami silnikowymi. Szybka decyzja - jedziemy. Robi się wężej, kamienisto, mokro, ale przemy dalej. Nagle drogę blokuje stado owiec. Czekamy cierpliwie aż nas miną z wyłączonymi silnikami, żeby nie robić siary, w końcu był zakaz. Za chwilę kolejne stado, ale pan wypasacz pokazuje żeby jechać i się nie przejmować, łowieczki się karnie rozchodzą na boki.

W końcu dojeżdżamy na jakieś szczyty, połoniny, ja się nie znam dokładnie w tej terminologii, ale widoki są piękne a pogoda dopisuje.

Kolejne kilometry jedziemy w dół, widoczki naprawdę fajne, przecinamy potoki, aż dojeżdżamy do jakiejś bazy tutajeszego GOPR? Straży granicznej? Tuż na granicy okręgu Maramuresz i Suczawa. Panowie wygrzewają się na słońcu, coś nam tłumaczą że niby nie wolno nam tu jeździć, ale jednak wolno, więc śmiało możemy ruszać dalej.

Kierujemy się w stronę miejscowości Bobeica. Cała droga prowadzi fajnymi szuterkami, momentami jest ciężej, ale to tylko fragmenty. Kilometry połykamy szybko, a tam gdzie droga jest najgorsza nikt zdjęć nie robi, bo chce przejechać jak najszybciej :) Widać różnicę między Afryką, GS, a huską. Daniej męczył się na ancfalcie, teraz to on zazwyczaj prowadzi.

teddy-boy 18.03.2024 14:16

10 Załącznik(ów)
Spotykamy na trasie samotnego podróźnika na dużej Afryce. Papierosek, pamiątkowe zdjęcie, i pan wręcza nam swoją wizytówkę. Okazuje się że to jakiś poważny podróżnik, na wizytówce linki do kanałów YT, instagrama, tiktoka i bóg wie co jeszcze.
Niby austriak, chociaż nie wygląda ;) Okazuje się że jedzie tą samą trasą co my, wyjechał z samego rana, ale jedzie wolniej, bo sam, i nie chciał się do nas przyłączyć.

W okolicy wsi Dubiușca gubimy drogę. Niby miała być, a nie ma, kręcimy się w kółko szukając jakiegoś dojazdu do naszego szlaku. Miejscowy koleś wskazuje nam drogę, ale tylko zmarnowaliśmy czas. Wyprowadził nas na jakieś grzęzawiska pełne błota i gliny. Szkoda czasu. Zawracamy, wracamy w dół, udaje się znaleźć całkiem fajną gruntową drogę w dolinie i dojeżdżamy do miejscowości Rașca.

Wyjeżdżamy na asfalt, ale nudy nie ma. Jedziemy wzdłuż trasy kolejki wąskotorowej, która jest miejscową atrakcją. Ludzie nam machają, lokomotywka dymi niemiłosiernie, mijamy wioski, lokalny festyn, a widoczki cieszą oczy.

Kierujemy się na południe, aż przy drodze znajdujemy fajną polankę z wiatą. Idealne miejsce na popas i odpoczynek. Rozkładamy klamoty, gotujemy obiadek, kawę. Właśnie tak to miało wyglądać ;) W między czasie mija nas znajomy austriak. Na obiad też nie dołączył.

Wjeżdżamy na trasę 17A. Asfalt jak nowy, Droga pnie się w górę, serpentyny zapewniają że nie ma nudy. Niby asfalt, ale widoczki naprawę ładne, raz z lewej, raz z prawej więc co chwila zatrzymujemy się podziwiać i robić zdjęcia.

Potem powtórka z serpentyn na drodze 175B.
W końcu pod wieczór zjeżdzamy do miasta Vatra Dornei, ale dojazd bardzo fajną szutrową drogą wzdłuż rzeki Bistrita. Szukamy na booking jakiegoś noclegu. Ponieważ jest dawno po sezonie, to wszędzie wolne, a ceny przystępne. Znajdujemy bardzo fajny hotel w dużej ładnej kamienicy w centrum miasta. Pełen luksus. Szybkie zakupy w Lidlu, mały spacer po mieście i przenosimy imprezę do hotelu.
Bardzo fajny dzień, a miało być jeszcze lepiej.

żuk 18.03.2024 14:33

Czy tylko u mnie nie ładują się fotki?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

CzarnyEZG 18.03.2024 14:39

U mnie się ładują :)

teddy-boy 18.03.2024 16:07

8 Załącznik(ów)
Dzień 2
Rano jest chłodno i mgliście, ale zanim wyjechaliśmy asfaltem kilkanaście kilometrów za miasto, wyszło słoneczko i zrobiło się ciepło.
Skręcamy do wsi Catrinari, mijamy miejscowy monastyr i mkniemy kilometrami niekończących się, dość szybkich szutrów pomiędzy pasmami gór. W dolinie jest ciepło, co jakiś czas mijamy potoczki, jedzie się na luzie i nie pozostaje nic innego jak podziwiać widoki.
Szutrowa droga oznaczona jest numerem 174, i prowadzi prawie cały czas wzdłuż rzeki Neagra. Koło południa zatrzymujemy się w jakiejś prowizorycznej wiatce na drugie śniadanie, kawę i relaks. Miejsce zbudowane chyba przez miejscowych drwali, odludne, przyjemne, pośrodku absolutnie niczego.

Dojeżdżamy do miejscowości Bilbor, by zaraz znowu odbić na wschód, potem południe i wskoczyć na niekończące się szutry. W miejscowości Borsec wjeżdżamy na nowy szlak który zaczyna piąć się w górę. Robi się wężej, bardziej kamienisto. No i znowu tabliczka - zakaz pojazdów silnikowych. Ale przebijamy się dalej aż do miasteczka Remetea. Jest godzina 14. Upał. na obiad wybieramy tym razem miejscową "pizzerię" zamiast gotować samemu.

Pani właścicielka dopytuje skąd jesteśmy. Rozmawiamy chwilę i okazuje się że ona sama nie jest rumunką a węgierką. Ja z karty wylosowałem pizzę która powinna nazywać się "kilogram cebuli" ale zimne piwko 0% łagodzi smak :D

Ruszamy dziarsko w drogę i zaczyna się ciekawsza część dnia. Aż do samego miasteczka Eremitu jedziemy nonstop po kamienistej drodze przez las. Najpierw nonstop w górę, by wyjechać na łysą halę. Ostro w dół po twardej kamienistej drodze, a potem znowu masa kilometrów łagodniej w dół. Odcinek dość trudny, bo droga usłana jest kamieniamu różnej wielkości i na GS i Afryce jedzie się wolniej. Daniej na 701 nam odjechał. W pewnym momencie najeżdżam na duży kamień i kładę się lekko na bok. Jestem sam, więc nie jest mi lekko podnieść motocykl z sakwami. Gdy już wstałem, popatrzyłem w nawigację że jeszcze trochę i dojadę do wioski, pojawiają się one. Najlepsi motywatorzy jazdy w terenie w Rumunii. Pieski pasterskie. Jakoś od razu podniósł mi się skill i motywacja do szybszej jazdy gdy cały czas przy nodze biegną ujadające duże psy.
W końcu dojeżdżam do pierwszych domów, psy odpuszczają a na poboczu widzę Tomka i Daniela. Okazuje się że 701 odmówiła dalszej jazdy. Zgasła i klops. Nic. Nie reaguje na nic, przekręca się kluczyć i nic się nie dzieje. Stoimy, dumamy, w końcu mówię Danielowi rozkręcaj plastiki, stacyjkę, musiało się coś na tych kamieniach rozpiąć, bo niemożliwe że akumulator padł, więc pewnie gdzieś przerwał się przewód albo rozpięła kostka. No i bingo, winna była jakaś kostka przy stacyjce. Podopychane wszystko i huska działa jak nowa.
Straciliśmy trochę czasu, więc do mety w Sighișoara dojeżdżamy asfaltem zamiast przez wioski szutrami. Jakieś 70 km żeby dojechać przed wieczorem i znaleźć miejsce do spania. Zwłaszcza że na niebie zbiera się coraz więcej chmur.
Znajdujemy tanie pokoje, jest zamykane podwórko, wspólna fajna kuchnia i stado kotów oblegających nasze zakupy. Jeszcze krótki spacer po mieście, zakupy i impreza w apartamencie.

teddy-boy 18.03.2024 16:09

6 Załącznik(ów)
Dzień 2
Jeszcze kilka fotek

cheniek 18.03.2024 16:29

Pisz …pisz ….
Niestety wygląda na to, że u nich też coraz więcej tabliczek z zakazem wjazdu …

stopa-uć 18.03.2024 17:02

Czytamy.
Dzięki
ciał

szarik 18.03.2024 19:12

Czytamy , czytamy :Thumbs_Up:. Swoją drogą czy mogła by jakaś dobra dusza (ogarnięta komputerowo) podpowiedzieć jak wstawić zdjęcia w odpowiednim miejscu/tekstu .
Pytam bo "tysz" nie umim.

rrolek 18.03.2024 19:50

Focia wklei się tam gdzie stoi kursor. Jak coś zgapisz to wytnij i wklej gdzie ci trzeba.

A w temacie, pięknie, qr.a, pięknie.

Novy 18.03.2024 20:53

2 Załącznik(ów)
Fotki dodawajcie używając/klikając spinacz:

Załącznik 132944

Po jego kliknięciu otwiera się okno:

Załącznik 132946

Następnie zdjęcia wybiera się z folderu, gdzie są zapisane.

Klikamy "Wyślij"

Zamykamy okno, które się otworzyło.

Następnie ponownie klikamy "spinacz" i wstawiamy zdjęcie/a w tekst, w miejscu, w którym chcemy, żeby się pojawiły.



Wstawiając zdjęcia w opisany wyżej sposób, zdjęcia znajdują się na FATowym serwerze.

teddy-boy 19.03.2024 09:43

6 Załącznik(ów)
DZIEŃ 3
Od rana w Sighisoara jest chłodno a niebo jest ołowiane. Telefon twierdzi że padać będzie na 100%. Co mnie trochę martwi ponieważ mamy dziś w planach połoniny. A jak będzie mokro, to te drogi momentalnie zamieniają się w glinianą papkę. A jazda zamienia się w walkę o pozostanie w pionie. Jesteśmy w mieście Drakuli, pięknej starówki i wielu zabytków, ale albo zwiedzanie albo jazda. Więc tylko tankujemy (w szokującej cenie 7,52 za litr) i na koń.
Załącznik 132948

Lecimy na zachód i nawijamy kilometry. Trasa jest łatwa, szutrowa, prowadzi przez zapomniane przez wszystkich wioski i lasy. Nie jest trudna, ale brakuje tego czegoś. Chociaż ja lubię taki tryb leniwego zwiedzania i oglądania świata zza szyby kasku, to Daniel trochę narzeka.
Załącznik 132949

W oddali widać że w kierunku w którym jedziemy pada i to dość mocno. Zatrzymujemy się na stacji, ubieramy deszczaki i sprawdzam mapę. No już blisko to atrakcji, jesteśmy przed połoninami na które tak czekał Daniel. Ale co z tego jak całą radochę psuje deszcz. A ja już wiem co będzie :D
Załącznik 132950

Załącznik 132952

Kręcimy się jak po wąskich polnych drogach, po pagórkach. W końcu droga prowadzi pod górę i zaczyna wić się mocno. Daniel na 701 jakoś daje radę. Ja i Tomek powoli staramy się utrzymać w pionie :) Widoki piekne, chociaż mokro i mgliście i zrobiło się chłodno.
Załącznik 132951

Leje, ślisko jak cholera, opony zalepione toną gliny. Klnę w kasku na głos, staram się utrzymać. Wyjeżdżamy na duże wypłaszczenie i widzę sielski obrazek, stada owiec, w oddali pana wypasacza, jakiś domek, no bajka. 100% Rumunii w Rumunii. Ale są i one ;D Widzę jak z lewej gna już do nas całe stado. Nosz kurwa... Ja kocham wszystkie zwierzęta, psów się nie boję, sam miałem, uwielbiam każdego, no ale te rumuńskie to są jakieś nieodgadnione dla mnie. Pracują z ludźmi, są niedaleko swoje właściciela, a mimo to zachowują się groźnie. Albo tylko udają. Ale nigdy nie ma się pewności i wolę nie sprawdzać. Droga prowadzi cały czas lekko w dół, po obu stronach ogromne stada owiec. Koleiny i glina. I widzę jak Daniel odjeżdża, a my z Tomkiem, trochę na listonosza, momentami wstając staramy się nie upaść gdy koło nogi szczekają nam te pojebane owczarki. Odpuszczają gdy zjechaliśmy sporo w dół. Nie mam więc żadnych zdjęć z tego etapu. Dojeżdżamy do świeżutko zrobionej szutrowej ładnej drogi i zjeżdżamy nad rzekę Marusza.
Unia Europejska przysponsorowała wiaty i miejsca do grillowania nad rzeką. Ładnie, schludnie, postanawiamy zatrzymać się na popas i kawkę.
I w tym momencie przestaje padać :D Rumunia zawsze potrafi ugościć najlepiej jak potrafi.
Załącznik 132953

teddy-boy 19.03.2024 10:03

6 Załącznik(ów)
Asfaltowy transfer w okolice miasta Geomal. Nie bez problemów, ponieważ w międzyczasie powstała jakaś trasa szybkiego ruchu. Przez co oryginalny ślad od Touratech stracił sens. Kręcimy się trochę po mieście by wyjechać za nim i wbić się na szlak. Udaje się i tak oto jesteśmy u podnoża pięknych gór.
Miejsce okazuje się miejscową atrakcją dla miłośników samochodów terenowych.
Załącznik 132954
Załącznik 132955

A my jedziemy długą trasą cały czas w górę, wije się mocno, prowadzi przez lasy, co chwila widać szczyty gór. Ciężkie chmury są nisko, zniczona szutrówka kręci się bez końca. Na górze, przez te niskie chmury, ma się wrażenie że jest się naprawdę wysoko, bo momentami jesteśmy nawet ponad chmurami.
Załącznik 132956
Załącznik 132957
Załącznik 132958
Załącznik 132959

A na samej górze spotkamy nowiutki, świeży asfalcik, piękne krawężniki, zatoczki i miejsca postojowe. Dotarli już i tutaj, i pewnie za rok, dwa, ta piękna długa trasa pod górę którą jechaliśmy będzie wyasfaltowana.

teddy-boy 19.03.2024 10:27

7 Załącznik(ów)
Znowu trochę asfaltu i skręcamy w przepiękną górską drogę. Trasa zaczyna się w dolinie, kręci się i pnie powoli w górę, a miejscem kulminacyjnym jest punkt widokowy koło Dumesti.
Załącznik 132963
Załącznik 132964
Załącznik 132965
Załącznik 132966
Załącznik 132967
Załącznik 132968

Zjeżdżamy do asfaltu i trasferujemy się asfaltowymi drogami w okolice górskiego jeziora Belis Fantanele. Robi się wieczór, szukamy jakiejś kwatery. Daniel znajduje coś na booking, klik, zarezerowane, zapłacone, to jedziemy. Droga dość mocno przez las w górę, wysoko, a na szczycie wioska. Jest i nasz dom, z zewnątrz prezentuje się całkiem fajnie. Dzwonimy, chodzimy w koło ogrodzenia, nie ma nikogo.
Daniej dzwoni, a facet mówi że to pomyłka, on zapomniał zdjąć ogłoszenie z bookingu, bo dom wynajmuje tylko zimą dla narciarzy. A teraz stoi zamknięty, a on sam mieszka gdzie indziej. Robi się nieprzyjemnie, bo już zapłacone i robi się późno. Z pomocą przychodzą nam sąsiedzi. Pytają skąd jesteśmy i co tu robimy. Dzwonią do właściciela i chyba tłumaczą że nieładnie, więc po jakimś czasie przyjeżdża właściciel z żoną i otwierają dom. Myślałem że będzie niemiło przez ten zgrzyt organizacyjny, ale facet wyjmuje butelkę własnej roboty śliwowicy, przeprasza, tłumaczy że głupio wyszło. Włącza piec, żona pokazuje nam co i gdzie, wypijamy kilka kieliszków śliwowicy by przypieczętować zgodę i odjeżdżają. Mamy dla siebie cały duży piętrowy dom, ze wszelkimi wygodami.
Wieczorem urządzamy imprezę w dużym salonie, w niekodowanej telewizji leci mecz ligi mistrzów, śliwowica mocno rozgrzewa, a mi się przypomniało że od jakiegoś czasu świeci mi się rezerwa, ale to jutro jakoś ogarnę :D
Załącznik 132969

teddy-boy 19.03.2024 12:36

7 Załącznik(ów)
DZIEŃ 4
Wstajemy wcześnie, na dworze jest kompletna mgła i zimno. Jakieś smarowanie łancuchów, pakowanie i przypominam sobie że od wczoraj świeci mi się rezerwa. Sprawdzamy mapę, no nie ma nic w okolicy. Trzeba by odbić daleko. Na ile ci starczy?, pytają. No nie wiem, może tak na 70 km starczy. A to pewnie coś po drodze będzie. Luz.

Gdy tylko słońce się unosi to chmury znikają i momentalnie robi się piękna pogoda. Jedziemy chwilę asfaltem dookoła jeziora i skęcamy na polną drogę ciągnącą się w górę.
Załącznik 132970
Załącznik 132971

Za szczytem droga odbija na południe. Wygodny, ale kamienisty i dziurawy szlak wije się kilometrami między górami, pastwiskami, domkami pasterzy. Mijamy samotne krowy łażące wzdłuż drogi, strumyki, jest pieknie. A kilometry uciekają. 20, 30... A na mapie do jakiegoś miasteczka jak było daleko tak daleko jest nadal :)
Załącznik 132972
Załącznik 132973

Droga robi się trochę gorsza jakościowo. Coraz więcej piasku i kamieni i zaczyna prowadzić w górę. Momentami robi się stromo i wąsko. Nie ma za bardzo czasu na myślenie, trzymasz gaz i jedziesz, zatrzymanie się w połowie takich podjazdów ciężkim motocyklem to kiepski pomysł.
Widzę że Daniel zachwycony bo jego huska w końcu może poświrować. Mi też jedzie się świetnie bo mam dobre 20 kilo mniej :) Jadę na oparach. Wprawdzie momentami zastanawiam się co zrobię jak zabraknie, ale przecież kiedyś ćwiczyłem na Łotwie przelewanie paliwa w środku niczego, i rurka od camelbaga sprawdza się przy tym doskonale, a Daniel ma camelbaga :D Dodam że wozi też na husce taki dodatkowy miękki 3 litrowy zbiornik paliwa, ale jest pusty :D

Dojeżdżamy prawie na górę i droga znowu się poprawia, a widoki są piękne. Od rana uśmiech nam nie schodzi z twarzy. Piękna pogoda, słońce świeci, droga pusta i momentami wymagająca.
Załącznik 132974
Załącznik 132975
Załącznik 132976

teddy-boy 19.03.2024 13:26

7 Załącznik(ów)
Dojeżdżamy do jakiejś pasterskiej osady pomiędzy pasmami gór. Widoki zachwycają. Przerwa na odpoczynek i nacieszenie oczu. Ruszamy dalej, ale ponieważ krzyżuje się tu kilka wąskich ścieżek, mylę drogę i zaczynam zjeżdżać ostro w dół po dość kamienistej ścieżce.
Jakież jest moje zdziwienie gdy widzę że z przeciwka jadą dwa motocykle. Goście walczą z podjazdem, a po 3 kufry na dużych gieesach i ich opony nie ułatwiają im roboty. Jeden z nich podjechał, ja stoję i czekam aż minie mnie drugi, bo ciężko nam się zmieścić na tej ścieżce.
Wróciłem za nimi na górę. Dwóch sympatycznych i zasapanych niemców jedzie tą samą drogą co my. I też pomylili ślad, zjechali w dół i teraz zawrócili pod górę. Trochę pogadaliśmy, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Wyjmują drona, filmują z góry. Daję im nawet swojego maila, żeby wysłali film, ale... chyba zapomnieli.
Załącznik 132978

Czas ruszać dalej. Niemcy mówią żebyśmy jechali pierwsi bo poruszamy się trochę szybciej. OK, no to powodzenia panowie, my lecimy. Droga już prowadzi cały czas w dół, co zwiastuje że może jednak dojedziemy do jakiejś stacji. Znowu momentami są bardziej strome kamieniste zjazdy, ale jedziemy sprawnie, a widoczki cieszą od początku dnia. To jest dzień idealny!
Załącznik 132979
Załącznik 132980
Załącznik 132983

Na pobliskiej łące widzimy stadko osłów. Nie mogę się powstrzymać, jako miłośnik wszelakich zwierząt chcę się z nimi poznać bliżej. Pastwisko otoczone jest elektrycznym pastuchem. Widziałem go, więc przeczołgałem się dołem. Osły okazały się bardzo towarzyskie i miłe. Wracając z pastwiska chciałem powtórzyć manewr, ale się nie udało. Jebnęło mnie tak po plecach... W pierwszym momencie myślałem że mnie ktoś zdzielił bejsbolem. Nogi mi się ugięły a plecy bolały mocno. Musiał być mocny pastuch, naprawdę bolało!
Załącznik 132981]
Załącznik 132982

W końcu zjechaliśmy z gór na peryferia miasteczka Campeni. Dziwne miejsce bo czułem się jakbyśmy jechali przez jakieś Indie. Jedna wąska droga, z boku chatki pozbijane ze wszystkiego co tylko można wymyśleć i setki ludzi stojący po bokach. Jechaliśmy przez ten szpaler ludzi, dzieciaki chciały przybijać piątki... cygańska osada na obrzerzach miasta.
Bogu dzięki w mieście była stacja, a ja dojechałem! Patrząc na dystans to giees powysysał chyba resztki z wszelkich zakamarków baku i przewodów, no ale się udało!

Dalej transfer w stronę Sasciori, czyli na początek Transalpiny. Trasa asfaltowa, ale prowadząca skrótami przez wioski i lasy. Zrobiło się naprawdę gorąco, termometr pokazuje mi 26-27 stopni. Zatrzymaliśmy się w jakiejś wsi nad strumykiem. Chłopaki chcą kawkę, więc wstawiam maszynkę. Zdejmuję buty i orzeźwiam się w strumyku. Na pobliskiej działce jakieś kobiety pracują przy krzakach pomidorów i papryki.
Nagle przychodzi chłopak w wieku może 10 lat i wręcza nam pomidory i papryki ;) Zza ogrodzenie jego matka macha do nas i coś krzyczy, pewnie na zdrowie i smacznego ;) Dzieciak dostaje snickersa, a ja podchodzę do ogrodzenia z telefonem, i przy pomocy translatora dziękuję za dary. Pani pyta skąd jesteśmy, wymieniamy kilka grzeczności dzięki nowoczesnej technologii. Bardzo miły gest.
W Sasciori znajdujemy pokoje. Właściciel mówi przez telefon żebyśmy poczekali pod bramą, zaraz przyjdzie. Okazuje się że często gości motocyklistów z Polski, sam też jeździ. Nie ma gości, więc cały piętrowy dom jest do naszej dyspozycji. Dzięki temu dziś mamy niespotykany luksusu. Każdy z nas ma osobny apartament z dużym łóżkiem, własną łazienką, telewizorem... wypas totalny w symbolicznej cenie.
Wieczorem jeszcze spacer po miasteczku, uzupełnienie zapasów w sklepie, kolacja na którą zjadamy swojskie pomidorki i papryki... Dzień oceniam na 11 na 10!
Załącznik 132984

teddy-boy 19.03.2024 14:14

2 Załącznik(ów)
DZIEŃ 5
Poranek w Sasciori słoneczny i pogodny. Pakujemy się i już nie możemy się doczekać jazdy. Przed nami ta słynna, mityczna, legendarna Trasalpina. Ale z niej mamy przejechać Strategicą, i na to chyba czekamy najbardziej. No bo wysoko, bo terenowo, bo niebanalnie i sami nie wiemy co nas spotka.

Zatrzymujemy się tylko na tankowanie pod korek i ruszamy Transalpiną. Trasa jest piękna, widokowa, fajnie się wije. Zatrzymujemy się dopiero nad jeziorem Oasa. Ale na moment, popatrzeć i zrobić zdjęcia, bo tłumek ludzi przy straganach z chińszczyzną nas nieco odstrasza.
Załącznik 132997
Załącznik 132998

stopa-uć 19.03.2024 14:18

:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

teddy-boy 19.03.2024 14:53

9 Załącznik(ów)
Transalpina jest piękna, podróż mija w wyśmienitych humorach. Dojeżdżamy prawie na samą górę, gdzie jest odbicie na Strategicę. Daniel i Tomek podjeżdżają jeszcze kawałek wyżej zrobić fotki, a ja zostaję pooglądać stada owiec. Nie wiem co tam z nimi robią, wygląda to na jakieś liczenie, dzielenie stada, nie mam pojęcia. Część owiec i baranów trafia do ciężarówek, a kilka zabierają na pokład małych pickupów.
Załącznik 132999
Załącznik 133000
Załącznik 133001

Czas skręcić na Strategicę. Początkowo droga jest lajtowa, ale widoki piękne. W szerszych miejscach stoją nawet kampery i terenówki, ludzie podziwiają widoki, może i tam nocują oglądając piękne zachody i wschody słońca.
Załącznik 133002
Załącznik 133006

Daniel nie byłby sobą, gdyby nie wpadł na pomysł. Strategica jest jeszcze za nisko, więc podjedźmy tam wyżej na sam szczyt, gdzie widać wyciąg narciarski. No jest jakaś ścieżynka kaminista pod górkę. Udało się. Widoki urywają dupę, było warto.
Załącznik 133003
Załącznik 133004
Załącznik 133005

Dalej Strategica robi się coraz gorsza. Nie ma już terenówek, a samej drogi też w zasadzie nie ma :) Fragmentami jedzie się po kamieniach, czasem po śladach wyjeżdżonych w trawie. Gdzie jest tylko trochę niżej jest błoto i robi się ślisko. Kamienie też są gładkie i gdyby było mokro to nie byłoby fajnie. Potem droga znowu wraca, znika i tak w kółko. Wyjeżdżam zza zakrętu i kogo widzę? Znajomi niemcy bawią się dronem :D Ucieszyli się na nasz widok, chwilę pogadaliśmy i znowu pamiątkowa fotka. Tym razem oni jechali pod prąd, postanowili wracać Transalpiną więc spotkaliśmy się po środku Strategicy.
Acha, ja zaliczyłem jedną większą glebę. Motocykl nie ucierpiał poza pękniętym plastikowym handbarem, ale skręciłem mocno nogę. Boli, ale mogę jechać. Czuję że puchnie, więc postanawiam nie zdejmować do wieczora buta bo mogę go już nie założyć.
Załącznik 133007

teddy-boy 19.03.2024 15:40

3 Załącznik(ów)
Po jakimś czasie dojeżdżamy do rozwidlenia dróg. Track wskazuje dwie opcje. Hardkor - czyli dalsza jazda Strategicą do końca. Ma dopisek że tylko dla chętnych i świadomych co robią :) I Normal czyli powolny powrót górską szutrówką w dół. Wybieramy opcję Normal i zjeżdżamy powoli ciesząc się widokami.

Załącznik 133008

Napotykamy piękną wiatkę która aż się prosi by ugotować tu obiad, zrobić kawkę i odpocząć. Spotykamy dwóch polaków którzy jeżdżą po okolicy starą terenówką z którymi trochę gadamy. Buta nie zdejmuję chociaż czuję jak noga pulsuje...

Załącznik 133009

Górska ścieżka prowadzi aż do miasta Brezoi. Tu postanawiamy kierować się na północ w stronę naszej bazy. Plan jest dojechać asfaltem do Kluż- Napoka bo przed Sybinem zaczyna się nowa trasa szybkiego ruchu więc pójdzie sprawnie. Niestety w połowie drogi do Sybina trafiamy na gigantyczny korek. Oba pasy drogi zastawione. Drogi mają z obu stron barierki, więc przeciskamy się powoli między autami. Niestety w Rumunii nie potrafią w korki. Każdy stoi inaczej, jeden do lewej, inni do prawej, poprzytulani do barierek, pootwierane drzwi. Więc przeciskanie się idzie wolno, co chwila musimy czekać aż ktoś lekko przesunie auto. Napotykamy grupę kilkunastu motocyklistów z Niemiec. Stoją karnie w korku paląc szlugi. Krzyczą coś do nas że my jedziemy dalej... nie wiem o co im chodzi. Czekając na przesunięcie jednego z aut, słyszę jak z kabiny kierowca zagaduje do nas po polsku. Pytam go czy wie co się dzieje, ma CB więc może coś wie. Otóż przed Sybinem skała spadła na drogę i zablokowała całkowicie ruch. Podobno służby starają się to usunąć, ale korek z obu stron jest długi. Udaje nam się przejechać i lądujemy na przedmieściach Sybina (Sibiu). Postanawiamy poszukać miejsca na noc tutaj w mieście i trochę zaszaleć po mieszczuchowemu, a rano ruszyć na bazę.

Załącznik 133010

CzarnyCzarownik 19.03.2024 17:53

Jakby ktoś planował przejazd strategicą to warto jechać tą drogą dla hardkorów, nawet po to by się potem się wrócić.

Hardkory to był początkowy odcinek zjazdowy na końcu, ale między tym rozwidleniem a hardkorami było dużo super widoków do zjedzenia.

Tak nawiasem jechałem tam kilka chwilę przed rajdem transkarpatia. Jak się wracałem "główną drogą" to na strategicę pchał się sznur osobówek. Musieli mieć przednią zabawę :D

Jadłem śniadanie w tej samej wiacie :D Spotkaliśmy tam też dwóch panów na motocyklach z koszami. Chcieli jechać strategicą ale zabłądzili i zjechali przypadkiem tą łatwiejszą drogą.

Sent from my 22101316G using Tapatalk

teddy-boy 20.03.2024 10:31

10 Załącznik(ów)
Stoimy na chodniku w Sibiu i szukamy jakiegoś noclegu w mieście. Znajdujemy typowe mieszkanie bookingowe w samym centrum miasta. Po dojeździe na miejsce okazuje się, że nie bardzo gdzie jest zaparkować.
Nie wiem jak, ale Daniel załatwia nam miejsce na dziedzińcu sąsiedniej kamienicy. Dozorczyni dała nam kod do bramy i tylko prosiła by rano wyprowadzić motury po cichu.
W mieszkaniu zdejmuję w końcu buta, noga w siniaku, boli, trochę spuchła, pojawia się nowy problem bo w lekkich trampeczkach ciężko się kuśtyka.
Daniel i Tomek robią się na bóstwa, ja nie muszę :lol8: i idziemy zwiedzać miasto. Miła odmiana od jazdy po lasach i górach. Miasto uchodzi za jedno z najładniejszych w Rumunii i faktycznie jest co oglądać, panuje fajna atmosfera. Zaliczamy knajpy i wracamy późnym wieczorem na kwadrat. Tomek idzie spać, a my z Danielem postanawiamy opróżnić resztę śliwowicy, bo po co ta wozić pół butelki. Śliwowica jest wyjątkowo mocna i dobrze znieczula. Rano z nogą jest dużo lepiej :D

teddy-boy 20.03.2024 10:53

1 Załącznik(ów)
DZIEŃ POWROTU NA BAZĘ I DO POLSKI
Rano wyjeżdżamy z Sibiu i autostradą lecimy do Kluż-Napoka. W pewnym momencie wyprzedza nas policjant na motocyklu na sygnale. Daje znaki że mamy się zatrzymać. No ale jak to, gdzie? Na autostradzie?? Zwalnia i ręką pokazuje pobocze, no dobra, dziwne, mało bezpieczne, ale OK skoro taka jest wola władzy. Zeskakuje ze swojego sprzętu i biegnie opierdalać nas że mamy tablice całe w błocie! Zaczyna coś od mandatu, ale mówimy że wytrzemy. Czyścimy swoje tablice, profilatycznie jeszcze lampy i kierunkowskazy. Pan władza grozi nam jeszcze palcem na odchodne. Ech...

Nawigacja prowadzi nas przez całe miasto, więc mamy okazję trochę pooglądać. Miasto duże, zakorkowane w porannym szczycie, ale sprawia wrażenie całkiem fajnego. Na wylocie z miasta gubi nam się gdzieś Daniel. Ustalamy przez telefon że jedziemy do naszej bazy tak jak pokazuje google maps, więc pewnie złapiemy się gdzieś po drodze.

Nie łapiemy się po drodze ale tuż pod bazą. Myjnia, pakowanie, impreza, krótki sen i ruszamy o świcie do domu.

Czy warto przejechać tę trasę? Warto jeśli ma się ochotę na tryb połączenia trochę offu i przygody ze zwiedzeniem części kraju. Warto się pospieszyć bo już asfaltują nawet te widokowe szutrowe drogi w górach. Z resztą, każdy kierunek i wyjazd jest fajny gdy ma się sprawdzonych kompanów i zgraną ekipę.

Koniec. Fotek z tego etapu brak, bo nie było czego focić. Wstawiam więc zdjęcie tradycyjnego rumuńskiego loda. Wkręciłem chłopaków że kiedyś nazywały się Lody Cygan, ale unia nakazałą zmianę nazwy i zmienili na ROM. Miny mieli takie że chyba troszkę uwierzyli :D

Emek 20.03.2024 10:57

https://i.gifer.com/2mtE.gif
Podziękował. Przyjemnie się czytało.

Mhv 20.03.2024 11:07

Leo gustowny, nie ma co:)
Dzięki za relację, w RO najfajniejsze wydaje się to, że gdzie się nie pojedzie to jest ładnie.

krakus 20.03.2024 11:40

Z przyjemnością przeczytałem/obejrzałem. Dziękuję

trzykawki 20.03.2024 12:08

Bardzo fajne!!!! Chyba w 2008 miałem przyjemność przejechać transalpine po miękkim. Nie cała bo strasznie lało i na Urdele pass nie pojechaliśmy tylko w lewo nad Vidra. To był chyba ostatni moment na niasfaltową transalpine. Parę lat później przejechałem całą ale już po asfalcie. Oba razy na gs 1150

cheniek 20.03.2024 14:08

Dzięki … fajnie się czytało

teddy-boy 20.03.2024 15:22

@trzykawki
Zazdroszczę jazdy niewyasfaltowaną transalpiną. Teraz nawet ciężko sobie wyobrazić że tak mogło być.

rrolek 20.03.2024 18:21

Ciągnąć poboczem ile się da ;)

kylo 20.03.2024 19:52

Lubię takie Relacje :Thumbs_Up:

raf 20.03.2024 20:59

Dzięki, fajnie się czytało :Thumbs_Up:

Rafał_RD 20.03.2024 21:42

Tak, jak już przedmówcy pisali, Rumunia to taki bezpiecznik. Jeśli nie ma się sprecyzowanych planów na wyjazd, lub posypały się grubsze plany, tam zawsze można pojechać i dobrze się bawić.
Nawet jadąc kolejny raz tą samą trasą nie ma nudy. Można być w Rumunii kilkadziesiąt razy i za każdym razem czymś się zachwycić..

Dzięki za fajną relację, super się czytało i oglądało.

Melon 21.03.2024 13:35

:Thumbs_Up: Dzięki za fotorelację. :)

michau 21.03.2024 17:45

Miło mi się czytało.
Napisane z humorem bez zbędnej grafomanii.

Dredd 26.03.2024 10:21

Dzięki za super opowieść!
Fajne te osły :)
Choć musiałeś za kontakt z nimi zapłacić myto "pastuchowi" :D

To ciekawe, że zwierzęta potrzebują kontaktu z człowiekiem.
Kiedyś w Albanii trafiliśmy krowę, która bardzo chętnie przytulała się do Ani.

teddy-boy 26.03.2024 11:45

@Dredd, osły były mega fajne! Ogólnie zwierzęta są super, nie tylko koty czy psy. Mamy nieopodal działki hodowlę kóz, powiem ci że od lat to jest hit. Dzieciaki ciągle chcą tam jeździć, a znajomi jak ich zabieramy są zaskoczeni. Kozy są mega towarzyskie i uwielbiają się głaskać, tulić. Krowy sąsiada też, zwłaszcza te młode, nieważne ile ma się nóg, każdy ma potrzeby :D

rrolek 26.03.2024 13:02

Oj tam, nie filozofujcie. Pewnie chcą się jeno pozbyć części insektów ;)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:17.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.