Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Polska (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=75)
-   -   Pojezierze Drawskie - tajemniczy rejon zachodniej Polski (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=29513)

Vee 13.06.2017 14:36

Pojezierze Drawskie - tajemniczy rejon zachodniej Polski
 
Wstęp

Jednym z regionów, który mnie bardzo intryguje, jest Pojezierze Drawskie. Zdarza mi się tamtędy przemykać czy to służbowo czy w innych celach. Zazwyczaj bez refleksji. Ot kolejna droga do przejechania w gonitwie dnia codziennego. Wychodzi na to, że wiem o nim niewiele, a co nieznane - przyciąga.

Jednak gdyby się tak zastanowić. Jest to bogaty obszar poniemiecki, szlak bojowy "Wału Pomorskiego", liczne poligony, poradzieckie obiekty wojskowe, malownicze tereny, jeziora, pagórki, łąki i lasy. Wydaje się, że nie tak popularny jak rejon nadmorski, Kaszuby, Mazury czy polskie góry, niezniszczony, nie "zmanierowany" turystycznie.

Człowiek zawsze coś przeczyta czy usłyszy, czegoś dowie się z drugiej ręki. Jednak ostatnimi czasy zaczęło mnie mocno kręcić samodzielne "wgryzanie się" w otaczającą mnie historię... Przecież jest ona dosłownie na wyciągnięcie ręki. Bardzo lubię czytać literaturę historyczną, ale prawda jest taka, że przeczytać, to nie to samo co zobaczyć i dotknąć. Jedno doskonale uzupełnia drugie.

Wypad w tamten rejon planowałem już od jakiegoś czasu. Po drodze trafiłem jednak najpierw w Bieszczady, potem na Kaszuby. Inny powód, dla którego go odwlekałem to nieprzygotowany motocykl. Oczywiście mógłbym pojechać na "osiołku" (V-Stromie), ale nie o to mi chodziło w tym wyjeździe i nie tego typu jazdy oczekiwałem.

O co chodzi - zobaczycie. ;)

W każdym razie potrzebna była mi "koza".

https://c1.staticflickr.com/5/4217/3...9101aa0a_b.jpg

Jak to mówią co odwlecze, to nie uciecze... Nadszedł czas eksploracji.

D-1 (08.06.2017 - czwartek) - Prolog


Dzień przed wyjazdem był trochę szalony. Na ostatnią chwilę okazało się, że trzeba lecieć do pracy, a potem przygotować dokumentację i sprawozdania. Po południu ostatnie sprawdzenie motocykla: płyny, ciśnienie w oponach, światła, sygnalizacja itd. Wszystko gra.

Marszrutę miałem z grubsza przygotowaną już wcześniej. Wieczorem okazało się jednak, że pracując nad nią w Basecampie dysponowałem inną wersją mapy, niż wykorzystywaną w nawigacji. Tak więc około godziny 21.00 przy próbnym odpaleniu nawigowania wynikły błędy z przeliczaniem. Kolejne 2h spędziłem na ponownym wyznaczaniu tras, tym razem na właściwej mapie. :dizzy:

Zgrałem je na urządzenie, odpaliłem, chwila niepewności i... uff, działa. :bow:

Spać poszedłem później niż planowałem, a więc wyjazd też przesunąłem. Zamiast o 6.00 startuję o 7.30.

cdn.

Poncki 13.06.2017 17:53

Będę śledził!

wojtekk 13.06.2017 20:54

Jadę z Tobą!

RAVkopytko 13.06.2017 20:57

" Wieczorem okazało się jednak, że pracując nad nią w Basecampie dysponowałem inną wersją mapy, niż wykorzystywaną w nawigacji."


Zajebiście ,ja bym nie poprawiał :D

HarryLey4x4 13.06.2017 21:58

dawaj !

Vee 13.06.2017 22:31

Raviking - życie zweryfikowało plan. Uchylę rąbka tajemnicy, że trasy, które wyznaczyłem to mogłem sobie w rzeczywistości o kant dupska rozbić. :D

Dzięki za doping. Ciąg dalszy się pisze. Cierpliwości. ;)

walther_white 13.06.2017 22:35

Czyta się:)

RAVkopytko 13.06.2017 22:37

Vee ,jeżdżę raczej na kreskę a papierową mapę mam na zbiorniku co by za bardzo z kursu nie zejść ;)
Czekam na więcej.

Vee 14.06.2017 16:54

D-Day (09.06.2017 - piątek) - Droga cz.1


Na ten dzień zaplanowałem przejazd z domu do punktu noclegowego w Stawnie k. Złocieńca. Ogólne założenie: jak najwięcej offu, jak najmniej asfaltu.
Punkty orientacyjne zaplanowane, motocykl zatankowany i przygotowany. Ruszam w drogę, a w głowie przygrywa mi "Kino"



Od samego początku trzymam się planu: off, off, off. Zamiast wybrać oczywistą drogę, czyli krajową 11, wybieram leśny szlak, przechodzący pod koniec w betonowe płyty.

https://c1.staticflickr.com/5/4218/3...29a90fbc_b.jpg

Sprawnie docieram do Manowa pod Koszalinem. Szybko wskakuję na asfalt i kilkaset metrów dalej, przed lokalną parafią zjeżdżam ponownie do lasu, tym razem na dłużej.

https://c1.staticflickr.com/5/4283/3...536b8de3_b.jpg

Jazda lasem jest bardzo przyjemna. Czuć w powietrzu poranną świeżość i podnoszącą się wilgoć. Słońce nieśmiało wychyla się zza chmur. Na przecinkach i pomiędzy drzewami widzę młode sarny. Na wszelki wypadek zwalniam. Cieszę się jazdą.

Wkrótce docieram do czegoś czego nie planowałem i czego nie widać było podczas planowania trasy na mapie...

https://c1.staticflickr.com/5/4215/3...6854b6fb_b.jpg

Bród przez strumień.

Niezbyt głęboki, dno pokryte płytami, nurt leniwy.

"No i co to za wyzwanie?" pomyślicie. Cóż, dla mnie było. Nigdy wcześniej się na coś takiego nie porywałem.

Motocykl zostawiłem na zjeździe i zrobiłem szybki rekonesans. Na dnie nie widać nic podejrzanego - płyty trochę krzywe, zjazd do wody - nic szczególnego, wyjazd śliski i stromy, ale niski. Na przeciwnym brzegu teren prywatny, brama zamknięta, ale obok wywalona dziura w płocie - motocykl przejedzie. Kilkanaście metrów za nią dalszy ciąg mojej wymarzonej trasy. Nie chcę zawracać i szukać objazdów.

"Raz się żyje" mówię pod nosem.

Trochę spękany odpalam maszynę i wjeżdżam do strumienia. Wszystko idzie dobrze do czasu wyjazdu na brzeg...

...Oczywiście wjechałem w jedyną dziurę na tym odcinku... :mur:

Tylne koło się zapadło, a przednie momentalnie łapie uślizg na mokrej trawie i skręca się maksymalnie w lewo. Motocykl się pochyla. Czuję, że brakuje mi nogi i łatwy przejazd zmienia się w walkę o przetrwanie. Ostatkiem trzymam maszynę w pionie. Paciak jest niemal gwarantowany.

https://c1.staticflickr.com/5/4241/3...23215a43_b.jpg

Udaje mi się jakoś utrzymać motocykl i w końcu wyczołgać się na brzeg po śliskiej trawie. Łapię oddech, uspokajam się rzucając mięchem. :dizzy:

"Frajer" pomyślicie.
"Zabierzcie mu motor, bo się zabije wyprowadzając go z garażu" powiecie.

Za to ja Wam powiem, że przeszkoda może i była łatwa, ale dla mnie okazała się wyzwaniem, któremu omal nie sprostałem...
W każdym razie - obyło się bez mokrych gaci (brązowych plam nie liczę, bo na kamuflażu WZ-93 i tak nie rzucają się w oczy :D ).

Ruszam dalej. Jadę wzdłuż Kanału Rosnowskiego i przekraczam go - o tam...

https://c1.staticflickr.com/5/4253/3...361c04d3_b.jpg

...znaczy się po moście, przed wsią Lisowo.

Kawałek dalej zatrzymuję się przy punkcie czerpania wody, z którego rozpościera się widok na jezioro Hajka. W tle widać elektrownię wodną Niedalino, umieszczoną na rzece Radew.

https://c1.staticflickr.com/5/4239/3...d66ccbc9_b.jpg

Obiekt powstał w latach 1911-1912 z inicjatywy zarządcy tych ziem - rotmistrza Kartza von Kameke, pod nazwą Radue Überlandzentrale Heyka G.m.b.H.

Ciekawostka - nazwa Heyka powstała od nazwisk głównych udziałowców projektu - von Heydebrecka i von Kameckea. Została spolszczona i obecnie funkcjonuje jako Hajka.

W marcu 1940 roku, w wyniku przerwania tamy w Rosnowie, przez spiętrzającą się wodę oraz kry, doszło do katastrofy. Fala powodziowa przerwała zapory, nasyp, wały, linię kolejki wąskotorowej na trasie Koszalin-Białogard i wdarła się do doliny rzeki Radew. Trudno ocenić dzisiaj skalę zniszczeń. Wiadomo, że nikt nie zginął, ponieważ ludzie zostali w porę ewakuowaniu. Zwierzęta gospodarskie utonęły. Woda zerwała mosty, zniszczyła gospodarstwa i zakłady.

https://c1.staticflickr.com/5/4279/3...7fa8419346.jpg
Źródło: www.rosnowo.pl za Die Pommersche Zeitung "Flutwelle führte zur Katastrophe", 1994r.

Zapory elektrowni odbudowano w 1944r. wykorzystując "siłę" i "zapał" jeńców. Obiekt w 1947r. przeszedł w ręce Polski Ludowej.

Jadę dalej.

Droga robi się coraz bardziej piaszczysta. Wokół rośnie las sosnowy i liczne skupiska żarnowców. W pewnym momencie po prawej mijam opuszczony ośrodek wczasowy. Trochę zniszczonych domków letniskowych. Nic ciekawego. Dojeżdżam do asfaltu, po którym pokonuję kilkadziesiąt metrów...

https://c1.staticflickr.com/5/4214/3...d95bceb9_b.jpg

...i wjeżdżam w kolejną boczną drogę. Z każdym kilometrem robi się coraz bardziej gęsto.

https://c1.staticflickr.com/5/4288/3...fd6b5b40_b.jpg

Przejeżdżam skrajem pola. W pewnym momencie widzę błotko. Niby nic, ale zatrzymuję się, żeby zrobić rozpoznanie. Po kilku krokach, z pozoru niewinny kawałek podmokłego terenu zmienia się w konkretne bagno.

https://c1.staticflickr.com/5/4282/3...22c92324_b.jpg

Odpuszczam temat i zawracam do gruntowej drogi w lepszym stanie. Prowadzi mnie ona do wsi Buczek.

https://c1.staticflickr.com/5/4215/3...cafb6f9e_b.jpg

Nie jestem tu po raz pierwszy. "Dlaczego?" zapytacie - przecież to wioseczka pośród lasu, jakich wiele.

Otóż miało tutaj miejsce ciekawe zdarzenie, o którym mało się mówi (o ile w ogóle).

21 marca 1960 roku doszło tu do zderzenia dwóch samolotów bojowych w czasie ćwiczeń, polegających na ostrzeliwaniu holowanego rękawa.
Według rolnika, którego spotkałem po drodze, samoloty zderzyły się skrzydłami i uległy kompletnemu zniszczeniu. Jeden z pilotów, porucznik Tadeusz Golon, spadł razem ze swoim samolotem do lasu. Drugi z pilotów był Rosjaninem. P. Piotrow dokonał żywota spadając na pole, znajdujące się ok. 400m od zabudowań gospodarskich.

Niewyjaśnione pozostaje, dlaczego samoloty manewrowały i strzelały w rejonie, który de facto nie jest poligonem lotniczo-bombowym (ten znajdował się w lasach między wsiami Podborsko i Osówko). Dokumenty na ten temat wyjechały pewnie razem z radziecką jednostką z powrotem do Rosji i zostały pochłonięte przez otchłań archiwów.

Odkąd zetknąłem się z tym tematem próbuję odnaleźć mogiły pilotów, które znajdują się na tym terenie. Mogiła P.Piotrowa znajduje się obecnie na polu o dostępie ograniczonym przez rolnika, który je ogrodził. Z tego co słyszałem, pomnik został zdewastowany maszynami rolniczymi.

Grób T.Golona znajduje się gdzieś w lesie. Różne osoby wskazywały mi różne obszary - a to "w zagajniku", a to "tam gdzie kopaliśmy glinę", kończąc na "druga w lewo i za górką".

Niestety, wciąż nie mogę trafić. Zmarli najwidoczniej nie chcą bym odnalazł miejsca ich spoczynku.

Dotarłem jednak do materiałów, jak owe miejsca wyglądają.

Mogiła pilota Piotrowa ( Źródło: zdjęcie użytkownika Vergaser; http://forum.eksploracja.pl/ ) :

https://c1.staticflickr.com/5/4289/3...920aa95d_b.jpg

Mogiła T. Golona ( Źródło: zdjęcie użytkownika Vergaser; http://forum.eksploracja.pl/ ) :

https://c1.staticflickr.com/5/4289/3...5bf478c8_b.jpg

Tym razem także mi się nie udaje.

Wsiadam na motocykl i udaję się przez las w kierunku wsi Dobrowo. Znajduje się tutaj pałac w stylu neogotyckim, pochodzący z ok. 1900r.

https://c1.staticflickr.com/5/4216/3...b50654e5_b.jpg

Wybudowano go na XVIw. fundamentach. Związana z tym legenda mówi o rozległych podziemiach i sieci korytarzy, które rozciągają się pod pobliskim parkiem. Nie da się ich eksplorować ze względu na powietrze, którym "nie da się oddychać" - cokolwiek ma to znaczyć. Obstawiam konkretny poziom zagrzybienia, jako że teren jest podmokły (ze względu na przepływającą obok rzekę Liśnicę), a budynek pozostawiono samemu sobie. Powierzchnia użytkowa pałacu wynosi 1750m2, także jest to spory kawał przestrzeni.

Początkowo pałac należał do rodu von Kleist, mający we władaniu pobliskie ziemie. Po zakończeniu II wojny światowej włączono go do miejscowego PGRu. Od 1964r do 2000r. znajdowały się tu instytucje oświatowe, m.in. szkoła. Po 2000r. pałac przeszedł w ręce prywatne. Od tamtej pory systematycznie niszczeje. W 2012r. zmarł prywatny właściciel, a zadłużony obiekt wpadł w ręce komornika. Dług sięga blisko miliona złotych, a nieruchomość wyceniono na 250 tysięcy złotych. Nie wiem czy został już sprzedany, czy też nie, ale wątpię by jego los się odmienił.

Wielka szkoda, że tak wspaniały zabytek popada w ruinę. Spójrzcie jak wyglądał w czasach świetności i porównajcie ze zdjęciem powyżej.

https://c1.staticflickr.com/5/4229/3...47da7e23_b.jpg
Źródło: http://zachodniopomorskie.fotopolska...1777,foto.html

Dumając nad losem, zbieram się do dalszej drogi. Przechodząc przez chaszcze do bramy, zachowuję czujność, bo wyczytałem, że w okolicy pałacu wciąż można jeszcze spotkać Barszcz Sosnowskiego.

cdn.

Mateusz93 14.06.2017 17:39

:lukacz:
czekamy na kontynuacje!
super się czyta :)

wojtekk 14.06.2017 18:56

Piękna relacja! Jadę dalej!

Sławekk 14.06.2017 20:24

zaczyna się fajnie :)

mirkoslawski 14.06.2017 20:29

Więcej zdjęć poproszę! W okolice Brodnicy jeździłem często na ryby - generalnie też i Drawskie znam - fantastyczne tereny! Czyta się :)

Paweł 4x4 14.06.2017 21:07

Super tereny, za szkolnych lat Camping w Czaplinku był grany. Sie czyta.

ex1 15.06.2017 00:18

aaa widzisz .. było pisać... byśmy oprowadzili.. :D

Vee 15.06.2017 10:09

@Mirkoslawski - Da się zrobić. Jest z czego. ;)
@ex1 - Powiem tylko - poczekaj na rozwój wypadków. ;)
________________________________________________

Droga cz.2

Przez Dobrówko uderzam w stronę lasu, w poszukiwaniu poradzieckich bunkrów, w Podborsku. We wiosce znajduje się jeden z nich, będący kiedyś składnicą wojskową. Niestety okazuje się, że teren jest prywatny, ogrodzony płotem i drutem kolczastym i ogólnie to "uprzejmie wal się na ryj turysto".

https://c1.staticflickr.com/5/4214/3...0f8c65f8_b.jpg

Turlam się dalej. Zatrzymuję jakiegoś jegomościa, i pytam którędy najlepiej dojechać do bazy rakietowej. Najpierw dostaję burę, że go "nagrywam", ale zaraz potem słyszę zupełnie uprzejmą odpowiedź na postawione pytanie. O dziwo całkiem rozbudowaną. Dziwny człowiek... Ale nie mam czasu się nad tym zastanawiać, bo oto jest... magazyn śmierci.

https://c1.staticflickr.com/5/4210/3...77c7a397_b.jpg

Z tego co się orientuję istnieją trzy tego typu obiekty - Templewo, Brzeźnica-Kolonia (obiekt 3002 - o tym później) oraz właśnie tzw. obiekt 3001 w Podborsku.

"Czemu magazyn śmierci?" Ano, dlatego, że jest to nic innego jak poradziecki magazyn głowic jądrowych.

Obiektami kategorii "3000" zarządzała Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej. Miała pod swoją opieką głowice zarówno do rakiet balistycznych, jak i do konwencjonalnych bomb lotniczych.

"Skąd pomysł na ulokowanie takich składnic na obszarze Polski zachodniej?" Śpieszę z odpowiedzią. Manewry UW z 1965r. udowodniły, że transport broni jądrowej z ZSRR na zachód w warunkach "wojennych" jest zbyt wolny i mało efektywny. Nie dawało to możliwości wykonania szybkiego taktycznego uderzenia w wojska państw NATO. Dlatego na najwyższych szczeblach zdecydowano. "Bazy-magazyny powstaną w Polsce, towarzysze".

Operacja przemieszczenia "zasobów" miała kryptonim "Wisła". Brzmi znajomo? Do jej realizacji przystąpiono niezwłocznie, delegując do budowy infrastruktury oddziały LWP. Żołnierzy powiadomiono, że budują "instalacje dla wojsk łączności ku chwale Ojczyzny i Obywateli Polski Ludowej".

Jeśli się pochylić przez chwilę nad tym "przekłamaniem", to faktycznie...
Przechowywano tu środki do "łączności"...
Łączności w jedną stronę...
Za potwierdzeniem odbioru...
Bez adresu zwrotnego...

Budowa zakończyła się w styczniu 1970r. i instalacje od razu zajęli Rosjanie. Były one ciężko umocnione, posiadały koszary zdolne pomieścić niemal 200 żołnierzy, techników-specjalistów i kadrę oficerską.

Ciekawostką jest, że ochronę obiektu powierzono 83 Samodzielnej Gwardyjskiej Brygadzie Desantowo-Szturmowej.
Niebieskie berety.
Podkoszulki w biało-niebieskie pasy.

Jeśli nadal nic Wam nie świta, to przytoczę jedno, dobrze znane, słowo wyjaśnienia: SPECNAZ.

https://c1.staticflickr.com/5/4242/3...17abff1c_z.jpg
Źródło: http://zimnawojna.info

Według danych, które można odnaleźć w sieci, w latach 80, we wszystkich 3 obiektach przechowywano niemal 180 ładunków jądrowych, co daje niemal 60 na obiekt. "Środki" te zamierzano przekazać "we właściwym czasie" wybranym jednostkom LWP oraz na lotniska wojskowe w Bagiczu i Chojnie.

Wojsko Polskie w tamtych czasach posiadało całkiem rozbudowany park maszynowy, zdolny do przenoszenia ładunków nuklearnych. Były to między innymi:
Zestawy rakietowe: Łuna 2P16 i M9K52, SS1B/C Scud A/B, 9K79 Toczka.
Samoloty: MiG 21 PFM/bis, MiG 23, Su 20 i Su 22.
Zestawy artyleryjskie 2S7 Pion.

Przechadzając się po terenie zastanawiałem się nad tym co by było, gdyby zrobiono użytek z tych ładunków. Strach pomyśleć. Cóż - pewnie nie było ani mnie, ani Was. Nie byłoby radosnego dziczenia motocyklem po lesie, bo lasu by nie było, a ta relacja nigdy by nie powstała.
Na całe szczęście - ładunki te wywieziono z naszego kraju w cholerę na początku kwietnia 1991.

Obszedłem okolicę, ale niestety bunkry są szczelnie pozamykane. Tego dnia dostać się do środka nie było jak.

[url=https://flic.kr/p/W6cZ6e]https://c1.staticflickr.com/5/4278/3...c3e288af_b.jpg

Z kolei obiekty koszarowe znajdują się na terenie dzisiejszego zakładu karnego. Do środka wolałem się nie pakować, bo jeszcze by mnie tam przytrzymali, żebym lepiej się z nimi zapoznał. Lepiej dmuchać na zimne. W każdym razie, nie można sobie tam wejść ot tak sobie.

https://c1.staticflickr.com/5/4262/3...96649a2e_b.jpg

W rejonie więzienia wpadam na genialną drogę szutrową. Równa jak stół, prosta jak z bicza strzelił. No to co... Dupa do tyłu, 1-2-3 i ogieeeeń. :lc8:

https://c1.staticflickr.com/5/4217/3...01277258_b.jpg

Droga wiedzie mnie do Stalagu Luft IV. Jego pozostałości mieszczą się na północny wschód od Podborska. Po zdjęciu kasku uderza mnie stoicki spokój jaki tu panuje. Kręcę się trochę na piechotę po okolicy, chłonąc atmosferę tego miejsca. Czuję, że te lasy skrywają w sobie tajemnice. Niby cywilizacja jest na wyciągnięcie ręki...

Tym razem moją duszę odpowiednio nastraja Dire Straits i cudowna melodia skomponowana przez Marka Knopflera:


Stalag Luft IV Gross Tychow to były niemiecki obóz jeniecki, w którym przetrzymywano zestrzelonych alianckich lotników - głównie Amerykanów i Brytyjczyków, ale także, m.in. Kanadyjczyków, Francuzów, Belgów, Polaków i Rosjan.

https://c1.staticflickr.com/5/4266/3...d7a82529_z.jpg
Źródło: http://www.stalagluft4.org/

Funkcjonował on w latach 1944-1945 i składał się z czterech sektorów, podzielonych pasami granicznymi. Wokół obozu rozmieszczone były budynki o nieznanym przeznaczeniu. Właściwie, do dzisiaj nie jest pewne, dlaczego Niemcy wybrali taką lokalizację dla obozu. Podobno w okolicy znajdowało się lotnisko wojskowe z trawiastym pasem, które nie było wykorzystywane bojowo po 1939roku. Istnieją przypuszczenia, że wykorzystano je do rozbudowy infrastruktury obozowej. Kolejną niewiadomą jest lokalizacja cmentarza obozowego na tak dużym terenie. Zakładam, że należy on do sporych, biorąc pod uwagę śmiertelność w tamtym okresie...

W okolicy obecnie wciąż znaleźć można ślady historii. Ledwo widoczne są w zaroślach podstawy baraków i innych budynków. Przy drodze asfaltowej znajdują się pomniki upamiętniające jeńców oraz ewakuację obozu.

https://c1.staticflickr.com/5/4260/3...052c40db_b.jpg

Ewakuacja ta bardziej znana jest pod pojęciem "Marszu Śmierci". W wyniku szybkich postępów frontu wschodniego 28 stycznia 1945 zarządzono ewakuację cywilów i jeńców. Rannych i chorych lotników wywieziono pociągiem do Stalagu Luft I w Barth.

Od 6 do 8 lutego przez bramy obozu wyprowadzano na mróz wygłodniałych i osłabionych jeńców. Rozdysponowano między nich pozostałości paczek Czerwonego Krzyża. Ponad 8000 mężczyzn, cierpiących na wiele wyniszczających chorób, takich jak dyzenteria, tyfus czy stopa okopowa, wyruszyło w drogę liczącą 950km do Stalagu Luft XI B pod Fallingbostel. Dziennie pokonywali 24-32km, nie wiedząc co przyniesie przyszłość. Cała podróż zajmowała średnio 86 dni. Po drodze jeńcy zmuszani byli do nadkładania drogi i kluczenia, aby unikać nadciągającej Armii Czerwonej. Wielu z nich pozostało przy drodze, która okazała się dla nich tą ostatnią. A wojna wkrótce miała się skończyć, w ten czy inny sposób. Z kulą w plecach lub w ramionach swoich.

Miejsca takie jak to skłaniają mnie do głębokiej refleksji. Bezmyślne okrucieństwo i rzeź milionów. Okrutny wiek XX. Zadajmy sobie pytanie czy nasz, XXI wiek, będzie lepszy? Historię trzeba obserwować bardzo uważnie. Naród, który nie będzie na nią pomny, skazany jest na jej powtórne przeżycie, jak głosi pewien mądry cytat.

https://c1.staticflickr.com/5/4212/3...3f8fbbaa_z.jpg
Źródło: http://www.stalagluft4.org/

Zostawiam Stalag i pochmurne myśli za sobą. Ruszam wzdłuż głównej szosy, ale wciąż drogami leśnymi przez Trzebiszyn i Tychowo pod Drzonowo Białogardzkie.

Na zachód od tej miejscowości znajduje się mogiła robotników zmarłych podczas budowy trasy kolejowej Kołobrzeg - Poznań. Nie posiadam informacji ile osób zostało pochowanych w tej zbiorowej mogile. Wiem, że pomór miał miejsce w czasie epidemii cholery rozprzestrzeniającej się na tych terenach w 1895r. Jej ofiarami padli Polacy, Bułgarzy i Serbowie, który przyjechali na, wówczas niemieckie tereny, za pracą. I wtedy emigracja zarobkowa była dla niektórych koniecznością. Mogiła składa się z kamiennego pomnika, z krzyżem oraz kilku tabliczek pamiątkowych.

https://c1.staticflickr.com/5/4218/3...839b115c_b.jpg

Oglądając to miejsce, udaje mi się uchwycić moment przejazdu pociągu, po trasie, którą ci ludzie budowali ponad 100 lat temu. Czy ktoś przemykający tędy na co dzień zdaje sobie z tego sprawę? Szczerze wątpię.

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...8121d858_b.jpg

Jadę dalej przez łąkę w kierunku wsi Kikowo.

https://c1.staticflickr.com/5/4284/3...738cfd47_b.jpg

Osada jest niewielka - ma 195 stałych mieszkańców. Wieś za Niemca należała do dobrze nam znanego von Kleista. W jej okolicy znajduje się kilka ciekawostek.

Jest tu staw, o którym krążą legendy...

Podobno mieszka w nim niezwykle piękna księżniczka, która wychodzi na brzeg raz do roku w dzień świętego Jana, czyli 24 czerwca, pierze swoje ubranie i spaceruje wzdłuż brzegu ( !!! tak Panowie, właśnie w tej kolejności !!! ). :D:D:D
Podobno jest tak pociągająca, że kto ją zobaczy podąża za nią do stawu... Ale jest haczyk... Stamtąd się nie wraca... :Sarcastic:
Także nie wyobrażajcie sobie, że wskoczycie na numerek, a potem wypłyniecie na szerokie wody jak gdyby nigdy nic. Zupełnie jak w prawdziwym życiu... :haha2:
Nie liczcie na to, że zamieszczę zdjęcie stawu czy jego współrzędne. :D

A tak już całkiem na poważnie... :)

Niedaleko zabudowań położony jest pamiątkowy cmentarz poświęcony żołnierzom pochodzącym z Krosinka i Kikowa, poległym na frontach I wojny światowej.

W końcu, na ścianie kościoła, po lewej stronie od wejścia powieszono tablicę upamiętniającą Dietricha Bonhoeffera - niemieckiego pastora, teologa i antyfaszystę.

https://c1.staticflickr.com/5/4281/3...120cde46_z.jpg

Boenhoffer przeciwstawiał się ideologii i zapędom nazistowskim. W 1934 w Danii przedstawił wizję wojny, mającej podłoże w nazizmie. Jak pokazała historia - wiele się nie pomylił.

Jeśli zaś chodzi o jego związek ze wsią Kikowo, to w tutejszym kościele, będąc pod protekcją von Kleista-Retzowa, wygłaszał wiele kazań przeciwko Hitlerowi.
Związany ze spiskowcami, którzy dokonali zamachu na życie wodza w Wilczym Szańcu, został stracony razem z nimi w obozie koncentracyjnym Flossenbürg 9 kwietnia 1945.

________________________________________________

Jadziem dalej polnymi drogami przez Motarzyn i Żukówek.

Zatrzymuję się na chwilę w centrum Sadkowa pod obeliskiem, który głosi "NIE RZUCIM ZIEMI SKĄD NASZ RÓD", a poniżej data 17 III 1945r. Wokół kilka chałup, pomazany i zniszczony przystanek PKSu, wyłysiały trawnik.

Popijając wodę poprawiam nakolanniki, bo zaczęły mnie uwierać


...


Naraz słyszę okrzyk, zaciągający wyrazy i ucinający ich końcówki:

"Pjjęękn maszzziiyna! Napraffde pikna maszinnna!"

cdn. ;)

mirkoslawski 15.06.2017 10:25

Bardzo lubię takie połączenia - przygoda i historia! Pięknie!

tomajkAT 15.06.2017 10:39

Świetna relacja, prosim o więcej!

Vee 15.06.2017 14:12

Będzie, będzie. Niby 4 dni, a materiału się nazbierało tyle, że dzielić trzeba. ;)

jagna 15.06.2017 14:29

Fajnie piszesz i gratki za research ;)
I pewnie tak jak my w 2016 na Kaszubach wiele razy myślałeś patrząc na ruiny pałaców i innych: a wystarczyło nie niszczyć...

Dubel 15.06.2017 14:42

:lukacz::lukacz::lukacz::lukacz:

motomysz 15.06.2017 16:17

Vee, w weekend 24-25 jest organizowane coroczne spotkanie motocyklistów na terenie bunkra i więzienia Dobrowo. W tym czasie bunkier jest dostępny i można go zwiedzać. Motocykliści wjeżdżają rówież na teren więźnia. Ty temat raczej znasz bo gospodarzem imprezy jest Wiola z grupy koszalin, może ktoś inny będzie miał ochotę i skorzysta.
Również czekam na dalszy ciąg foto relacji.

Vee 15.06.2017 17:00

@Jagna
Zgadza się. Nie niszczyć i zagospodarować. Gdyby pomyślano o tym dużo wcześniej, nie okazałoby się nagle, po dziesiątkach lat, że na odrestaurowanie zabytku i spłacenie zadłużenia potrzeba grubych milionów...

@motomysz
Jasna sprawa, że znam temat, tylko tak się nieszczęśliwie w tym roku składa, że w tym czasie będę w podróży służbowej.

Zmyler 15.06.2017 17:03

Świetna relacja ! Przygotowanie historyczne też imponuje. Możesz konkurować z Wołoszańskim. Czekam na ciąg dalszy.

Vee 15.06.2017 19:00

Cytat:

Napisał Zmyler (Post 535744)
Świetna relacja ! Przygotowanie historyczne też imponuje. Możesz konkurować z Wołoszańskim. Czekam na ciąg dalszy.

Dziękuję, to bardzo miłe :bow: ale Pan Wołoszański, to zupełnie inna liga niż moje amatorskie wypociny.
Swoją drogą, to właśnie od jego książki "Ten okrutny wiek" zaczęła się moja przygoda z literaturą faktu i historyczną, która trwa do dziś.

Vee 16.06.2017 11:35

Droga cz.3


Zatrzymuję się na chwilę w centrum Sadkowa pod obeliskiem, który głosi "NIE RZUCIM ZIEMI SKĄD NASZ RÓD", a poniżej data 17 III 1945r.

Poprawiam nakolanniki, bo zaczęły mnie uwierać. Naraz słyszę okrzyk, zaciągający wyrazy i ucinający ich końcówki:

"Pjjęękn maszzziiyna! Napraffd pikna maszinnna!" :friday:

Podnoszę się z pozycji "upuściłem mydło pod prysznicem", rozglądam się i nikogo nie widzę. W końcu wyglądam nieśmiało zza obelisku.

Nieopodal pomnika znajduje się mały sklepik. W drzwiach stoi pucołowata kobieta w fartuchu. Na murku, obok roweru siedzi starszy pan z piwerkiem, którym wykonuje znaczący, dobrze znany gest.

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...d62792b59b.jpg

"Dziękuję uprzejmie!" odkrzykuję wykonując żartobliwy salut.

Na tym kończy sie nasza wyszukana konwersacja. Wstukuję w Garmina kolejny waypoint, sadzam tyłek na piękną maszinu i odjeżdżając macham do starszego pana. A co. Pozytywny wizerunek motocyklisty powinien być widoczny na każdym szczeblu drabiny społecznej. :)

https://c1.staticflickr.com/5/4288/3...011f5d85_b.jpg

Dla odmiany - asfaltem dojeżdżam do Osówka przez Trzebiec i Wicewo. Zjeżdżam z głównej drogi w kierunku rzeki Parsęta. Na jej brzegu znajduję ruiny poniemieckiego młyna z 1930 roku oraz zniszczoną kładkę nad wodą.

Informacji na jego temat nie mam żadnych. Na sąsiedniej działce buduje się nowoczesny dom z bali, ale nikogo tam nie zastałem, żeby podpytać.

https://c1.staticflickr.com/5/4208/3...bb6b6a38_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4254/3...24b638f3_b.jpg

Stan z grubsza widać na zdjęciach. Po bliższych oględzinach wychodzą szczegóły.
Brak elementów napędowych, w tym przekładni i wałów młyna, część betonowej konstrukcji się zawaliła, podłoga jest zapadnięta, ze środka czuć wilgocią i stęchlizną. Obraz nędzy i rozpaczy. Pomyśleć, że budynek ten ponad 80 lat temu był nowiutki, zadbany i sprawny.

Rzut beretem od Osówka znajduje się kolejna wioska - Tychówko. Trochę przez przypadek wpadam na kolejne ruiny - tym razem kościoła.

https://c1.staticflickr.com/5/4232/3...e657e5e8_b.jpg

Był to kościół po ewangelicki pod wezwaniem Św. Józefa. Wybudowano go w 1739r. ze środków fundacji - a jakże - von Kleista. Obecnie grozi zawaleniem. Dach podparto belkami, wewnątrz znaleźć można resztki wyposażenia.

https://c1.staticflickr.com/5/4284/3...583a027d_b.jpg

Cały teren jest zarośnięty. Krzaki i inne chwasty mam do piersi. Od radu widać, że miejsce jest rajem dla okolicznych kotów.

Przechodzące drogą kobiety z siatkami patrzą na mnie nieprzyjaźnie, jakbym popełnił jakiś gruby nietakt. Rozmawiając ze sobą odchodzą w górę ulicy. Ze strzępków, które do mnie docierają, słyszę jak jedna z nich mówi, że brała w tym kościele ślub. Cóż, świątynia kiedyś wyglądała całkiem ładnie (zdjęcie z 2001 roku):

https://c1.staticflickr.com/5/4265/3...335d6d3674.jpg
Źródło: http://www.kosciolydrewniane.pl/ ; fot. Ilona Szukała

Nie namyślając się wiele dłużej ruszam na trakt. W Bolkowie, przed sklepem, zjeżdżam z asfaltu i gruntówką wśród pól cisnę w stronę Łośnicy i Ostrego Bardo.

W głowie tym razem przygrywa mi muzyka G. Zamfira:


https://c1.staticflickr.com/5/4234/3...97d72ac7_b.jpg

W Ostrym Bardzie przelatuję przez zdezelowany PGR.

https://c1.staticflickr.com/5/4239/3...92ffdf97_b.jpg

Dalej wpadam na kolejną polną drogę podłej jakości, która szybko zaczyna ginąć w gąszczu.

https://c1.staticflickr.com/5/4258/3...d28238ca_b.jpg

Zaczynam się przedzierać. Jedyne co wiem, to że podążam z grubsza w stronę Połczyna Zdroju. W pewnym momencie łapię się na myśli, żeby zawrócić, bo sytuacja robi się ździebko niewygodna. Turlam się w asyście komarów wielkości dobrze nażartego szerszenia...

Po dłuższej chwili, kilku soczystych "ku***ch" i jednej prawie-żałosnej-glebie na błocie - wyjeżdżam na solidną szutrówkę, która towarzyszy mi do samego Połczyna.

https://c1.staticflickr.com/5/4214/3...848de1da_b.jpg

Moje trudy zostają nagrodzone ponieważ w prześwitach między drzewami widzę to...

https://c1.staticflickr.com/5/4258/3...41f68625_b.jpg

"To" wydaje mi się jakimś rezerwatem. Tak właściwie - chyba nie powinno mnie tu być. Ale skoro już się zatrzymałem - warto wyciągnąć się na trawie, skonsumować kanapeczkę i dać odpocząć kończynom. :smoking:
Zagryzając chleb z wędliną, z fascynacją obserwuję swoisty taniec ptaków nad wodą.

https://c1.staticflickr.com/5/4242/3...5d98caa0_b.jpg

Dalej droga jest już prosta. Wpadam do Połczyna i jadę do sklepu, żeby uzupełnić zapasy wody. Słoneczko całą drogę przygrzewa solidnie. Wyjeżdżając z miasta na jedną z bocznych dróg mijam najpierw wieżę przeciwpożarową, a następnie jezioro Kłokowskie.

Asfaltem dolatuję do skrzyżowania z drogą nr 173. W moje oczy rzuca się coś dziwnego. Jadę więc sprawdzić o co chodzi. Zjeżdżam na ugór, od drugiej strony mam lepszy widok. Oto jest:

https://c1.staticflickr.com/5/4263/3...afa4e7f9_b.jpg

Radiowo-Telwizyjny Ośrodek Nadawczy Toporzyk, w skrócie RTON Toporzyk. Wieża ma wysokość 75m n.p.t., a jej podstawa znajduje się na wysokości 205m n.p.m. Do maja 2013 roku nadawano stąd programy analogowe.
Obecnie transmisja odbywa się cyfrowo. Programy telewizyjne: Polsat i TVP Info/Szczecin oraz radiowe: RMF FM, Polskie Radio, Radio Maryja oraz Eska Szczecinek.
Nie mam przy sobie odbiornika, za który sumiennie płacę abonament RT, więc niepocieszony ruszam w drogę.

Dojeżdżam do Gawrońca, gdzie odnajduję pałac z XIXw., który miał być ruiną, a okazuje się częścią funkcjonującego gospodarstwa rolnego. Co więcej wygląda całkiem nieźle.

https://c1.staticflickr.com/5/4288/3...00c7fe94_b.jpg

No powiem Wam, że jestem POZYTYWNIE ZASKOCZONY tym faktem. Tak poza nawiasem, strzelam, że przy jego budowie także korzystano z głębokiej kieszeni Herr von Kleista.
Za to przy odrestaurowywaniu wykorzystano fundusze UE, o czym świadczy tabliczka na jednej ze ścian. Oby tylko pałac nie skończył jak ten w Dobrowie, obciążony hipoteką i długami...

Robię chwilę przerwy, żeby nanieść moje obserwacje na mój zgrubny plan podróży.

https://c1.staticflickr.com/5/4205/3...f3a8ca15_b.jpg

Jadę dalej asfaltem i docieram w rejon Złocieńca. Krótki przystanek przy punkcie czerpania wody nad jeziorem Siecino.

Wykonuje szybki telefon do kolegi - Miotaczatruskawek. Wcześniej kontaktowaliśmy się przez forum VStromClubPolska i umówiliśmy się z grubsza na wspólną jazdę. Miotacz bardzo mi pomógł z planowaniem podróży. I jak się okaże dalej, jego wkład wciąż będzie bardzo duży.

Umawiamy się na pogadankę dzisiejszego wieczoru. Przy okazji odbieram smsa od Mara, który z przyczyn osobistych nie mógł mi towarzyszyć w czasie tego wypadu. Okazuje się, że będzie jutro w okolicach Drawska, żeby się z nami spotkać.

Ekstra - sobota zapowiada się nieźle. Będzie nas trzech. A jak powszechnie wiadomo:

"Takich trzech, jak nas dwóch, nie ma ani jednego..." :haha2:

https://c1.staticflickr.com/5/4263/3...8fb6456f_b.jpg

Podążam dalej w stronę Złocieńca. Na rozdrożu przed miastem wita mnie Zajączek Złocieniaszek.

https://c1.staticflickr.com/5/4289/3...7c6bdc82_b.jpg

Płaskorzeźba niegdyś spełniała rolę drogowskazu. Na obu uszach zająca figurował napis "FALKENBURG". Ten żartobliwy drogowskaz oznaczał, że obie drogi rozdroża zaprowadzą podróżnego do Złocieńca. Obecnie zając jest jednym z symboli miasta.

Wybieram jedną z dróg i faktycznie - trafiam do miasta.

cdn.

Vee 17.06.2017 10:37

Droga cz.4


Jestem blisko mety, ale po drodze zbaczam jeszcze na trochę z głównej drogi. Kieruję się wzdłuż torów bocznicy kolejowej na tereny należące do 2 Brygady Zmechanizowanej Legionów im. Marszałka Józefa Piłsudzkiego. Nad koronami drzew majaczą dwie wieże.

https://c1.staticflickr.com/5/4263/3...423f5607_b.jpg

Chciałbym Wam przytoczyć pewne fakty na temat tego miejsca.

Gdybyśmy przenieśli się wstecz, do 24 kwietnia 1936roku, znaleźlibyśmy się w niemieckim Falkenburgu (dziś Złocieńcu), nad jeziorem Krossinsee.

https://c1.staticflickr.com/5/4209/3...aac669f9_b.jpg
Źródło: www.flickr.com

W tamtym dniu z pewnością panował podniosły nastrój. Sam Führer przyjechał do miasta. Pojawił się, aby osobiście dokonać uroczystego otwarcia nowego ośrodka Ordensburg.

"Czym jest Ordensburg?" - zapytacie.

Cóż, był to ośrodek szkoleniowy partii DAP. Utworzony, by edukować w nim młodzież niemiecką, w duchu nazistowskiej ideologii. W jej murach miały wykształcić się silne ciała i błyskotliwe umysły przyszłych elit III Rzeszy. Młodym pisana była świetlana przyszłość. Mieli w przyszłości zarządzać nowymi ziemiami, gdy tylko Niemcy zaczną rozszerzać Lebensraum.

https://c1.staticflickr.com/5/4234/3...09d8cf33_b.jpg
Źródło: www.zlocieniec.pl

Program nauczania był doskonale przemyślany i zgodny z linią partii. Adepci mieli uczęszczać na zajęcia z nauki o rasach prowadzone przez biologów i fizjologów światowej klasy oraz dokładnie przyswajać wykłady z historii. Kadra ośrodka miała ukształtować ich światopogląd przez nauczanie filozofii, sztuki i kultury. Mieli stać się doskonałymi zarządcami dzięki naukom społecznym i gospodarczym. Wiedza wojskowa była równie ważnym aspektem kształcenia, co dogłębne studiowanie ideologii. No i zaprawa fizyczna. W zdrowym ciele zdrowy duch.

Wymagania stawiane przyszłym Ordensjunkrom były bardzo wysokie. Doskonały stan zdrowia, udokumentowana płodność, brak obciążenia chorobami genetycznymi, wiek między 23 a 26 lat, więcej niż 160cm wzrostu, narodowość i obywatelstwo niemieckie, pochodzenie aryjskie, uregulowany stosunek do służby wojskowej i aktywne członkowstwo w DAP. Byle kogo nie przyjmowali.

"Spytacie dlaczego budowlę nazwano "twierdzą zakonną" (Ordensburg)?"

Niemcy lubowali się w nawiązywaniu do dumnej tradycji germańskiej. Zabudowania Ordensburgów swoim monumentalizmem nawiązywały do czasów średniowiecznych. Gotowe prowadzić obronę okrężną niczym dawne zamki zakonu krzyżackiego. Grube mury wykonane ze znakomitych Falkenburgskich cegieł. Nie toporne lecz mocne. Elementy dekoracyjne z drewna i piaskowca. Teren doskonale przemyślany i samowystarczalny.

Tak, użyłem liczby mnogiej w odniesieniu do Ordensburgów. Istnieją jeszcze dwa obiekty, oprócz tego w Złocieńcu. Vogelsang w Eifel, w Nadrenii Północnej oraz Sonthofen w południowej Bawarii. Wodzowi jednak było mało i w planach były kolejne dwa: jeden w Marienburgu (Malborku), drugi w Kazimierzu nad Wisłą (Kazimierz Dolny).

Ciekawe wydarzenie miało miejsce, gdy rozpoczynano budowę ośrodka złocienieckiego, kładąc kamień węgielny. 22 kwietnia 1934 roku w fundamentach wieży ciśnień (wyburzona zaraz po zakończeniu wojny) umieszczono metalową puszkę.

https://c1.staticflickr.com/5/4280/3...77fa7be7_b.jpg
Źródło: www.zlocieniec.pl

Była to swoista kapsuła czasu. Planowano, że za kilkaset lat, kolejne już pokolenie 1000-letniej Rzeszy otworzy ją i znajdzie dokumenty, pieczęcie, monety i banknoty - oraz uwaga - gazety i film z obchodów 600-lecia Falkenburgu. Wydobyli ją jednak 6 września 2016roku Polacy.

Bardzo interesująca jest para wielkich wież, górujących nad okolicą. Mają po 50 metrów wysokości i wykonano tylko dwie z czterech zaplanowanych. Ośrodek, mimo uroczystego otwarcia, nie został tak naprawdę ukończony. Ogromna inwestycja wymagała dużej ilości czasu i niewyobrażalnej ilości Reichsmarek.

https://c1.staticflickr.com/5/4256/3...b05cefc39f.jpg
Źródło: www.battlefieldsww2.com

"W jakim celu powstały wieże?"

Co do tego nie było klarownej koncepcji. Miały wyznaczać skrajne narożniki gigantycznej hali sportowej lub placu apelowego, lub tzw. "Domu Wiedzy". Jak to u nazistów - budynki mające służyć "wielkiej sprawie" musiały mieć odpowiedni rozmach, chociaż, tak naprawdę, na samym początku, do celów szkolenia "elit" planowano wybudować zaledwie skromne baraki. Ośrodki były osobistą inicjatywą Herr Adolfa.

Historię Ordensburga można by ciągnąć i ciągnąć, bo temat byłego ośrodka NSDAP jest rozbudowany i wielowątkowy. Historia potoczyła się tak jak się potoczyła. Wybuch wojny pokrzyżował plany partii nazistowskiej i Ordensburgi zdążyły naprodukować niecałe dwa tysiące fanatyków. Wraz z rozpoczęciem Blitzkriegu zostali oni powołani do różnych jednostek bojowych. Jeszcze w 1943 roku naziści próbowali przywrócić złocieniecki ośrodek do życia, szkoląc inwalidów wojennych. Jednakże był to już czas, kiedy "fala zmieniała swój kierunek"...

W 1945 teren Ordenburga przejęła i obsadziła Armia Czerwona. Obecnie znajduje się w niej Jednostka Wojskowa 1696 czyli 2 Brygada Zmechanizowana. Teren jest, poza nielicznymi wyjątkami, zamknięty. Wieże poniemieckiego obiektu można podziwiać zza płota. Jest jednak duży plus takiego stanu rzeczy. Dzięki temu, że jest to teren wojskowy, obiekt nie jest dewastowany i dalej trwa wśród nas.

https://c1.staticflickr.com/5/4278/3...d5b2e5c9_b.jpg

Odpalam Yamaszkę i przemykam przez Złocieniec w kierunku Stawna. Niedługo potem dojeżdżam do agroturystyki "U Dworusów". Rozpakowuję swoje graty w przydzielonym pokoju i raz dwa pożeram obiad.

"Co by tu jeszcze porobić?"

Miotacza oczekuję w okolicach 20, a jest po 17. Hmm...

Mam jeszcze trochę czasu, żeby objechać najbliższą okolicę. Teraz już na lekko, wyskakuję ze Stawna na jedną z polnych dróg. Robi się przyjemnie ciepło. Słońce powoli przymierza się do przeskoku za horyzont. Zatrzymuję się nad jeziorem. Myślę o wrażeniach dzisiejszego dnia. Jestem zadowolony, że udało mi się zrealizować swoją pierwszą "poważną" trasę offroadową.

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...b5f0ec35_b.jpg

Czas płynie powoli, więc postanawiam odnaleźć geodezyjny środek powiatu Drawskiego. Podobno jest to jakiś kamienny obelisk... Zobaczymy. Startuję Tenerkę i ruszam na poszukiwania.

Droga prowadzi mnie przez las. Zmęczenie po całym dniu daje o sobie znać. Podejmuję bezsensowną decyzję o pokonaniu błotnistego odcinka górą koleiny. Dojeżdżam do połowy, motocykl leci na lewy bok, a ja nawet nie wiem kiedy ląduję w parterze, witając się serdecznie z glebą, jak ze starym, dobrym znajomym. :dizzy:

https://c1.staticflickr.com/5/4282/3...b712b48f_b.jpg

Adrenalinka skacze, raz dwa zbieram się z desek i ślizgając się w błotnistej mazi stawiam Kozę do pionu. Połowa problemu z głowy. Tylko, że motocykl stoi w poprzek drogi, każde koło znajduje się w innej koleinie, a osłona silnika zapiera się o jej szczyt. Łapię oddech...

Jak na akcję w pojedynkę - SNAFU.

Ale myślę sobie:
"Najważniejsze - motor w pionie. Teraz na spokojnie wyprowadzić go na kawałek suchego. Nie ma co się śpieszyć".

Moje rozmyślania przerywają kolejne dywizjony komarów, które nadciągają z każdej strony.

No teraz to się dopiero zrobił FUBAR. :dizzy:

Komary mam w kasku, pod zbroją, w butach. W gaciach też by się pewnie jakieś znalazły, ale raczej martwe na amen. :D

Każda sekunda zwłoki to dodatkowe ukąszenia. Sprężam się i w końcu ląduję wypruty poza "akwenem" razem z motocyklem.

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...16ccacb7_b.jpg

Myślę, że jak na pierwsze grzebanie się z błotka poszło całkiem nieźle.

"No to dawajcie ten Dakar..." - kpię z siebie w duchu ruszając dalej.

Nie odjeżdżam daleko , bo okazuje się, że dosłownie kawałek w pole, jest poszukiwane przez mnie miejsce. No nieźle. Zatrzymuję się pod drewnianą wieżą triangulacyjną i obchodzę teren.

https://c1.staticflickr.com/5/4234/3...c3bebbf5_b.jpg

Uwagę zwraca granitowy prostopadłościan zwany centroidem. To on wyznacza środek Powiatu Drawskiego. Jest opisany z każdej widocznej strony.

Na samej górze widnieje róża wiatrów wyznaczająca kierunki świata.
Na ścianie od południa widnieje zarys powiatu i zaznaczona na nim lokalizacja wsi Stawno.
Od północy widać herb powiatu.
Od wschodu naniesiono napis: "WIELOFUNKCYJNY PUNKT OSNOWY GEODEZYJNEJ ŚRODEK POWIATU DRAWSKIEGO".
Od zachodu umieszczono dokładną lokalizację w systemie PL-2000.

https://c1.staticflickr.com/5/4279/3...89c073f1_b.jpg

Oprócz obelisku umieszczono tutaj liczne przykłady sposobów oznaczania osnowy geodezyjnej, wykorzystywanej do pomiarów. Słupki, znaki, poboczniki itd. Mógłbym tutaj o tym napisać rozprawę naukową... Tylko po co?

Jest tutaj coś znacznie bardziej ciekawego - wspomniana wcześniej drewniana wieża. Na wysokości 5 metrów podest, do którego prowadzą bardzo strome schody o 21 stopniach.

https://c1.staticflickr.com/5/4279/3...198261f1_b.jpg

Niewiele myśląc pakuję się na górę, przysiadam sobie na podłodze i...

...zresztą zobaczcie sami... zrozumiecie.

Gorący i męczący dzień odszedł w niepamięć. Jest ciepły wieczór. Delikatny wiatr muska zboża, które cicho szumi i lekko faluje.

https://c1.staticflickr.com/5/4277/3...bc89a080_b.jpg

Nad okolicznymi stawami unoszą się ptaki. Słychać odległe odgłosy żerowania.

https://c1.staticflickr.com/5/4232/3...3e0fdb25_b.jpg

Wystawiam twarz do zachodzącego słońca i chłonę aurę tego miejsca. Nie słychać samochodów, w zasięgu wzroku nie widać żadnego człowieka. 10 kilometrów nad ziemią dostojnie sunie odrzutowiec, pozostawiając białą smugę na błękitnym niebie.

https://c1.staticflickr.com/5/4229/3...34346e26_b.jpg

Mój umysł sam się oczyszcza, osiągam wewnętrzny spokój. Tracę poczucie czasu. Jeśli istnieje gdzieś raj, to mój jest właśnie tu i teraz. Na szczycie tej wieży. Czuję, że żyję.

Nadszedł też moment, w którym znalazłem miejsce, w które całkowicie wpisuje się sens tekstu i muzyka Jose Gonzalesa:



Od razu zdradzę Wam, że każdy następny dzień będę kończył na tej właśnie wieży...

---

Powoli zbieram się z powrotem na nocleg. Dojeżdżam na miejsce. Szybka przepierka rzeczy i czekając na Miotacza walę się na trochę do wyra, żeby przekimać pozostały czas. Odczuwam zmęczenie po całym dniu jazdy.

Około 21 słyszę zbliżającą się Beemę. Jest małe powitanko i w końcu poznajemy się osobiście. Okazuje się, że Miotacz przywiózł jednego Żubra. Reszta stada uciekła z siatki w czasie jazdy. :D

Rozsiadamy się w pokoju i do północy czas przelatuje nam na rozmowie o Poligonie Drawskim i okolicach. Jego wiedza na temat tego rejonu jest ogromna.

W końcu decyzja -czas spać. :spac: Jutro też jest dzień...

Koniec dnia pierwszego

dżony 17.06.2017 13:53

Moje rejony więc te historie są mi dobrze znane ;) fajne masz podejście do tematu, bardzo rzeczowe. Nie trzeba wcale daleko jechać żeby odkrywać ciekawe miejsca.

Chylę czoła i czekam na więcej :)

Wysłane z mojego E2105 przy użyciu Tapatalka

Vee 18.06.2017 07:06

@dżony - Dziękuję za dobre słowo. ;) Masz rację, często latając dosłownie "wokół komina" można natknąć się na ślady ciekawych historii.

_____________________________

D+1 (10.06.2017 - sobota) - Dziczenie cz.1


---


Notka od autora:
Ponieważ komisyjną większością 2/3 głosów zdecydowaliśmy, że nie będziemy straszyć czytelników naszym kaprawym licem, w tym odcinku, nasze miejsca zajmie gwiazdorska obsada.

Występują:
...Futurama Fry jako Mar...
...Yao Ming jako Miotacztruskawek...
...Barrack Obama jako ja...


---

Budzę się około 5 rano. Za oknem ciężkie chmury. Nie zdążyłem zczołgać się z wyra, a już zaczęło padać. Chwilę później to już leje konkretnie. "Chyba jakieś jaja..." - opieram głowę o futrynę.

Miotacz pochrapuje w najlepsze, więc biorę bardzo ciekawą monografię, którą przywiózł ze sobą. Wczytuję się w temat o niemieckich przygotowaniach do utworzenia poligonu lotniczego. Ilość szczegółów w opracowaniu poraża. Dowiaduję się o wioskach i wioseczkach, które poświęcono, by wygospodarować teren dla ćwiczeń wojskowych. Wszystko tu jest: kto, gdzie, jak, po co...

O 9 schodzimy na śniadanie. Konwersacja toczy się dalej w towarzystwie muzyki z gramofonu. Po posiłku Miotacz zaczyna się pakować, a ja dzwonię do Mara. Wstępnie byliśmy umówieni w Drawsku, ale okazuje się, że Mar dotarł już do Złocieńca. Deszczu nie widział na oczy. To dobrze wróży...

Spotykamy się w komplecie pod agroturystyką i ruszamy w trasę. Dzisiaj Miotacz robi za przewodnika. I to jakiego! :bow:

https://c1.staticflickr.com/5/4242/3...97eb5338_b.jpg

Zaczynamy asfaltem. Przez Lubieszewo, Linowo i Gudowo udajemy się do Drawska Pomorskiego. Asfalt wije się pośród pól. Jest dosyć rześko. Trochę pluję sobie w brodę, że nie wziąłem ze sobą porządnej kurtki. Ale z każdym kilometrem robi się lepiej. Wjeżdżamy do Drawska.

https://c1.staticflickr.com/5/4253/3...ff56d11c_b.jpg

Kierunek - czołgi przy ulicy Obrońców Westerplatte.

https://c1.staticflickr.com/5/4287/3...a9b5f139_b.jpg

Wcześniej znajdował się tu pomnik cesarza pruskiego Wilhelma I. Obecny monument powstał w 1946roku, w miejscu spoczynku 53 żołnierzy Armii Czerwonej, którzy oddali życie w trakcie walk o ziemię drawską. Nie jest do końca pewne, czy ciała przed przebudową ekshumowano, czy wciąż znajdują się pod cokołem.

Miejsce kojarzy mi się z piękną "Balladą o spalonym czołgu" A. Waligórskiego.

...a gdy ustąpił strach i mrok
I wojna ścichła wokół,
Wywindowano stary czołg
Na granitowy cokół.
I stanął czołg u miasta bram
Jak pomnik i jak bastion,
I tylko wiatr mu w lufie grał,
Tocząc ziarenka piasku.
W całym kraju są podmiejskie drogi,
Nad drogami zielone pagórki,
I zielone trzydziestki czwórki,
W których śpią spopielałe załogi.
Zielona górka - to nie step
Z lejami od granatów!
W zetlałej lufie wiatru szept,
A może i nie wiatru?
W szczelinach strzelnic - oczy gwiazd,
A może czyjeś inne?
Czasami drga stalowy właz,
Zarosły dzikim winem.
W całym kraju są podmiejskie drogi,
Nad drogami zielone pagórki,
I zielone trzydziestki czwórki,
W których śpią spopielałe załogi.
...więc słysząc blach pogiętych głos
Dźwięczący w nocnej głuszy,
Myślę, że kiedy każe los -
Czołg znowu z miejsca ruszy,
I pomknie przez wystrzałów blask
Jak wtedy, z brzegów Wołgi...
...to dobrze, że z nowymi wraz -
Czuwają stare czołgi!
W całym kraju są podmiejskie drogi,
Nad drogami zielone pagórki,
I zielone trzydziestki czwórki,
W których śpią
spopielałe
załogi...


Obecną formę pomnik zawdzięcza przebudowie z 1970r. Na cokole można odnaleźć czerwoną gwiazdę, napis: "ŻOŁNIERZOM ARMII CZERWONEJ POLEGŁYM W 1945 ROKU W WALKACH O WYZWOLENIE ZIEMI DRAWSKIEJ - MIESZKAŃCY DRAWSKA", oraz wytarte i zniszczone płaskorzeźby.

Stoimy jeszcze trochę pod pomnikiem rozmawiając o tym i o tamtym.

https://c1.staticflickr.com/5/4262/3...c1b9fab0_b.jpg

Nasza obecność przyciąga podejrzanego jegomościa, który stara się wysępić od nas trochę grosza. Przynajmniej jest szczery, mówiąc, że chce na piwo, a nie na przykład, na bilet do domu... Szybko znajduje sobie kolejną ofiarę, a my spokojnie wsiadamy na maszyny i lecimy zatankować.

Z pełnymi bakami kierujemy się jeszcze kawałek asfaltem do "piaskownicy". Po drodze mijamy pozostałości linii wąskotorówki.

https://c1.staticflickr.com/5/4230/3...b6d33e58_b.jpg

Zatrzymujemy się pod "górką"...

Jak widzę ten stromy podjazd i głęboki piach to nogi trochę mi miękną. Widzę niepokój w oczach Mara, ale on jak zawsze nadrabia szczerym uśmiechem.

"I ja mam tam podjechać? Ja? 200-kilowym klocem? Po płaskim jeszcze jako tako pojadę i się nie zabiję, ale tu?" - mówię, ale słowa więzną w kasku. :Sarcastic:

Miotacz albo nic sobie nie robi z mojego pier*olenia, albo zwyczajnie nie słyszy. Wrzuca dwójkę i faja - z gracją owłosionej, męskiej baletnicy raz dwa podjeżdża pod górę. :lc8:

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...2bafee39_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4259/3...736e8cf8_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...fc6ea1c5_b.jpg

Mamy z Marem nietęgie miny. Po chwili Miotacz wraca. Wybiera najbardziej stromy zjazd i zsuwa się na dół jakby nigdy nic.

"No nie no, tego już za wiele... Już my mu pokażemy..."

...i spękani chwiejnie jedziemy w stronę "oślej łączki", czyli mniej stromego podjazdu z drugiej strony górki. Miotacz już tam na nas czeka. Zaczynam pierwszy, Mar za mną.

Jedyna, obroty na 6k i jadziem... czy raczej toczym się i grzebiem w tempie spacerowym do góry.

Pojechałem może kilkanaście metrów i Tereska strzela focha! Ni z tego, ni z owego gubi jałowe obroty. Bez ciągłego operowania gazem gaśnie. Ale o co chodzi? :mur:

Motocykl dławi się kilka razy. Zaczyna mnie to poważnie wku*wiać, a droga przede mną daleka. I kopię się, i odpycham, i chwieję...

Miotacz lata sobie jakby nigdy nic tam i z powrotem i udziela nam, dwóm niedzielnym offroadowcom, rad. Sunę powoli do przodu niczym T34/85 pod zaporowym ogniem artylerii wroga. Motocykl znowu gaśnie.

Korzystając z przerwy oglądam się i widzę, że na początku podjazdu Mar wraz ze swoim V-Stromem sprawdzają co słychać na poziomie gruntu. Miotacz leci w dół pomóc postawić motocykl do pionu, po czym Mar wycofuje się na trybuny, wyciąga popkorn z kolą i zaczyna oglądać cyrk w moim wykonaniu. :lukacz:

---
W środkowej części podjazdu zaczynam jak najczulej rozmawiać z moją Tereską:

Ja: No ku*wa, dlaczego ty ciągle gaśniesz głupia pi*do?! O co ci chodzi?!
<odpalam z gazem>
Tereska: Braaap, Braaap.
J: No dawaj ku*wa na górę! Bez pier*olenia!
T: Braaaaaap, Brap...
<gaśnie>
J: Kuuuuu*wi syn...
<odpalam, nie zdążyłem ruszyć, gaśnie>
J:...

W końcu Tereska proponuje:

T: Ty, słuchaj. Jesteśmy w połowie drogi, może krótki odpoczynek? Leżycho? Bajabongo? Kokodżambo?
J: Skoro nalegasz...

Po chwili całuję glebę i wypluwam piach. Spróbujcie podyskutować z babą o wadze ponad 200kg... Tereska wyleguje się w najlepsze, a ja czekam na bratnią pomoc od towarzysza obywatela... tfuuu... na pomoc Miotacza.

https://c1.staticflickr.com/5/4216/3...b047f638_b.jpg

Kawaleria nadciąga szybko i stawiamy Yamaszkę, a Miotacz udziela znamienitej rady:

M: Dwója i gaz!
J: Ok.

Odpalam, wrzucam dwóję, gaz w opór, strzelam ze sprzęgła i czuję ze motor jedzie...

...w dół, zamiast do przodu.

https://c1.staticflickr.com/5/4216/3...0515f73f_b.jpg

Druga próba - idzie głębiej. Okej, plan B. Kładziemy motocykl na bok. Miotacz zasypuje i przyklepuje miejsce po tylnym kole.

Kolejne podejście - ni cholery.

W końcu mówię do niego: "Ty spróbuj".

Miotacz dosiada Tenerki, odpala, standardowo dwója, faja do odciny i... jedzie jak rowerem po sklepu do bułki... :at:

Po krótkiej chwili jest już na szczycie.

Zamykam rozdziawioną gębę i lecę sprintem pod górę. "Trzeba się jeszcze sporo podszkolić" myślę sobie.

Oto jesteśmy na górze, niczym Edmund Hillary i Tenzing Norgay.

https://c1.staticflickr.com/5/4285/3...c49edeb9_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4210/3...26c8b3d3_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4239/3...48cdcc17_b.jpg

Chwila na podziwianie widoków i wracamy na dół do Mara. Oczywiście za zjazd Miotacz i ja dostalibyśmy punkty za styl ze skrajnych krańców skali...

Jurorzy się wypowiedzieli. Kobiety oceniały zjazd Miotacza, a faceci mój. Kurde... przynajmniej w tą stronę nie wyglebiłem.

https://c1.staticflickr.com/5/4205/3...b27b26b0_z.jpg

Na dole pochylamy się nad przypadłością Teresy. Najprostsze rozwiązanie - podkręcić śrubę obrotów.

Tia... najprostsze...

Ja się pytam co za frajer umieścił tą śrubę w okolicy zajeb*ście gorącego kolektora wydechowego...



Przysmażam sobie knykcie najpierw jednej, potem drugiej dłoni. Później Mar użycza nam szczypiec z zestawu narzędziowego V-Stroma, Miotacz kręci śrubą, ja trzymam gaz. Wspólnymi siłami udało nam się zaradzić problemowi i Tenerka przestaje się buntować. Hura!

Opuszczamy piaskownicę.

Publicznie oświadczam, że obie moje nogi i oba koła mojego motocykla niedługo postaną ponownie na szczycie tej górki. I zrobią to w lepszym stylu niż opisany... ;)

Lecimy na południowy zachód asfaltem. Po kilku kilometrach odbijamy w prawo i dalej jedziemy lasem wzdłuż rzeki Brzeźnicka Węgorza.

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...89322e54_h.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4240/3...8d372406_h.jpg

Jest ona niezbyt długa, ale o zróżnicowanym charakterze. W swoim górnym biegu bardzo przypomina rwący, górski potok. Koryto rzeki prowadzi przez liczne wąwozy. Do końca XIX w. była ona dopływem rzeki Drawy. W pierwszej połowie XXw., w okolicach dzisiejszej krajowej 20-ki, przekopano kanał, który umożliwił rozbudowę wielu siłowni wodnych.

https://c1.staticflickr.com/5/4285/3...cf7c83e7_b.jpg

Kierujemy się na ruiny młyna. Dojazd robi się coraz bardziej wymagający. Pojawia się błoto i koleiny. Tenerka i Beta Miotacza mają założone kostki, więc jedzie się całkiem pewnie. Z kolei Mar ma u siebie Scouty, które, jak się okaże później, "troszkę" się ślizgają.

Opony, nie opony, trzeba Marowi przyznać, że radzi sobie bardzo dobrze.

https://c1.staticflickr.com/5/4277/3...192c6584_h.jpg

Podjeżdżamy do brzegu rzeki, która odgradza nas od ruin. Jest tutaj bród, którym można przejechać na drugą stronę, ale decydujemy się pokonać przeszkodę z buta. Miotacz jest niepocieszony i mówi, ze "przejechała tędy nawet dziewczyna ze skręconym kolanem". Tak Miotacz, wiem, że spękaliśmy... Tekst ten powróci potem jeszcze parę razy w ciągu dnia.

Docieramy do kompleksu Młyn Ginawski, zwanego potocznie Kołatka.

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...da6c8ee3_b.jpg

Był on wyposażony w dwie siłownie wodne, jedna zasilana z przekroczonej przez nas rzeki Brzeźnicka Węgorza, druga z jeziora Dubie. Młyn przetrwał wojnę w dobrym stanie. Legenda głosi, że jego późniejsze spłonięcie wiąże się z dramatyczną miłością. Szczegółów nie znam. Miejsce ma magiczną aurę. Zarośnięte, kamienne ruiny, leśna głusza i szum rzeki.

https://c1.staticflickr.com/5/4239/3...f4d24c9b_b.jpg

Wracamy do motocykli i ruszamy w stronę opuszczonej wsi Brzeźnica na poszukiwanie kolejnych przygód...

cdn. ;)

Vee 19.06.2017 09:51

D+1 cz.2


Co ciekawego może być w, kolejnej z rzędu, wsi? - pomyślicie.

Ano, ta jest wyjątkowa bo "opuszczona". Ostatni mieszkaniec zmarł ponoć w zeszłym roku.
W sieci znalazłem niewiele informacji na temat tej konkretnej Brzeźnicy (miejscowości o tej nazwie jest więcej). Zapomnijcie o dojeździe do niej drogą asfaltową. Ta, na zdjęciu, jest najlepszą na jaką traficie.

Kierujemy się na poniemiecki, zabytkowy kościół z XIXw. Po drodze mijamy trochę domostw i zardzewiałego sprzętu rolniczego. Na wlocie wita nas kombajn Bizon.

https://c1.staticflickr.com/5/4256/3...c991f026_h.jpg

Zatrzymujemy się po przeciwnej stronie wioski i zwiedzamy okolice świątyni, położonej na wzgórzu.

https://c1.staticflickr.com/5/4211/3...584b47fc_b.jpg

Drzwi zamknięte na głucho, więc pozostaje rzut okiem do środka, przez jedno z okien. Wyposażenie pozostawiono samemu sobie. Wewnątrz znajduje się drewniany ołtarz barokowy, drewniana ambona i chór. W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła znajdują się resztki cmentarza ze zniszczonymi i zaniedbanymi grobami z lat 1865-1937.

https://c1.staticflickr.com/5/4257/3...a6ae8bf5_b.jpg

Kościółek jest murowany, jedna ze ścian ma konstrukcję szachulcową. Powoli zaczyna nadgryzać ją ząb czasu.

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...efe7a6a3_b.jpg

Od zachodu do murowanej konstrukcji przylega drewniana dzwonnica na planie kwadratu. Widać, że nikt się tym obiektem nie zajmuje. Drewno zaczyna gnić. Prędzej, niż później wieża się obali.

https://c1.staticflickr.com/5/4289/3...91a33a7a_b.jpg

Z tego co się dowiedzieliśmy od Miotacza - miejscowy proboszcz nie widzi sensu dalszego utrzymywania parafii, no bo nie ma "dla kogo"...

A może, Panie Proboszcz, warto się pochylić nad tematem i zachować zabytek dla przyszłych pokoleń? Instytucja kościoła przez to nie zbiednieje. - takie moje luźne przemyślenie.

Wsiadamy na maszyny i jedziemy dalej. We wiosce odbijamy w lewo, pod wiadukt kolejowy.

https://c1.staticflickr.com/5/4211/3...5a65f8d0_h.jpg

Ruszamy w stronę kolejnego młyna z XIXw., wybudowanego na Brzeźnickiej Węgorzy, we wsi Węgorsko.

https://c1.staticflickr.com/5/4229/3...8d8fc10b_h.jpg

Młyn stoi przy moście, zaraz na obrzeżach. Jest własnością prywatną i widać, że jest całkiem dobrze zachowany (brawo!).
Na zewnątrz, pod zadaszeniem można obejrzeć wodną turbinę Francisa, która w dawnych czasach go napędzała. Obecnie kanał nie jest zalany wodą.

Istnieje też ciekawa legenda odnośnie jego przedwojennego właściciela. Podobno, aby uniknąć powołania do wojska, wykopał on tunel prowadzący z budynku pod pobliski kurhan i tam ukrywał się aż do zakończenia wojny.

Znając historię, wcale mu się nie dziwię...

Chwila kontemplacji, łyczek herbaty i ruszamy dalej na poszukiwania "Berlinki".

https://c1.staticflickr.com/5/4240/3...41b4779a_h.jpg

"Berlinka" czyli Reichsautobahn - mająca połączyć stolicę Rzeszy - Berlin z Królewcem w Prusach Wschodnich.
Do realizacji projektu Fritza Todta, ówczesnego Generalnego Inspektora Dróg Niemieckich, przystąpiono już w 1933roku budując odcinki z Berlina do Szczecina oraz z Elbląga do Królewca.
Wtedy też, w sferze planów pojawia się wątek Pojezierza Drawskiego. Nitka autostrady miała prowadzić wzdłuż Chociwla, Złocieńca, Barwic, Szczecinka - rozwidlając się na dwa odcinki: północny przechodzący koło Miastka i Bytowa w stronę Kościerzyny i Wolnego Miasta Gdańsk, oraz południowy ze Szczecinka w stronę Człuchowa i Chojnic.

https://c1.staticflickr.com/5/4264/3...4125f17b_b.jpg
Źródło: www.berlinka.pcp.pl

Jedna z pretensji hitlerowskiej Rzeszy w stronę Rzeczypospolitej Polskiej, będąca przyczynkiem dla wybuchu wojny, to żądanie dotyczące wydzielenia "korytarza" właśnie pod "eksterytorialną" autostradę.
Jej budowa trwała także po rozpoczęciu wojny i przejęciu terenów Pomorza. Do pracy zmuszano więźniów i jeńców z licznych hitlerowskich obozów.

https://c1.staticflickr.com/5/4283/3...127326b5_b.jpg
Źródło: www.berlinka.pcp.pl

W momencie kapitulacji hitlerowskich Niemiec "Berlinka" liczyła sobie 3896km. Po wojnie sporo odcinków zostało zmodernizowanych i jako odcinki polskich dróg krajowych, ekspresowych i autostrad funkcjonują do dziś.
Odcinek na obszarze Pojezierza Drawskiego nigdy nie został ukończony. Etap budowy zakończył się na robotach ziemnych. W wielu miejscach widać pozostałości nasypów i wiaduktów. Zresztą, nie musicie mi wierzyć na słowo.

Rzućcie okiem na obraz Pomorza Zachodniego z satelity. Na pewno dopatrzycie się pewnych charakterystycznych linii.

https://c1.staticflickr.com/5/4212/3...a7248462_h.jpg

Jak na dłoni widać planowany przebieg autostrady. Obecnie wzdłuż nitki ciągną się ścieżki i drogi gruntowe.

W okolicach Brzeźniaka, trafiamy na zarośnięte nasypy przygotowywane pod nawierzchnię. Widać, że drzewa na tym obszarze są mniej więcej w jednym wieku. Wiele elementów otoczenia charakteryzuje się liniami prostymi wytyczonymi przez inżynierów ponad 70 lat temu. A jak wiadomo idealna linia prosta samoistnie w naturze nie występuje.

https://c1.staticflickr.com/5/4229/3...d8121674_b.jpg

Miotacz prowadzi nas dalej, ku kolejnej ciekawostce.

https://c1.staticflickr.com/5/4282/3...0bdf5139_h.jpg

Objeżdżamy jezioro Przytoń i błotno-piaszczystymi drogami polnymi kierujemy się na bardziej namacalny dowód powstającej niedaleko autostrady. Okolica jest bardzo urokliwa.

https://c1.staticflickr.com/5/4239/3...513cd94a_h.jpg

Turlamy się do przodu. Błotko robi się całkiem śliskie. W pewnym momencie Mar zalicza niegroźnego paciaka. Miotacz raz dwa zawraca Beemę i jedzie z pomocą.

Ponieważ moje zawracanie trwałoby za długo, zostawiam Kozę na drodze i lecę z buta, z odsieczą, ale chłopaki już sobie poradzili.

https://c1.staticflickr.com/5/4256/3...24af6ad8_h.jpg

I w dobrych humorach lecą dalej.

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...2bad5a43_h.jpg

Mijamy Przytonek i kolejną błotnistą dróżką docieramy pod pozostałości po wiadukcie autostradowym. A właściwie to nie pozostałości tylko "fundamentu".

https://c1.staticflickr.com/5/4237/3...4d13d5ca_b.jpg

Gruby, niemiecki beton trwa dzielnie wśród wspaniałej zieleni okolicznej roślinności.
Oglądając go z bliska, uświadamiam sobie, że dotykam obiektu, który przeżył już pokolenie swoich twórców i z pewnością przeżyje i nasze.

https://c1.staticflickr.com/5/4209/3...9154969e_b.jpg

Kawałeczek dalej zjeżdżamy w wysoką trawę, pod opuszczone gospodarstwo.

https://c1.staticflickr.com/5/4233/3...3fd58bdb_b.jpg

Na ziemi czają się różne niebezpieczeństwa, bo wokół wala się pełno śmiecia pochodzącego ze zniszczonych budynków - jakieś belki, deski itd. Szczęśliwie nie łapiemy żadnych "akcesoriów" w opony.
Gospodarstwo jest w opłakanym stanie. Podłoga w domu zapadła się.

https://c1.staticflickr.com/5/4238/3...0661ee92_b.jpg

Pomieszczenie na prawo od wejścia wygląda jakby ktoś odpalił ładunek burzący.

https://c1.staticflickr.com/5/4239/3...7754e5fb_b.jpg

Zastanawiam się kto tu mieszkał, jak żył. Jak liczną miał rodzinę i czy siadali wspólnie do wieczerzy. No i w końcu, czemu odszedł zostawiając swój dom i gospodarstwo na pastwę wandali i otaczającej przyrody...

Opuszczamy ten postapokaliptyczny klimat i szutrówką jedziemy w stronę asfaltu.

https://c1.staticflickr.com/5/4207/3...06c6e59a_h.jpg

Na jednym z łuków udaje mi się w końcu zrobić krótkiego, bo krótkiego, ale wciąż powerslide'a. Nie przypadkowo, tylko intencyjnie. Co nie zmienia faktu, że jak tylko tylne koło zaczęło wyjeżdżać na zewnątrz toru jazdy, o mały włos nie narobiłem w gacie...

Wyjeżdżamy na wzniesienie, z którego roztacza się piękna panorama na okoliczne lasy i jezioro Przytoń.

https://c1.staticflickr.com/5/4234/3...17b3e70c_h.jpg

W czasie jedzenia batoników proteinowych, kontemplujemy otaczającą przyrodę i rozmawiamy o motocyklach. Nie ma to jak pożyteczne spędzanie czasu.

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...0d2eed55_b.jpg

W końcu nadchodzi czas pożegnania z cudownym widokiem. Zjeżdżamy w dół zbocza, do asfaltowej jezdni, którą lecimy spokojnie w stronę Węgorzyna, a stamtąd dalej lokalną 151 w stronę Bonina. Po drodze ponownie odbijamy nad Brzeźnicką Węgorzę, żeby zobaczyć, a jakże, kolejny młyn.

https://c1.staticflickr.com/5/4233/3...cb238c2d_h.jpg

Zatrzymujemy się nad brzegiem kanału. Słychać szum wody, słońce niemrawo przebija się przez gęste listowie. W lesie powietrze jest parne, nad brzegiem rzeki chłodne i świeże.

https://c1.staticflickr.com/5/4214/3...23bbf0bf_b.jpg

Po zejściu kawałek w dół rzeki, ukazuje się taki oto urzekający widok. Nie wiedzieć czemu, akurat w tym miejscu naszła mnie ochota, żeby popływać ...

https://c1.staticflickr.com/5/4240/3...e262b82c_b.jpg

Z budowli pozostał, można powiedzieć, fundament. Stojąc na górze można dopatrzeć się miejsca, gdzie posadowiony był prawdopodobnie napęd młyna. W górę rzeki jej koryto rozdziela się na dwoje. Jeden kanał prowadzi przez resztki młyna, a w drugim zainstalowano takie komory (?) spiętrzające (?). Nie wiem czemu ma to służyć, ale wydaje mi się, że ma ułatwić (?) wędrówkę ryb (?) w górę rzeki (?).

https://c1.staticflickr.com/5/4261/3...b36f2c69_b.jpg

A może ktoś ma inny pomysł co to może być i do czego służy?

Wykonujemy szybki przeskok w okolice Łobza. Zjeżdżamy głębiej w las. Nisko wiszące gałęzie smagają po kasku.

https://c1.staticflickr.com/5/4263/3...7058ee4a_h.jpg

Zostawiamy maszyny na przecince i dalej z buta schodzimy w stronę strumienia ślizgając się po mokrej ściółce.

https://c1.staticflickr.com/5/4210/3...a13b9219_b.jpg

Tuż obok jego koryta znajduje się najprawdziwsze źródło. Woda samoistnie wybija spod ziemi. Piasek faluje, tworząc fantazyjne kształty w wodzie.

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...2df3b676_b.jpg

Robimy eksperyment. Na zewnętrznych obszarach źródła wbijamy kij w dno. Wchodzi może na 10cm. Za to w środkowej części chowa się, bez oporu na dobry metr.

https://c1.staticflickr.com/5/4281/3...367c12aa_b.jpg

Jeśli zastanawiacie się czy woda jest zdatna do picia, a może, czy ma jakieś magiczne właściwości - z pytaniami zwracajcie się do Mara, bo to on spróbował wody z tajemniczego źródełka. Powie Wam czy stał się piękny czy kaprawy. :D

Udajemy się w dalszą drogę. Zjeżdżamy na polną drogę w okolicach Przyborza. Zwiedzamy jeden z lepiej zachowanych, poniemieckich cmentarzy. Wciąż uchowało się tu wiele oryginalnych, metalowych krzyży. Zarośla sięgają do piersi. Życie to ulotna sprawa. Dzisiaj jest, jutro nie ma...

Kawałek dalej zajeżdżamy w najbardziej malownicze miejsce tego dnia - wzgórze lotniarzy - niesamowity punkt widokowy na dolinę Regi.

https://c1.staticflickr.com/5/4282/3...c4a48fa5_b.jpg

Napawamy się roztaczającą się panoramą. Myślę sobie, że bardzo chciałbym kiedyś rozbić namiot w tym miejscu...

Przychodzi czas na pamiątkową fotkę.

https://c1.staticflickr.com/5/4262/3...10911777_b.jpg

I jedziemy dalej...

https://c1.staticflickr.com/5/4207/3...a83e075b_h.jpg

...drogą...

https://c1.staticflickr.com/5/4288/3...db81c507_h.jpg

...lasem...

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...18ffb076_h.jpg
...wśród pól.

Czas płynie szybko. Po drodze mijamy miejsce pamięci kampanii Wału Pomorskiego oraz kolejny młyn wodny umiejscowiony na Starej Redze w miejscowości Tarnowo.

Dojeżdżamy do Rynowa, gdzie czeka na nas bardzo smutny widok.

https://c1.staticflickr.com/5/4277/3...be8454c3_b.jpg

Z pięknego XIX-wiecznego pałacu wybudowanego przez Paula Albrechta von Brocke pozostały gruzy. Historia smutna i tragiczna.
Zespół pałacowy wyszedł z wojny obronną ręką, a na tym obszarze w 1945 roku doszło do zażartych potyczek z fanatycznym 10 Korpusem SS.
Nie zniszczyli go Niemcy, nie zniszczyli Rosjanie. Ba, nie zniszczyła go także powojenna nacjonalizacja. Poddał się, gdy nadszedł czas wolnej Polski. Ale po kolei...

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...aceb51cb_z.jpg

W 1945roku pałac, jak większość tego typu zabudowań włączono do PGRu. Mieścił się tutaj Klub Wiejski, gdzie w latach 70tych odbywały się potańcówki. Na piętrze lokowano pracowników gospodarstwa oraz młodzież, która przyjeżdżała do pomocy w ramach "czynu społecznego".
Odbywały się tutaj posiedzenia partyjne. Włodarze poprzedniego ustroju ogołocili go ze wszystkiego co przedstawiało wartość - meble, obrazy, żyrandole, fortepian.

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...2145bc69_b.jpg

Po transformacji ustrojowej zabudowania wystawiono na aukcji Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Zainteresowany zakupem był hrabia Kroppow, szwagier Von Borcke. Jednak pałac sprzedano w 1996roku za symboliczną kwotę stowarzyszeniu, które zamierzało utworzyć w obiekcie "dom starców dla polonii amerykańskiej". Temat ucichł, inwestor wyjechał, pałac pozostał i zaczął niszczeć.
Gdy wandale zorientowali się, że obiekt jest niezabezpieczony i pozbawiony dozoru rozpoczął się szaber na szeroką skalę. Parkiet, boazeria, belki, okna, drzwi i inne wyposażenie - wszystko wyrywano i wynoszono.

https://c1.staticflickr.com/5/4211/3...c413ae3d_b.jpg

Właściciel nie zrobił nic, gmina nie zrobiła nic, konserwator zabytków nie zrobił nic, państwo nie zrobiło nic...
Budowla systematycznie popadała w ruinę. W maju 2007 gwałtowna burza przechodząca nad tym obszarem dopełniła dzieła...

Pokłosie:
Po tym wydarzeniu właściciel się odnalazł i to co pozostało z pałacu jest do wzięcia od ręki. Trzeba mieć tupet...

Przy pałacu natykamy się na kolejnego dziwnego typa, który opowiada coś o jakichś "motorach" i "stawianiu na koło we wiosce", ale dość szybko się zmywa, bo jak twierdzi "baba łeb mu urwie jak się spóźni na obiad". Cóż...

Odchodząc od ruin w stronę drogi, natykamy się na pomnik pamięci 4 Dywizji Piechoty, która po krwawych walkach pozostałościami X Korpusu Armijnego SS, 4 marca 1945roku wyzwoliła wieś, a do 8 marca, w kooperacji z innymi jednostkami, zlikwidowała tzw. "Kocioł Świdwiński" biorąc do niewoli około 9000 żołnierzy nieprzyjaciela.

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...af1e5c95_b.jpg

Nasza wspólna jazda powoli się kończy. Zbliża się pora obiadu, więc obieramy kierunek na Drawsko Pomorskie. Po drodze mijamy się z bardzo ładną Afryczką RD07/A, która niestety nie ustawiła się dogodnie w kadrze.

https://c1.staticflickr.com/5/4280/3...9c52b80d_h.jpg

W mieście żegnamy się z Miotaczem i dziękujemy sobie za wspólnie spędzony dzień. Miotacz ucieka do domu, a my z Marem podążamy do Stawna na obiadokolację.

https://c1.staticflickr.com/5/4263/3...4114f9c7_h.jpg

Po posiłku, kawka i leżing.
Potem jedziemy jeszcze na wieżę pośród pól. Siedzimy na górze rozmawiając i kontemplując widoki. Po polnej drodze przemyka enduro-cross podnosząc tumany kurzu...

Mar także szykuje się do powrotu do domu. Żegnamy się w Drawsku Pomorskim, obiecując sobie kolejne spotkanie.

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...77fc8e75_h.jpg

Ja także zjeżdżam na bazę. Odprowadzają mnie promienie zachodzącego słońca. Jest przyjemnie ciepło, a cienie zaczynają się wydłużać. To był dobry dzień!

https://c1.staticflickr.com/5/4258/3...b24fab84_h.jpg


Koniec dnia drugiego

qbaRD07 19.06.2017 11:47

Bardzo fajna wycieczka historyczno-poznawczo-offroadowa.

Chętnie dołączyłbym do następnej.

motomysz 19.06.2017 12:10

Vee! Przeginasz pale z tą fotorelacja, w pozytywnym sensie. Gdyby był ranking takich i mozna bylo by oceniać to co przedstawia nam autor i w jaki sposób, na dzień dzisiejszy wygrywasz! A może coś takiego kiedyś powstanie tu na naszym forum. Oczywiscie z jakims "gadżetem" do wygrania! Może była by to jakaś motywacja do chwalenia sie z wypraw, niek koniecznie dalekich.
Vee! Ja też jade na następny wypad ��

Vee 19.06.2017 13:27

Dziękuję Panowie, brak mi słów. :bow:

Odnajduję wiele radości w przeszukiwaniu historii, przeglądaniu zdjęć i opisywaniu wydarzeń.

Spisuję relację z wielu powodów...
1) Dla Was - aby pokazać, zachęcić i zaciekawić, no i może "troszkę" pochwalić się przygodami (ale tylko "troszkę"). ;)
2) Dla siebie - aby przeżyć "wyprawę" ponownie i spojrzeć na nią z szerszej perspektywy.
3) Dla potomności (jeśli kiedykolwiek się jej dorobię :D ), bo kto wie jak za kilka, kilkanaście lat będzie wyglądał świat. A potem wyciągnie się z pudła zakurzoną teczkę i powie: "Popatrz synek jak się kiedyś podróżowało i co można było zobaczyć..."

Są też inne powody - mniejsze i większe.

W każdym razie - daje to dużą frajdę. Tym większą, gdy widzi się, że ktoś czyta i chce w niej niejako "uczestniczyć". :)

---

Jak to bywa - następne plany wyjazdowe zaczęły kiełkować zaraz po powrocie.
Jak to będzie - zobaczymy. ;)

jagna 19.06.2017 19:46

Cytat:

Napisał motomysz (Post 536111)
Vee! Przeginasz pale z tą fotorelacja, w pozytywnym sensie. Gdyby był ranking takich i mozna bylo by oceniać to co przedstawia nam autor i w jaki sposób, na dzień dzisiejszy wygrywasz! A może coś takiego kiedyś powstanie tu na naszym forum. Oczywiscie z jakims "gadżetem" do wygrania! Może była by to jakaś motywacja do chwalenia sie z wypraw, niek koniecznie dalekich.
Vee! Ja też jade na następny wypad ��

Takie coś już było na tym forum.
Niestety po jednej odsłonie pomysł zamarł.
Szkoda.
A oceniać wątek można, tylko narzędzie mało używane.

Vee 20.06.2017 08:01

D+2 (11.06.2017 - niedziela) - Wzdłuż poligonu


Spałem snem sprawiedliwego.

Budzę się po 6, wstaję i... czuję każdy mięsień po wczorajszych ekscesach na górce. Dodatkowo dają o sobie znać przysmażone dłonie i otarcia od ochraniaczy.

Ogólnie - jest grubo.

Zimna woda na twarz pomaga dojść do siebie. Nie ma co jęczeć - jest plan do zrealizowania. Wyglądam przez okno. Pogoda zapowiada się nieźle. Staczam się na śniadanko, przygotowuję się do wyjazdu i w drogę.

Zaczynam spokojnie asfaltem. Trzeba się trochę rozruszać. Toczę się do Złocieńca i Czaplinka. Ruch jest znikomy, więc mogę sobie pyrkać 70-80 nie wzbudzając agresji na drodze. Odbijam z głównej drogi na SE i lecę w stronę Czarnego Małego.

https://c1.staticflickr.com/5/4286/3...44f6f427_h.jpg

Przejeżdżając przez wieś widzę taką "ciekawostkę".
"Drzwi na pole zamknąłeś, synu?"...

https://c1.staticflickr.com/5/4240/3...e9442750_h.jpg

Wyjeżdżam na polne drogi za Łysininem.

Przyznam się bez bicia do dwóch rzeczy:
1) Nie wiem czego szukać.
2) Nie wiem gdzie tego szukać.

Tak to jest jak się łapie znikąd, w ostatniej chwili, waypointa o nazwie "punkt orientacyjny". Kręcę się w trójkącie Łysinin-Nobliny-Ostroróg. Zapytać nie ma kogo, w końcu niedziela rano... Jeżdżę tam i z powrotem, i niepocieszony wykonuję taktyczny odwrót.

Dopiero po powrocie do domu poszperałem, poszperałem i wyszperałem.

Szukałem miejsca katastrofy lotniczej.

11 lipca 1995roku doszło do wypadku samolotu bojowego Su-22 UM3K. Śmiercią lotnika ginie dwóch wojskowych:

ppłk. pil. Bogdan Kawka

https://c1.staticflickr.com/5/4217/3...5fea2c34_m.jpg
Źródło: http://www.polot.net/

ppłk. pil. Wacław Macko

https://c1.staticflickr.com/5/4210/3...33d13cea_m.jpg
Źródło: http://www.polot.net/

Dotarłem do skróconego raportu z katastrofy.

Zadaniem załogi był lot treningowy na średniej i małej wysokości.

Pilot wykonywał manewr półbeczki w lewo (przy locie wznoszącym), a następnie przeszedł do wykonywania przewrotu z pionowym nurkowaniem w dół. Rzecz działa się niemal 4km nad ziemią. W wyniku spowolnienia tempa wykonywania kolejnych czynności szybko malała wysokość i wzrastała prędkość. Niewiele brakowało, żeby manewr się udał. O godzinie 10:03 Su-22 zderzył się płasko z ziemią mając prędkość niemal 1000km/h.

Po usunięciu wraku z miejsca przyziemienia, na polu, pozostaje krater. Zwróćcie uwagę na "leżące" łany zboża. Siła uderzenia była ogromna.

https://c1.staticflickr.com/5/4263/3...4c21fa67_z.jpg
Źródło: http://www.polot.net/

Obiekt, którego szukałem, to pomnik pamiątkowy o ciekawej formie.

https://c1.staticflickr.com/5/4232/3...02e2ec38_z.jpg
Źródło: http://www.forum.eksploracja.pl/ zdjęcie użytkownika "Kazik"

Nie udało mi się go wypatrzeć. Pewnie szukałem w złym rejonie, bo inaczej rzuciłby mi się w oczy.

Wracam do Czaplinka i kieruję się drogą 177 na Mirosławiec. Wyjeżdżam na DOL, czyli Drogowy Odcinek Lotniskowy.

DOL to prosty odcinek szosy o szerokości czterech pasów. W razie konfliktu zbrojnego pełni rolę lotniska rezerwowego dla lotnictwa wojskowego. Oficjalnie w Polsce istnieje 21 DOLi, ale część z nich nie jest w stanie przyjąć samolotu ze względu na fatalny stan techniczny. Istnieją też DOLe o lokalizacji utajnionej. "Bezpieczeństwo Państwa" i te klimaty. Sami rozumiecie...

Korzystając z prostego odcinka sprawdzam co się stanie, gdy dodam gazu na piątce. Efekty widoczne na liczniku przeraziłyby nawet najtwardszego i najodważniejszego męża.

https://c1.staticflickr.com/5/4230/3...39f5326c_h.jpg

W pewnym momencie spękałem i żeby nie pogubić opon, na najbliższym zjeździe udaję się w teren.

Kontynuując jazdę polnymi...

https://c1.staticflickr.com/5/4215/3...062bec62_h.jpg[

...i leśnymi drogami...

https://c1.staticflickr.com/5/4209/3...7e78e8c2_h.jpg

...docieram pod bramę 12. KLOT, gdzie mieści się także baza dronów. Bezzałogowce BSL Aerostar realizują stąd loty szkoleniowe oraz dozór powietrzny nad obszarem Pomorza Zachodniego. Wartownika nie ma, pstrykam fotki, wchodzę na motocykl, zapuszczam szczupaka nad płotem. W oczy rzuca się transportowiec na płycie lotniska.

Nic się nie dzieje. Cisza i spokój.

https://c1.staticflickr.com/5/4240/3...3b014bdb_b.jpg

Ruszam drogą z betonowych płyt. Z prawej strony ciągnie się płot jednostki, z lewej linia kolejowa. Po kilkuset metrach docieram do monumentu.

Odcinam zapłon.
Wokół panuje martwa cisza.
Nie słychać ptaków, szumu drzew, dosłownie nic.

Na pamiątkowym głazie umieszczono tablicę stylizowaną na lotniczą szachownicę. Naniesiono na nią nazwiska ofiar i cytat: "Utraceni, lecz nie zapomniani... pokonani nie w walce, lecz przez los..." Za głazem ustawiono prosty, drewniany krzyż, a obok statecznik pochodzący z rozbitego samolotu.

https://c1.staticflickr.com/5/4282/3...4c008231_b.jpg

Stąpam po miejscu gdzie 23 stycznia 2008roku spadła wojskowa Casa C-295M NB.019 grzebiąc w swoich szczątkach 20 ludzi.

Samolot, który odbywał lot na trasie Okęcie-Powidz-Poznań-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin rozbił się niecałe 1,5km od progu pasa 030. "Tak blisko, a jednocześnie tak daleko..." Maszyna, która uległa wypadkowi była nowa i nowocześnie wyposażona, zdolna do lotów w każdych warunkach, zarówno w dzień jak i w nocy.

https://c1.staticflickr.com/5/4233/3...8770851f_b.jpg

Lądowanie w Poznaniu i Krzesinach odbyło się bez problemów. Wysiadło tam kolejno 10 i 15 żołnierzy. Uniknęli oni losu swoich kolegów...

Po starcie piloci skierowali maszynę do Mirosławca. Pierwsze podejście do lądowania było nieudane. Kilka minut przed 19 wykonano odejście na drugi krąg i podjęto kolejną próbę. Tym razem zakończoną tragicznie.
Samolot przyziemił między drzewami, tuż za torami. Poskręcane szczątki kadłuba, zroszone paliwem z rozszarpanych zbiorników uległy zapłonowi. Nie pomogła szyba akcja ratunkowa. Po 19:07 załoga i pasażerowie już nie żyli...

https://c1.staticflickr.com/5/4235/3...a50bd5a7_z.jpg

Wokół przyczyn katastrofy zaczęły narastać wątpliwości. Pojawiły się teorie spiskowe i inne dziwne tematy podsycające paranoję. W mojej relacji nie chcę i nie będę o tym pisał.

Dla bardziej zainteresowanych niżej podaję linki do odtajnionego raportu końcowego MON, w którym opisano oficjalne śledztwo i płynące z niego wnioski:
https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/75/a6...pdf?1441329165
https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/0a/b2...pdf?1441329165

Kończąc ten wątek: niepodważalnym faktem jest, że tragicznie zginęło 20 ludzi. Cześć Ich pamięci. Na tym poprzestańmy.

Spędzam jeszcze trochę czasu przy monumencie, siedząc na podkładach linii kolejowej 410 relacji Grzmiąca-Kostrzyn. Hipnotyzujący widok. Chciałoby się wstać i iść, i iść przed siebie...

https://c1.staticflickr.com/5/4216/3...d35b04e0_b.jpg

W mój nastrój tym razem idealnie wpisuje się Pink Floyd.



Czas jechać.

Leśną drogą, a później asfaltem wjeżdżam do centrum Mirosławca. Kieruję się na Muzeum Wału Pomorskiego. Pozostaję przed budynkiem i oglądam ekspozycję plenerową.
Na cokole stoi kolejny, pięknie odnowiony Teciak. Głęboka zieleń pokrywa pancerz. Gąsienice i koła w czerni. Na wieży obok numeru - polski orzełek.

https://c1.staticflickr.com/5/4260/3...83b5ca08_b.jpg

Pomnik powstał w 1974roku ku pamięci poległych żołnierzy polskich formacji, które wyzwoliły Mirosławiec spod hitlerowskiego buta.

Obok czołgu ustawiono samolot bojowy Su-22 w wersji UM3K. Jak pamiętacie, w bliźniaczej maszynie, w wypadku z 1995roku, swojego życia dokonali ppłk. Macko i ppłk. Kawka.

https://c1.staticflickr.com/5/4264/3...72a1dafb_b.jpg

Korzystam z okazji i oglądam samolot dokładnie. Lubię różne techniczne smaczki i rozwiązania.

Przeglądając instalację podwozia, w oko wpada mi nadgryziony zębem czasu napis, umieszczony w jednej z komór.

https://c1.staticflickr.com/5/4235/3...70f8d28e_b.jpg

Po smutnych miejscach, które dziś odwiedziłem, te zwykłe, powycierane litery wprawiają mnie w dobry nastrój.

Zbieram się, żeby wyruszyć dalej.

cdn.

qbaRD07 21.06.2017 14:46

Juz 3 rok jadę do Mirosławca zobaczyć miejsce katastrofy.
Tak blisko a tak daleko.

szarik 21.06.2017 19:11

Nooo bracie , bravo Ty :)

Vee 21.06.2017 20:40

Wzdłuż poligonu cz.2


Wjeżdżając do Pruszcza natykam się na niecodzienny widok.

https://c1.staticflickr.com/5/4206/3...2ba1a27a_h.jpg

Może z kilometr wcześniej na poboczu widziałem resztki opony. Mam nadzieję, że kierowca nie ucierpiał, bo ciągnik i naczepa nie wyglądały za ciekawie.

Za Kaliszem Pomorskim odbijam na boczną drogę i przez Jasnopole oraz Suchowo udaję się w stronę Borowa - ostatniej od tej strony "miejscowości" przed Poligonem Drawskim.

Do Jasnopola wiedzie urokliwa aleja.

https://c1.staticflickr.com/5/4209/3...461b2447_h.jpg

Sama wieś jest bardzo schludna, czysta i... pusta.

https://c1.staticflickr.com/5/4206/3...e9ff00d1_h.jpg

Ledwo co udaje mi się opuścić Suchorze zaczynają mnie straszyć tablice. :eek:

https://c1.staticflickr.com/5/4232/3...ce549888_b.jpg

Jestem lekko zdziwiony, bo do celu mam jeszcze kawałek. No ale dla pewności cofam się w stronę straganu, który mijałem po drodze i pytam jak się sprawy mają i czy za tablicą to faktycznie najpierw strzelają, a potem pytają? Miła Pani upewnia mnie, że mogę jechać dalej.

No to wracam na szlak i przez las docieram wprost pod elektrownię wodną Borowo.

https://c1.staticflickr.com/5/4210/3...5a01b710_b.jpg

Jeśli myślicie, że zapotrzebowanie na alternatywne źródła energii jest "modą" naszych czasów to dużo się nie pomylicie. "Moda" wróciła, ale już w okresie przed I wojną światową była to bardzo rozwojowa branża.
Elektrownie wodne, które spotkałem zarówno w rejonie drawskim, jak i w okolicach Koszalina, Słupska czy na Kaszubach, pochodzą często z początków XX wieku. Ba, nadal pracują w nich oryginalne turbiny i podzespoły. W samym tylko powiecie drawskim, w okresie międzywojennym, było niemal 60 małych generatorów prądowych, a także duża liczba tartaków i młynów, napędzających dodatkowo kuźnie czy papiernie.

Obiektem spajającym przeszłość z teraźniejszością jest EW Borowo, wybudowana nad rozlewiskiem rzeki Drawy. Obiekt niestrudzenie i efektywnie pracuje już ponad wiek.

Wszystko zaczyna się na początku ery elektryfikacji Pomorza, czyli około 1902roku. Region jest stosunkowo słabo zaludniony w porównaniu do wielkich ośrodków przemysłowych. Posiadanie dostępu do elektryczności stawało się niejako "przymusem", co wynikało z coraz większej ilości zasilanych elektrycznością maszyn rolniczych, które przejmowały obowiązki ludności odpływającej ku miastom w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. W tamtych czasach 1kWh kosztowała średnią, miesięczną stawkę szeregowego robotnika razy 2.

Początkowy zasięg planów elektryfikacji można zobaczyć na mapce poniżej.

https://c1.staticflickr.com/5/4266/3...bfb8943d_b.jpg
Źródło: http://serwer1437112.home.pl/projekt/

EW w Borowie zaprojektował niejaki inżynier Kochn. W 1913 roku zatwierdzono projekt.
Chętni mogą przejrzeć kompletny projekt zawierający obliczenia i rysunki, zachowany w Archiwum Państwowym w Szczecinie.

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...08e00801_b.jpg
Źródło: http://serwer1437112.home.pl/projekt/

Budowa rozpoczęła się w 1915roku, lecz postępowała bardzo wolno ze względu na trwającą I wojnę światową, która odebrała ręce do pracy, zasoby i finanse oraz tak bardzo potrzebne konie.
W czasie prac przekopano kanał łączący jeziora Zły Łęg (zbiornik retencyjny) ze Strunowem i Mielnem.

https://c1.staticflickr.com/5/4217/3...5455f23a_b.jpg

Daruję sobie opisywanie elektrowni od technicznej strony. Cała ta "otoczka" historyczna jest o wiele bardziej zajmująca.

W 1945 roku przez rejon Borowa, a dokładniej przez most koło elektrowni i wzdłuż kanału przebiegała droga rokadowa (tzn. droga przebiegająca prostopadle do kierunku przeprowadzania natarcia).
W lutym tegoż roku Niemcy dokonali ostatniego rozpaczliwego, pancernego zrywu znanego szerzej pod nazwą "Sonnenwende". Siłami dywizji pancernych i grenadierów naziści uderzyli w pozycje wojsk marszałka Żukowa. Ofensywa rozpoczęła się 16 lutego by ostatecznie upaść po niecałych 4 dniach i zyskanych 12 kilometrach ziemi, okupionych ciężkimi stratami po obu stronach. Niespodziewane uderzenie wymogło na Rosjanach przegrupowanie sił i oczyszczenie Pomorza, co nieco przedłużyło agonię III Rzeszy.

Wracając do elektrowni - wspomnianym mostem przerzucano zaopatrzenie i transportery z piechotą w celu wzmocnienia natarcia na linii Recz-Choszczno. Niemieccy saperzy zaminowali zabudowania elektrowni. Do wysadzenia jednak nie doszło, czy to przez przeoczenie, czy też trudną sytuację na pobliskim froncie.
I całe szczęście, bo obiekt uruchomiono ponownie w 1946roku. Od tamtej pory pracuje wytrwale dostarczając "czystą energię" i cieszy nas swoim urokiem i historią.

Robię postój przy wspomnianym wcześniej moście koło elektrowni.

https://c1.staticflickr.com/5/4205/3...2e6c573c_b.jpg

Ponieważ jestem praworządnym obywatelem - respektuję widoczny zakaz wjazdu. Nie jadę dalej moim "czołgiem". ;)

https://c1.staticflickr.com/5/4233/3...6580e13c_b.jpg

Znajduję się na granicy obszaru "cywilnego" i poligonu. "Cienka czerwona linia"...

I jestem rozdarty... :Sarcastic:

Trochę ponad 4km na północ, na Kanale Hetmańskim łączącym Jezioro Mielno i Zły Leg znajduje się zabytkowy most Baileya. Mam słabość do tej brytyjskiej konstrukcji. Pomysłowa, prosta, efektywna.

Wojsko musi pokonać przeszkodę terenową?
Nieprzyjaciel wysadził jedyną w okolicy przeprawę zdolną podźwignąć kilkunastotonowy czołg?
FUBAR?

Nie!

Nic prostszego - dostarczcie ciężarówki z elementami konstrukcyjnymi oraz brygadę inżynieryjną, a raz dwa postawią skuteczną przeprawę na drugi brzeg.
Wikipedia twierdzi, że 115 żołnierzy jest w stanie przygotować pięcioprzęsłowy most w niecałe 35 minut. Robi wrażenie.

https://c1.staticflickr.com/5/4285/3...4d9cd66a_b.jpg
Źródło: http://westernpomerania.com.pl

Niestety most znajduje się na terenie 4-5km w głąb poligonu. Niedaleko aktywnych przepraw oraz strzelnicy...

Oparty o motocykl rozważam za i przeciw. W sumie nie tak daleko, niedziela, kula na słupie opuszczona. Jeśli ktoś nie zapomniał jej podnieść, to nie ma dziś ostrego strzelania.

https://c1.staticflickr.com/5/4213/3...1eaff348_b.jpg

Z drugiej strony - odkąd poligon z "polskiego" stał się "międzynarodowy" i zamiast Ruskich siedzi tutaj po krzakach banda zakamuflowanych i uzbrojonych po zęby NATOwców, licho wie co mnie tam może spotkać.
Może przyjdzie mi pozwiedzać "dołek" w czasie kiedy żandarmeria będzie wykonywać "czynności wyjaśniające"?

Taksuję swoje odbicie w lusterku i oceniam szanse w razie konfrontacji z zagranicznym trepem. W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze. :Thumbs_Up:

Popatrzmy...

Brudne spodnie kamuflaż WZ-93. :Thumbs_Down:
Kurtka kamuflaż brytyjski MTP. :Thumbs_Down:
Zarośnięta morda. :Thumbs_Down::Thumbs_Down:
Wyraz twarzy mówiący ni mniej ni więcej jak "Sztoby tiebia wyjobali w żopu". :Thumbs_Down::Thumbs_Down::Thumbs_Down:
Z uśmiechem niewiele lepiej... :Thumbs_Down::Thumbs_Down::Thumbs_Down:
Wypchana torba na siedzeniu ( "Ola Boga, ani chybi pomyśli, że mam tam butelkę wódki, kradziony słoik małosolnych i rozłożonego kałasznikowa" ). :Thumbs_Down::Thumbs_Down::Thumbs_Down:

"Nosz ku*wa - "zielony ludzik" jak się patrzy..." :dizzy:

Szybka decyzja :D


Jestem mięciutki niczym cieplutkie masełko... Wkładam kask... Taka hańba... :(

Szybko wracam do Suchowa i odbijam w prawo i turlam się w inny rejon poligonu. Robi się nieznośnie gorąco. Zbliżam się do kolejnego celu na szlaku.

https://c1.staticflickr.com/5/4215/3...bf3a1008_b.jpg

Jaworze czyli dawna niemiecka wieś Gabbert. Kolejne "poligonowe" miejsce wzbudzające moją ciekawość.

Początki sięgają mroków średniowiecza (ok. XIVwieku). Wtedy to powstało tutaj grodzisko w formie strażnicy, mającej za zadanie bronić ważnego szlaku handlowego. Obecnie w lesie między Jaworzem, a Prostynią znaleźć można pozostałości tejże warowni, która uległa spaleniu między 1349, a 1353 rokiem.

Począwszy od uwłaszczenia w 1810roku wieś i okoliczne tereny zostały podzielone między chłopów i pracowników leśnych. Obszar miał rolniczy charakter.

https://c1.staticflickr.com/5/4264/3...16a87bd4_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

We wsi znajdował się, a jakże, młyn wodny pochodzący prawdopodobnie z XIVw. Po II wojnie światowej nie nadawał się on do użytkowania, o czym świadczy fakt, że stacjonujący w pobliżu Rosjanie śrutowali zboże dla koni w innej wiosce - Głębokim. W 1949r. młynarz Zygmunt Dąbek starał się o przywrócenie obiektowi statusu funkcjonalnego młyna. Okazało się, że na próżno, bo teren przeznaczono na poligon wojskowy, a obiekt wyburzono. Jak pokazał czas - zupełnie niepotrzebnie.

Ciekawostką jest, że miejscowość była swojego czasu znana z powiedzenia, że jeśli ktoś bredzi i gada od rzeczy, to tak jakby "mówił o czymś między Kaliszem, a Jaworem" (gdzie mieściła się jedyna karczma nad Drawą "Za Ostatni Grosz" - chwytliwa nazwa, nie pozostawiająca złudzeń). :D

https://c1.staticflickr.com/5/4253/3...8c379681_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

Przedwojenny okres wsi jest bardzo bogaty w interesujące wydarzenia. Lokalizację ważniejszych obiektów na tym obszarze zaznaczono na mapie.

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...560f13cc_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

W 1935 roku Niemcy podjęli decyzję o budowie lotniska i utworzeniu poligonu lotniczego. Tak też się stało i już w 1937roku na tych ziemiach ćwiczyła jednostka Königsberg Neumark z Chojny. W bezpośredniej bliskości ustawiono radiolatarnię "Gisela" naprowadzającą nadlatujące samoloty w rejon lotniska. Lotnisko figurowało naprzemiennie jako zapasowe i operacyjne.
Stąd startowały bombowce Heinkel z dywizjonu KG 26.II Gruppe, które 1 września 1939roku dokonały wielokrotnych nalotów na Poznań. W późniejszym okresie stacjonował tu pułk Nachtjäger - Myśliwców Nocnych. Zdarzyło się tu mnóstwo wypadków, co do których nie ma pewności czy były dziełem przypadku, niekompetencji czy sabotażu. Na pobliskich bagnach i w pobliskich jeziorach odkryto kilka wraków niemieckich myśliwców BF-109 i BF-110.
W końcowej fazie wojny wieś stanowiła istotny punkt niemieckiego oporu. Na obszarze działały operacyjnie 3 ciężkie czołgi PzKpfw. VI, znane lepiej jako Tygrys, a także pododdziały przeciwpancerne. W toku przytaczanej wcześniej operacji Sonnenwende, niemieckim oddziałom udało się odbić wieś z radzickich rąk. W wyniku kolejnych frontowych przepychanek zabudowania wsi bardzo ucierpiały.

Przed rozpoczęciem II wojny światowej na tych terenach mieszkało 209 osób w 50 gospodarstwach. W roku 1946 doliczono się ich 96 w 5 gospodarstwach rolnych i 9 rodzinach zatrudnionych w lasach. Na 1879ha pól niemal 1/3 leżała odłogiem. Cóż... wojna...

Równie ciekawa jest historia powojenna, ze względu na bliskość poligonu i obecność żołnierzy. Po 1945 roku lotnisko zaadoptowano do szkolenia spadochroniarzy oraz wojsk specjalnych, a także przeprowadzania szkoleń rozpoznawczych.
Tam też trafiam od razu po minięciu tablicy z nazwą wsi. Wydaje mi się jednak, że jest to "stara" część obiektu.

https://c1.staticflickr.com/5/4217/3...b397bd14_b.jpg

Zatrzymuję się niedaleko stalowej konstrukcji służącej kiedyś, jeśli dobrze mi się wydaje, do trenowania ostatniej fazy skoku spadochronowego. Nazywano to tzw. "huśtawką". Żołnierz był przypięty do widocznej szyny, a trening polegał na poprawnym ułożeniu ciała w ostatniej fazie skoku oraz oswojenie z prędkością lądowania.

https://c1.staticflickr.com/5/4240/3...ab147548_b.jpg

Odnajduję tu więcej oprzyrządowania do trenowania skoczków. Między innymi trapez, z wciąż założoną uprzężą, do trenowania kolejnych faz skoku.

https://c1.staticflickr.com/5/4206/3...bfbf9ae7_b.jpg

Teren ten funkcjonuje pod nazwą "Małpi Gaj". Zwiedzam dalej i za kolejnym krzakami znajduję "to".

https://c1.staticflickr.com/5/4213/3...06e4c7f1_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4262/3...22cc0e34_b.jpg

"Wirówki" i "karuzele" są w całkiem niezłym stanie. Obracają się bez problemu. Jaka szkoda, że jestem sam... Mając "przybocznego" do asysty, chętnie bym się spróbował na tych cud-maszynach. Samemu nie próbuję, bo raczej ciężko byłoby się zatrzymać "na żądanie". Poza tym sprawny błędnik jest niejako potrzebny do dalszej jazdy motocyklem. :D
Inne przeszkody i urządzenia treningowe są porządnie zarośnięte i zaniedbane. Widać, że część z nich już nikomu nie służy.

https://c1.staticflickr.com/5/4263/3...0306b940_b.jpg

SE od tego miejsca znajduje się lądowisko śmigłowcowe. Wielka łąka, na której czuję się "trochę" wystawiony na strzał. Lepiej się schowam z powrotem między drzewa...

https://c1.staticflickr.com/5/4229/3...e2b2d3b9_b.jpg

Niedaleko znajdują się dwie strzelnice. Jedna przeznaczona dla wozów bojowych, druga dla piechoty. Teren oczywiście "No Pasaran!". :stop:

https://c1.staticflickr.com/5/4254/3...69ea8e60_b.jpg

Zobaczyłem i dotknąłem już chyba wszystkiego... Odpalam XTeka i jadę dalej w stronę zabudowań.
Trafiam na nowszą część poligonową. Przyglądam się planszy "promocyjnej".

https://c1.staticflickr.com/5/4288/3...39bcf248_b.jpg

A oto i nowsza część "małpiego gaju". Można tu znaleźć wiele przeszkód sprawnościowych, ale ja skupię się na innych, ciekawszych zakątkach.

https://c1.staticflickr.com/5/4230/3...24678d38_b.jpg

Pierwsze co rzuca się w oczy to "całkiem niezła chata". Tylko te okna...

https://c1.staticflickr.com/5/4212/3...c81b3d08_b.jpg

Patrzę, skobel furtki lata luźno... Hmm... A pooglądam z bliska, co mi tam. :osy:

https://c1.staticflickr.com/5/4259/3...b385fac5_b.jpg

Drzwi noszą ślady tarana. Żadna Pani domu nie byłaby zadowolona, gdyby ksiądz po kolędzie albo goście "pukali" w ten sposób do drzwi.
Obchodzę budyneczek drzwi do piwniczki otwarte W środku gołe ściany, niski strop i pustki. Żadnego wina, słoików z dżemem czy czegokolwiek...
Idę dalej "brodzić" w trawie. Niedaleko widzę rozbitego SKOTa. Wrak wygląda ponuro, ale przypomina mi, zupełnie od czapy, coś co zawsze wprawia mnie w dobry humor.



"Wóz konserwacji ku*wa, zobacz co narobiłeś..."
Klasyka panie, klasyka... :D

Wracając relację na właściwe tory...
Wychodzę z krzaków na drogę i dostaję olśnienia widząc tabliczki.

https://c1.staticflickr.com/5/4255/3...9c93ca3a_b.jpg

Dobrze, że miałem na ten czas porządne buty motocyklowe. Producent na pewno przewidział, że jak "adventure", to bez wyjątków - także na polu minowym... :D

https://c1.staticflickr.com/5/4211/3...509e1014_b.jpg

cdn.

plaku 21.06.2017 20:43

Vee statecznik su 22 ze zdięcia, znajduje się na wschód od Broczyna(pierwsza w lewo jadąc od czaplinka). Dobra, jak już pisze to gratuluje zaparcia w opisywaniu,ja jestem za mało utalentowany i cierpliwy do popełnienia ciekawych relacji,jaką niewątpliwie jest Twoja. Dodam tylko że; radzieccy szeregowi żołnierze w bazie głowic nie mieszkali w koszarach, w koszarach byli tylko oficerowie a szeregowi w betonowych bunkrach tunelach które teraz są zasypane itp... Co do lokalizacji obozu lotników, miejsce wybrano z powodu dobrej logistyki,czyli kolejowa rampa i bezpośrednie połączenia kolejowe i pewnie najważniejsze jednostka wojskowa w kiefheide czyli w podborsku.Pewnie spytasz, to mówie,to moje rodzinne strony i jestem z Podborska więc przez lata widziałem i słyszałem wiele ciekawych historii. ps. musimy sie spotkać....

Vee 21.06.2017 21:00

@Plaku
Dzięki bardzo za dołożenie swojej cegiełki do tej relacji. Pisząc ją bazuję na tym co widziałem, ale przede wszystkim na słowie pisanym i internecie.

Niestety, mimo, że staram się opisywać odwiedzone obszary rzetelnie, nie zawsze jestem w stanie wyłuskać te "pewne" informacje. Pogodziłem się z tym, że coś może być przeinaczone lub przekłamane.

Jeszcze raz dzięki za Twój wkład i mam nadzieję - do zobaczenia. W końcu Kołobrzeg - Koszalin to rzut beretem. :D

dżony 21.06.2017 23:13

Też widziałem te ciężarówkę wbitą w las. Akurat przejezdzalem tamtędy chwilę po wypadku, to była niedziela z dwa tyg temu?

Wysłane z mojego E2105 przy użyciu Tapatalka

Vee 22.06.2017 07:28

Cytat:

Napisał dżony (Post 536442)
Też widziałem te ciężarówkę wbitą w las. Akurat przejezdzalem tamtędy chwilę po wypadku, to była niedziela z dwa tyg temu?

Dokładnie tak jak piszesz. Ja tamtędy przejeżdżałem w południe tego dnia. Wszystko, oprócz wraku zdaje się, zostało na ten czas usunięte.

Tank 22.06.2017 23:33

Piękna relacja.

Wysłane z mojego HUAWEI GRA-L09 przy użyciu Tapatalka

Vee 23.06.2017 19:07

Wzdłuż poligonu, cz.3


Dokańczając wątek Jaworza z poprzedniej części:

Z Jaworzem wiąże się jeszcze kilka innych ciekawostek. Mieści się tutaj Ośrodek Wczasowy WL i OP.
W tymże miejscu na przełomie 1981 i 1982 roku zorganizowano obóz internowania dla członków NSZZ "Solidarność". Przebywali tu m.in. przyszły premier Tadeusz Mazowiecki, przyszły prezydent RP Bronisław Komorowski, a także Władysław Bartoszewski i jeszcze 81 osób.

https://c1.staticflickr.com/5/4206/3...a00813db_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

Wieś upodobał sobie także Zbigniew Religa i często wypoczywał tutaj w ramach urlopu.

---

Zbliża się pora obiadu, więc zawracam i ruszam w stronę Stawna.

Po drodze wpadam przypadkiem na grupę motocyklistów z "prawdziwego" MC. :rules:

Dziwnym trafem znalazłem się w środku stawki, ale szybko "wypchnięto" mnie na koniec. Otrzymałem parę groźnych spojrzeń, ale mimo to twardo dotrzymywałem im towarzystwa, co niezbyt ich uradowało.

W końcu taka sytuacja...
Jedzie przez miasto grupa pięknych, czyściutkich maszyn. Chromy lśnią w słońcu, wielocylindrowe silniki ryczą miarowo. Panowie mają klubowe, skórzane kamizelki i poważne miny.

A na końcu?

Uwalona błotem, pierdząca i strzelająca Tenerka, a na niej gościu, co wygląda jakby właśnie urwał się z poligonu. :at:

Ale ze mnie złośliwiec... Dobrze, że nie dostałem w japę. :osy:

W końcu czoperowcy pojechali w swoją stronę, a ja w swoją.

https://c1.staticflickr.com/5/4254/3...202abc36_h.jpg

Dojeżdżam bez przygód na miejsce.
Nasycam się posiłkiem i uskuteczniam poobiedni leżing. :smoking:

https://c1.staticflickr.com/5/4288/3...df50ba83_b.jpg

Około 17 wracam na szlak.

Tym razem zabieram się za poligon od "drugiej strony", znaczy się od północy, czyli od Drawska Pomorskiego.
Jadę w kierunku Oleszna - dawnego, niemieckiego Welschenburg. Po drodze widzę wiele anglojęzycznych znaków.

https://c1.staticflickr.com/5/4289/3...9b823d96_h.jpg

Z wsią związane są ciekawe i tajemnicze historie.

Przed wybuchem kolejnej wojny, Europę miały ochronić postanowienia Traktatu Wersalskiego, który mówił m.in. o redukcji niemieckich sił zbrojnych, ograniczeniach związanych z rozwojem broni, lotnictwa i innych ważnych elementów każdej szanującej się armii. Jak postanowienia tegoż traktatu były respektowane po dojściu do władzy NSDAP - historia pokazała.

https://c1.staticflickr.com/5/4215/3...382d022a_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

W Olesznie, począwszy od 1938roku, Niemcy tworzyli kompleks szkoleniowy, zawierający w sobie odwiedzone przez nas wcześniej lotnisko w Jaworzu (Gebbert), kolejne lotnisko w Ziemsku (Zamzow), poligony lotnicze i inne budowane w tajemnicy obiekty, co do, których nie ma pewności, bo dokumentację z tym związaną w większości zniszczono.
Odkrywaniu historii pomogły działania H. H. Kocha, potomka komendanta obiektu szkoleniowego Oleszno-Bucierz, Fritza Thiede.

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...5ecf3cf9_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

Komenda niemieckiego poligonu lotniczego (Luftwaffenübungsplatz) znajdowała się w Welschenburgu (Olesznie), ale dla zmylenia potencjalnych ciekawskich, używano miejsca pozorowanego, czyli wsi Wildforth (Prostynia). Postawiono tu budynki mieszkalno-koszarowe, które po przebudowaniu i modernizacji służą do dziś administracji już polskiego poligonu.

https://c1.staticflickr.com/5/4256/3...f4a69fa1_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

Aby wydzielić tereny poligonowe, oczywiście konieczne było wysiedlenie ludności z okolicznych miejscowości. Taki los spotkał wieś Nowy Łowicz, która mogła poszczyć się zabytkowym kościołem z 1726roku. W 1939roku kościół ten zaczęto rozbierać i wraz z wysiedloną ludnością przenosić do Oleszna.

https://c1.staticflickr.com/5/4229/3...8701f71d_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

W styczniu 1945roku, ze względu na zbliżający się front, podjęto decyzję o ewakuacji, aby uchować co się da, przed nadciągającymi Polakami i Rosjanami.
Rozpoczęto likwidację poligonu, budynki nakazano zaminować regimentowi Fallschirmjäger. Środki łączności, broń i amunicję wysadzono.
Najważniejsze, podczas ewakuacji jednostki, były reflektory przeciwlotnicze oraz urządzenia z nimi związane. Miały jeszcze posłużyć do obrony niemieckich miast...

https://c1.staticflickr.com/5/4279/3...0d8b3595_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

Na ewakuację ludności cywilnej zdecydowano się dopiero 2 marca 1945roku.

Współcześnie, w Olesznie, mieści się siedziba dowództwa Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. Znajdziecie tu także nowoczesną strzelnicę garnizonową.

Podążając na SW od Oleszna natykam się na kamień pamiątkowy.

https://c1.staticflickr.com/5/4241/3...093b0019_b.jpg
Od Miotacza dowiedziałem się jak obiekt wyglądał ostatnimi czasy - opuszczony, niszczejący, widownia w tragicznym stanie. Na zdjęciu z przed roku amfiteatr wyglądał tak...

https://c1.staticflickr.com/5/4253/3...82aa820a_b.jpg

...a obecnie wygląda tak. Czy raczej - nie wygląda, bo go najzwyczajniej w świecie zaorali.

https://c1.staticflickr.com/5/4279/3...9cb488dc_b.jpg

Szkoda kolejnego, właściwie historycznego, obiektu. Mało kto pewnie wie, że występowały tu takie zespoły jak Czasza i Czarne Berety.



W 1988roku gościł w Olesznie Fidel Castro. W towarzystwie Wojciecha Jaruzelskiego i innych dygnitarzy brali udział w największym koncercie, jaki się tutaj odbył.

Teraz muzyka ucichła, a z ziemi wystają już tylko kable...

https://c1.staticflickr.com/5/4264/3...94c858dc_b.jpg

Spaceruję jeszcze trochę po okolicy.

W międzyczasie, drogą przejeżdżają trzy Trampki, co wyrywa mnie z marazmu. Wsiadam na motocykl i unikając desek nabitych gwoździami wracam na jezdnię.

Docieram do Ziemska (Zamzow). Znaleźć tu można pozostałości niemieckiego cmentarza, wojskowe obozowisko i kolejne ślady historii oraz obszar ćwiczeń desantowych.

https://c1.staticflickr.com/5/4261/3...ce428fc9_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

Zamzow za swoich czasów był dużym i bogatym majątkiem ziemskim. Jak żadna inna wieś na terenie poligonu posiada udokumentowaną historię. Rzetelnie spisywał ją Heinz Jäger. Obecnie nie jest ona ogólnie dostępna, gdyż według autora, powinna ona być do wglądu tylko i wyłącznie dla mieszkańców wsi.

Na przełomie XVIII i XIX istniała tu kolej wąskotorowa, którą transportowano drewno z pobliskiego tartaku.

https://c1.staticflickr.com/5/4237/3...185d0d0a_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

W pobliżu istniał również młyn Zamzower Mühle, przypisywany także wsi Studnica.

https://c1.staticflickr.com/5/4206/3...62f5ac90_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

Swoje kroki kieruję na drewnianą wieżę widokową, która znajduje się dalej wzdłuż drogi.

https://c1.staticflickr.com/5/4261/3...bc13903b_b.jpg

Spędzam trochę czasu na górze chłonąc roztaczający się widok na rezerwat ptactwa wodnego.

https://c1.staticflickr.com/5/4285/3...b2f78812_b.jpg

Z tablic pod wieżą dowiaduję się co nieco na temat tutejszej fauny. Nadleśnictwo Drawsko może pochwalić się stadem żubrów, liczącym niespełna sto sztuk. Zwierzaki chyba nic sobie nie robią z ostrego strzelania i przemykających niedaleko transporterów oraz czołgów.

A za wjazd motocyklem do lasu odsądzają od czci i wiary... :mur:

Staczam się z wieży i jadę dalej drogą przez las i wzdłuż jeziora, w kierunku Studnicy.

https://c1.staticflickr.com/5/4215/3...0afdf824_h.jpg

Wjeżdżam do centralnej części wsi. Studnica (Grassee) jest położona na niewielkim wzgórzu, otoczona polami i jeziorami. Zatrzymuję się przy lokalnym sklepie.
Niemiecka nazwa pochodzi w prostej linii od słowa "Gras" - trawa. Z kolei polska została zaadoptowana od sporego jeziora, które znajduje się NE od miejscowości.

https://c1.staticflickr.com/5/4207/3...8b9eefd9_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4285/3...2fec7d34_b.jpg

W 2008 roku mieszkało tutaj 109 osób. Ale cofnijmy się trochę w czasie...

Gdybyśmy otworzyli "Landbuch" na roku 1337 natknęlibyśmy się na zapis, że wieś została opuszczona przez swoich mieszkańców, po najeździe wojsk polsko-litewskich pod wodzą Władysława Łokietka, w 1326roku. Od 1348 stała się lennem rodu von dem Borne, które należało do nich niemal 4 kolejne wieki. W 1730roku ostatni z rodu von dem Borne sprzedał z zyskiem majątek innemu możnemu - von Wedlowi, co ciekawe - nieletniemu. Dobro ziemskie, w XVIII i XIX wieku, przechodziły z rąk do rąk dość często.

Niedaleko miejsca gdzie stoję znajduje się zabytkowy kościół z XVI wieku. Wojska Stefana Czarneckiego w latach 1657 - 1659 okupowały te tereny siejąc pożogę i śmierć. W tym czasie spłonęły m.in. świątynie w Studnicy i Ziemsku. Odbudowano je, a do studnickiego kościoła ufundowano dwa nowe dzwony. Zarówno podczas I jak i II wojny światowej mieszkańcom udało się uchować dzwony przed przetopieniem w hutach na pozyskanie materiału do odlania dział. Jeden z nich wciąż wisi w wieży.
Drugi z kolei w 1944 roku przekazano do Połchowa. Tamtejszy kościół po wojnie spłonął, a studnicki dzwon... zaginął. Do dziś nie został odnaleziony.

Tak wyglądał owy kościół w 1945 roku...

https://c1.staticflickr.com/5/4265/3...965f7220_b.jpg
Źródło: Mieczkowski Z. "Poligon Drawski w trzech odsłonach", wyd. Tongraf 2016

...a tak wygląda dziś...

https://c1.staticflickr.com/5/4214/3...026ca5a4_b.jpg

Studnicę 1 marca 1945 roku zajęli Rosjanie i stacjonowali tu prawie rok. Odchodząc spalili zabytkowy dwór, w którym kwaterowali.

W jakim celu? Nikt nie wie...

https://c1.staticflickr.com/5/4257/3...82679ac7_b.jpg

Przy wjeździe na teren wyłączony poligonu natykam się na niezły dowcip. Nie ma to jak żołnierski humor... :haha2:

https://c1.staticflickr.com/5/4205/3...bcb2c239_b.jpg

Pośmiałem się dobrych kilka minut. Ale czas powoli wracać na metę.

Zachodnią część poligonu zostawiam na następny raz, bo wiem, że jeszcze tu wielokrotnie wrócę. Ten rejon to prawdziwa "historyczna żyła złota".

Kieruję się na Storkowo i dalej, z grubsza, na drogę nr 20. Zjeżdżam jeszcze na chwilę z obranego szlaku.

https://c1.staticflickr.com/5/4286/3...3535abfd_h.jpg

Muszę znaleźć jeszcze pewne ruiny. Podążam za wskazaniami Garmina.

https://c1.staticflickr.com/5/4210/3...6115c1f9_h.jpg

Trochę kluczę, bo zjechałem nie w tą ścieżkę, ale w końcu zatrzymuję się pod wielkim ceglanym molochem, który wyrasta ni z tego ni z owego pośród drzew.

https://c1.staticflickr.com/5/4266/3...7b669372_b.jpg

Mieściła się tu kiedyś sortownia żwiru. Prawdopodobnie obiekt jest poniemiecki, ale nie mogę znaleźć o nim żadnych informacji. Trochę dziwna lokalizacja, bo w promieniu kilometra nie ma nic...

Oglądam go chyba z każdej strony. Komu w drogę temu... motor.

Opłotkami kieruję się na Drawsko i dalej na Stawno. Zmierzam sami wiecie gdzie... ;)

https://c1.staticflickr.com/5/4257/3...f0ce5368_h.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...dda933d9_h.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...5e5848c8_b.jpg

Po zjechaniu na bazę - kąpiel, pakowanie, szybki przegląd motocykla i spać. :spac:

Jutro ostatni dzień wyprawy.

Koniec dnia trzeciego

wezyr 24.06.2017 08:49

zdjęcia nie działają

Vee 24.06.2017 09:30

Hosting się chyba na mnie wypiął... :mur: Ogarniam temat.

---
Aktualizacja:
Teraz już chyba powinno działać.
:)
---

Emsi 24.06.2017 13:18

Mnie tam działają i na kompie i telefonie... i wczoraj też działały :)

Vee 25.06.2017 17:36

D+3 (12.06.2017 - poniedziałek) - Powroty cz.1


Budzę się wcześnie rano. Za oknem pogoda klaruje się średnio. Niezrażony tym faktem pakuję manele na motocykl i pożeram śniadanie.
Zamieniam kilka ostatnich słów z Gospodynią i jestem gotowy do drogi.

Wyjeżdżając ze wsi po raz kolejny napotykam zagłodzone i zaniedbane bezdomne koty. Ciężko mi na nie patrzeć... Za bardzo kocham te zwierzaki... :(

https://c1.staticflickr.com/5/4253/3...a4b99955_b.jpg

Ruszam na przełaj w stronę Bornego Sulinowa. Omijam Złocieniec. Po kilku kilometrach takiej jazdy odpuszczam, bo widzę, że ciemne chmury zaczynają mnie doganiać.
Wpadam na asfalt i przyśpieszam.

Za Lubowem zaczyna się wojskowa "płytówka".

https://c1.staticflickr.com/5/4281/3...7e57fa0a_b.jpg

Nadciąga nieunikniony deszcz, więc przestaję się spinać i cieszę się jazdą.
Niegroźna mżawka transformuje się w solidną burzę. :Thumbs_Up::D

https://c1.staticflickr.com/5/4265/3...7d6ea70f_b.jpg

Wjeżdżam do Bornego i znajduję schronienie w ruinach "Domu Oficera".

https://c1.staticflickr.com/5/4281/3...e35eff69_b.jpg

Zapowiada się dłuższa ulewa więc zostawiam motocykl i zaczynam myszkować po obiekcie.

"Zapraszam na krótką wycieczkę po mieście tajemnic."

https://c1.staticflickr.com/5/4285/3...8ae9d9768b.jpg
Źródło: http://www.lexikon-der-wehrmacht.de

Zaczęło się od nazistów, którzy, począwszy od 1933roku, zaczęli wykupywać okolice dawnej wsi Linde (lipa - zwróćcie uwagę na herb miasta Borne Sulinowo) oraz Groß Born - majątku ziemskiego. Za wykupem poszły wysiedlenia i wywłaszczenia mieszkańców. Plan, tak jak w innych przypadkach poznanych w czasie tej wyprawy, zakładał utworzenie obiektów koszarowych, miasteczka wojskowego i poligonu oraz zaplecza.

Groß Born wybudowano od podstaw, tak samo jak Westfalenhof (Kłomino).

https://c1.staticflickr.com/5/4211/3...9e67ec23d2.jpg
Źródło: http://www.lexikon-der-wehrmacht.de

Obszar między miastami Linde, Steinforth, Knacksee, Marienwalde, Plietnitz, Birkhof, Westfalenhof i Gross Born zaadoptowano jako poligon Wehrmachtu. Na treningi zjeżdżało wielu ciekawych gości, m.in. związki pancerne Heinza Guderiana (autor teorii wojny pancernej oraz koncepcji blitzkriegu - polecam jego pracę na ten temat - "Achtung Panzer") oraz przyszli adwersarze szczurów pustyni - Afrika Korps Rommla.

Poligon pokrywał powierzchnię ponad 18.000 hektarów. Odbywały się tu przede wszystkim treningi artyleryjskie, ponieważ w Groß Born mieściła się oficerska szkoła artylerii. Dodatkowo na jego obszarze szkoliły się jednostki Luftwaffe oraz SS. Pełen przekrój niemieckiej armii.

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...bdd73260_b.jpg
Źródło: http://borne_sulinowo.fotopolska.eu

Poligon pełnił także inne role poza szkoleniem wojska. W jego obrębie znajdował się Oflag IID, w którym, w okresie wojny, przebywali alianccy jeńcy. Ponad 20 tysięcy w nich pozostało na tych ziemiach na zawsze...

Niedaleko Bornego przebiegały umocnienia Wału Pomorskiego. W wyniku natarcia przeprowadzanego przez sowietów, początek lutego 1945 roku przyniósł w te okolice prawdziwe działania wojenne, a nie tylko te symulowane, w warunkach poligonowych.

https://c1.staticflickr.com/5/4217/3...bd8de93b_b.jpg

4 lutego 1945 roku Polacy wyzwolili Oflag II D. Trzy dni później padł praktycznie bez walki garnizon Groß Born. Rosjanie przejęli te tereny na niemal 50 lat, a Borne stało się terenem zamkniętym. Do lat 70 XXw. nie było zaznaczone na ogólnodostępnych mapach. Miasto widmo...

Trochę się zagalopowałem w historii. No bo co z tym "Domem Oficera"?

Wróćmy się, nazad, züruck w czasie.

"Dom oficera" czy raczej, w tamtym okresie, Offizierskasino wybudowano w latach 1934 -1936. Pomieszczenia zaadoptowano jako sale wykładowe, a część wychodzącą na jezioro jako kasyno oficerskie. Miejsce pełniło funkcje reprezentacyjne. Posiadało własną halę widowiskową. W sierpniu 1938 roku gościł tu Herr Hitler ze świtą.

W swoich czasach świetności wyglądało tak.

https://c1.staticflickr.com/5/4230/3...c2f7fe8a_z.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4277/3...b1a78e08_z.jpg
Źródło: http://www.lexikon-der-wehrmacht.de

Cóż przejdźmy się i my po korytarzach, którymi ponad 70 lat temu przechodzili dumni oficerowie III Rzeszy... Jak wygląda "Dom Oficera" Anno Domini 2017?

https://c1.staticflickr.com/5/4216/3...2caa2418_b.jpg

Pokonuję kilka stopni. Drzwi wywalone z zawiasów leżą na podłodze pośród różnego śmiecia. Po wkroczeniu do okrągłej sali wejściowej nie wita nas majordomus lecz lejąca się przez dziury w suficie woda. Strop ani trochę nie wzbudza mojego zaufania.

https://c1.staticflickr.com/5/4231/3...f8c05449_b.jpg

Odbijam w jeden z głównych korytarzy. Graffiti, graffiti...

https://c1.staticflickr.com/5/4266/3...a1a4f69e_b.jpg

Trafiam do pomieszczenia, które przypomina mi trochę jakby stołówkę.

https://c1.staticflickr.com/5/4236/3...07e23b46_b.jpg

Potykając się o gruzy i śmieci idę kolejnymi przejściami przez następne pomieszczenia.

https://c1.staticflickr.com/5/4205/3...f4a14ff0_b.jpg

Rzut oka przez okno. "Może 79 lat temu wyglądał przez nie znudzony słuchacz kursu oficerskiego?"

https://c1.staticflickr.com/5/4241/3...a8cea6cb_b.jpg

Wyglądam przez dziurę w ścianie na "dziedziniec".

https://c1.staticflickr.com/5/4265/3...44ca3085_b.jpg

Za potrzebą, to już chyba wolałbym skoczyć w krzaki. Nieswojo się tu czuję.

https://c1.staticflickr.com/5/4214/3...3e9a3322_b.jpg

Trafiam na klatkę schodową, która - mimo, że zniszczona - jest na swój sposób "piękna".

https://c1.staticflickr.com/5/4277/3...e4ef8466_b.jpg

Na sam koniec sesji zdjęciowej "wnętrza potwora" zostawiłem pewien obraz.

Fotkę strzeliłem niby od niechcenia. Jednak po wyrugowaniu kolorów ze zdjęcia zmieniło ono całkowicie swój charakter. Dziwnie na mnie działa - przyciąga wzrok.
Gdybym miał określić jednym słowem, co czuję, gdy na nie patrzę to powiedziałbym: "niepokój".

Też tak macie czy, to tylko mój umysł sobie coś ubzdurał?

https://c1.staticflickr.com/5/4290/3...bd219601_b.jpg

Burza odpuszcza więc ruszam z powrotem ku wyjściu. Ten budynek ma "coś" w sobie. Oprócz stęchlizny i starości czuć w powietrzu coś innego. Strop i ściany trzeszczą, przemawia historia. Mógłbym chodzić po tych korytarzach godzinami. Jest tu coś, co przyciąga i intryguje.

https://c1.staticflickr.com/5/4278/3...257d5ff1_b.jpg

Deszcze ustaje i wychodzę na zewnątrz. Nie wiem za bardzo ile czasu minęło...

https://c1.staticflickr.com/5/4281/3...71d52e7b_b.jpg

Jak potoczyła się dalej historia obiektu po 1945 roku?

Rosjanie po przejęciu kasyna zaadoptowali je do swoich potrzeb. Budynek pełnił funkcję centrum kulturalno-szkoleniowego dla kadry oficerskiej i jej rodzin. Powierzchnię zagospodarowano na kino/teatr/dyskotekę/salę koncertową, restaurację, siedzibę lokalnej telewizji transmitującej radzieckie programy oraz pokoje dla goszczących w garnizonie dygnitarzy. Wtedy też "Offizierskasino" przekształciło się w "Garnizonowy Dom Oficera".

Patrzę z zewnątrz na rozpadające się ściany i ślepe otwory okienne.

Jest to kolejny przypadek, gdy obiekt o dużej wartości historycznej, przetrzymuje podkuty but hitlerowski, przetrzymuje sowiecką walonkę, ale nie przetrzymuje polskiego laczka...

12 października wojsko rosyjskie opuściło ten rejon, przekazując go oficjalnie władzom polskim w kwietniu 1993 roku. Od tamtej pory budynek popada w ruinę.
Brak nadzoru umożliwia jego dewastację. W lutym 2010 roku wybuchł tutaj groźny pożar, z którym całą noc walczyli strażacy. Z dymem poszła wielka hala widowiskowa, dach i część pomieszczeń sąsiadujących.
Mamy rok 2017 i nadal nie dzieje się nic w kierunku renowacji/odbudowy/zabezpieczenia.

Ile jeszcze ta piękna budowla zdoła się obronić, zanim skończy jak opisywany przeze mnie wcześniej pałac Rynowie? :mur:

Obecnie "Dom Oficera" wystawiony jest na sprzedaż za 2 miliony złotych. Do negocjacji... :vis:


Pogoda tymczasowo się uspokoiła więc ruszam w stronę kolejnego interesującego obiektu...

Reprezentacyjna willa Heinza Guderiana wybudowana w latach 30 XX wieku. W czasach niemieckich gościła wiele ważnych osobistości niemieckich sił zbrojnych. Budynek wybudowano na niewielkim wzniesieniu pośród sosnowego lasu. W tamtych czasach posiadał wszelkie udogodnienia.

Prześledźmy jego "ewolucję" w dziejach. Za czasów niemieckiego garnizonu prezentował się tak:

https://c1.staticflickr.com/5/4255/3...b450d802_b.jpg
Źródło: www.fotopolska.eu

W czasach obecności sowietów wydzielono w nim mieszkania dla oficerów. Wciąż wyglądał nie najgorzej:

https://c1.staticflickr.com/5/4234/3...e8e8029f_b.jpg
Źródło: www.fotopolska.eu

A teraz przenieśmy się do czasów, gdy terenem tym "zarządzają" Polacy:

https://c1.staticflickr.com/5/4234/3...b6d05459_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4286/3...5fa03d45_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4208/3...84e46372_b.jpg

https://c1.staticflickr.com/5/4260/3...d803dbcb_b.jpg

Chyba nie ma potrzeby szerzej tego komentować. Historia, jakich wiele w tej relacji. Szkoda słów... :mur:

Kręcę się jeszcze trochę po byłych drogach garnizonu. Widzę trochę pozytywów wśród zgliszczy. Część byłych budynków koszarowych jest wyremontowana, przy kilku prace trwają, reszta stoi odłogiem. Kilka willi generalskich jest pięknie odnowionych. Gdzieniegdzie położono nowy, gładki asfalt i zadbano o teren zielony. :Thumbs_Up:

https://c1.staticflickr.com/5/4234/3...d6c1c68f_b.jpg

Ważne, że jednak COŚ się dzieje! :bow:

cdn.

frog 25.06.2017 20:42

No chłopie :bow:

Zmyler 25.06.2017 22:12

Godzina późna - dzieci śpią, muszę to napisać . W cipeczkę relacja!Pisz stary, podróżuj, opisuj .Super się czyta.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:19.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.