Elegancki Kaszlak
5 Załącznik(ów)
Myślę, że pojazd ten zasługuje na własny wątek :D
A zatem - wraz z Prince'm doczekaliśmy się Malucha! Wprawdzie nie takiego, o jakim marzą wszystkie matki dorosłych dzieci, ale innego nie będzie ;) Przedstawiam Państwu naszą Czerwoną Strzałę, Fiata 126p EL, rocznik 1999. Załącznik 129066 Czerwona Strzała pochodzi - jak widać - z Kielc i muszę przyznać, że podróż do Warszawy wiązała się z wieloma emocjami. A to dlatego, że ja nie tylko nigdy w życiu nie prowadziłam Malucha, ale przede wszystkim jakikolwiek samochód prowadziłam jakieś 13 lat temu. Więc mieszały się ze sobą ekscytacja i przerażenie, ale jako fanka durnych pomysłów uznałam, że twardym trza być, nie miętkim. I tak oto Kaszlak znalazł się na warszawskim blokowisku Załącznik 129067 Maluch ten zanim go przygarnęliśmy stał długo - nie pamiętam czy 9 czy 15 lat? Maciek! Ratuj! Ile to było? Jeśli ktoś ma instagrama to tu w wyróżnionych relacjach - Akcja Reanimacja: https://www.instagram.com/stories/hi...5851758817052/ A jak wyglądała przeprowadzka? Strasznie. Po pierwsze w pociąg do Kielc wsiedliśmy o 7.30 rano :mur: żeby być wcześnie na miejscu, ogarnąć różne dodatkowe klamoty, które mieliśmy do zabrania i wystartować koło południa, bo plan zakładał, że po drodze wpadamy jeszcze na działkę, żeby przez zimą spuścić wodę z rur. Tymczasem po pierwsze na miejscu mieliśmy do zrobienia jednak więcej, niż zakładaliśmy Załącznik 129071 a jeszcze trzeba było wymienić koło, bo po wizycie na stacji okazało się, że z tylnego koła powietrze uchodzi w trybie błyskawicznym i po przejechaniu 1,5km już jest kompletny flak. W ogóle ja się dziwię, że Maciek nie uciekł z tej fury, bo jazda na stację to był koszmar (ale być może ma to coś wspólnego z faktem, że klamka pasażera nie działa i żeby wydostać się z auta trzeba opuścić okno i otworzyć sobie z zewnątrz :D ). Przyzwyczajanie się do samochodu oczywiście musiałam zacząć od drogi prowadzącej pod górę, na której było całe mnóstwo skrzyżowań! Więc było bardzo strasznie. Ostatecznie wystartowaliśmy z Kielc koło 15 i długo wahaliśmy się czy już nie odpuścić tej działki, ale jednak uznałam, że lepszej okazji nie będzie i zrealizowaliśmy plan w całości. Załącznik 129070 W międzyczasie zaczęło padać, bo czemu by nie. Zrobiło się ciemno, bo czemu by nie. I ogólnie straszno. Ale najważniejsze, że jednak udało się bez przygód :D Koło 19.30 byliśmy w domu. Czeka nas trochę zabawy, bo po pierwsze trzeba to wyczyścić (wprawdzie stał w garażu, ale przez te lata złapał wilgoć i letko zapleśniał w środku :( ) i oczywiście jakieś sprawy mechaniczne, na których ja się szczęśliwie nie znam ;) Na pewno trzeba zrobić zbieżność, gdyż aktualnie tak wygląda kierownica, kiedy koła są ustawione na wprost i śmirgla można od tego dostać jak się jedzie Załącznik 129069 Ale o tej technicznej części przygody, którą właśnie rozpoczęliśmy, to już opowie Państwu Prince. |
Łe kurła :) pakę idzie :)
Zajebiscie. Lubię pojebane pomysły :) |
Popatrzcie na mocowania resora czy podłoga nie zgnita. Powodzenia. Przygód będzie :Thumbs_Up::D :haha2:
Ps. Po moim pozostały mi boczne szyby uchylane i tylna ogrzewana gdybyście kiedy chcieli . |
Gratuluję!
Czy Fiat 126p EL to elektryk? :D |
Wspaniały!
|
Cytat:
|
Nooo.... Są po drodze takie góry że w dół i 110 by poszedł. Tak miałem w '88 na kilku drogach byłej Jugosławii. Jeszcze 3 tygodnie po miesięcznej wycieczce spałem cały pokurczony, bo organizm przywykł, że nie ma gdzie nóg wyciągnąć.
Podziwiam ale i nie zazdroszczę. Przesiadka po 5u latach i ok 50 tys km na umęczonego 127 to był wówczas skok cywilizacyjny. |
Cytat:
A nie jak te z lat '80 - na linkę / kijek / poparzone przedramię :D BTW - powodzenia w "odświeżaniu". Uwaga - to nie ma stref zgniotu, hamulców, bagażnika, mocy, ABS-u. Ale... ma to coś :) |
Cieszę się waszym Szczęściem:)
Ale nie zazdroszczę... Posiadałem dwa egzemplarze, rocznik 88 oraz 97, w sumie ok.210tys km masochizmu:D ps. "to coś" to ruda wyłażąca zewsząd, zawsze i wszędzie. |
Swego czasu dużo moich znajomych ze studiów jeździło na różne trasy, ale mieli własne auta. My takowego nie mieliśmy, ale jako że miałem bogatego kolegę i byliśmy świeżo po ślubie, to kolega pożyczył nam malucha, a my postanowiliśmy spróbować swoich sił w handlu międzynarodowym. Na Węgry kupiliśmy specjalnie jadąc do Rabki, komplety drutów zrobione z plastiku, bo na tym była świetna przebitka podobno. Z domu o teściów zabraliśmy mnóstwo starych ciuchów, które podobno miały schodzić jak woda w Miszkolcu. Aby się załadować do Malucha wymontowaliśmy tylne siedzenie, towar wypełniał cały tył, do tego jeszcze kanister 20 litrów benzyny i ruszyliśmy w drogę. Jako że byłem świeżym kierowcą to już pierwszy podjazd pod górkę w Opatkowicach, sprawił mi problem. Redukcja biegów w moim wykonaniu skończyła się na zatrzymaniu w połowie górki aby wrzucić jedynkę, nie było synchronizacji. Powiedziałem do żony, no jak tak będzie wyglądać mój podjazd pod każdą górkę to w życiu nie dojedziemy na te Węgry, ale następne podjazdy były już lepsze. Jako że zawsze lubiłem planować krótkie trasy to wypadło mi z mapy że trzeba jechać przez Łysą Polanę. Gdy tam dotarliśmy pani celniczka po pobieżnym zlustrowaniu naszego auta poprosiła abyśmy wszystko wypakowali na ladę w ich pomieszczeniu. Teraz wyobraźcie sobie blat długości minimum 10 metrów szeroki na prawie 2 metry zapełniony starymi ciuchami, nie widziałem jeszcze takiej konsternacji w oczach. Zapytała co chcemy z tym zrobić, no sprzedać bo podobno biorą, ale aż tyle to chyba tak nie można. Rozbroiłem ją odpowiedzią, jak pani chce to możemy część wyrzucić, szczęka jej opadła. Wydukała tylko że hańbimy imię polskiego turysty, przełknąłem tą zniewagę, ale pani ocliła nam 20 litrów paliwa, 6 kryształów które dostaliśmy w prezencie ślubnym, liczyłem że mimo wszystko je sprzedamy. Dojechaliśmy do Miszkolca i szybko pozbyliśmy się kompletów drutów, forint rzeczywiście był prawie za darmo, ale to były małe kwoty, natomiast reszta naszego towaru nie była obiektem pożądania. Z kryształami i ciuchami ruszyliśmy w stronę Budapesztu ale tam na targu już nikt się nie zainteresował naszym barachłem. Mieszkaliśmy na kwaterze w bloku, ciuchami zapchałem zsyp i wszystkie okoliczne śmietniki. W drodze powrotnej jeszcze raz zdumiałem panią na przejściu w Łysej Polanie, prosząc o zwrot cła za kryształy które nasz maluch przewiózł tam i z powrotem, ale pani się wykpiła mówiąc że ona nie jest w stanie stwierdzić że to są te same kryształy. Dopiero po powrocie od doświadczonych kolegów, dowiedziałem się, że Łysa Polana była jednocześnie szkołą dla celników. Bardzo fajnie wspominam tą wycieczkę maluchem, ale nigdy nie udało się nam takowego nabyć. Najbliżej było w momencie gdy mój ojciec miał możliwość uzyskania talonu na malucha z kombinatu gdzie pracował, pieniądze na taki zakup mieliśmy, ale nie udało mu się tego talonu zdobyć a wkrótce talony zostały zlikwidowane.
|
Cytat:
W Warszawie od Klubu Riviera Remont dalej Al. Armii Ludowej w dół do Wisły zamykałem budzik 13... Potrafił też zaskoczyć na podjazdach pod górkę. Mając kiedyś Gaza 67B tylko z tylnym napędem nie mogłem wjechać pod górkę na którą spokojnie dawał rade kolega. Fakt miałem zwykłe opony szosowe od Żuka, a w Kaszlaku były założone błotno-śniegowe z dość agresywnym bieżnikiem. Ma swój urok;) |
to i ja dwa słowa.
śmieszne w sumie jest to, ze KAŻDY miau jakąś przygodę z malczanem :D starzy kupili z jakiejś książeczki trampka 601 a potem był maluch. jeśli ktoś myśli, że trabant to było gówno to dla mnie, dzieciaka wtedy, przesiadka do 126p to była jakaś masakra. namówiłem Ojca, że trza się przejechać koniecznie bo przecież auto nowe itd. nie wiedziałem czego się spodziewać ale spodziewałem się podskórnie, że skoro auto jest nowe i kolejne to będzie jakieś zajebistsze jeszcze niż trampiszon. była jesień /pamiętasz/ i w nocy okazało się, że ten wynalazek ni xxuja nie świeci - ale tak naprawdę NIC. trampek miał już normalne h4 i duże obłyśniki no i instalację na przekaźnikach więc świeciło to naprawdę zajebiście jak na tamte czasy. fiacior był dramatem. NIC nie było widać. powietrzne ogrzewanie w trampku działało mega i szybko robiło się w aucie ciepło oraz było naprawdę wydajne. wtedy były u nas fest zimy... fiat coś tam dmuchał ale w 3 osoby w zmokniętych paltocikach było w pizdiet wszystko zaparowane i za ciepło nie było... a do zimy było jeszcze daleko. no i finalnie - hałas. trampek był jak cadillac przy tych napierdalających 650 kubikach z tyłu. ogólnie rodzice sprzedali trampka za jakąś średnio satysfakcjonującą kwotę a wkrótce potem za uzyskane pieniądze kupili telewizor bo na nic więcej nie wystarczyło... na salony marszowym szagom wkroczyła bowiem szalona inflacja końcówki lat 80. osobiście miałem, jako nieco starszy chłopiec, przygodę z maluchem już będąc tu na forum. mając jako jedyny środek komunikacji RD04 i w perspektywie zimę 2007/2008 postanowiłem rozejrzeć się za nieprzytomnie tanim transportem na zimę. wybór padł na 126p za 500PLN. auto było w znakomitej kondycji blacharskiej ale jeździł tym ktoś kto nie przykładał jakiejkolwiek uwagi do estetyki wnętrza - jest to naprawdę bardzo, bardzo duży eufemizm. ślizgało się sprzęgło. auto kupiłem od jakichś łebków i z otwartymi oknami bo w środku potwornie śmierdziało przejechałem z wałbrzucha do wrocka. w garażu śp. Teścia rozprułem malczana. za grosze /wtedy to NIC nie kosztowało jak i same malczany/ kupiłem kompletne wnętrze łącznie z wykładziną, wymieniłem sprzęgło i rozrząd. kupiłem zimowe opony do tyłu i tak przejeździłem tę absolutnie masakryczną zimę. śniegu było w piździec a do tego minimum poranne we wro jakie zanotowałem było -27C. moje ałto było jednym z kilku jakie tego dnia odjechało spod domu - oczywiście akumulator w przedpokoju pomógł. wiosną przesiadłem się z powrotem na XRV - sezon zaczał się w połowie marca i przez ponad miesiąc /jak pamiętam/ była piękna, włoska pogoda. raj dla dwóch kółek. parę razy byłem zimą malczanem w górach - z tymi zimówkami byłem w mega szoku jak się skurkowany grzebał pod górę w kopnym śniegu itd. dzielne auto - nie powiem złego słowa. tak... teraz patrzę maluchy się zestarzały a ceny zwariowały. mariaż klasyki i szaleństwa :D |
2 Załącznik(ów)
Też ostatnio maluszka zawiozłem do garażu. Na długie zimowe wieczory. Stal z 15 lat przykryty kocami w garazu. Moja ostatnia przygoda z maluchem to kabriolet zrobiony szlifierka w wakacje.
|
Cytat:
mało wyszło el'ów chyba, wtedy Polcy i Polaki już chcieli niemieckiej motoryzacji |
Miałem ich chyba kilkanaście sztuk.
W połowie musiałem robić skrzynię ;) - z reguły 1 bieg. Taka porada one nie maja tzw. zschynchronizowanej jedynki i jak nie chcecie za jakiś czas naprawiać skrzyni to wkładanie jedynki jak dobrze pamietam tylko jak samochód stoi. Jak miałem "maluszki" to jeździło się z pedałem w podłogę, ale jak po latach wsiadłem to bałem się przekroczyć 80 km/h :D Jakby mi się kiedys trafiło to chętnie przygarnę "maluszka" :) |
To i ja się dopiszę.
Ojciec kupił malucha "600" przez znajomego od jakiegoś Rajdowca :) Splanowana głowica/wskaźnik temp oleju/ogromny obrotomierz :D Odkupiłem go za symboliczną cene kiedy ojciec kupił Dużego Fiata MR. Kolega był zawodnikiem w WTS Sparta Wrocław,więc maluch jeździł na etanolu z domieszką Castrola według receptury klubowego mechanika :Thumbs_Up: Łooooo Matko jak to latało,objeżdżałem Duże Fiaty i Polonezy. numer rejestracyjny zapamiętam do końca życia: WRC 3942 Ten Wasz egzemplarz bardzo ładny :Thumbs_Up: |
Do tych zegarów po "małej rzeźbie" wchodzi wkład od CC Sporting.
Obrotościomierz byście mieli :D Chłodnicę oleju załóż, i głowicę zrób, i gaźnik i przeguby homokinetyczne i dodatkową poduszkę skrzyni i resor podklepcie... Ehh rozmarzyłem się :) |
Teraz to chyba lepiej zostawić w oryginale.
Aśka jak spod w El.? Bo jak zajrzałem u siebie głębiej to sie objawilo, że całe zawieszenie i hamulce do roboty. A ceny częśći do malucha coraz bardziej srogie. |
Robiłem kurs pawa jazdy na maluchu i zdawałem egzamin. Przy moim wzroście, żeby zmienić bieg musiałem podnieść wysoko prawą nogę, lewarek wypadał gdzieś pod udem.
Strasznie bawiło to egzaminatora, w sumie egzamin poszedł gładko. Na kursie rozpędziliśmy malucha do 105, nigdy nie zapomnę rozmarzonej miny instruktora jak mówił: "ale idzie, co?" |
co by nie mówić to jak pomyślę o 'bęc' w maluchu to mam ciary.
przy obecnym ruchu i pojebach za kółkami z nosem w ekranach to jest trochę extreme :D |
szymon25 ja się rozmarzyłem nad rajdówką z epoki.
Nie jestem do końca ortodoksem jeżeli chodzi o oryginały. Wiesz - zrobienie takiego małego głośniego i pachnącego wahą i rozgrzanym olejem Karalucha. Ale ori w dobrym stanie też docenię :) ps: Też na Kaszlu robiłem prawko i zdawałem egzamin :) ps2: (dla młodego pokolenia) da się w tym sex uprawiać :D |
CzarnyEZG, ja też ortodoksem nie jestem, rajdowy maluch maszyna fajna, swoja drogą ciekawe jak z tuningowymi gratami z epoki teraz.
|
Cytat:
Jedna seria była o kaszlakach i oj działo sie :) : https://youtu.be/dy4jagIovQw?si=UmTGr0FIKzqeul6i |
Maluch bodajże w wersji FL (ssanie na linkę) to jedyne auto, które szofer w pojedynkę mógł z zaspy wypchnąć. :)
|
Orientacyjnie do roku 79, a mój był z 78, montowano ręczy gaz ala tempomat.
|
A to nie była "przystawka dla inwalidów"? Bo moj byl właśnie kupiony jako wersja EI. I miał przystawkę mocowana do specjalnego ucha w karoserii. Rocznik 86.
|
Luti, one wszystkie miały ssanie na linkę. Chodzi Ci chyba o to o czym Bohun pisze - ręczny gaz.
W Polonezach też do pewnego momentu było. |
szymon25 - EI był przygotowany do obsługi przez osoby z dysfunkcją kończyn dolnych - miał miejsce przy kierownicy na taką wajchę trochę jak pół kierownicy motocyklowej.
Miałeś rolgaz, sprzęgło w klamce, a hamulec był realizowany przez odepchnięcie dźwigni od siebie. |
"Inwalidzki" dla osób z dysfunkcją miał takie coś, co widziałem na własne oczy.
https://i.ibb.co/k1k6fMC/rere.jpg "Tempomat" wyglądał inaczej. https://i.ibb.co/DDhv7BJ/ewrewre.png |
Czarny dokladnie to było to o czym mówisz. Niestety jak go kupowałem to nie znalazłem tego ustrojstwa. Ale ucho i dwie rączki nad drzwiami sa. Dzis pewnie to urządzenie jest nie do kupienia.
|
Tempomat mechaniczny to jest to ,miałem u siebie
|
Czarny czy onanizowanie się należy do seksu? ? ?
Bo jakoś nie potrafię sobie wyobrazić pary ................. Może rozwiniesz, może coś więcej? ? Może założysz wspomnieniowy wątek (dla młodych i starych) Fajny wątek o KASZLAKU----powodzenia. ciał |
Stopa :D
Faktycznie nie doprecyzowałem - sex z udziałem dwóch osób :) To kurde jakiś taki paradoks jest, bo kiedyś człowiek taki bardziej twardy był a jednocześnie bardziej giętki i chyba dlatego tego typu numery były możliwe. |
Borze mój, jak ten wątek pięknie płynie :D
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
Asia ze spraw korozyjnych zabezpieczcie w pierwszej kolejności tylne wahacze,
miałem dwa przypadki jak zgniły i urwały się w trakcie jazdy...... Dość dobrze utkwiła mi w pamięci wizyta na stacji diagnostycznej, kiedy pojechałem ustawić zbieżność, po wymianie drugiego urwanego, przegniłego wahacza(tył). Pan serwisant podniósł "malca", zdjął koła, założył przyrządy...., i jak znienacka nie przypier..lił młotem w wahacz:eek: Podbiegłem, drę ryja co pan wyprawia! A on spokojnie "panie,komu by się chciało te przekładki zamieniać, pan wie jak trudno wyjąć śruby mocujące":mur: Pewnie, że wiem jak go zmieniałem. Zbieżność dokończyli na innej stacji. |
Taki jeden killer u nas na wsi wrzucał wsteczny mając ze 40 km/h w takim bobie. Kończyło się to pięknym bączkiem i lądowaniem w polu. Ale ten koleś do tej pory ma nie po kolei we łbie. I to nie historia od szwagra szwagra. Pod moim plotem to robił. Gdy wrzucał bieg było tą czynność słychać chyba w drugim końcu wsi.
|
Cytat:
Cytat:
|
Cytat:
|
Nie rozumiem tego zachwytu nad PF126p :)
Miałem w młodosci dwie sztuki ;-) Ostatnio sprzedałem Maruti 800 w stanie BDB. Niby takie malenstwo z podobnej epoki co PF 126p ale technologicznie to inne s wiaty ;-) |
Cytat:
Powodzonka |
Cytat:
Da się:), a na dowód film Marka Koterskiego " Porno" od 52,40. Tylko pieska trzeba mieć :) https://www.cda.pl/video/10891132cf |
Nauczyłem się jeździć maluszkiem, zrobiłem nim prawko. Pierwszego mój ojciec miał z 1986 roku, zjeździliśmy nim wielokrotnie pln-wsch Polskę, raz byliśmy w Minsku na Białorusi. Zrobiłem nim wiele tys km, zrobiłem obrót 360 stopni na oblodzonym wiadukcie na Puławskiej przy Wyścigach bez dotknięcia krawężników. Zamieniliśmy go z dopłata na dużego fiata. Pod koniec lat 90tych moj ojciec kupił kolejnego, z końcówki produkcji, taki miał do nich sentyment.
Ja nie, z całym szacunkiem ale za xxuj bym nie chciał jeździć takim autem po drogach publicznych. Ale zajebiscie fajnie, że mamy wybór i każdy może wybrać pojazd jaki chce jeśli kaski starczy! |
Bry. Nieco wywołany do tablicy. Kaszelek jest raczej mocno zdrowy bo jakoś pi razy od 2008 stał w murowanym garazu, wyprowadzany chyba tylko na przeglądy- ostatni w 2015r.
Nie jest igła, perełka itd bo to końcówka produkcji- czyli ekonomia z ekologią pod rękę zajęły się zabezpieczeniami antykorozyjnymi budy. Nie mam teraz czasu w pracy ale plan jest wrzucić malca na podnośnik u siebie i gruntownie zrobić wsjo co należy. jakieś luzy, geometrie, opony, płyny itd. Na montaż czeka Safari 6 które też tam znaleźliśmy. Umie to ktoś przestroić? Całkowity opad szczeki miałem ze to bez proszenia odpaliło na paliwie z 2015r w wersji najbardziej optymistycznej. Bo nie możemy wykluczyć, ze tankowanie było w 2008. Plan zakładał szybki serwis gaźnika i układu paliwowego, ale musieliśmy odpuścić ten etap bo czas gonił. Spory problem mam z kupnem zimówek w tym lub podobnym chociaż rozmiarze. |
Cytat:
https://www.youtube.com/watch?v=f3Gd5yfI8i4 Jeśli nie macie kogoś takiego - to postaram się to zrobić. Zaznaczam, że ostatnio takie rzeczy robiłem ze 20 - 25 lat temu, a i prawie zawsze były problemy z uzyskaniem pełnego pokrycia zakresu. Strojenie cewkami... brrrr... Jakby coś, to na PW. Powodzenia z Kaszlakiem. |
Może kup uniwersalne opony.
Powodzenia. ciał |
Kilka lat temu szukałem maluchowskich gum i nigdzie nie było, ale kazali zakładu wulkanizatorskiego szukać obsługującego wózki widłowe i w takim znalazłem. Powodzenia!
|
He he wbrew pozorom to pojemne autko było Polacy nim wszystko wozili zboże ziemniaki pralki lodówki bojlery swinie telewizory sam na robotę jak jechałem to weszły butlle węże pionier i skrzynka z kluczami no i wspólnik. A sztuka zapakowania się na wyjazd czy wakacje nie jak dziś do jednej torby tylko do kilku mniejszych i wykorzystaniu wszystkich przestrzeni w Bagazniku
|
Moja ciocia z wujkiem lat temu X byli Fiatem 126p w Grecji, więc nie ma że się nie da, porządna maszyna :D to byli takie czasy że Grecy klepali po aucie rękami i nie mogli się nachwalić jakie dzielne i piękne wozy te 126p.
|
Reklama świetna. Maluch w lekkim terenie wiele potrafi. Szutry to jego żywioł. A po rżysku idzie jak zły i wbrew pozorom wchodzi sporo osób jak trzeba wtocic z dyskoteki. Świetne wakacyjne wspomnienia mam z maluchem. Ech, fantazja ułańska ponosila... co to były za czasy. Maluch kosztował 500zl. Nie szkoda było po lasach tłuc A potem na złom oddać.
|
Mam takiego samego po teściach. 1997rok 33900km przebiegu, teść po zakupie wybebeszył go całego i zakonserwował, na chwilę obecną zero rdzy, może jakiś nalot by się znalazł.
Edit Opony letnie mają w handlopex-ie |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:21. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.