Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Polska (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=75)
-   -   Pętla Żuławska 2020 - Z Iławy przez Gdańsk do Kątów Rybackich i z powrotem by Śluza (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=37871)

voytas 12.08.2020 21:51

chemiczne WC jest sensem w sytuacji bardzo awaryjnej , nie zrozumie tego ten kto nie musiał wysrać się na trawniku
edit
Śluza przepraszam , musiałem

sluza 13.08.2020 13:00

Dzień 7
 
7 Załącznik(ów)
Dzień 7 - czwartek, nareszcie, czas płynąć.

Cel: Kąty Rybackie.

Większość trasy opisana poprzednio przeze mnie jako nudna, taką pozostaje. Szczęście, że rejs wypada w niepogodę, zatem bez żalu można ten dzień poświęcić.

Martwa Wisła pozostaje martwa, śluza Przegalina, Wisła i walka z prądem przy prędkości maksymalnej 6 km/h, śluza Gdańska Głowa, Szkarpawa.

Martwi mnie jedno. W Rybinie są dwa mosty zwodzone, jeden przepłynęliśmy z Elbląga, a teraz musimy zejść ze Szkarpawy pod drugim mostem na Wisłę Królewiecką. W mojej tabeli obiektów hydrologicznych ten drugi most zwodzony na Wisłę Królewiecką jest opisany jako nieczynny, zepsuty. Trochę to komplikuje sytuację, bo jeśli tak, to czeka nas długa trasa dalej przez Szkarpawę, Nogat i Zalew Wiślany.

Dobijamy do Rybiny, cumujemy, idę zobaczyć ten most. Wysokość 2,2. Teoretycznie nie zmieścimy się, ale oko podpowiada mi, żeby spróbować. Płynę do mostu, dziewczynom wydaję rozkaz zajęcia miejsc na dziobie i jedna do asekuracji, żeby w razie czego złapała przęsło i nas wyhamowała. Podpływam jak do jajka, ręka czujnie na manetce, żeby błyskawicznie wrzucić wsteczny. Najbardziej się boję wklinowania pod przęsło, bo jak się odbijemy to mała bieda.

Załącznik 99123

Przechodzimy na przysłowiową żyletkę!!! Dosłownie może 1 centymetr lustra wody wyżej i dupa. Wisła Królewiecka przed nami.

Słońce wychodzi, łabędzie kłaniają się nam nisko, Zalew Wiślany ciepło bierze nas w swe objęcia.

Załącznik 99121

Załącznik 99127

Zaraz za ujście Wisły Królewieckiej do Zalewu skręt w lewo i już w oddali majaczą Kąty. Zalew jest mocno zarośnięty na tym odcinku.

W Kątach Rybackich za dużego wyboru nie mamy, jest de facto jeden port. Noclegi na "dziko" nie wchodzą w rachubę, takich miejsc raczej nie ma na Zalewie Wiślanym, choć właśnie w Katach jest tzw. stary port, gdzie między trzcinami być może na upartego można pewnie i stanąć.
W basenie portowym wygodne y-bomy, na pomoście parasole, zimne piwo, szanty na full volume, ale kogoś ostro powaliło jeśli chodzi o ceny. 50 zł łódź, 10 zł/osobę, 15 zł prąd i 15 zł dostęp do wody. Prysznic dodatkowo 10 zł/osoba. A ja głośno się dziwiłem, czemu tak mało łodzi stoi.

Załącznik 99122

Nic to, korzystamy z pięknego wieczoru i przez piękny las Mierzei Wiślanej idziemy na plażę po jej drugiej stronie, już nad Zatoką Gdańską.

Załącznik 99126

W dziewczyny diabeł wstąpił, sesja fotograficzna nie miała dobiec końca. Nie da się usiąść, wypić piwka, jak ja to robię, popatrzeć na zachodzące słońce. To trzeba obfotografować, najlepiej w durnowatych pozach i szybko zamieścić na socjalnych mediach

Załącznik 99124

Załącznik 99125



Po powrocie wyjaśniła się nieco kwestia drożyzny w porcie, mianowicie muzykę mamy na żywo...


sluza 17.08.2020 22:34

Dzień 8, 9...
 
10 Załącznik(ów)
Dzień 8, 9…
Kolejny dzień w Kątach Rybackich wykorzystujemy na plażowanie. Port jest zlokalizowany w taki sposób, że idąc z niego na wprost w kierunku Zatoki Gdańskiej wychodzimy na całkiem przyjemny kawałek plaży, wolnej od parawaningu, gdzie każdy może znaleźć przestrzeń dla siebie i spokojnie sobie odkaszlnąć w razie potrzeby.

Załącznik 99270

Ciekawostka: przed pójściem na plażę nawiedziliśmy sklep spożywczy celem nabycia piwa. Wziąłem Rycerskie, jakieś takie rzemieślnicze, cena 11 zł. Pytam kobietę za ladą czy z ceną jest wszystko ok, a ona ze swadą odpowiada, że to takie piwo, które turyści przed powrotem do domów wykupują dziesiątkami, takie dobre. No i dobre, ale po plaży poszliśmy do knajpy po drugiej stronie ulicy, tuż przy porcie, i to samo piwo tam było za 9 zł. I zjedliśmy flądrę smażoną, palce lizać.

Następnego dnia zaplanowaliśmy sobie, że przed wypłynięciem, skoro świt udamy się zakupić ryb wędzonych do wędzarni przy porcie. Wstajemy z żoną z pełnymi pęcherzami i samowtór wygrzebujemy się z łódki do sanitariatów. Rozpinamy ściany boczne kabiny, z zapluszczonymi ślepiami stawiamy pierwsze kroki na pomost, a tu widzę, że na przysłowiowej pełnej piździe do basenu portowego kuter rybacki wholowuje jakiegoś hausbota. Kuter robi sobie drift, a hausbot sunie wprost na biedne Calipso zacumowane przy samej główce pomostu. Na dziobie tegoż hausbota stoi facet na szeroko rozstawionych nogach, jak jakiś pirat z założonymi rękami, i tonem szatniarza z "Misia" głośno oznajmia: „Nie mam sterowności”... i co pan mi zrobi. Rozbudziłem się w nanosekundę, wskoczyłem jak puma na y-bom przy burcie i jakąś nieziemską siłą odbiłem jego dziób zmieniając jego kierunek. Potem jak się nad tym zastanawiałem, skąd taka moc we mnie, doszedłem do wniosku, że musiał mi pomóc ten kuter podciągając mu dziób holem w ostatnim momencie. Z taką prędkością i masą jak nic by się przebił do naszej mesy. Może nawet razem ze mną.
Żonę zaczepia starsza pani, odpowiedzialna za opiekę nad sanitariatami, i pyta z troską i podziwem, ale mając nas trochę chyba za niespełna rozumu, czy my przysposobiliśmy te wszystkie dzieci. Nie wiem czy odpowiedź ją zadowoliła czy rozczarowała…
Po ryby wędzone stoimy w dłuuuuuugiej kolejce. Pani przed nami nie może się nachwalić jakie pyszne są tu one. Z lekkim niepokojem obserwuję jak osoby wychodzące przed nami z tej wędzarni wynoszą wielkie, wypełnione do pełna torby.

Załącznik 99265

Jak tak dalej będzie, to nic nam nie zostanie. Stale dymiąca obok wędzarka daje jednak jakąś nadzieję.

Załącznik 99274

Kupiliśmy łososia, pstrąga, halibuta i makrelę z wędzonych, śledzia w śmietanie i tatara z łososia. Nie potrafię powiedzieć co było najsmaczniejsze, bo każde w swej kategorii wymiatało.

Załącznik 99266

Wychodzimy w końcu z portu przy pięknej pogodzie. Obiecuję dziewczynom, że rzucę kotwicę i pokąpiemy się na środku Zalewu Wiślanego. Woda spokojna, ale ciągle są widoczne wodorosty, które po jakimś czasie znikają, ale woda wygląda jak chia zawieszona w mleku, tylko zielona i w wodzie. Naprawdę nie wygląda to dobrze. Po zanurzeniu ręki wyjmujemy ją w zielone kropki. Trochę lawirowania, żeby ominąć płycizny i za znakiem bezpiecznej wody wpadamy w rozkołys. Krótka, wredna fala, wysokości około 0,5 metra, ale niestety nie w dziób, tylko w burtę, prostopadle do naszego kursu. Bujamy się jak na asynchromicznej huśtawce.



Dopiero po kilku kilometrach wpływamy na w miarę czyste wody, choć i tak wyglądała jak krem z brokuła, i rzucamy kotwicę.

Załącznik 99264

Załącznik 99263

W miarę naszego postoju rośnie siła wiatru, który spycha nas około 0,5 km w kierunku brzegu. Ruszamy po kąpieli i ciągiem pruję ile się da na Kanał Elbląski, bo już naprawdę flaki w bebechach wywraca.


Załącznik 99272

Załącznik 99273

Na drodze do Elbląga jedna przeszkoda w postaci mostu pontonowego w Nowakowie. Cumujemy przy kładkach i cierpliwie czekamy na godzinę otwarcia.

Załącznik 99267

W Elblągu stajemy tym razem nie przy nabrzeżu miejskim, ale w przystani ośrodka sportów wodnych Fala. Wydaję polecenie wzięcia prysznica z umyciem głów całej załodze. Koniec wersalu. Następne dni to spanie i sranie po krzakach.
A, i jeszcze chyba piłem jedno z najlepszych piw jakie piłem….

Załącznik 99268

tedix86 18.08.2020 03:51

Co za przygoda, jaki fajny pomysł!!

consigliero 18.08.2020 06:33

A czy jest jakaś ewidencja patentów na sternika ? Bo nie mogę znaleźć swoich papierów?

Emek 18.08.2020 07:06

Jest ale w międzyczasie przepisy się zmieniały. Ja jeszcze nie wymieniałem bo nie mam potrzeby ale nabyłem przypadkowo więcej uprawnień podobno.

JarekO 18.08.2020 07:15

Cytat:

Napisał consigliero (Post 693653)
A czy jest jakaś ewidencja patentów na sternika ? Bo nie mogę znaleźć swoich papierów?

Dzwonisz tam gdzie Ci go wydali i załatwisz. Przynajmniej ja w Olsztyńskim kilka lat temu tak załatwiłem.

Śluza, extra relacja.

wojtekk 18.08.2020 09:08

Czytam z dużą ciekawością ! Dzięki za materiał do porannej kawy !

siwy 18.08.2020 16:33

Super relacja, inspirująca. Chyba się wybiorę do Gdańska.

sluza 18.08.2020 19:35

Dzień ... nie wiem, już może i 10 albo 11
 
6 Załącznik(ów)
… a jeszcze wracając do Kątów Rybackich, to w „centrum” w cukierni taka perełka związana ściśle z okresem zarazy

Załącznik 99298

Dzień 11
Ruszamy się z Elbląga. Ta sama droga, przez Drużno na Kanał Elbląski i pochylnie.

Załącznik 99293

Drużno zachwyca mnie ponownie, za to pochylnie przekląłem na czym świat stoi.
Pisałem wcześniej, że Biała Flota ma pierwszeństwo i może to być uciążliwe.

Rejsy białą flotą nazywają się tam „Statkiem po trawie”’, gdzie do wyboru są „Szlakiem rezerwatu” i ”Szlakiem koła wodnego”. Cała heca polega na tym, że gros rejsów stanowią te „Szlakiem koła wodnego”, czyli takie krótkie, gdzie statek z turystami wypływa z Buczyńca, przechodzi przez pochylnie, po czym zawraca (są na kanale specjalne miejsca do zawracania), i znowu wpływa na pochylnie. (Trochę to brzmi jak tekst z Alternatywy 4 : Ja widziałem jak pan Kubiak był w sklepie, stał w kolejce i kupił dziesięć jaj. Potem... potem znowu stanął w kolejce na końcu i znowu złupił dziesięć jaja, a?) Nieliczne tylko płyną z czy do Elbląga.

Gdy dopłynęliśmy, byliśmy pierwsi, ale musieliśmy wpuścić „białego”.
Starczyło mi cierpliwości na 2 statki, przy trzecim przełykałem ślinę nerwowo, bo dostaliśmy zielone światło, wpłynąłem na wózek, po czym zostałem z niego przegoniony sygnałem „w..pierdalaj” przez nadpływającego „białego”, ale też przeproszony za pomyłkę maszynisty, że dał mi zielone światło.
A przy czwartym tak szpetnie w serduszku zwymyślałem kapitana, że aż mu w pięty poszło, a w jego spojrzeniu odczytałem niemą prośbę o przebaczenie. Staliśmy tam bardzo grubo ponad godzinę, a biorąc pod uwagę skwar, to czas wlókł się podwójnie powoli. Jak już zaczęliśmy się przerzucać, to już całkiem sprawnie poszło.

Załącznik 99294

A potem za pochylniami na kanale jakby wszystkie "małe" trzciny opuściły gniazdo i wylazły na środek wody, więc musieliśmy płynąć slalomem i często zatrzymywać, żeby usuwać zielsko z silnika i płetw.

Załącznik 99295

Załącznik 99296

Dalej jakbym o gniazdo gzów zaczepił. Żonę prawie przewróciły i próbowały zagryźć. Dzieci dzielnie je zabiły.



Mamy już to za sobą.
Dopływamy do jeziora Ruda Woda, u którego krańca lub początku, zależy skąd płyniesz, w każdym razie w okolicach Małdyt, stajemy na niewielkiej rajskiej wysepce. Dzieciaki pompują co tam mamy i do wody.
Jest pięknie.

Załącznik 99297


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:08.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.