Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   KOMI Respublika przedsmak WORKUTY (2017 r.) (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30702)

Emek 18.01.2018 09:23

Jak już marzysz o asfalcie to znak że jest ciężko.

jagna 18.01.2018 15:38

Mnie też "rzuciła się w oczy" różnica.
Kto u nas rozmawia na co dzień o 2. wojnie? Nawet nasi dziadkowie nie. To prehistoria.
A tam ciągle Wojna Ojczyźniana. Na żywo.
I nawet dostęp do internetu tego nie zmienia.
Zresztą, chyba nadal Rosja jest nieco off-line z resztą świata. Bo cyrylica, bo wolniejsze łącza, bo drogo...

Też wysłuchaliśmy "niedobrzy Polacy, wyrzuciliście nasze wojska, a przecież my was wyzwoliliśmy!"

Może po prostu tam nie ma innych rzeczy, z których naród mógłby być dumny?
Na wspomnieniach zbudowano 'siłę" społeczeństwa...

henry 21.01.2018 12:05

Dzień 15
29 lipca 2017 Sobota

Wstajemy póżno, a hotel opuszczamy jeszcze później, bo o 12.00.

https://lh3.googleusercontent.com/1m...s=w866-h649-no

Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bo jak wiemy, nigdzie nam się za bardzo nie spieszy.
Drugi, ważniejszy powód, to wczorajszy dzień i nasza walka z deszczowym zimnikiem, dostaliśmy mocno w dupę i dłuższy odpoczynek był nam bardzo potrzebny. Jeszcze wieczorem, miałem obawy czy nie będziemy zmuszeni pozostać w hotelu na kolejną dobę, ale okazało się, że rosyjska goriłka doskonale poradziła sobie z wszystkimi dolegliwościami. Po naszych słabościach nie ma śladu, jesteśmy wypoczęci, a i nasze ciuchy pozbyły się wilgoci na tyle, że możemy je spokojnie ubrać.
Opuszczamy przytulny i ciepły hotel i wylatujemy z miasta w kierunku na Syktywkar.
Pogoda nieciekawa. Chłodno, pochmurno, jest szansa, że znowu może padać.
Patrzymy na siebie z niepokojem, bo po wczorajszym dniu, nie bardzo mamy ochotę na jazdę w deszczu. No nic, na razie nie pada, zobaczymy co będzie dalej.
Po drodze jeszcze tankowanie i możemy spokojnie jechać, podziwiając po drodze krajobrazy.

https://lh3.googleusercontent.com/HJ...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/7G...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/nQ...o=w866-h649-no

Posiłek, czyli co robić kiedy czujesz, że twój organizm domaga się jedzenia.
Rosja to nie Polska, gdzie co 30 – 50 km. spotkasz jakiś bar i to ty możesz sobie wybrać, gdzie będziesz jadł , a na każdej stacji możesz zjeść posiłek podstawowy. W Rosji, to bar wybiera ciebie.
Po prostu, jest ich tak mało, że kiedy widzisz bar, a jesteś w okolicach pory obiadowej, nie możesz się zastanawiać, zjeżdżać czy może zjesz w następnym. Następny może będzie za 100 km, albo w ogóle go nie będzie. Dlatego, kiedy widzimy napis „Кафе Заречъе”, nie zastanawiamy się ani chwili, zjeżdżamy nad brzeg rzeki Wym nad którą stoi bar.

https://lh3.googleusercontent.com/E4...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/5n...8=w866-h649-no

Nie pamiętam co jedliśmy, ale pamiętam jedno, obiad popijaliśmy kompotem. Nie sokiem, nektarem czy jakimś tam napojem, ale prawdziwym kompotem domowym (damasznym).
Tak … u nas tego nie spotkasz, mamy wszystko chemiczne, a tam … proszę bardzo, prawdziwy domowy kompot. Prawie w każdym barze coś takiego mają, robione z różnych owoców dostępnych w okolicy, a więc i różne smaki, ale generalnie pyszne.

Po obiadku, pędzimy dalej … a tymczasem, pogoda nam się klaruje, chmury gdzieś się rozwiewają i zaczyna przeświecać słoneczko ... most na rzece Wyczegda i dalej w kierunku Syktywkaru.

https://lh3.googleusercontent.com/0v...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/gy...Y=w866-h649-no


Gdzieś za Syktywkarem, jako że dzień zbliża się do końca, zjeżdżamy w jakiejś miejscowości pod sklep, zrobić zaopatrzenie na dzisiejszą kolację i jutrzejsze śniadanie.
Pod sklep podjeżdża osobówka z dwoma facetami i jak zwykle zaczyna się rozmowa ze standardowymi pytaniami. W momencie, kiedy mówimy, że jesteśmy z polski, młodszy spogląda na starszego - „Michaił, to Twoi ziomkowie” mówi. Okazało się, że Michał jest potomkiem polskich zesłańców, jeszcze z czasów rozbiorów i może nie było by w tym jakiejś sensacji, ale pytanie jakie zadał nam Michał, rozwaliło mnie zupełnie - „ czemu polaki nie lubią ruskich ?”
Z ruskim, pewnie bym podjął temat i podyskutował, ale w tej sytuacji, zamurowało mnie zupełnie i nawet nie miałem ochoty odpowiadać.
No cóż … to już nie jest Michał, to jest Михаил.
Михаил to ten z prawej … z mojej prawej.

https://lh3.googleusercontent.com/1B...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/oQ...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/DH...4=w866-h649-no

Lecimy … a to są drogi leśne, po których wywozi się drzewo. Na ogół teren jest tak podmokły, że żeby wjechać do lasu cięższym sprzętem, najpierw trzeba wyciąć drzewa, które posłużą jako podwalina pod drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/L8...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/r_...8=w866-h649-no

Lecimy, a że dzień ma się ku końcowi, a my zamierzamy dzisiaj biwakować w naturze, rozglądamy się pilnie za miejscem odpowiednim, czyli w miarę suchym, pod namiot.
Wiemy, że sucho jest tam gdzie rośnie sosna, dlatego szukamy lasu sosnowego i to najlepiej na jakimś wzniesieniu. W końcu, jest wszystko to o czym myśleliśmy, czyli sucha górka a na niej sosna. Odjeżdżamy kawałek od drogi, żeby nie słyszeć odgłosów i znajdujemy całkiem przyjemny, odkryty teren. Wszystko jest fajnie, ale oczywiście nie jesteśmy tam sami … wszechobecne komary już na nas czekają. Czyli standardowo, siatka na głowę, szybkie rozkładanie namiotu, a potem …

https://lh3.googleusercontent.com/Ku...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Mu...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/p1...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/RZ...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/f2...E=w866-h649-no

i do śpiworka.

https://lh3.googleusercontent.com/SP...=w1095-h645-no

Dystans 480 km. biorąc pod uwagę, że wystartowaliśmy o 12.00, niezły odcinek.
Temperatura 18 – 24 oC.

sebol 21.01.2018 15:57

Panowie, ale namiocik to macie wypas.

henry 21.01.2018 22:02

Cytat:

Napisał sebol (Post 566728)
Panowie, ale namiocik to macie wypas.

Tak. Chodziło o to, żeby nie wozić dwóch namiotów, dlatego jeden, ale duży, wygodny, żeby wszystkie graty spokojnie się zmieściły.

bicio 21.01.2018 22:49

Ta relacja jest świetna :) :Thumbs_Up:

zz44 29.01.2018 11:18

Ależ tłuste te komary:)
I wszystkie łebkami w tę samą stronę, pewnie można za ich pomocą określać kierunki świata:)

Emek 29.01.2018 14:00

Korzystając z okazji Heniu, najlepsze życzenia urodzinowe :zdrufko:.

henry 30.01.2018 16:47

Cytat:

Napisał Emek (Post 568006)
Korzystając z okazji Heniu, najlepsze życzenia urodzinowe :zdrufko:.

Wielkie dzięki, Emek :)

henry 30.01.2018 16:58

Dzień 16
30 lipca 2017 Niedziela

Wstajemy rano, wcześnie rano, a to za sprawą słońca, a właściwie wysokiej temperatury jaka zapanowała w namiocie po wschodzie słońca. Jednak, w ogóle nam to nie przeszkadza, bo skoro spać idziemy z kurami, to i wstać z kogutami możemy, a i tak jesteśmy wyspani i wypoczęci.
Jest pięknie … jest zarąbiście, słoneczko, cieplutko, piękna pogoda, nic tylko się cieszyć.
No … może poza jednym, żeby nie było za dobrze … oczywiście KOMARYYY …
Szybkie śniadanko, zwijanie suchego już namiotu i możemy startować, a mamy 6.30.

https://lh3.googleusercontent.com/hL...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Xt...A=w866-h649-no

Śniadanko w przydrożnym barze … tankowanie z nową Niwą w tle … i lecimy dalej …

https://lh3.googleusercontent.com/m5...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/TR...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/J0...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/AB...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/nT...Y=w866-h649-no

Cały czas lecimy drogą P 24 w kierunku na Kirow, do miasta jednak nie wjeżdżamy, bo nie mamy potrzeby, a leży ono 30 km. na zachód od trasy.
Po drodze posiłek w przydrożnym barze, a kiedy po posiłku wychodzimy na zewnątrz, widzimy przelatującą drogą Afrykę. Na reakcję trzeba było troszkę poczekać, ale po chwili widzimy, że Afryka wraca. Aleksiej ze swoją dziewczyną mieszkają w Kirowie, a jadą do Joszkar – Ola do rodziny. Transalpów u nich mało, a Afryk jeszcze mniej. W dalekie podróże raczej nie jeżdżą, jakieś lokalne spotkania, zloty, wycieczki.

https://lh3.googleusercontent.com/ir...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/lz...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Yw...c=w866-h649-no

Jakiś czas jedziemy razem, ale w Bogomolowy oni jadą dalej P 24, a my odbijamy na zachód, na drogę lokalną w kierunku na Jarosław.
Z czymś mi się to kojarzy, ale bynajmniej nie z Rosją.

https://lh3.googleusercontent.com/Yb...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/zT...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/x7...Y=w866-h649-no

Gdzieś w drodze, widzimy nadciągający w naszym kierunku front burzowy. Ciężka, ciemna nawała wisi nisko na naszej drodze, nie mamy wątpliwości, będzie lało, a że po lewej pojawia się napis „Kafe”, bez wahania zjeżdżamy na parking. . Wprawdzie nie była to jeszcze pora kolacji, ale działamy według zasady „jest bar, trzeba jeść”. Zatrzymując się przed barem, oczywiście wciskam hamulce i … słyszę charakterystyczny odgłos tarcia metalu o metal. Co jest ? Klocki ?
Niemożliwe, przecież na wyjazd założyłem lekko tylko przytarte klocki, prawie nówki które powinny spokojnie wytrzymać co najmniej 20 kkm, a my przejechaliśmy dopiero 4700 km.
Na razie nie mam czasu, żeby to sprawdzić, bo deszcz już nad nami wisi. Wpadam do baru, żeby spytać o nocleg … jest pokój … zostajemy, bo po pierwsze deszcz, a po drugie jakiś problem z hamulcami który trzeba sprawdzić.
Błyskawicznie rozpakowujemy manele, a nasze osiołki wstawiamy na podwórko za barem i w tym momencie rozpętuje się coś w rodzaju tajfunu, a ktoś tam w górze odkręca zawory i zaczyna się ulewa z błyskawicami. Ok. po deszczu sprawdzę co się dzieje, a tymczasem uciekamy do baru, gdzie zjadamy jakąś kolację, po czym lokujemy się w pokoiku na pięterku.

https://lh3.googleusercontent.com/M3...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/As...w=w866-h649-no

Dafik się relaksuje, a ja idę pod prysznic. Kiedy jestem już dobrze namydlony, nagle, jeden z piorunów uderza nie tam gdzie trzeba, światło gaśnie, a w pomieszczeniu bez okna zalega całkowita ciemnota. Czuję, że ciśnienie wody szybko spada, spłukuję z siebie większość mydła i po omacku szukam najpierw okularów, a potem drzwi. Bez prądu nie będzie wody, więc nie mam wyboru, trzeba się wytrzeć, ubrać i wrócić do pokoju, gdzie odpoczywamy z Dafikiem, czekając na prąd i koniec burzy i deszczu. Burza w końcu gdzieś tam przechodzi, ale prądu nie ma nadal.
Do wieczora jeszcze kawał czasu, co robimy ? Dafik proponuje, żeby pójść na wioskę, która jest tuż obok za naszym barem. Ok. idziemy. Typowa, rosyjska wioska. Gruntowa droga, drewniane domki, drewniane płoty, buriany.
W pewnym momencie, z naprzeciwka zbliżają się dwie, powiedzmy, kobiety.

https://lh3.googleusercontent.com/9S...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/EE...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/MS...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/2A...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Sz...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/gT...M=w866-h649-no

Kiedy przechodzą obok nas, widzimy że są bardzo wesolutkie i czujemy, że trzeżwe również nie są.
Przeszły, ale za moment zawróciły w naszym kierunku i pytają, czy się z nimi napijemy.
Odmawiamy oczywiście, ale one nie rezygnują. To może jakieś ruble im damy ? Odmawiamy.
To wy chyba germańce ? Nie zaprzeczamy. Ta w koszuli idzie na bosaka, jest napastliwa, cały czas podchodzi blisko … za blisko i w kółko coś gada, niezbyt dla nas wyrażnie. Ta druga trzyma się na dystans i ciągle się śmieje … ale jakoś tak dziwnie, nienaturalnie.
Przyśpieszamy, chcemy się im urwać, ale one nadążają za nami … przecież, nie będziemy biec, nie będziemy uciekać, chociaż mamy na to ochotę.
Zawracamy w kierunku naszego hoteliku, mamy już dość zwiedzania ruskiej wioski, one zawracają za nami, ta w koszuli cały czas coś do nas gada, ta druga cały czas się śmieje.
W końcu, przed samym hotelikiem odpuszczają i wracają na wioskę.
Ufff … to chyba nie był dobry pomysł z tym zwiedzaniem

Mamy jeszcze trochę czasu przed nocą, idziemy sprawdzić co się dzieje z moimi hamulcami.
Odkręcam lewy zacisk … na klocku zostało z pół milimetra okładziny z jednej strony klocka, ale z drugiej już widać metal. Tak samo z drugim klockiem.
Odkręcam prawy zacisk … po okładzinach nie ma śladu !!!
Na tylnym zacisku to samo, zostało jeszcze z pół milimetra okładziny.
Sprawdzamy jak to wygląda w XL700 Dafika i okazuje się, że jest odrobinę lepiej tzn. że zostało na jednym zacisku milimetr, a na innych ze dwa milimetry okładzin.
Tego się nie spodziewałem i nie byłem na to przygotowany, …. ale wynika z tego, że te wda odcinki jazdy po deszczowej gruntowce „zjadło” nasze klocki. Błotnista maż która powstała po deszczu, dostała się wszędzie i cały czas (nawet bez hamowania) szlifowała nasze klocki.
Zużyły się podobnie, ale Dafik miał nówki, a moje już były lekko zużyte, stąd ta różnica.
Tam gdzie nie ma już okładzin, czyli prawy przedni zacisk zdejmuje całkowicie, tłoczki blokuje kawałkiem deszczułki i instaluję przy gmolu, nie ma sensu szlifować tarczy.

https://lh3.googleusercontent.com/RO...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Q0...g=w866-h649-no

Pozostałe jeszcze odrobinę hamują, może wytrzymają 300 km do Kostromy, a tam, mam nadzieję coś będzie można dokupić. Zobaczymy jutro.

https://lh3.googleusercontent.com/9e...w=w995-h542-no

Dystans 580 km Temperatura 22 - 32 oC

strażak 30.01.2018 21:40

Same przygody:)

Skydiverek 31.01.2018 18:08

A ta stylowa kłódka na tarczy to zdobyta lokalnie czy rodzimy wyrób?

henry 31.01.2018 20:24

Cytat:

Napisał Skydiverek (Post 568550)
A ta stylowa kłódka na tarczy to zdobyta lokalnie czy rodzimy wyrób?

Widzę, że nie byłeś dość uważny ... wróć na Łotwę do trzeciego odcinka :)

Skydiverek 01.02.2018 22:42

A racja, opuszczony dom z listą meldunkową.

henry 04.02.2018 11:10

Dzień 17
31 lipca 2017 Poniedziałek

Wstajemy o 5.00. Jemy śniadanie w barze i startujemy do Kostromy.

https://lh3.googleusercontent.com/pi...8=w863-h647-no

Pogoda piękna, ciepło, słonecznie, sama przyjemność z jazdy... tylko te moje hamulce.
Niby coś tam hamują, ale tylko niby. Okładziny nie są wytarte równolegle do tarcz i wytażnie słyszę tarcie metalu o metal podczas hamowania. Dlatego … nie hamuję. Jadę powoli, ostrożnie, widząc miejsca i sytuacje w których można spodziewać się konieczności zatrzymania, kiedy np. zbliżam się do jakiegoś skrzyżowania, wcześniej wyhamowuje silnikiem, tak żebym nie musiał używać ostrego hamowania. Dobrze, że na drodze prawie nie ma ruchu, od czasu do czasu mijamy się z jakimś samochodem, przynajmniej na razie. Co będzie dalej, jak będzie bliżej miasta i w samej Kostromie ?
W pewnym momencie, widzę że Dafik mruga do mnie światłem, więc zjeżdżam na najbliższy przystanek. Dafik ma propozycję. Ponieważ u niego na klockach zostało jeszcze troszkę okładzin, odda mi jeden zestaw, tak żebym miał przynajmniej jeden, pewny komplet.
Super pomysł, będziemy mogli spokojnie i bezpiecznie jechać dalej, przynajmniej do Kostromy, a tam, w dużym mieście, mam nadzieję, że jakieś Trampki tam jeżdżą, to i o klocki będzie łatwiej.
I tutaj czas na kolejną refleksję. Oczywiście, najlepiej wozić ze sobą wszystkie części zapasowe, ale co zrobić kiedy czegoś nie masz ? Ano … wszystkie motory na wyjeżdzie mają być takie same, bo
po pierwsze - wieziemy jeden zestaw części zamiennych.
po drugie – różne części od jednego, pasują do drugiego … i to jest fajne.

https://lh3.googleusercontent.com/sT...w=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/jA...0=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/gw...M=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/bF...8=w863-h647-no

No to co … biorę się do roboty, czyli, wyjmuje jeden komplet klocków z XL700 i zakładam u siebie, a to znaczy, że będę miał jeden sprawny hamulec z przodu i nie całkiem sprawny z tyłu.

Jedziemy i … o kurcze, jaki to komfort fizyczny i psychiczny kiedy jedziesz i wiesz, że masz czym przyhamować.
Zbliża się pora obiadku, więc rozglądam się za jakimś „Kafe”. Jak wiemy, nie jest to łatwe, ale w końcu, w Sudislawju widzę bar „U Artura”. Zjeżdżamy.

https://lh3.googleusercontent.com/MA...k=w863-h647-no

Bar prowadzi ormiańskie małżeństwo i młody Gruzin o imieniu Toma.

https://lh3.googleusercontent.com/Zz...Y=w863-h647-no

Nie ma wielkiego tłoku, bo jesteśmy sami w barze, może dlatego, właściciele natychmiast się nami zajmują i zasypują oczywiście pytaniami.
Skąd, dokąd, po co, ile co kosztuje, gdzie jeżdzili, czy może byli w Gruzji lub Armenii ?
Kiedy wspomniałem, że byłem i w Gruzji i w Armenii, przynoszą laptopa i pokazują nam swoje zdjęcia z najciekawszych miejsc w swoich krajach. Jest przyjemnie … gadamy o różnych rzeczach.
Przy okazji wspominam, że mam mały problem z którym jedziemy do Kostromy.
Młody Gruzin Toma, mówi żebyśmy spokojnie zjedli obiad, a on się naszym problemem zajmie.

https://lh3.googleusercontent.com/5D...o=w863-h647-no

Kiedy my pałaszujemy wspaniale smaczne szaszłyki, on w tym czasie dzwoni pod różne numery, a na koniec daje nam namiary na motosalon „U Pawła” w Kostromie. Podobno tam, będziemy mogli wszystko załatwić. Super.
Przy okazji, Toma mówi, że jeżeli chcemy zobaczyć coś ciekawego, to całkiem niedaleko bo tylko 30 km, jest miejsce, gdzie pewien mnich wzięty na przewodnika, wyprowadził obce wojska na bagna i wprawdzie on sam tam zginął, ale i wiele wojska z tych bagien już nie wyszło.
Mnich nazywał się Iwan Susanin i dlatego miejscowość ta nosi nazwę Susanino, a na pamiątkę tych wydarzeń,postawili kapliczkę i wielki głaz.
Jak myślicie, czyje były wojska które Susanin wywiódł na bagna ? Oczywiście … Polacy !
Toma mówi nam o tym jakby nigdy nic i pokazuje zdjęcia na laptopie.
Dla mnie, nie ma tam nic ciekawego do oglądania, ale Dafikowi się spodobało, więc ok. jedziemy.
Z Sudislawla jedziemy skrótem przez pola, lasy i wioseczki, na północ do drogi P 99.
Po wyjechaniu na P99, już mamy 30 km, a gdzie Susanino ? Do Susanino trzeba jechać w prawo, czyli w przeciwnym kierunku od Kostromy, jeszcze ze 20 km. Jedziemy.
Toma mówił, że przy drodze będzie tablica i trzeba skręcić w prawo w las.
Widzę jakąś tablicę, skręcamy w prawo w las. Jedziemy około 2 km. po płytach betonowych, a na końcu drogi widzimy bramę i teren zagrodzony drutem kolczastym. Ojj to chyba nie jest właściwe miejsce. Okazuje się, że jest to zakład zamknięty dla chorych psychicznie, czyli „Dom wariatów”.
Kużwa, czyżby duch Susanina nadal tu krążył ?
Wracamy do drogi głównej, a że w tym czasie niebo się zachmurzyło, nadciągnęły ciemnie chmury i zaczęło lekko padać, straciliśmy ochotę na szukanie śladów po Susaninie.
Lecimy prosto do Kostromy do której mamy 60 km.

https://lh3.googleusercontent.com/fu...s=w863-h647-no

Wprowadzam do navi adres – Wolrzskaja 2B. Jedziemy, ale navi prowadzi jakoś tak dziwnie.
Na którymś skrzyżowaniu stajemy na czerwonym, a obok zatrzymuje się wypasiona terenówka, w środku, chyba małżeństwo w średnim wieku. Mówię, że szukamy ulicy Wolrzskaja. Nie wiedzą.
Ale czego tam szukamy. Motosalon „U Pawła” Aaa to wiedzą. Mamy jechać za nimi.
W pewnym miejscu zjeżdżają na pobocze i mówią, że za wiaduktem w prawo jest ulica Wolrzskaja, ale Wtaraja Wolrzskaja i tam jest salon „U Pawła” Dziękujemy.
Rzeczywiście, za wiaduktem zjazd w prawo i jesteśmy na ulicy 2-ja Wolrzskaja i za chwilę jest poszukiwany przez nas salon.

https://lh3.googleusercontent.com/17...Q=w863-h647-no

Czekali na nas od dłuższego czasu, wiedzą o co chodzi, ale muszą się upewnić dokładnie o co nam chodzi. Podaję markę, model, rocznik i chłopaki dzwonią. Po chwili mamy informację, że klocki, cały zestaw, czyli trzy komplety klocków TRW, będą jutro o 14.00 i będą kosztowały 4500 Rubli.
Cena całkiem niezła, u nas zapłaciłbym podobnie, albo nawet więcej.
Ok. teraz pozostaje nam znaleźć jakieś tanie (lub nie) spanko.
Szukam w navi. Hoteli jest dużo, ale najbliższy w jakimś kompleksie sportowym. Jedziemy.
Na miejscu, okazuje się, że hotelu nie prowadzą. Na ulicy pytam faceta (widziałem go „U Pawła”)
o hotel. Mówi, żeby jechać dalej uliczką, hotel będzie za trzysta metrów. Jedziemy.
Uliczka wąska, domki jednorodzinne, potem jakieś bloki. W pewnym momencie widzę na poboczu motocykl, coś w rodzaju czopera, a przy nim dwóch chłopaków. Jeden robi sobie foto na motocyklu, drugi jest jego właścicielem. Właściciel czoperka ma na imię Michaił, czyli Misza, pytam go o hotel. Nie uwierzycie … jeden hotel jest naprzeciwko nas, jednopiętrowy budynek, na parterze sklep spożywczy, a drugi pięćdziesiąt metrów dalej, za skrzyżowaniem.
Idę z Miszą do pierwszego. Wejście po stromych schodach na pierwsze piętro, ale właścicielka karze zdjąć buty w korytarzyku na dole. Nie wiem czy skarpety już śmierdzą, ale idziemy na górę.
Pokoiki małe, dwu, trzy i czteroosobowe z piętrowymi łóżkami. Łazienka i toaleta na korytarzu.
Cena pokoiku dwuosobowego – 900 RUB. OK. sprawdzimy drugi hotel.
Schodzimy na ulicę do Dafika i w tym momencie jesteśmy świadkami scenki rodzajowej, obyczajowej, albo raczej kryminalnej. Stoimy na poboczu przy naszych motorach, jakieś dwadzieścia metrów od skrzyżowania za którym jest drugi hotel. Obok nas przejeżdża powoli czarne BMW z ciemnymi szybami, nie zwracałem na niego uwagi, dlatego nie wiem jaki model, ale raczej drogie.
Jedzie powoli i zatrzymuje się na skrzyżowaniu. Tylne drzwi się otwierają i wysiada dziewczyna. Wysoka, szpilki, krótka obcisła spódniczka, torebka, długie włosy. Gestykuluje, coś wykrzykuje.
Zza kierownicy wysiada facet. Podchodzi do dziewczyny, coś do niej mówi, tłumaczy, przekonuje. Mówią coraz głośniej. Facet bierze ją za rękę, prowadzi do samochodu, ona się wyrywa.
Wtedy on chwyta ją za włosy i po prostu ciągnie za sobą. Otwiera tylne drzwi samochodu i wrzuca dziewczynę do środka, a potem wsiada za kierownicę i odjeżdża.
My tymczasem, stoimy jak sparaliżowani, jak zahipnotyzowani, żadnego ruchu.
Coś takiego ? … w Rosji ? … w Kostromie ? … i to na naszych oczach ???
Po chwili szok mija … byliśmy świadkami sprzeczki małżeńskiej, czy raczej czegoś innego ?

No dobra, wracamy do naszych spraw.
Drugi hotel, nazywa się „ Снегурочка „ gwiazdek nie widzę, ale na oko trzy, albo i cztery.
Pokój dla nas dwóch – 3900 RUB. Który wybieramy ?
No oczywiście … jednogłośnie … ten z czterema gwiazdkami … przecież nie będziemy wnosić naszych tobołów na pierwsze piętro i to bez butów !!!
Parking strzeżony z tyłu, wejście do hotelu od parkingu wprost na korytarz i do naszego pokoju.
Misza, oczywiście idzie z nami. Misza pochodzi z Jarosławia, a w Kostromie studiuje prawo i pracuje, a mieszka w bloku tuż obok naszego hotelu. Razem rozpakowujemy nasze bagaże.

https://lh3.googleusercontent.com/yf...Y=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/NO...Q=w863-h647-no

Takich suwenirów na Rosję trzeba mieć więcej, tym razem przydał się komin Hądy.

https://lh3.googleusercontent.com/6Z...g=w863-h647-no

Misza idzie do siebie, a my tymczasem bierzemy kąpiel, a potem idziemy do sklepu obok po coś konkretnego. Po pewnym czasie Misza wraca z kolacją. Przynosi gotowane kartofle z kotletami, gotowane jajka, majonez, keczup, cebulę, słoninę, konserwę, chleb, napój. My mamy „Putinkę” i Colę, to powinno wystarczyć.

https://lh3.googleusercontent.com/ou...o=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/4Q...c=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/rf...E=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/GN...E=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dm...k=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/uP...Q=w863-h647-no

Siedzimy długo … o polityce nie gadamy, raczej o podróżach i o normalnym życiu u nas i u nich.
Czas płynie miło i przyjemnie. Fajny chłopak ten Misza. Żegnamy się dłuuugo po północy.

https://lh3.googleusercontent.com/R1...=w1150-h635-no

Dystans 350 km Temperatura 26 oC

Rychu72 05.02.2018 07:27

Trzech facetów w łóżku i w objęciach ........ robi się grubo :D :D :D

Vlad Palinka 05.02.2018 16:24

super. czekam na kolejne odcinki.

henry 10.02.2018 15:25

Dzień 18
1 sierpnia 2017 Wtorek

Śpimy długo, wstajemy póżno, bo jak wiemy, nie bardzo nam się spieszy, ale dzisiaj powód mamy inny, moje klocki będą o 14.00.
Ponieważ śniadanie mamy w cenie, idziemy na piękną, białą salę udekorowaną zgodnie z nazwą hotelu, zjeść nasz posiłek.
Wybór mamy naprawdę duży (prawie jak w Lipie) , a nie jakieś tam serdelki i kawałek serka.

https://lh3.googleusercontent.com/pu...k=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/sH...I=w863-h647-no

Po śniadanku, idziemy popatrzeć, jak wygląda typowe, radzieckie miasto. Nasz hotel zlokalizowany jest na wysokiej skarpie nad rzeką Wołga, ale nazwa ulicy pozytywnie raczej się nie kojarzy.

https://lh3.googleusercontent.com/hD...4=w863-h647-no

My tymczasem, idziemy sobie Zaułkiem Zmartwychwstania w kierunku dwóch cerkwi widocznych troszkę dalej za naszym hotelem. Ten pierwszy, biało niebieski, to klasztor żeński który okazał się być zamkniętym.
Drugi z czerwonej cegły z kopułami, to cerkiew Chrystusa Zmartwychwstałego z XVII wieku.

https://lh3.googleusercontent.com/oB...0=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Jp...o=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/4z...U=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/i5...w=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/V9...Y=w863-h647-no

Idziemy dalej na miasto, ale nic ciekawego nie zwróciło naszej uwagi, poza starymi, drewnianymi budynkami mającymi zapewne sporo lat. Niektóre z nich, pomimo wieku, są w całkiem dobrym stanie i nadal są zamieszkałe.

https://lh3.googleusercontent.com/dP...Y=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/vV...k=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/0j...8=w863-h647-no

Doba hotelowa kończy nam się o 12.00, wracamy więc, pakujemy nasze osiołki i jedziemy do motosalonu „U Pawła”.

https://lh3.googleusercontent.com/pA...s=w863-h647-no

Do 14.00 mamy trochę czasu, jest więc możliwość, żeby rozejrzeć się po salonie. Skutery śnieżne, kłady, trójkołowce typu Can-Am Spyder, do tego wszelkiego rodzaju wyposażenie i odzież, wszystko z górnej półki.
Komplet przeciwdeszczowy – 25000 RUB, a to daje – 1480 PLN.

https://lh3.googleusercontent.com/De...0=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/UL...4=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/p6...w=w863-h647-no

Gdzieś po godzinie przyjeżdża Iwan Sziszigin, syn właściciela który praktycznie zarządza salonem. Zaprasza nas na zaplecze gdzie mają warsztat, żebyśmy mogli rozebrać co trzeba i przygotować się na wymianę. Swoich narzędziówek nie musimy nawet otwierać, bo do dyspozycji dostajemy wszystkie niezbędne narzędzia, włącznie z rozpuszczalnikami, czyścikami i smarami. Kiedy przyjeżdżają klocki, pozostaje mi tylko zainstalować je w zaciskach, a zaciski zamontować na swoich miejscach. Pożyczony komplet, zakładam z powrotem w XL700 Dafika i w ten sposób, mamy sprzęty gotowe do jazdy.

https://lh3.googleusercontent.com/8J...o=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ez...k=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/i0...Y=w863-h647-no

Po umyciu rąk, oglądamy to co stoi na zapleczu, a Dafik przymierza się do terenowego Can-Ama.

https://lh3.googleusercontent.com/ot...A=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/OX...8=w863-h647-no

Po robocie, Iwan zaprasza nas na kawę do biura szefa, gdzie na ścianie oglądamy portrety właścicieli, czyli rodziców Iwana, a na miejscu honorowym, czyli nad głową prezesa, portret Putina.
Co kraj, to obyczaj.

https://lh3.googleusercontent.com/84...g=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/V6...k=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/_b...g=w863-h647-no

No cóż, czas jechać dalej. Żegnamy się z Iwanem, dziękujemy za pomoc, wspólna fotka przed salonem i jedziemy.

https://lh3.googleusercontent.com/vB...4=w863-h647-no

Żeby wyjechać z Kostromy w kierunku Jarosławia, trzeba przejechać przez jedyny most na Wołdze. Nie dość, że jedyny, to jeszcze częściowo nieczynny, ponieważ połowa mostu, czyli dwa pasy są w remoncie. Ruch odbywa się po dwóch pasach, czyli po jednym w każdym kierunku. Na dojeżdzie do mostu ze dwa kilometry korka, ale dwa koła nie muszą stać, więc powoli przebijamy się do przodu.
Dalej to już tylko droga … droga …

Gdzieś w tej drodze, widząc bar zjeżdżamy na posiłek, ale nie ma w tym przecież nic nadzwyczajnego. Zamawiamy coś do jedzenia, a że mamy trochę czasu wolnego, idę skorzystać z toalety. Po chwili wracam jednak, poprosić również Dafika, ponieważ nadarza się wyjątkowa okazja, która może się nigdy nie powtórzyć, żeby skorzystać z niej razem. Dafik jednak, na razie nie ma takiej potrzeby, może po objedzie było by łatwiej ?

https://lh3.googleusercontent.com/qN...U=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/t-...s=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/i5...w=w863-h647-no

Lecimy dalej drogą M-8 w kierunku Moskwy.
Było już ciemno, kiedy zjechaliśmy na drogę A-107 w kierunku Sofrino. Navi pokazuje, że najbliższy hotel mamy właśnie w Sofrino, więc jedziemy.
Rosja i generalnie wschód, to kierunek egzotyczny pod wieloma względami, właśnie dlatego jest to mój kierunek ulubiony, bo tam, zawsze czeka na ciebie jakaś przygoda, a kolejna przed nami.
Jedziemy pod hotel, Dafik zostaje ja idę załatwić formalności.

https://lh3.googleusercontent.com/Jx...g=w863-h647-no

Mówię pani w recepcji, że potrzebuję jeden pokój dwuosobowy.
- Pani prosi paszport.
- Podaję swój.
- Pani pyta, czy mam drugi paszport.
- Jaki drugi paszport ?
- Paszport rosyjski, albo któregoś z krajów WNP.
- To chyba jakiś żart, nie mam.
- To ona nie może dać nam pokoju.
- Jak to, to jakaś niedorzeczność, nigdzie tak nie ma.
- Tak, ale ona nie może dać nam pokoju.
No nie, różnych rzeczy można się było spodziewać, ale coś takiego rozwaliło mnie zupełnie, tym bardziej, że nigdy, nigdzie o czymś takim nie słyszałem. To przecież bez sensu jest, nie dadzą ci pokoju, bo nie masz ich paszportu ? Takie rzeczy tylko w ROSJI !!!
No ale … szukaliśmy przygód, a to chyba też jest coś w rodzaju przygody ??? Może gdybym nie był tak zmęczony, pewnie bym powalczył, np. rozłożył materac w recepcji i poczekał na milicję, albo postawił namiot w parku przed hotelem … a tak …
Sprawdzam w navi … następny nocleg za jakieś 20 km. jedziemy.
Navi prowadzi dobrze, ale pod jakimś sklepem pytam dwóch chłopaków o hotel. Zaczynają tłumaczyć, ale po chwili mówią, żebyśmy jechali za nimi, zaprowadzą nas. Jest ciemno, póżna noc.
Po kilku kilometrach wjeżdżamy na teren ośrodka wypoczynkowego „Sołoncowo” gdzie bierzemy domek kempingowy za 2400 RUB.
Jemy coś na szybko, do tego „Putinka” dla zdrowotności i koło północy idziemy spać.

https://lh3.googleusercontent.com/Op...Q=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Sq...g=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/3f...Q=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/p3...=w1098-h642-no

Dystans 350 km. Temperatura 23 oC

henry 11.02.2018 08:36

Dzień 19
2 sierpnia 2017 Środa

Ośrodek „Sołoncowo” opuszczamy o 9.00.

https://lh3.googleusercontent.com/kR...o=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Wd...E=w863-h647-no

W planach na dzisiaj mamy tylko jazdę, więc generalnie będzie nudno. Jazda, tankowanie, jazda, jakiś posiłek itd.
Jedzie się ciężko, ruch na drodze A-107 duży, ciągle jakieś remonty, światła, korki. W pewnym momencie, czuję znużenie, oczy mi się zamykają, zaczynam przysypiać. Czas na przerwę, dlatego szukam jakiegoś zjazdu w las.
Jest dróżka w prawo, jedziemy. Kiedy w końcu się zatrzymujemy i już mamy zamiar rozłożyć się na trawie, Dafik zwraca uwagę, że w tylnym kole mam za mało powietrza. Rzeczywiście. Wyjmuję kompresor, pompuję, ale w kole powietrza nie przybywa. Obracam kołem i widzę dwie zerwane szprychy ... no to jest problem.
Ściągam koło, wyjmuję zerwane szprychy, zakładam nową dętkę, pompuję … trzyma, jest ok, możemy jechać dalej.
Pomijając uszkodzone koło, na odpoczynek i tak nie było większych szans, a to ze względu na … oczywiście komary.

https://lh3.googleusercontent.com/rx...o=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/bi...c=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/fC...c=w863-h647-no

Po trzech kilometrach, mamy po prawej duży kompleks: bary, motel, warsztat, szinomontaż, od razu zjeżdżamy naprawić dętkę. Okazało się, że mam w dętce dwie dziury, a operacja naprawy kosztowała 300 RUB.

Obiad jemy w przydrożnym barze.

https://lh3.googleusercontent.com/SW...Y=w863-h647-no

Jedziemy i gdzieś w drodze dochodzimy samotnego motocyklistę. Okazuje się, że jest to Koreańczyk jadący do zachodniej europy .

https://lh3.googleusercontent.com/yz...A=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/XM...E=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Bb...s=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/mu...Y=w863-h647-no

Lecimy. Pogoda się psuje, a my zbliżamy się do Rżewa.

https://lh3.googleusercontent.com/_K...g=w863-h647-no

Navi, prowadząc do hotelu, wyprowadza nas gdzieś w pola poza miastem. Wracamy, ale nawałnica nadciąga szybko i jesteśmy zmuszeni schronić się pod wiatą przystanku. Wiatr się wzmaga, zaczyna lać. Nagle, na przystanku zaczynają pojawiać się ludzie, raczej starsi. Okazuje się, że za przystankiem znajdują się ogródki działkowe i ludzie przyszli na przystanek, bo za chwile przyjedzie autobus.

https://lh3.googleusercontent.com/Df...E=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/-W...A=w863-h647-no

Jest ich coraz więcej, robi się ciasno,my ustępujemy miejsca na ławeczce i stajemy pod ścianą, byle pod daszkiem. Zaczynają się standardowe pytania: wy skąd, dokąd jedziecie, po co, czy ktoś nam za to płaci, czy stać nas na to, czym się zajmujemy. Mówię, że jestem pensjaner, czyli emeryt. A ile mam emerytury, ale w dolarach. 550 $.
- Patrz Wania, a my mamy 150 – 200 $ i to my wygraliśmy wojnę a teraz musimy na działce dorabiać.
Z tym dorabianiem chodzi o to, że emeryci uprawiają ogródki i nadwyżki sprzedają, żeby dorobić do emerytur.
W większych miastach, widzieliśmy obrazki, gdzie starci ludzie stoją z koszyczkami czy wózkami i sprzedają to co wyprodukują.
W pewnym momencie, na przystanek wchodzi starszy pan, patrzy na nas zdziwiony.
- Kto eto ? - Pyta.
- Paliaki – odpowiada mu kolega.
Pan patrzy na nas dłuższą chwilę i w końcu mówi.
- A my Hitlera ubili …

Właśnie podjechał autobus i emeryci odjeżdżają, a my zostajemy sami … to znaczy, a towarzystwie kota.

https://lh3.googleusercontent.com/m4...Q=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Pb...w=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/EZ...g=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/OZ...M=w863-h647-no

Deszcz ciągle pada, więc ja czuwam a Dafik idzie spać. Ławka jest na tyle długa, że w ostateczności, będziemy spać na przystanku całą noc

https://lh3.googleusercontent.com/Xe...E=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Zy...8=w863-h647-no

Gdzieś po dwóch godzinach, deszcz przestaje padać, nie wiem jednak, na stałe, czy tylko na chwilę.

https://lh3.googleusercontent.com/hl...c=w863-h647-no

Navi pokazuje pięć kilometrów do hotelu „Rżew” w centrum miasta przy ulicy Karola Marksa.
Budzę Dafika i lecimy. Kiedy jesteśmy na moście na rzece Wołga, znowu zaczyna padać, a kiedy wjeżdżamy pod daszek pod hotelem, deszcz leje już na maksa.
Idę do recepcji, mając w głowie lekki niepokój, bo przecież nie mam rosyjskiego paszportu, a deszcz leje okrutnie.
Nie muszę się jednak niczego obawiać, za 2000 RUB, pokój dostajemy bez problemu.

https://lh3.googleusercontent.com/Dv...c=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Fv...s=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/pn...=w1354-h640-no

Dystans 260 km. Temperatura 27 oC.

henry 11.02.2018 08:45

Dzień 20
3 sierpnia 2017 Czwartek

Startujemy o 7.30. Do granicy pozostało nam 400 km. więc powinniśmy dać radę, oczywiście, jeżeli nic się nie wydarzy.

https://lh3.googleusercontent.com/AD...Y=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/vA...4=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dn...Q=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/IL...A=w863-h647-no

Jedziemy … na drodze monotonia … jedyny moment godny uwagi to … kilka kilometrów za Rżewem, na przystanku, widzę Koreańczyka pakującego się do drogi … poza tym, nuuda.

https://lh3.googleusercontent.com/8L...Q=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/95...A=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/xS...4=w863-h647-no

Na granicy rosyjskiej jesteśmy o 16.00, przed nami siedem samochodów, powinno być szybko, ale zjeżdżamy z niej o 17.30.

https://lh3.googleusercontent.com/AQ...E=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ho...c=w863-h647-no

Tymczasem, łotewska stoi całkowicie … masakra, szkoda pisać.
To jakaś komedia chyba … Łotwa w ogóle jest w Unii ?
Łotwa może i jest, ale granica łotewska jest w Uzbekistanie.
Zjeżdżamy o 20.00.

https://lh3.googleusercontent.com/Fd...s=w863-h647-no

Navi mówi, że najbliższy nocleg mamy za 18 km. Jedziemy.
Baza „Meldri” w Nirza nad jeziorem Nirzas.
Jesteśmy w innym świecie. Trawa wykoszona, porządek, wszędzie czyściutko, na gnieżdzie cztery gandrasy.
Nasze osiołki dostają miejsca noclegowe w salonie, a my za 10 Euro od osoby, mamy do dyspozycji cały domek.
Kąpiel, kolacja, coś dla zdrowotności i udajemy się na zasłużony odpoczynek.

https://lh3.googleusercontent.com/Sj...U=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/lg...Y=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/k9...4=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dp...o=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/uH...o=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/RM...=w1354-h633-no

Dystans 430 km. Temperatura 25 oC

henry 12.02.2018 09:12

Dzień 21
4 sierpnia 2017 Piątek

W nocy nieżle lało, ale my wstajemy wyspani i wypoczęci.
Dafik, chyba też.

https://lh3.googleusercontent.com/71...4=w863-h647-no

Na śniadanie mamy tylko herbatę, kilka ciastek kupionych jeszcze w Uchcie, które zawieruszyły się gdzieś w zakamarkach kufra i Dicoflor. Zbieramy się powolutku.
Właścicielem całego obiektu jest Łotysz, ale cały interes prowadzi pani z Ukrainy, której mąż pracuje w Polsce.

https://lh3.googleusercontent.com/bw...Q=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/du...A=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/wL...Q=w863-h647-no

Lecimy, ale niezbyt szybko. Co kilka, kilkanaście kilometrów światła i wahadła, bo Łotysze na gwałt naprawiają swoje drogi.
Na którymś z takich postojów, przebijamy się do przodu, a tam, samotny jeżdziec stoi. To Hoss … Niemiec … na GS1200 właśnie wraca z Magadanu. Drobiazg …

https://lh3.googleusercontent.com/f8...M=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/JD...w=w863-h647-no

Lecimy. Pogoda piękna, temperatura idealna, jest super.
W sklepiku kupuję śniadanie: jogurt, dwie słodkie bułeczki, dwa banany = 2.45 Euro.

https://lh3.googleusercontent.com/wo...o=w863-h647-no

Lecimy.
Litwa i czas na obiad. Widzę bar po prawej, zjeżdzamy. Pytam pana za barem czy mógłby polecić coś dobrego, oryginalnego.
Pan poleca „Cepeliny”. Ok, nie jadłem, spróbuję.
Bierzemy: barszcz, dwa cepeliny, kwas, chleb, wszystko x 2 = 17 Euro. No, powiem szczerze, głowy nie urywa.

https://lh3.googleusercontent.com/Y7...k=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/nq...8=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Wk...8=w863-h647-no

Lecimy. Cała droga szybko, łatwo, sprawnie, poza wąskim gardłem jakim jest oczywiście Wilno.
Z każdym kilometrem, krajobraz staje się coraz bardziej swojski.

https://lh3.googleusercontent.com/xW...c=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ac...4=w863-h647-no

Cmentarz katolicki kilkanaście kilometrów przed granicą. Skromny, ale czysty i zadbany.

https://lh3.googleusercontent.com/sw...g=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/tB...o=w863-h647-no

WRESZCIE W DOMU, WRESZCIE U SIEBIE, W NASZYM, POLSKIM RAJU.
Jakie to wspaniałe uczucie, kiedy po dłuższym wyjeżdzie przekraczam granice w tą stronę, kiedy czuję się bezpiecznie, kiedy mogę swobodnie odetchnąć, wyluzować.
WRESZCIE W DOMU, WŚRÓD SWOICH.

https://lh3.googleusercontent.com/Mh...s=w863-h647-no

Osiem kilometrów od przejścia, jest fajny zajazd, „Morena” się nazywa. Jest już póżno, bo zbliża się dwudziesta, ale mamy nadzieję, że uda się jeszcze cokolwiek zjeść przed nocą.
Miła dziewczyna za ladą mówi nam, że wprawdzie już zamykają, ale „podróżników głodnych nie wypuści” i coś tam dla nas jeszcze się znajdzie. Tym czymś, okazują się … „kartacze” .
No tak, na obiad jedliśmy to samo, wprawdzie pod inną nazwą, ale jednak i najlepsze nie były. Ryzykujemy ?
Dafik, czując jeszcze smak litewskich „cepelinów”, rezygnuje, a ja, nie chcąc iść spać głodnym, decyduję się na porcję, mając nadzieję, że nie będą gorsze od litewskich.
Gdzieś po piętnastu minutach, dostaję do stolika herbatkę i dwa potężne kartacze. Pierwsze, wzrokowe wrażenie jest pozytywne. Widać, że przyrządzone są na patelni i omaszczone tłuszczykiem ze skwarkami. Ale to co było dalej … miód w gębie po prostu.
Smak ciasta z którego zrobiono kartacze, mięsne nadzienie wewnątrz i te skwareczki … boskie !!!
Dafik patrzy z boku i już widzę, że żałuje że nie zamówił.
Kartacze są tak duże, że ja nie jestem w stanie pochłonąć wszystkiego, dlatego pół jednego zostawiam.
Proponuję Dafikowi, ale on się wzbrania. Ok, ale spróbuj chociaż jaki mają smak. Spróbował i jeszcze bardziej żałował, że nie zamówił.
Lecimy jeszcze kawałek, zanim dobijemy do Gib. Tam, w jakiejś bocznej uliczce, wynajmujemy malutki pokoik za 100 zet.
Potem zakupy w sklepie spożywczym, kąpiel, po kielichu i do łóżeczka.

https://lh3.googleusercontent.com/Ai...g=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Us...d=w971-h608-no

Dystans 520 km. Temperatura 25 oC.

henry 12.02.2018 09:45

Dzień 22
5 sierpnia 2017 Sobota

Giby – pomnik ofiar Obławy Augustowskiej w listopadzie 1945 r.

https://lh3.googleusercontent.com/Tp...Q=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Sw...0=w863-h647-no

U nas wszystko jest jednak inne. Inne to znaczy: lepsze, ładniejsze, piękniejsze, czyściejsze.

https://lh3.googleusercontent.com/C3...E=w863-h647-no

https://lh3.googleusercontent.com/Xg...Q=w863-h647-no

Ostatni etap, pozostaje nam tylko, wrócić do domu.
Tym razem, prowadzi Dafik. Lecimy w kierunku Białegostoku, Warszawy, Rawy Mazowieckiej i po chwili jesteśmy w domu,
w Inowłodzu.

https://lh3.googleusercontent.com/Z5...4=w863-h647-no

Pomimo tego, że nie udało nam się osiągnąć celu na motocyklach, niczego nie żałuję, bo przeżyliśmy kawałek fajnej przygody.
A Workuta ? Wszystko przed nami.

https://lh3.googleusercontent.com/v4...W=w979-h544-no

Dystans 460 km Temperatura 24 oC

Podsumowanie:
Przejechane – 7300 km w 22 dni.
Koszty: 1030 – paliwo płatne kartą
265 – hotel płatny kartą
270 – klocki płatne kartą
300 – Dolary
25 – Euro
400 – PLN
412 – wiza
210 – ubezpieczenie
200 – SPOT
RAZEM – 3992 PLN

krakus 12.02.2018 10:15

fajnie się czytało. Dzięki :)

smigacz 12.02.2018 10:18

:bow:. Dzięki. W te zimowe dni miło się czyta relację z podróży.

fiecia 12.02.2018 10:23

Jak zwykle fajnie opowiedziana historia! Dzięki!

Nynek 12.02.2018 10:31

Super relacja. Dziękuję.

voytas 12.02.2018 12:00

super wyprawa ,najważniejsze że bez strat (również moralnych)

bukowski 12.02.2018 12:27

Super relacja. Co prawda te komary mnie na razie skutecznie zniechęciły do zrobienia podobnej trasy, tym bardziej podziwiam!

majo 12.02.2018 13:06

Bardzo dobrze się czytało. Gratuluję wyjazdu.

szarik 12.02.2018 14:52

Henry jak zwykle niezawodny :):Thumbs_Up: Dzięki

7Greg 12.02.2018 15:29

Dzięki ;)

tyran 12.02.2018 16:38

Dobrze się czytało i oglądało. Dziękuję.

renant 12.02.2018 17:42

Piękna opowieść Heniu, czekam teraz na relację z Libuchory.

nabrU 12.02.2018 18:48

Wielkie dzięki za tą opowieść 👍

Boldun 12.02.2018 19:50

Przyjemnie się z Wami "podróżowało"
Dzięki za opowieść :)

Vlad Palinka 12.02.2018 20:08

super relacja

PiraniaD 12.02.2018 20:28

Rewelka, zazdraszczam.

zbyszek 12.02.2018 20:31

Dzięki Henry:Thumbs_Up:

RAVkopytko 12.02.2018 20:47

Henry,dzięki za relacje.Fajnie Piszesz.
Mało kto daje rade kartaczom :D

henry 12.02.2018 22:08

Też się cieszę, że mogłem Wam przekazać swoją opowieść, a przy okazji, może kogoś zainspirować, zachęcić do podjęcia decyzji :Thumbs_Up:

zaczekaj 12.02.2018 23:39

Dzięki Henry 😉

dzinks 13.02.2018 01:03

Dzięki za świetną opowieść :-)

Stolek 13.02.2018 09:44

Fajna wyprawa, gratuluje :)

PS Tak z ciekawości zapytam, czy mozna kupic taka skore niedzwiedzia albo wilka (były na jednym ostatnich zdjec) i wjechac z nia do PL?

gruber 13.02.2018 10:16

Henry, inspiracje do planowania wyjazdów na wschód dałeś tu pewnie wielu osobom, dziękuję za relacje :at::)

apex 13.02.2018 11:50

Super się czytało :)

Gończy 13.02.2018 13:48

Dzięki Panowie za podzielenie się tą historią. Czytało się super.

Wilk96 13.02.2018 21:37

Super opowieść i przygoda, dziękuje za relacje

polly 13.02.2018 21:38

Bardzo fajna relacja! Oby więcej takich.

henry 05.07.2018 20:31

Chciałem wrzucić film, ale cuś mi nie wchodzi

zaczekaj 05.07.2018 20:59

https://youtu.be/Mnx3ClW9C5k


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:39.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.