Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   KOMI Respublika przedsmak WORKUTY (2017 r.) (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30702)

Wojteak 27.12.2017 06:32

Studiuję wasze jedzenie i z przykrością informuję, że ta ikra kawioru nie widziała. To sztuczny produkt w kształcie kulek o zapachu ryby))) w składzie nie występuje nic związanego z ikrą. nastajaszczyj kawior kosztuje ok 10 razy więcej od tego słoiczka, który został wyprodukowany w zakładach w Krasnodarze. Też się kiedyś na coś takiego nabrałem... )))

yeuop 27.12.2017 08:10

Super się czyta, czekam na więcej!

henry 27.12.2017 19:28

Cytat:

Napisał Wojteak (Post 563132)
Studiuję wasze jedzenie i z przykrością informuję, że ta ikra kawioru nie widziała. To sztuczny produkt w kształcie kulek o zapachu ryby))) w składzie nie występuje nic związanego z ikrą. nastajaszczyj kawior kosztuje ok 10 razy więcej od tego słoiczka, który został wyprodukowany w zakładach w Krasnodarze. Też się kiedyś na coś takiego nabrałem... )))

Czasem, lepiej żyć w niewiedzy :mur: Jak ja to przekaże Dafikowi, to się chłop załamie i w depresje wpadnie :vis:
A następnym razem też będziemy mądrzejsi, tylko, że w normalnych sklepach, prawdziwego kawioru to ja nie widziałem :confused:

Sławekk 28.12.2017 19:32

Dosłownie po chwili, wszystkie komary w okolicy już wiedzą, że przyjechaliśmy i przyleciały na spotkanie z nami.


fajnie się czyta :)

wojtek II 30.12.2017 10:14

fajnie się czyta, ale słabo się czeka na kolejny odcinek.
Poczytałoby się coś.............

jagna 30.12.2017 16:48

Rosyjskie komary...
Kapelusze wędkarskie z siatką uratowały nam życie w podróży do Murmańska.

Ale można też taką ochronę zastosować ;)

https://lh3.googleusercontent.com/PQ...=w1024-h683-no

czekam na kolejne odcinki!

henry 30.12.2017 17:34

Cytat:

Napisał jagna (Post 563567)
Rosyjskie komary...
Kapelusze wędkarskie z siatką uratowały nam życie w podróży do Murmańska.

Ale można też taką ochronę zastosować ;)

https://lh3.googleusercontent.com/PQ...=w1024-h683-no

czekam na kolejne odcinki!

Każdy sposób jest dobry, żeby przetrwać w tym piekle :D

henry 30.12.2017 17:48

Dzień 9
23 lipca 2017 Niedziela

Budzę się w środku nocy, ale czy rzeczywiście jest to noc ?
Na zegarze tak, a w rzeczywistości jest widno, prawie jak w środku dnia.

https://lh3.googleusercontent.com/7g...s=w866-h649-no

Rano, standardowe śniadanko hotelowe i ...

https://lh3.googleusercontent.com/8C...c=w866-h649-no

lecimy na wschód w kierunku Ust Wym i drogi P25.
Asfalt, droga prosta, las, ja prowadzę, zresztą prowadziłem zawsze.
Prędkość normalna czyli 80 – 100 km/h. 13 kilometrów za Jareńskiem, widzę dwie ciężarówki załadowane drzewem stojące na poboczu. Nic nadzwyczajnego, ale sto metrów dalej jest granica republik, a tam stoi postument świadczący o tym, dobrze by było zatrzymać się i zrobić zdjęcie.
Zaczynam zwalniać, ale bez hamowania, po prostu zdejmuję „nogę z gazu”, ale mając cały czas w głowie złe doświadczenia, obserwuję przeciwnika, czyli patrzę po prostu w lusterka, a tam …
widzę szybko zbliżające się XL700. Przez krótką chwilę pomyślałem, że zaraz zacznie zwalniać, właśnie dlatego, cały czas jadę w jaskrawo pomarańczowym wdzianku, chcę być widoczny, ale …
XL700 sunie równo do przodu, jakby mnie tu nie było, jakby mnie nie widział.
Odbijam natychmiast w lewo na przeciwległy pas, który na szczęście jest pusty i cały czas patrzę w lusterka. XL700 przelatuje obok mnie i dopiero po chwili zaczyna zwalniać, potem zawraca i podjeżdża do mnie pod znak Respubliki KOMI. Czerwony na twarzy w oczach widzę przerażenie.
Dafik nie wie co się stało, ale on mnie po prostu nie widział. Zorientował się że coś jest nie tak dopiero wtedy, kiedy zauważył, że mnie przed nim nie ma. Jakaś pomroczność jasna, czy coś w tym rodzaju. Wydaje się, że w dłuższej podróży wszyscy coś takiego mają, byle nie w takim momencie.
Uff, tym razem się udało, byle jak najmniej takich „przygód”.
Pamiątkowa fota i lecimy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/Yo...k=w866-h649-no

Rosyjskie klimaty, ciąg dalszy …

https://lh3.googleusercontent.com/3Q...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/BT...c=w866-h649-no

W każdym miasteczku, czy większej miejscowości jest jakiś pomnik związany z wojną lub z armią.
Ten, zdaje się, stoi w Emba.

https://lh3.googleusercontent.com/QI...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Jc...8=w866-h649-no

Pod każdym sklepem, znajdzie się ktoś z kim można pogadać nie tylko o polityce.

https://lh3.googleusercontent.com/2L...k=w866-h649-no

No i lecimy dalej, a że za bardzo nam się nie spieszy, to i mamy czas, żeby się zatrzymać, odpocząć, zrobić fotki i spokojnie pojechać dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/tT...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/RA...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/F8...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/GN...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/DG...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/G9...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/fy...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/_8...Y=w866-h649-no

Gdzieś w drodze, stacja paliwowa a obok bar w którym jemy co nieco.
Przed barem, rozmawiam z Miszą, ( Putin jest wieczny )który informuje nas, że do Peczory możemy dostać się promem.
Trzeba tylko z Uchty dojechać do Wuktyłu nad rzeką Peczora, tam zapakować się na prom i dalej płyniemy rzeką. On z całą rodziną wraca samochodem z Kazania i promem z Wuktyłu ma zamiar płynąć do domu w Usinsku. Cenna informacja, dobrze wiedzieć, że istnieje taka możliwość.

https://lh3.googleusercontent.com/TV...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/QW...Y=w866-h649-no

My tymczasem posuwamy się dalej i spokojnie docieramy do Uchty, gdzie lokujemy się w hotelu Czibiu na Prospekcie Lenina 38. Pokój 1450 Rub/os.

https://lh3.googleusercontent.com/Ar...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/4k...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/3U...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/cd...4=w866-h649-no

Do nocy jeszcze sporo czasu, ( i znowu to samo … czas, nadmiar czasu … jak ktoś słusznie zauważył ) dlatego idziemy popatrzeć na miasto, a przynajmniej najbliższą okolicę.
W sumie, nic ciekawego tam nie widzieliśmy, ludzie tacy jak wszędzie, budynki trochę bardziej ruskie, nawet gmaszysko Gazpromu mało ciekawe. Wracamy.

https://lh3.googleusercontent.com/05...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ss...0=w866-h649-no

Obok hotelu, (widzimy go w głębi za Dafikiem) przy ulicy jest przystanek w którym mieści się bar ( bar-przystanek jest w prawo ode mnie ). Jemy tam kolację ( nie pamiętam co ), a potem w markecie ( market, to ten przeszklony budynek obok hotelu, wejście jest za białym samochodem ) kupujemy różne artykuły spożywcze z horiłką w zestawie i butelką utrwalacza dla Dafika.

https://lh3.googleusercontent.com/3U...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/nO...c=w866-h649-no


https://lh3.googleusercontent.com/uI...=w1118-h636-no

Dystans 350 km Temperatura 20 – 26 oC

Vlad Palinka 30.12.2017 19:04

super relacja.

Jac 30.12.2017 19:52

Tak mi się przypomniało, że (literacki) kolega "Gruby" tam (w Komi) lata dzieciństwa spędził, na nartach i inne sporty uprawiając. Może tylko 'trochę niedojadał'.

henry 04.01.2018 15:33

Dzień 10
24 lipca 2017 Poniedziałek

Wyspani i wypoczęci, rozpoczynamy dzień od skromnego, hotelowego śniadanka.
Jest to nasz siódmy dzień w Rosji i przez te sześć dni, przejechaliśmy tylko 2200 km, co daje 366 km na dzień, co nie jest imponującym wynikiem, ale tu nie o wynik przecież chodzi, a o przyjemność … podróżowania oczywiście. Dzisiaj chcemy dotrzeć do Peczory, ale dziwna to sprawa, że nikt jakoś nie potrafi nam powiedzieć, jak tam dojechać mamy, jakby TAM nikt nie jeżdził i nijakiej drogi nie było. W hotelu nikt nic nie wie, w sklepie obok również, kierowcy na parkingu też nie mają pojęcia, a my już spakowani i jechać gdzieś przecież trzeba.
Pytam do skutku i w końcu, jacyś przypadkowi ludzie na przystanku wskazują właściwy kierunek.
Trzeba jechać na Niżnyj Odes i stamtąd na północ do Peczory, proste ?
Navi łapie Niżnyj Odes, jest dobrze. Wskakujemy na nasze osiołki i lecimy. Na wylocie z Uchty zauważam stację którą jakoś przelecieliśmy. Zawracamy. Lepiej mieć pełny bak, bo nie wiemy kiedy i gdzie będziemy mogli zatankować. Ja praktycznie zawsze tankuję na kartę, na dużych stacjach nie ma z tym problemów, na małych, różnie bywa.
Lecimy.
Po lewej mijamy Sosnogorsk, a dalej droga prosta. Gdzieś po 25 kilometrach, widzę terenówkę na poboczu, zjeżdżamy żeby się zatrzymać i spytać, czy dobrze jedziemy i co się okazuje ? Na Niżnyj Odes jedziemy dobrze, ale jeżeli chcemy do Peczory, to właśnie stoimy na skrzyżowaniu gdzie powinniśmy odbić w lewo w kierunku na Kerki, Zielenoborsk.
Takie przypadki w drodze, to chyba oprócz głównego celu, esencja podróżowania.
No to lecimy. Droga dobra, równa.

https://lh3.googleusercontent.com/sR...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/yC...E=w866-h649-no

Spodziewałem się, że na tej wysokości, temperatury będą trochę niższe, a tymczasem …

https://lh3.googleusercontent.com/WU...A=w866-h649-no

Asfalt, po pewnym czasie przechodzi w szuter …

https://lh3.googleusercontent.com/cI...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/5o...0=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ox...0=w866-h649-no

a po kolejnym czasie, zaczynają się roboty drogowe, co oznacza układanie nowiutkiego asfaltu. Czyżby tak miało być do samiutkiej Peczory ? Zobaczymy.
Stajemy na wahadle, a to nad Dafikim, to nie jest K – 52 Aligator bynajmniej, ale niemniej ostra i zajadła broń która niejednego może wykończyć. Nie są to komary czy meszki. Tym razem atakują nas gzy, bąki, muchy.

https://lh3.googleusercontent.com/Xg...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Y5...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/HQ...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/mt...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Dp...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/6G...4=w866-h649-no

Na postoju lepiej było nie podnosić szyby w kasku, a jeżeli już zdjąłeś kask, to trzeba być w ciągłym ruchu. Kiedy jechaliśmy dalej „zimnikiem” gdzie prędkości były niskie na poziomie 20 – 30 km/h, za nami cały czas podążała chmura tych właśnie owadów, czekając kiedy będą się mogły do nas dobrać. Mieliśmy wrażenie, że chmura owadów która dopadła nas na pierwszym postoju, pędzi dalej za nami, że są to te same bąki i gzy, no chyba, że robiły sobie sztafetę.

Dalsza część drogi, to grube kruszywo, jeszcze niezbyt mocno związane, dlatego było nam tam dosyć ciepło.

https://lh3.googleusercontent.com/y8...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/bS...U=w866-h649-no

Końcówka przed Iraelem, to już całkiem świeżutki asfalcik. Irael jest w połowie drogi do Peczory, czy dalej też będzie tak dobrze ?

https://lh3.googleusercontent.com/A_...0=w866-h649-no

W Iraelu zjeżdżamy na stację, ale okazało się, że benzyny nie ma i nie wiadomo kiedy będzie.
Przed nami jeszcze 150 km. więc mamy nadzieję, że damy spokojnie radę, tym bardziej, że mamy 10 l rezerwy w kanistrach.

https://lh3.googleusercontent.com/3E...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/aj...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/zF...g=w866-h649-no

Korzystając z postoju, przegryzamy drugie śniadanie i w tym czasie nad Irael nadciąga istny tajfun.
Deszcz i wiatr przez około godzinę zatrzymuje nas pod skromnym daszkiem stacji, a potem szybko przechodzi dalej i spokojnie możemy jechać dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/H_...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/X7...M=w866-h649-no

Kilka kilometrów za Iraelem, asfalt przechodzi w szuter …

https://lh3.googleusercontent.com/G_...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/0z...c=w866-h649-no

a dale, to już natura w czystej postaci, czyli rosyjski „zimnik”, czyli terenówka nie głaskana ręką człowieka. Deszcz przeszedł bokiem i nie trwał długo, dlatego na początku nawierzchnia jest mokra, po kilku kilometrach tylko wilgotna, a jeszcze dalej całkiem sucha.
Prędkość oczywiście dopasowana do warunków, czyli lajtowa, zresztą i tak nigdzie nam się …

https://lh3.googleusercontent.com/vV...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/aY...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/4o...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/B2...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Oo...w=w866-h649-no

Jazda w takich warunkach trochę męczy, dlatego zatrzymujemy się na odpoczynek i już po chwili podjeżdża do nas Niva. Михаил, czyli Миша, czyli Michał mieszka we wsi obok. Standardowe pytania i odpowiedzi, a na końcu słyszymy „ молодцы ”. Миша mówi, że ciągle głosuje na Putina, a drogi jak nie było tak nie ma.

https://lh3.googleusercontent.com/v7...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/2W...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/l9...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/B-...8=w866-h649-no

Lecimy dalej po piaskowej drodze i przed nami tablica Каджером, ale wioski nie widać.

https://lh3.googleusercontent.com/oK...U=w866-h649-no

Gdzieś po pół kilometra dojeżdżamy do rozjazdu, ale zabudowań nadal nie ma. Jedziemy na wschód, czyli w prawo i po kolejnych pięciuset metrach jest wioska. Szukamy sklepu. Jest cholernie gorąco, duszno i parno, musimy się ochłodzić. Kupujemy lody i napoje i relaksujemy się w cieniu sklepu.

https://lh3.googleusercontent.com/Ou...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/OI...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/IA...Y=w866-h649-no

Okazuje się, że do Peczory nie jedziemy na wschód. Trzeba zawrócić dwa kilometry na zachód do rozjazdu Uchta – Peczora.
Kierunek Uchta jest w budowie i możliwe, że za rok już będzie można ominąć „zimnik”.

https://lh3.googleusercontent.com/ME...Q=w866-h649-no

I znowu jak poprzednio, po 30 km. piękny asfalt się kończy i przed nami 45 km. szutru.

https://lh3.googleusercontent.com/-F...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/7O...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/SQ...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/dX...M=w866-h649-no

Przed nami rozjazd Usinsk – Peczora, oczywiście jedziemy w prawo.

https://lh3.googleusercontent.com/h6...U=w866-h649-no

Po drodze mamy Korzwę i tam podjeżdżamy pod hotelik przed którym siedzi dwóch facetów.

https://lh3.googleusercontent.com/Un...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Hi...I=w866-h649-no

Pytam, jak możemy dostać się do Peczory. Mówią, że musimy jechać 7 km. dalej w kierunku na Oziornyj i przy znaku Peczora skręcić nad rzekę gdzie znajduje się przeprawa promowa.
Od jakiegoś czasu jadę na rezerwie, ale problemu nie ma, bo zapasy mam nienaruszone.
Zjeżdżamy nad Peczorę. Na brzegu stoi kilka samochodów, jest też kilka osób, przy brzegu stoją motorówki. Co jakiś czas ktoś wsiada, motorówki odpływają, przypływają kolejne, ale nie ma nic większego, na co możemy zapakować nasze motory. Czekamy jakiś czas z nadzieją, że jakiś prom przypłynie, ale w końcu zaczepiam faceta, żeby dowiedzieć się jak to jest z tą przeprawą.
Wiktor ( Witia ) jest stomatologiem i wyjaśnia nam, że promy samochodowe odpływają z Korzw, a tutaj tylko małe, osobowe.

https://lh3.googleusercontent.com/MC...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/ge...E=w866-h649-no

Wracamy więc do Korzwy, podjeżdżamy pod duży sklep i pytam ludzi jak dojechać do przystani żeby przypłynąć do Peczory. Odpowiadają, że to nie tutaj. Trzeba jechać 7 km. w kierunku na Oziornyj nad brzeg Peczory i tam czekać na prom. Mówię, że tam byliśmy, promu nie było i kazali nam przyjechać tutaj. To źle mówili. Przeprawa jest tam, tylko trzeba trochę poczekać.
No dobra, może rzeczywiście te promy tak rzadko kursują i trzeba dłużej czekać.
Wracamy na przeprawę. Małe motorówki cały czas pływają tam i z powrotem, ale dużego promu nie widać. Siadamy na ławeczce i czekamy, chyba w końcu się doczekamy. Powoli zaczyna się ściemniać. Czekamy. Podchodzi do nas starszy człowiek. Standardowe pytania i odpowiedzi.
Pytam jak często pływa prom, żebyśmy mogli przedostać się do Peczory.
Ale, prom samochodowy tutaj nie przypłynie, bo kursuje do Korzwy !!! Kużwa … kużwa ...
To jak to w końcu jest, tam mówią że tu, a tu mówią że tam.
I dopiero ten człowiek wyjaśnia nam o co chodzi.
Przy normalnym stanie wody w rzece, przystań jest tutaj i wszystkie promy i motorówki kursują tutaj. W tym roku, poziom wody w Peczorze jest bardzo niski i tutaj mogą dobić tylko małe motorówki, a promy samochodowe dopływają do nabrzeża w Korzwie. Facet wie co mówi, bo pracuje w bazie samochodowej „Alfa” w Korzwie. Kużwa. Dzień się kończy, a my nie mamy już ochoty szukać przystani w Korzwie, zostajemy po tej stronie, ale musimy znaleźć jakiś nocleg.
Facet mówi, że w bazie „Alfa” w której pracuje mają hotel. Ok. jedziemy.
Baza „Alfa” znajduje się za Korzwą w kierunku na Usinsk i jeżdżąc sobie w ten sposób tam i z powrotem, robimy 31 km. Już w drodze, zaczyna mi przerywać, a pod bazą silnik gaśnie na amen.
Na zbiorniku zrobiłem 340 km. wynika z tego, że spalanie wyszło 5.3 l/100km. Super.
Idę do hotelu spytać o nocleg i okazuje się, że wszystko mają zajęte. Baza „Alfa” to firma transportowa i w tej chwili mają mają komplet pracowników. Kużwa, trzeba znaleźć coś innego.
Przypominam sobie, że byliśmy w Korzwie pod hotelikiem, kiedy pytaliśmy o przeprawę do Peczory. Jedziemy tam jeszcze raz.
Tu mamy więcej szczęścia, bo jest kilka pokoi do wyboru. Starsza pani oprowadza nas i wszystko pokazuje. Pokój z łazienką na pierwszym piętrze za 1500 Rub/os, lub bez łazienki za 1000 Rub/os na parterze, a łazienka jest na korytarzu obok pokoju.

https://lh3.googleusercontent.com/Hi...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Uy...0=w866-h649-no

Bierzemy pokój na dole, nie będziemy gratów na górę wnosić.
Manele wnosimy do pokoju, a osiołki stawiamy na zamkniętym podwórku za hotelem, na którym stoją dwie ciężarówki. Bierzemy kąpiel, a potem starsza pani proponuje nam kolację za 150 Rubli.
Korzystamy bardzo chętnie, bo jesteśmy mocno zmęczeni i praktycznie w ciągu dnia nic konkretnego nie jedliśmy. Na kolację, udajemy się prawie w drugi koniec budynku, a idąc długimi korytarzami, mijamy ludzi raczej nie wyglądających na turystów czy gości hotelowych.
Ludzi o ciemnej karnacji skóry i nie koniecznie prostych oczach, ale wszyscy nas pozdrawiają i uśmiechają się przyjażnie. Stołówka jest jednocześnie kuchnią. Na kolację mamy jakąś pastę mięsną z chlebem, do tego jajka na twardo, ciasto, herbata.

https://lh3.googleusercontent.com/64...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/SR...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/LA...8=w866-h649-no

Po posiłku udajemy się na zasłużony odpoczynek, ale pomimo póżnej pory, zasnąć nie jest łatwo, kiedy za oknem jest prawie dzień. Zmęczenie po dniu pełnym wrażeń bierze jednak górę i w końcu udaje się zasnąć.

https://lh3.googleusercontent.com/hl...I=w866-h649-no


https://lh3.googleusercontent.com/5O...p=w936-h556-no

Dystans - 340 km Temperatura - 22 – 32 oC

chemik 05.01.2018 10:11

Fajnie, tak nieśpiesznie rozkręca się Wasza przygoda.

Rychu72 05.01.2018 10:12

I ta "nieśpieszność" jest baaaardzo fajna ;)

fiecia 05.01.2018 14:30

Czyta się! Poranna :kawa: smakuje znacznie lepiej!

jagna 06.01.2018 10:47

Czyta się ;)

Jak to jest z tymi zimnikami?

Żyłam w przekonaniu, że zimnik to droga po zamarzniętych rzekach i bagnach, czynna wyłącznie zimą, po lodzie...

Tak przynajmniej pisze w swoich jakuckich książkach Książek i inni piszący o Syberii i okolicach, np.: http://moto.pl/MotoPL/1,111276,3924300.html albo

http://jerzypawleta.blog.pl/2014/04/...al-i-rzeka-ob/

henry 06.01.2018 19:30

Zimnik jest to droga terenowa, utrzymywana w stanie przejezdności zimą. Latem droga zostaje w stanie naturalnym. My na tym odcinku większych problemów nie mieliśmy, ale kiedy taki zimnik przebiega przez tereny bagienne, lub przecina rzeki, wtedy latem jest nieprzejezdny.
Dlatego lokalesi mówią, że " дёд мароз прийдёт и дарогу пастроит "

sebol 06.01.2018 21:35

Coraz bardziej dziko, coraz ciekawiej :Thumbs_Up:

RAVkopytko 06.01.2018 22:07

Napisze tak :
lubię "odpuścić" parę odcinków relacji żeby później napawać się tekstem i fotami :D

Henry,jakimi kartami Płacisz bezproblemowo na stacjach a z którymi są problemy ?
Dobrze się czyta,Krokodyla Przywieźliście do Polszy ? ;)

henry 07.01.2018 17:00

Cytat:

Napisał Raviking (Post 564498)
Napisze tak :
lubię "odpuścić" parę odcinków relacji żeby później napawać się tekstem i fotami :D

Henry,jakimi kartami Płacisz bezproblemowo na stacjach a z którymi są problemy ?
Dobrze się czyta,Krokodyla Przywieźliście do Polszy ? ;)

I to jest dobra metoda, żeby mieć więcej na raz.
Mam tylko jedną kartę, więc o innych nic nie mogę powiedzieć. Ja mam MasterCard. Najmniej problemów, a właściwie, żadnych problemów nie ma na stacjach Lukoila.
Oczywiście nie mogłem przepuścić takiej okazji. Przywiozłem kilka egzemplarzy, a najstarszy z 1965 roku.

henry 07.01.2018 17:15

Dzień 11
25 lipca 2017 Wtorek

Dzisiaj będzie krótko, bardzo krótko, bo z dzisiejszego dnia, niewiele pamiętam.
Rano, rozwiesiliśmy z Dafikiem wilgotny namiot do wyschnięcia, a temperatura na zewnątrz około 30 stopni, gorąco i na niebie ani jednej chmurki.
Potem zjedliśmy śniadanie składające się z pasty zrobionej z sera, jajek i czosnku. Do tego chleb i herbata, a potem to już przyjechał Siergiej …

Сергей ( Серёжа ) jest właścicielem tego obiektu,

https://lh3.googleusercontent.com/IA...4=w866-h649-no

w którym mieści się hotel i baza firmy która wykonuje linie energetyczne dla firm zajmujących się poszukiwaniem ropy i gazu na tym terenie. Najlepiej płaci Gazprom.
W firmie Siergieja pracują Rosjanie, Ukraińcy, Gruzini, a także ludzie o skośnym spojrzeniu z południowo-wschodnich republik postsowieckich.

Siergiej jest synem Neli, pani która nas przyjmowała, która robi nam posiłki i praktycznie prowadzi bazę i hotel Siergieja.

https://lh3.googleusercontent.com/AY...w=w866-h649-no

Nela jest Ukrainką z Odessy, a Siergiej jest Rosjaninem (załatwił ruskie obywatelstwo, co jak mówił, nie było łatwe)
Siergiej zaprasza nas do biura, a jednego ze swoich ludzi wysyła do sklepu po artykuły pierwszej potrzeby … no i się zaczyna … jedna flaszka, druga flaszka kurde bele… przynosimy swoje Żubrówki …
Siergiej prosi do nas Marinę, która pracuje u niego w sklepie z elektroniką i jakimiś drobiazgami. Paliaki prijechali, musi się z nami napić. Ktokolwiek przechodził korytarzem, chciał czy nie, musiał się z nami napić. No ale … ile można ? Można dużo … i trzeba. Fajną robotę mają, szef woła swoich pracowników i polewa, a co tam, robota poczeka.

https://lh3.googleusercontent.com/ic...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/BV...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/6i...8=w866-h649-no

Dafik od razu wpadł Siergiejowi w oko … nasz chłop, możesz u nas zostać.

https://lh3.googleusercontent.com/-o...M=w866-h649-no

Dafik spodobał się też Saszy, córce Mariny, nie odstępowała go na krok.

https://lh3.googleusercontent.com/lB...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/6s...U=w866-h649-no

Trzecia flaszka … czwarta flaszka kurde bele …......... ileee mozzna ...
Budzimy się przed wieczorem, przed naszym wieczorem, bo tam wielkiej różnicy nie widać.
Nela zaprasza nas na kolację, a po chwili zjawia się, a jakże, Серёжа i … ja pierniczę znowu będziemy świętować …

https://lh3.googleusercontent.com/Cw...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/JQ...I=w866-h649-no

W końcu, udaje mi się powiedzieć, po co tu przyjechaliśmy, to znaczy, że chcemy dojechać do Workuty. Do Workuty ? Wy oszaleli ? Tam nie da się dojechać latem, tam nie ma drogi.
Tego się spodziewałem. To jak można się TAM dostać ? Na kołach tylko zimą „zimnikiem”, teraz tylko pociągiem, albo samolotem. Miejscowi mówią, że do Peczory jest ciężko, a dalej to tylko śmierć. Co robić ? Jechać i ryzykować ? A jeśli pojedziemy, wbijemy się kilkadziesiąt, może kilkaset kilometrów w tajgę i przyjdą deszcze i odetną nam odwrót ? Poza tym, jest nas tylko dwóch, to stanowczo za małe siły na przebijanie się przez mokradła i większe rzeki.
To nie jakieś tam sto kilometrów polskich bezdroży, to czterysta czterdzieści kilometrów niczego.
Ok. nie będziemy ryzykować, ale do Workuty musimy dotrzeć. Najprościej pociągiem.
Marina szuka w internecie. Jest kilka pociągów, my wybieramy kurs o 01.57 z Korzwy, rano będziemy w Workucie. Siergiej szuka kogoś, kto jest najmniej pijany, żeby zawiózł mnie na stację, po bilety. Najmniej pijany, najbardziej trzeżwy, albo najtwardszą głowę ma Wania z Mołdawii i to z nim jadę Nivą na dworzec.

https://lh3.googleusercontent.com/wr...Q=w866-h649-no

Bilety kupione ( 1800 Rub./os. w kuszetce ) wracamy na bazę, a tam czeka na nas prezent.
Nela daje nam trzy suszone ryby, ofiarowane przez któregoś z pracowników, ale nie wiemy kto to był. Mają charakterystyczny zapach, a jedna z nich wisi sobie teraz w moim gabinecie.

https://lh3.googleusercontent.com/BO...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/ah...k=w866-h649-no

Pytam Siergieja o możliwość powrotu rzeką z Peczory do Wuktyłu. Siergiej dzwoni do swojego kuma Saszy, który jest kapitanem na promie i okazuje się, że ze względu na niski stan wody, wstrzymana jest żegluga na rzece Peczora. Nigdzie nie popłyniemy. W takim razie, co zrobi Misza, który wraca z rodziną samochodem z Kazania i chciał płynąć promem z Wuktyłu do Usinska ? Czy wiedział, że promy nie kursują ?
Na dzisiaj wrażeń wystarczy. Nela zamawia nam taxi, a my idziemy do supermarketu kupić co nieco i wracamy do pokoju odpocząć przed podróżą.

https://lh3.googleusercontent.com/lV...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Bo...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/k-...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/LU...g=w866-h649-no

Dystans 0.0 km. Temperatura do 30 oC.

RAVkopytko 07.01.2018 19:50

Dobre :D

myku 07.01.2018 19:56

Ja zaczne czytac w nadtepny weekend. Ale zdjecia daja obraz klimatu.

henry 10.01.2018 20:17

Dzień 12
26 sierpnia 2017 Środa

Nie było zbyt dużo czasu na sen i odpoczynek, bo telefon budzi nas o 0.00.
Wszystko mamy spakowane, wystarczy się ubrać i wychodzimy przed hotel.
Jest ciepło, niezwykle ciepło i niezwykle widno jak na północ. Czekamy kilkanaście minut na taksówkę, a w tym czasie opędzamy się intensywnie od atakujących i bardzo natrętnych (tym razem) meszek. Może to dziwne, ale za dnia ich nie było. Możliwe, że nie lubią wysokich temperatur.

https://lh3.googleusercontent.com/7q...s=w866-h649-no

Dwadzieścia minut po północy podjeżdża taksówka i za 110 Rubli jedziemy na dworzec.
Z początku, na peronie jesteśmy sami, ale po kilkunastu minutach, pojawiają się inni ludzie którzy tak jak my, będą jechać do, lub w kierunku Workuty.

https://lh3.googleusercontent.com/mz...4=w866-h649-no

Pociąg podjeżdża punktualnie, a że na dworcu w Korzwie stoi krótko, w pośpiechu szukamy naszego wagonu i pakujemy się do środka. Pani konduktor prowadzi nas do naszego przedziału w którym będziemy podróżować sami, więc mamy pełen luz i komfort.
Po chwili przynosi świeżą pościel i oczywiście oferuje firmową herbatkę w szklankach z dużymi, metalowymi uchwytami.

https://lh3.googleusercontent.com/sX...8=w866-h649-no

No to jedziemy … i przy tej okazji, nawiedziła mnie pewna refleksja.

https://lh3.googleusercontent.com/bc...c=w866-h649-no

Z moich wspomnień i wyliczeń wynika, że ostatnio w pociągu siedziałem (to znaczy stałem) 40 lat temu, kiedy to w 1977,wracałem z woja do domu.
W wojsku służyłem w dalekim Świnoujściu, a moja podróż odbywała się na trasie Świnoujście – Szczecin Dąbie. Tam przesiadka do pociągu Szczecin – Lublin, a ja wysiadałem w Łodzi. Jednak, w „tamtych” czasach, w „tamtym” świecie wszystko było inne i żyło się inaczej. Pociąg ze Szczecina do Lublina, w Szczecin Dąbiu jakimś cudem już był napełniony do granic możliwości i miejsce siedzące w przedziale było tylko marzeniem. Czasem, można było przykucnąć na rozkładanym siodełku na korytarzu, ale najczęściej cała podróż odbywała się na stojąco, 450 kilometrów na stojąco, aż do Łodzi. I tak było zawsze, przez trzy lata służby. Ludzie, jak my żeśmy kużwa wtedy żyli !!!
A teraz cały przedział nasz i można się zrelaksować.

Trochę drzemki, a potem obserwacja krajobrazu za oknem, którego oczywiście, nie można otworzyć, ani nawet uchylić.
Wiemy, że drogi jako takiej nie ma, ale odcinki, fragmenty dróg gruntowych są widoczne. Najczęściej są one w okolicach miejscowości leżących wzdłuż torów, lub przy firmach działających na tym terenie. Poza tym: tajga, rzeki, strumyki, mokradła.

https://lh3.googleusercontent.com/b6...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/AV...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/kS...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/X3...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/iT...0=w866-h649-no

Pociąg zatrzymuje się na każdej stacji. Ludzie wysiadają, wyładowują jakieś ładunki, worki, pudła, paczki.

https://lh3.googleusercontent.com/si...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/3t...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/BG...I=w866-h649-no

Na niektórych stacjach wysiadają całe grupy mężczyzn na których czekają firmowe samochody.

https://lh3.googleusercontent.com/oJ...8=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/k1...w=w866-h649-no

Za miejscowością Kyk Szor, zaczyna się tundra.

https://lh3.googleusercontent.com/E1...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/HZ...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/gI...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/_q...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/_g...A=w866-h649-no

Jun Jaga, a o 12.39 wjeżdżamy na dworzec w Workucie.

https://lh3.googleusercontent.com/T6...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/dQ...g=w866-h649-no

No dobra, rozumiem, że Workutę mamy zaliczoną i od teraz możemy myśleć o powrocie.

https://lh3.googleusercontent.com/DW...E=w866-h649-no

Na dwóch kołach się nie da, to chociaż pociągiem. Na szybko, na chwilę, ale jesteśmy w Workucie, czyli dotarliśmy do celu. Urra … urra … urra … no przynajmniej mamy kawałek satysfakcji.
Kawałek, bo czuję i wiem, że pełna satysfakcja będzie wtedy, kiedy ktoś dotrze TAM normalnie, czyli na dwóch kołach.
Tymczasem organizuję powrót do Korzwy i najlepiej odpowiada nam wyjazd z Workuty o 19.05, tak żeby w Korzwie być rano. Bilety załatwione, możemy iść obejrzeć miasto.

https://lh3.googleusercontent.com/Gz...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/qK...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ce...w=w866-h649-no

Na początek jemy posiłek w barze obok dworca, a następnie wsiadamy do marszrutki i jedziemy kilka kilometrów w głąb miasta. Tak w ogóle, to dworzec kolejowy znajduje się na zachodnich obrzeżach miasta i do centrum trzeba jechać, albo iść kilka kilometrów.
Mówię centrum, ale jak to w postsowieckich miastach bywa, tam nie ma żadnego centrum.
Jakaś ulica ważniejsza od innych, albo prospekt najpewniej Lenina i to jest niby centrum.
Jedziemy tą marszrutką, jedziemy i wszędzie tak samo. Ponure bloki, szaro-bure budynki podobne do siebie, nic ciekawego. Całość robi przygnębiające wrażenie. Może tylko na nas, bo miejscowi mają to na co dzień, nie znają innego życia i dla nich taka rzeczywistość jest całkiem normalna.
W końcu wysiadamy z marszrutki i na nogach wracamy w kierunku dworca.

https://lh3.googleusercontent.com/Z5...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/If...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/jv...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/TI...4=w866-h649-no

Czy tutaj znajduje cię centrum Workuty ?

https://lh3.googleusercontent.com/-B...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/bS...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/12...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Uq...8=w866-h649-no

A to miejsce symboliczne dla Workuty, 67 równoleżnik. Ile trzeba przeżyć, żeby tu dotrzeć ?

https://lh3.googleusercontent.com/mt...A=w866-h649-no

Przed 19.00 jesteśmy na dworcu.

https://lh3.googleusercontent.com/gV...o=w866-h649-no

Tym razem nie będziemy podróżować sami, bo w przedziale mamy towarzysza podróży.

https://lh3.googleusercontent.com/QR...s=w866-h649-no

Widziałem go na dworcu, kiedy kupowałem bilety i już wtedy nie był trzeżwy.
Towarzysz mówi nam o sobie, że on jest „ruski” i ma na imię Denis. Denis … i to ruski ???
No dobra … trudno. Denis od razu wyciąga wojskową manierkę i … no, a jakże inaczej …
polewa samogonem. Dafik nie pije … dziwne, Dafik nie pije ??? … znowu wszystko na mojej głowie. No więc tak …
Denis jest inżynierem hutnikiem z Kirowa, a w Workucie załatwiał sprawę reklamacji ich wyrobów w którejś z kopalni. Denis jest synem lekarza i wnukiem lotnika z wojny ojczyżnianej, który strącił w walkach 12 niemieckich samolotów. I tak w ogóle … to czemu my jego nie lubimy, czemu nie lubimy ruskich ? Jak to ... ciebie, Denisa lubimy … wódkę pijemy … ciebie lubimy … ale ruskich za co mamy lubić ?
D - No jak to, przecież ruskie Hitlera ubili !!!
Ja - Hitlera i przy okazji milion Polaków.
D - Katyń ?
Ja - Katyń też.
D - A ilu ruskich zginęło w obozach w 20 roku ?
Ja - A co oni robili w Polsce, po co przyszli do Polski ?
Cisza …
D - No to się napijmy …
No i tak w kółko, gdzieś tak przez sto kilometrów … a ja przecież nie mam mocnej głowy.
Muszę się trzymać … to przecież sprawa międzynarodowa …
W końcu, Denis pyta dokąd jedziemy. Do Korzwy, mówię. Denis wyszedł z przedziału.
Wraca po pewnym czasie z informacją, że sprawa jest załatwiona, możemy spać spokojnie, bo konduktorka obudzi nas w odpowiednim czasie. Dzięki Denis …
Trudno się śpi w kołyszącym się i turkoczącym wagonie, kiedy na dodatek jest widno jak w dzień.

O 4.24 jesteśmy w Peczorze, a po kolejnych trzydziestu minutach w Korzwie.

https://lh3.googleusercontent.com/N6...4=w866-h649-no

Żegnamy się z Denisem, całkiem w przyjacielskich nastrojach.
Pora jest mocno wczesna, ale przed dworcem stoi kilka samochodów, bo ktoś kogoś przywiózł na pociąg. Podchodzę do pana w Nivie i … a jakże, za100 Rubli zawiezie nas pod hotel.
Po drodze dowiadujemy się, że pan Anton, ma ciotkę w Szczecinie i nawet raz u niej był. Fajnie.

https://lh3.googleusercontent.com/ku...s=w866-h649-no

Hotel jeszcze śpi, ale po chwili ktoś nam otwiera drzwi i wreszcie, po dwóch nieprzespanych nocach, możemy udać się na spoczynek.

https://lh3.googleusercontent.com/fq...4=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/fb...U=w866-h649-no

7Greg 10.01.2018 20:26

Zastanawiam się czy można dojechać do Workuty po torach (nasypie) ;) to zawsze jakaś opcja.

Super wyjazd i przygoda. Gratulacje

kris2k 10.01.2018 21:58

Szkoda że będąc już tam nie odwiedziliście cmentarza Jur-Szor.
Pozwolę sobie wrzucić linki:http://sybiracy.bystrzyca.pl/wmg/jur-szor.html
w języku rosyjskim:
http://gulagmuseum.org/showObject.do...716&language=1
i dokładna lokalizacja
https://www.google.com/maps/dir/Work...!1m0!3e0?hl=ru
Nie wiem też czy wiecie, ale właśnie w Workucie wybuchł jeden i jedyny bunt w gułagu za życia Stalina, którego prowodyrem i na którego czele stanął bynajmniej nie żaden z więźniów, a komendant łagpunktu!
Dobra, już spadam.
Mam nadzieję ze nie naśmieciłem Ci za bardzo w wątku. ;)

henry 10.01.2018 22:10

Cytat:

Napisał 7Greg (Post 565105)
Zastanawiam się czy można dojechać do Workuty po torach (nasypie) ;) to zawsze jakaś opcja.

Super wyjazd i przygoda. Gratulacje

450 km po nasypie ... pewnie można :)

sebol 10.01.2018 22:12

Pisałem kiedyś do Litwina, który dojechał do Vorkuty, ale zimą samochodem. W jego opinii latem, czy to motorem, czy samochodem dojechać się nie da.

Henry jak długo wypytywaliście ludzi i co mówili o odcinku Peczora - Vorkuta. Dokąd maksymalnie się zapuszczano tam latem ?

henry 10.01.2018 22:19

Cytat:

Napisał kris2k (Post 565118)
Szkoda że będąc już tam nie odwiedziliście cmentarza Jur-Szor.
Pozwolę sobie wrzucić linki:http://sybiracy.bystrzyca.pl/wmg/jur-szor.html
w języku rosyjskim:
http://gulagmuseum.org/showObject.do...716&language=1
i dokładna lokalizacja
https://www.google.com/maps/dir/Work...!1m0!3e0?hl=ru
Nie wiem też czy wiecie, ale właśnie w Workucie wybuchł jeden i jedyny bunt w gułagu za życia Stalina, którego prowodyrem i na którego czele stanął bynajmniej nie żaden z więźniów, a komendant łagpunktu!
Dobra, już spadam.
Mam nadzieję ze nie naśmieciłem Ci za bardzo w wątku. ;)

Praktycznie, to nic nie widzieliśmy, samo miasto to takie mini minimum.
Nie śmiecisz, każda informacja jest cenna i komuś w przyszłości może się przydać.

Gończy 11.01.2018 08:33

Jak ja lubię takie przygody :) Super.

henry 11.01.2018 17:19

Cytat:

Napisał sebol (Post 565123)
Pisałem kiedyś do Litwina, który dojechał do Vorkuty, ale zimą samochodem. W jego opinii latem, czy to motorem, czy samochodem dojechać się nie da.

Henry jak długo wypytywaliście ludzi i co mówili o odcinku Peczora - Vorkuta. Dokąd maksymalnie się zapuszczano tam latem ?

Rozmawialiśmy o tym z Siergiejem i z ludżmi z jego otoczenia, a wcześniej z przypadkowymi ludżmi na trasie. Wszyscy mówili zgodnie: nie da się, nie ma szans, nie ma drogi.
A miejscowi ? Oni w tamtym kierunku się nie zapuszczają ... bo i po co ?
Tam ludzie są praktyczni, jeżeli jest potrzeba, to coś się robi, ale żeby jechać tylko po to żeby sprawdzić dokąd uda się dojechać ? Dla nich nie ma to sensu i w sumie jest to zrozumiałe. Co innego MY :D

Robin 11.01.2018 21:32

Cytat:

Napisał sebol (Post 565123)
Henry jak długo wypytywaliście ludzi i co mówili o odcinku Peczora - Vorkuta. Dokąd maksymalnie się zapuszczano tam latem ?

Też interesowałem sie trochę tematem i z tego co znalazłem, to nijaki Mateusz Widuch dotarł do okolic Usińska na KTMie w 2012 roku i dalej już nie dało rady. Trafił na takie błota, że na piechotę nie dało rady.
Podobno jedyne szanse są na lekkich moto i tylko na przełomie czerwca/lipca - zakomarzenie potworne, ale stan wody w rejonie jest wtedy najniższy.

Boski-Kolasek 12.01.2018 12:48

Cytat:

Napisał Robin (Post 565299)
Też interesowałem sie trochę tematem i z tego co znalazłem, to nijaki Mateusz Widuch dotarł do okolic Usińska na KTMie w 2012 roku i dalej już nie dało rady. Trafił na takie błota, że na piechotę nie dało rady.
Podobno jedyne szanse są na lekkich moto i tylko na przełomie czerwca/lipca - zakomarzenie potworne, ale stan wody w rejonie jest wtedy najniższy.

Tez to znalazlem
Jest wyzwanie beda aspirujacy!!!!

Moge sie dolozyc do nagrody dla pierwszych, ktorzy tam dotra!!!!!!!!:D

stopa-uć 12.01.2018 14:09

Super relacja.Bez napinki--a o to chodzi.

a może byśmy stworzyli "jakeś" dopinane pływaki ,albo część pontonu z wyciętą
w dnie szczeliną na koła? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ?

ciał

Zet Johny 12.01.2018 14:19

Przerabiali coś podobnego chłopaki z Motosyberii, ale oni atakowali chyba z Magadanu na Czukotkę. Nie wiem z jakim efektem.

sebol 12.01.2018 15:46

Zet - Motosyberia z tego co się orientuję nie dojechała na Czukotkę. Chyba nie pomyliłem wyprawy, ale oni dotarli do Anadyru (co prawda to Czukocki Okręg Autonomiczny) , a raczej dopłynęli tam (i to dosyć spory odcinek). Dojechać, a dopłynąć to jednak różnica.

majo 12.01.2018 21:29

To kolejne fajne zadanie na kiedyś....przejechać odcinek Magadan-Pietropawłowsk Kamczacki latem. Np na polskim Komarze 232:) Zamiast opon metalowe łopatki:) Mieć swoją łajkę i strzelbę na Tygrysy Syberyjskie...bo niedźwiedzie to już na nikim nie robią wrażenia:mur::drif::D:at:

kris2k 12.01.2018 21:46

A gdyby tak przypuścić atak na Workutę od drugiej strony? To znaczy z Salechardu? Ogólnie jest możliwość dotarcia do Salechardu latem na kołach? Jak to wygląda? Bo odległość do celu z Salechardu znacznie mniejsza.

sebol 12.01.2018 22:36

1 Załącznik(ów)
Pojazd do jazdy po bagnach już Rosjanie zbudowali. Nie ma co wyważać otwartych drzwi. Ewentualnie małą modyfikację zrobić. Kiedyś już wklejałem foto, ale dla przypomnienia jeszcze raz.

Majo tygrysy to bardziej koło Władywostoku występuje.

Sorki za off.

majo 12.01.2018 23:20

To zależy od ilości pożarów na południu.

bukowski 13.01.2018 01:18

Cytat:

Napisał majo (Post 565475)
To zależy od ilości pożarów na południu.

Fajna historia. Czuc te kilometry (komary tez, zniecheciliscie mnie skutecznie).
Ale to, co mnienw Rosji przeraza...chlopai jada, jada, a to nawet nie polowa...

Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka

henry 13.01.2018 19:33

Dzień 13
27 lipca 2017 Czwartek

Dzisiaj znowu będzie lajtowo, spokojnie, leniwie.
Jakąś najmniej przydatną część ciała dałbym sobie odciąć, że dosłownie przed chwilą przyłożyłem głowę do poduszki, a tu słyszę i nie wiem, sen to jeszcze czy jawa „ malcziki, jest u was goriłka ?”
O ja cię pierniczę, to jednak nie jest sen … nad głową stoi … no jak by inaczej … Siergiej we własnej osobie, a że niestety flaszkę mamy … święto trwa nadal.
Jeden … drugi … Siergiej dostaje od nas prezent, koszulkę i kołnierz PCP i od razu je ubiera.
Dobra, chwila przerwy, Siergiej idzie do siebie, a my znowu do łóżka.
Po południu budzi nas Nela (mama Siergieja) i zaprasza na obiad. A na obiad mamy do wyboru: pierogi z mięsem, rosół z takim grubym makaronem i kartoflami i kasze z sosem i kotleta.
Po prostu … UCZTA !!! Szkoda tylko, że nie możemy wszystkiego wchłonąć, bo przecież każdy żołądek ma ograniczoną rozciągliwość.

https://lh3.googleusercontent.com/R-...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/vc...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/8Q...A=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/K6...4=w866-h649-no

Przy okazji obiadku, pytam Nelę, ile jesteśmy winni, bo chcemy zapłacić za dotychczasowy pobyt i posiłki. I co słyszymy ? NIC !!! Ale przecież zajmujemy pokój chociaż byliśmy w Workucie, jemy posiłki i nic ?
- No dobrze, to zapłaćcie tylko za następną noc, czyli po 1000 Rubli i to będzie wszystko.
- Ale, my nie chcemy nadużywać waszej gościnności.
- Nie ma o czym mówić, dobrze jest, jesteście gośćmi.
Trudno nie przyznać, że bardzo jesteśmy zadowoleni i wdzięczni za takie nas potraktowania i tutaj nasunęło nam się takie pytanie: czy gdzieś na zachodzie, też moglibyśmy liczyć na takie potraktowanie ? No, ja akurat nie wiem, bo na zachód nie jeżdżę.

Do kuchni wpada Sasza i od progu zaczyna kokietować Dafika.
Widać, że się polubili. Dajemy Saszy kilka drobiazgów z mojego kufra, smycze, zawieszki, znaczki z Inowłodza. Od razu znalazły miejsce na jej szyi i nie zdejmowała ich nawet na chwilę.

https://lh3.googleusercontent.com/sY...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ut...I=w866-h649-no

Sasza z mamą Mariną, albo jak ktoś woli, Marina z córką Saszą.

https://lh3.googleusercontent.com/KI...I=w866-h649-no

A tutaj, to oczywiście, dom kultury w Workucie.

https://lh3.googleusercontent.com/XP...Q=w866-h649-no

To jest Robert, pracuje u Siergieja. Robert jest Gruzinem i wszyscy mówią na niego „Gruzin”

https://lh3.googleusercontent.com/VX...A=w866-h649-no

A to kuzyn „Gruzina”, też oczywiście Gruzin i ma na imię Temuri.
Temuri buduje piec do wypieku gruzińskiego chleba, czyli w przyszłym roku, będziemy u Siergieja jeść lawasz, oczywiście jeżeli tam dojedziemy.

https://lh3.googleusercontent.com/XA...w=w866-h649-no

No dobra, Dafik będzie się lenił, a ja tymczasem wsiadam na osiołka i jadę najpierw zatankować, a potem poszukać tej nieszczęsnej przystani promowej. Nie jest to łatwe, bo żadne znaki nie naprowadzają, ale przestani trzeba szukać nad rzeką i w końcu udaje mi się ją namierzyć.
To jest nabrzeże promowe. Po prostu, brzeg wysypany kruszywem i to wystarcza żeby wypakować nawet ciężkie tiry.

https://lh3.googleusercontent.com/Jp...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/_l...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/RH...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/vP...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/2O...Y=w866-h649-no

Po powrocie, znowu mamy zaproszenie do kuchni, a tam … mniam mniam … moje ulubione placuszki do których mamy syrop i całkiem dobre mleko. Znowu uczta.

https://lh3.googleusercontent.com/HK...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/SU...g=w866-h649-no

Na podwórku za hotelem, a tam Ural z napędem na wszystkie osie.

https://lh3.googleusercontent.com/2x...c=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/5v...Y=w866-h649-no

A potem znowu pojawia się Siergiej …

https://lh3.googleusercontent.com/i8...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/F9...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/gj...4=w866-h649-no

bender42 13.01.2018 20:05

Ok teraz wiem, że jeśli tam zawitam to muszę unikać Siergieja :D

henry 13.01.2018 20:55

Cytat:

Napisał bender42 (Post 565604)
Ok teraz wiem, że jeśli tam zawitam to muszę unikać Siergieja :D

Ty tak, ale inni pojadą tam specjalnie dla Siergieja :D

Krzyżak 13.01.2018 21:45

Cytat:

Napisał henry (Post 565607)
Ty tak, ale inni pojadą tam specjalnie dla Siergieja :D

Dokładnie 👍.

trzykawki 13.01.2018 22:49

Ja się już zapowiedziałem ....

Sylwek_76 13.01.2018 23:13

Solidne stadko się szykuje :D.

czosnek 14.01.2018 09:02

Fajny wyjazd. Dzięki za relację :-)

Fihu 14.01.2018 09:19

Pare wykładów i całość przeczytana, jak na razie. Dluzej nie mogłem tego odkładać.
Super klimat, uwielbiam takie zdjęcia z cyklu "Sasza z mamą" i inne, maja w sobie swoja historie.
Dawaj dalej ;)

henry 18.01.2018 08:58

Dzień 14
28 lipca 2017 Piątek

Napoleon musiał się wycofać, Hitler dostał solidne manto, my też niestety Workuty nie zdobyliśmy, a i z Siergiejem równać się nie możemy, dlatego też, dyplomatycznie musimy się wycofać, czas na odwrót.
Czas płynie nieubłaganie, wszystko kiedyś się kończy i to co złe i to co dobre, a to co przeżyliśmy do tej pory, było bardzo dobre. Wydarzenia, przygody, ludzie. Nawet w najśmielszych marzeniach, trudno by było przypuszczać, zaplanować, że coś takiego się wydarzy. Niby taka zwykła sprawa, stan wody w rzece, niewłaściwa informacja i mogli byśmy być w Peczorze w całkiem innym miejscu w zupełnie innej sytuacji. Myślę, że to jest cały urok podróżowania, a szczególnie podróżowania na wschód – miejsca, sytuacje i najważniejsze w tym wszystkim, ludzie. Otwarci, serdeczni, uczynni,
zawsze gotowi nieść pomoc, ciekawi świata. Takich ludzi spotykaliśmy na swojej drodze i wszystkim tego życzymy.

My pakujemy nasze skromne manele, a w tym czasie Nela przygotowuje śniadanie.
Żegnamy się ze wszystkimi, wymieniamy telefonami i czas ruszać, od teraz zaczyna się droga powrotna. W drodze do Korzwy przejechaliśmy 3400 km. mniej więcej tyle samo przed nami.
Jadę z Dafikiem pokazać mu, gdzie znajduje się ta nieszczęsna (albo szczęśliwa) dla nas przystań promowa.

Tutaj, w najdalszym punkcie naszej podróży, chcę jeszcze raz podziękować Motomaxowi za komplet opon do mojego Trampka. Służyły bardzo dobrze, nie było z nimi żadnych problemów i w całkiem dobrym stanie wróciły do domu. DZIĘKI MAX!!!

https://lh3.googleusercontent.com/w2...8=w866-h649-no

Lecimy na stację zatankować (stacja znajduje się za Korzwą w kierunku na Usinsk), potem jeszcze zaopatrzenie w sklepiku i możemy spokojnie jechać.
Pogoda całkiem niezła, a drogę już przecież znamy, czyli wszystko ma być ok.
Z Korzwy do Czikszino, szuter.

https://lh3.googleusercontent.com/cY...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/NJ...k=w866-h649-no

Z Czikszino do Kadrzerom, asfalt.

https://lh3.googleusercontent.com/r-...s=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Um...A=w866-h649-no

Jeszcze gdzieś przed Kadrzerom, pogoda się lekko psuje, aż w końcu zaczyna padać na tyle mocno, że zmuszeni jesteśmy ubrać deszczówki. Do Kadrzetrom, asfaltem, idzie nam całkiem dobrze, ale za Kadrzerom zaczyna się „zimnik”... no i wtedy się zaczyna ...

https://lh3.googleusercontent.com/Ws...4=w866-h649-no

To nie jest mokry piasek ... to nie jest mokra ziemia … to jest mokra, wodnista, śliska maż, coś w rodzaju glinki oblepiającej wszystko, powodującej ciągłe uślizgi.
Prędkość spada do minimum … jedynka, czasem dwójka, tyle żeby jakoś posuwać się do przodu.
Najczęściej jedziemy „na listonosza”, cały czas przebierając nogami.

https://lh3.googleusercontent.com/6M...E=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/qK...E=w866-h649-no

Kilometr, dwa, dziesięć … pewnie gdybyśmy wiedzieli, że na „zimniku” spotka nas deszcz, kupilibyśmy chętnie dwie flaszki i zostali u Siergieja, a tak …
To dopiero początek „zimnika” a my już jesteśmy zmęczeni, co będzie dalej ???
Przy drodze widzimy opuszczony budynek z dużym gankiem, zjeżdżamy tam żeby chwilę odpocząć, ale … nawet odpocząć nie możemy. Wszystkie komary z najbliższej i najdalszej okolicy siedzą właśnie pod tym dachem. Nie można zdjąć rękawic, nie ma sensu uchylać szybu kasku, można jedynie postać chwilę z zaparowaną szybą, a najlepiej wsiadać i jechać dalej.
No to jedziemy … a deszcz pada cały czas …

https://lh3.googleusercontent.com/Vo...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/h7...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Xp...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/k2...s=w866-h649-no

Nie tylko my poruszamy się po tej „drodze”. Jeżdzi tu również sprzęt ciężki i osobówki.
To jest Rosja właśnie …

https://lh3.googleusercontent.com/_s...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/0I...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Zk...U=w866-h649-no

Dwadzieścia … trzydzieści kilometrów … jazda na takim dystansie z opuszczonymi nogami powoduje, że Dafika zaczynają łapać skurcze. Poza tym, cały czas jesteśmy spięci, ani chwili luzu, a to powoduje szybko narastające zmęczenie. W końcu … musimy się jednak zatrzymać … mimo wszystko, musimy zmienić pozycję, rozprostować szczególnie nogi, dać odpocząć rękom.

https://lh3.googleusercontent.com/rN...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/p7...w=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/sH...8=w866-h649-no

Deszcz cały czas pada ... ale my przecież nie mamy odwrotu ... musimy przeć naprzód, dopóki sił starczy. A co, jeżeli nie starczy ? Czy będziemy musi rozbijać namiot w takich warunkach ? Zobaczymy.
Trzydzieści … czterdzieści kilometrów … to jest Rosja właśnie …

https://lh3.googleusercontent.com/Nk...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/qx...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/NH...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/e5...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Jv...Q=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/bP...U=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/Wb...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/ZQ...Q=w866-h649-no

Obaj jesteśmy zmęczeni i mnie również zaczynają łapać skurcze w nogi, ale Dafik ma po prostu dość, jest na granicy wytrzymałości, musimy coś z tym zrobić.
Pyta mnie, jak daleko do Iraela, do asfaltu.
Mówię, że jeszcze trzy, może cztery zakręty i „zimnik” się skończy (sam w to nie wierzę).

https://lh3.googleusercontent.com/lF...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/OB...g=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/ed...U=w866-h649-no

Kolejne dziesięć kilometrów i dziesięć zakrętów, a asfaltu nadal nie ma … a sił coraz mniej ...
Dafik ma do mnie żal, że go oszukałem … miały byś trzy zakręty, a tu końca nie widać.
Błoto, błoto, cały czas błoto … Wiem, że mimo wszystko, pomimo skrajnego zmęczenia, Dafik ma jeszcze ochotę i siłę na żarty.
Ale to, to już prawdziwy absurd, groteska w czystej postaci … to jest Rosja właśnie...

https://lh3.googleusercontent.com/f5...I=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/WI...E=w866-h649-no

W końcu … w końcu … jest ten upragniony … ten wymarzony asfalt … czyli, jesteśmy w Iraelu, więc jest szansa, że do Uchty dotrzemy, chociaż to jeszcze 150 km.

https://lh3.googleusercontent.com/s8...o=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/K1...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/pn...M=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/G5...I=w866-h649-no

Jedziemy … zmęczeni … skrajnie wyczerpani … przemoczeni, ale musimy dotrzeć do celu, do Uchty, do hotelu, bo tam grzejnik w łazience jest ciepły nawet latem, a to w tej chwili jest nam potrzebne najbardziej. Prysznic, ciepły grzejnik i łóżko.
Po dniu dzisiejszym, czas na kolejne wnioski – przeciw deszczówka. Dafik ma kombinezon, ja mam spodnie wędkarskie i dwie kurtki, niby przeciwdeszczowe. Po dniu jazdy w deszczu, ja jestem przemoczony na wylot, majtki mokre, koszulka mokra. Dafik jest mokry częściowo, a najbardziej od własnego potu. Jeżeli planujemy jazdę w takie tereny, lepiej wyposażyć się w odzież przeciwdeszczową dobrej jakości, koniecznie oddychającą. Jest to wskazane dla własnego zdrowia.
My praktycznie, mieliśmy tylko jeden dzień jazdy w deszczu. Co by było, gdyby padało dwa, trzy dni ?
Prawdopodobnie, skończyło by się jakimś przeziębieniem i nawet goriłka by nam nie pomogła.

Deszcz przestaje padać jakieś dwadzieścia kilometrów przed Uchtą. Ostatkiem sił dojeżdżamy do znanego nam hotelu „Czibiu”, a w recepcji przyjmuje nas ta sama, znajoma dziewczyna.

https://lh3.googleusercontent.com/Bj...Q=w866-h649-no

Po zalogowaniu się do pokoju (ten sam co poprzednio, na czwartym piętrze), pierwsze co robimy, to oczywiście zrzucamy z siebie mokra ciuchy (część idzie na grzejnik, część do prania), a potem gorący prysznic. Potem, ubieramy świeże, suche i ciepłe ciuszki i idziemy do marketu obok, po zaopatrzenie.
Na naszym stole znajduje miejsce: chleb, kiełbasa ... krakowska – najlepsza z tych które tam mają, ale i tak daleko im do naszych smaków. A poza tym: koreczki śledziowe (niebywale smaczne), dwie konserwy mięsne, słoik korniszonów, paczka ciastek, mleko, jogurt, paczka ciastek, woda no i jakże by inaczej, flaszka. Jeden kieliszek, drugi … trzeci … organizm szybko nabiera temperatury … będzie dobrze.

https://lh3.googleusercontent.com/hW...k=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/sS...Y=w866-h649-no

https://lh3.googleusercontent.com/3k...U=w866-h649-no

Przy okazji pobytów w rosyjskich hotelach, a było ich przecież kilka, zawsze włączaliśmy telewizor żeby obejrzeć dziennik, czyli wiadomości. Tak jak wszędzie, prezentowane były normalne informacje z kraju, jak i wiadomości (najczęściej negatywne) z zachodniej Europy i USA, ale to raczej oczywiste i tego się spodziewaliśmy. Moją uwagę zwróciło coś jeszcze: w każdym dzienniku, pewien czas poświęcony był wojsku, armii, wojnie ojczyżnianej. Nowe samoloty, nowe podwodne okręty atomowe, nowe czołgi, rakiety. Dziennikarze pływają, latają, strzelają, prezentując i pokazując w ten sposób ludowi, że są silni, są mocni, są mocarstwem i to tutaj właśnie idą pieniądze, których państwu brakuje na inne sprawy.
To samo mówił Denis w pociągu, jesteśmy sami, wszyscy dybią na nasze kozy, na wszystko nam nie wystarczy, ludzie muszą radzić sobie sami. No i jakoś sobie radzą. To Rosja właśnie jest …

https://lh3.googleusercontent.com/SD...M=w898-h548-no

Dystans 310 km. Temperatura 28 – 18 oC

sebol 18.01.2018 09:20

Brawo Panowie :brawo:
Takie odcinki drogi, czy nawet całe dni, gdzie dostało się porządnie w tyłek pamięta się najlepiej i później wspomina z uśmiechem na twarzy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:15.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.