Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   "Kiszone za bagietki czyli??? weź coś wymyśl Calgon [Włochy, Francja, Wrzesień 2012] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=15121)

Ivi 23.10.2012 21:54

Cytat:

Cytat z Tomka:
"Gps Calgona w zasadzie nieźle daje sobie radę,zwiedzamy po ciemku wąskie asfalty,wioski bez oświetlenia.Udało się nawet zaliczyć offa na ślepo omijając remontowany przejazd kolejowy"
:haha2: o toto Gps

raf 24.10.2012 18:08

Co to za przestój? Dajesz Łukasz!!!

tomekc 24.10.2012 18:37

No i co??????????????....................co dalej????????????? Sie normalnie pytam!

jacoo 24.10.2012 20:30

Cytat:

Napisał raf (Post 265083)
Co to za przestój? Dajesz Łukasz!!!

bo w ryjjjjaaa......:osy::lc8::Thumbs_Up:

RAVkopytko 24.10.2012 21:13

"PL ATTENTION CIRCULATION DELICATE " :haha2:

calgon 24.10.2012 21:15

3 Załącznik(ów)
Sobota 8 IX

Jak już zostało napisane poranek był lekko-ciężki.Po wieczornym oczekiwaniu na Sławka zapodział się mój kask.W sumie nie wiedzieć czemu?:-)
Sławek skutecznie odbijał sobie żarty dnia poprzedniego rewanżując się za zapomniany dowód rejestracyjny.

Czy ten koleś poniżej nie miał prawa go porzucić?



Prysznic na żetony przyspieszył nasze ruchy i dosyć szybko byliśmy spakowani.

Gdy najważniejszy zegar afrykański pokazał 0.0 ruszyliśmy w drogę.

Piękne słoneczko napawało optymizmem.Wszak dzisiaj mieliśmy spotkać się już z Jarkiem, który wyruszył z Francji na powitanie.
Z Czech obraliśmy kierunek na Salzburg.Staraliśmy się omijać główne drogi,ale mając w świadomości, że do przejechania jest ok. 800 km. nie można pozwolić sobię na dużo fantazji.
Tradycyjnie lądujemy na autostradzie z brakiem stosownych opłat.
Na szczeście byliśmy za szybcy i za wściekli. Tym razem się upiekło a na najbliższej stacji grzecznie nakleiliśmy znaczki.

Z Salzburga szybkim strzałem przez Berchtesgaden czyli Niemcy wbijamy się znów do Austrii.
Okolice tego parku narodowego obfitują w dużą ilość zakrętów, widoków oraz całej rzeszy motocyklistów.Na jednej z serpentyn Tomek postanowił "ułożyć" klocki. Zaowocowało to tym,że stanął na skrzyżowaniu w dużej smudze siwego dymu.
Motocykli było na tyle dużo ,że przestaliśmy już machać.Zrobiła się jakaś masakra.Pomyślałem, że zainstaluje sobie łapę jakiegoś manekina z dłonią skierowaną ku górze we wszystkim znanym geście.


Jarek ze Sławkiem cały czas był w kontakcie ,ale jakoś nie mogliśmy zgrać punktu spotkania.W efekcie końcowym wylądowaliśmy w Bolzano we Włoszech i po krótkim okrążaniu miasta okraszonym popierdywaniem z tłumików zainstalowaliśmy się obok jakiejś fontanny.
Podczas oczekiwania musiałem jeszcze wytłumaczyć się z tego ,że poprowadziłem drużynę przez płatną częśc drogi, co kosztowało nas 8 euro za głowę.Wszystko jak zwykle zwaliłem na gpsa.


Gdy dotarł Jaru wiedzieliśmy,że będziemy szukać noclegu na dziko.W związku z tym,że nie mieliśmy jedzenia(i innych rzeczy) wybrałem się z Rafałem na zakupy.Generalnie wszędzie było pozamykane i uratował nas mały sklepik prowadzony przez imigrantów.Skąd byli nie mam pojęcia. Wyglądali jak Kaddafi i na pewno nie mieli w sklepie alkoholu.
Kupując kiełbaso-pasztety w kolorowych foliach z dziwnymi znaczkami bałem się tylko czy nie kupuje żarcia dla psa.Pieczywo było na tyle nieciekawe ,że postanowiliśmy kupić w ciemno całą butelkę przyprawy przypominającej ajwar.
Tenże piekielnie ostry sos towarzyszył nam do końca wyprawy.Był w stanie zamordować każdy smak a najboleśniej odczuły to pewne części ciała.


No tak nocleg
Trzeba opuszczać miasto.Skierowaliśmy się na południe. Na całe szczęście w miarę szybko trafiamy na nieoświetlony obszar.Zwiad pojechał na rekonesans i przekazał,że niezliczone ilości dróżek niknęły wśród winnic i sadów.Zmęczenie i lekka desperacja wzięły górę.

Zostajemy.
Po zapaleniu naszych czołówek i latarek okazało się, że jest to cudowne miejsce!


Rozbijamy namioty, delikatnie degustujemy owoce i cieszymy się, że udało się tak ładnie zamknąć dzionek.
Znalazła się nawet odrobina tego czego Kaddafi nie miał w sklepie.


Po chwili okazało się, że miejsce nie jest takie odludne.Widzimy światła samochodu zmierzające ku naszemu obozowisku.Gasimy latarki i czaimy sie jak harcerze na podchodach.
-Przejechał?
-Przejechał

Wizja bliskiego spotkania z Carabinieri nie była zachęcająca.Akcja z samochodem powtórzyła sie jeszcze raz ,ale wtedy już nam to wisiało:-)))


Grzecznie poszliśmy spać.

RAFWRO 24.10.2012 23:17

Właściwa osoba wzięła się za pisanie.

tomkow 25.10.2012 09:36

Cytat:

Napisał RAFWRO (Post 265140)
Właściwa osoba wzięła się za pisanie.

Najmocniej Pana przepraszam, już nie będę zaśmiecał wątku.

RAFWRO 25.10.2012 10:07

Cytat:

Napisał tomkow (Post 265173)
Najmocniej Pana przepraszam, już nie będę zaśmiecał wątku.

Przepraszam Tomek,
Oczywiście masz nieoceniony wkład. Przesłałeś kawał dobrego tekstu.
Spontanicznie napisałem. ;)

calgon 25.10.2012 13:40

Dajcie sobie po buziaczku!

Przeta napisałem ze opieram sie na wspominkach Tomka gdyby tego nie spisał to znów pół roku bym się grzebał!!!!!

Cierpliwosci!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:28.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.